Miesięczne archiwum: Sierpień 2008

Figowo, c.d.

Ostatnio jest u mnie figowo :) Jak wspominałam poprzednio, zrobiłam między innymi chutney z figami w roli głównej właśnie. Muszę przyznać, że pierwsze chutney’e których próbowałam nie przypadły mi do gustu : były zbyt mocno octowe i mało wyraziste.

Ten jest zupełnie inny. Dla mnie idealny, jak prawie wszystko co proponuje Annick Jeanmairet. Jej przepisy są zawsze proste i smakowite. Nie zawsze tradycyjne, czasem zaskakujące i innowatorskie. Zawsze powtarza ona, że najważniejsza jest jakość produktów; nie uznaje półśrodków i ‘podróbek’, promuje produkty lokalne i ekologiczne. Jej program – dosyć oryginalny i nieco inny od tych ‘tradycyjnych’ – transmitowany jest przez szwajcarską telewizję TSR, wiem jednak że można czasem zobaczyć ją również na kanale CuisineTV). Niestety (niestety dla mnie ;) ) spora część jej propozycji jest również mięsna lub rybna, jednak i tak zawsze z wielką przyjemnością oglądam jej poczynania na ekranie. Może i Wy już ją znacie? :)

Tak czy inaczej, tutaj możecie poczytać o Annick, a ja zapraszam teraz wszystkich amatorów fig na chutney.

**

Figowy chutney

(z tych proporcji wyszły mi 3 małe słoiczki)

500 g fig
100 g cukru (najlepiej muscovado)
75 ml octu winnego (z białego wina)
200 g delikatnej cebuli (np. czerwonej)
1/2 kwaśnego jabłka (np. granny smith)
75 g rodzynek
1 goździk
1 mała łyżeczka zmielonej kolendry
utarty świeży imbir (ok. 1/2 łyżki)
szczypta cynamonu (u mnie nieco więcej niż szczypta)
szczypta soli

Figi umyć, osuszyć i pokroić na ćwiartki. Cebule pokroić w piórka. Jabłko obrać i pokroić w małą kostkę. Ocet wlać do garnka, dodać wszystkie pozostałe składniki i zagotować; następnie zmniejszyć ogień i gotować regularnie mieszając ok. 30-40 minut, aż masa dobrze zgęstnieje (ma mieć konsystencję marmolady). Gorący chutney przekładamy do czystych, wyparzonych słoików i szczelnie zakręcamy.

Podobno można go przechowywać do roku, u mnie jednak tak długo nie wytrzymał :) Wyborny do serów (szczególnie kozich i owczych), lecz również do dziczyzny czy pasztetu z gęsich wątróbek (foie gras). U mnie znika w zastraszającym tempie (i ilościach…) właśnie w towarzystwie serów (również jako dodatek do raclette).

A z pozostałych fig zrobiłam bardzo szybką konfiturę : umyte, osuszone i pokrojone w ćwiartki owoce rozgotowałam z odrobiną wody, następnie dodałam otartą skórkę z pomarańczy, odrobine cynanomu i rumu oraz cukier muscovado – do smaku. Gdy owoce były już dobrze rozgotowane i odparowane przełożyłam je do wyparzonych słoików.

Tego typu konfitur używam nie tylko do porannych tostów czy naleśników, lecz również do ‘dosmaczania’ domowych jogurtów. I przyznam, że jest to jeden z niewielu owoców, który najbardziej smakuje mi już po obróbce termicznej ;)

Pozdrawiam serdecznie !

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

‘F’ jak figa na Fioletowy Tydzień :)

Sierpień to wspaniały czas; stragany przepełnione są przeróżnymi świeżymi warzywami, ziołami i owocami. Często trudno mi się zdecydować na konkretny zakup, gdyż wszystko jest niesamowicie zachęcające i tak smakowite! Tak też było w ostatnią sobotę, kiedy to zaopatrywałam się w kolejne produkty na organizowany przez Aaricię ‘Fioletowy Tydzień’. Tym razem mój wybór padł dodatkowo na figi, gdyż wyglądały wyjątkowo apetycznie.

Przyznaję, że figa nie jest moim ulubionym owocem; mimo to staram się zjeść ich choć kilka w sezonie, gdyż prócz walorów smakowych dostarczają naszemu organizmowi wielu cennych składników : są bogate w witaminę B3 oraz w sole mineralne, zawierają dużo błonnika a przy okazji nie są zbytnio kaloryczne (to te suszone są prawdziwą bombą energetyczną). Figa jest najstarszym znanym jadalnym owocem i powstaje ona tylko na drzewach żeńskich. Kupując figi należy wybierać takie owoce, które nie są twarde ale też nie całkiem miękkie. Jest to niestety dość delikatny owoc, który nie najlepiej znosi długie przechowywanie. Najlepiej więc skonsumować go tak szybko, jak to tylko możliwe ;)

Fig można używać nie tylko do potraw na słodko, lecz również jako dodatek do serów (najlepiej kozich lub owczych) czy na przykład do szynki parmeńskiej. Ja robię często konfiturę figowo-pomarańczową oraz chutney do moich ukochanych kozich serów :)

Dziś jednak najpierw coś na słodko : bardzo prosty i szybki przysmak z ciasta francuskiego z figami, miodem i odrobiną cynamonu.
*

Mini tarty z figami

1 opakowanie ciasta francuskiego
40 g masła o temperaturze pokojowej
2-3 łyżki miodu (np. akacjowego)*
ok. ½ łyżeczki cynamonu
cukier muscovado
figi
*tym razem użyłam lawendowego

Ciasto pokroić na średniej wielkości prostokąty lub wyłożyć nim natłuszczone foremki do babeczek / tart. Masło utrzeć tak by otrzymać dość kremową konsystencję, dodać miód i cynamon, dobrze wymieszać. Figi umyć i osuszyć, pokroić je na świartki i ułożyć na cieście (lub w foremkach), następnie posmarować wcześniej przygotowanym masłem i posypać cukrem muscovado. Piec w 200° około 20-25 minut (ewentualnie obniżyć temperaturę pod koniec pieczenia, jeśli tarty zbyt mocno brązowieją).

Tarty te świetnie smakują same, lecz również w towarzystwie serka mascarpone (ucieram go z odrobiną cukru pudru i cynamonu).

Smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jagodowe perypetie ;)

Jako, że jagodowy sezon w pełni i jako, że już od pewnego czasu pojawiające się na blogach jagodowe pyszności kusiły mnie coraz bardziej, w miniony weekend postanowiłam upiec pewne bardzo smakowicie wyglądające ciasto z pewnego francuskojęzycznego blogu. Byłam pewna, że będzie idealne na fioletowy tydzień :) Ciasto wyglądało na tyle smakowicie, że zupełnie zapomniałam o ciążącej na mnie klątwie (bo to z pewnością jest jakaś klątwa…), a mianowicie : praktycznie wszystkie ciasta z dodatkiem mleka kończą się u mnie większym lub mniejszym zakalcem :( I wciąż się zastanawiam co jest tego przyczyną :(
Od kiedy borykam się z tym problemem dbam o to, by wszystkie składniki były zawsze o temperaturze pokojowej, mleko dolewam powoli, dobrze mieszam i szczerze mówiąc to sama już nie wiem co jeszcze powinnam zrobić :(
Kiedyś winiłam za to piekarnik, ale teraz (po wymianie grzałek…) stwierdzam, że przyczyna tkwi pewnie gdzie indziej. Tylko gdzie??? Jeśli macie jakikolwiek pomysł,  to chętnie się z nimi zapoznam, bo sama już nie wiem, co z tym fantem zrobić…

Nie muszę chyba dodawać, jak bardzo ten ostatni zakalec mnie zdenerwował. Tym bardziej, że do tego ciasta potrzeba mi było 600 g jagód, a w tutejszych sklepach są one praktycznie na wagę złota (i jest to oczywiście borówka amerykańska, nie jagoda leśna). Tak więc z ostatnią partią owoców postanowiłam zrobić coś, co zawsze się udaje, a mianowicie jogurtowo-śmietankowe muffinki. Tym razem przepis zaczerpnęłam z niedawno zakupionej książki Donny Hay ‘Owoce’; z powodów zaopatrzeniowo-lodówkowych zmodyfikowałam go nieco, co ostatecznie pozytywnie wpłynęło to na efekt końcowy :) Podaję Wam obydwie wersje, choć nie ukrywam, że teraz wolę tę ‘moją’ ;)

Muffinki z jagodami

12 muffinków ‘standartowej’ wielkości

300 g mąki*
1,5 łyżeczki proszku*
110 g cukru
2 jajka
250 g kwaśnej śmietany (u mnie : 180 ml śmietany + 180 ml jogurtu)
80 ml oleju (ja dałam tylko 3 łyżki, słonecznikowego)
250 g jagód (świeżych lub mrożonych)

*przepis oryginalny bez proszku, lecz z użyciem mąki już z proszkiem

W misce dobrze wymieszać mąkę, cukier, jajka, olej i śmietanę; dodać jagody i ponownie wymieszać. Wlać do foremek muffinkowych i piec ok. 20-25 minut w 200° (lub do suchego patyczka).

Przyznaję, że są to pierwsze muffinki które piekłam mieszając wszystkie składniki razem, a nie tradycyjnie : ‘mokre z mokrymi, suche z suchymi, mokre do suchych, wymieszać’. Mają one idealną, lekko wilgotną konsystencje i bardzo przyjemny smak; na dodatek, nawet na drugi dzień świetnie smakują. Idealne do porannej lub popołudniowej kawy :)

Smacznego !

EDYCJA

Specjelnie dla Evenki zdjecie ponownie upieczonych wczoraj muffinkow, tym razem z dodatkiem skorki cytrynowej, jak polecila mi Anna; sa pyszne!

*

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email