Miesięczne archiwum: Marzec 2009

Pasta z kiełków ciecierzycy

ciecierzycaugotowana2
*
(2- dniowe kiełki ciecierzycy, już ugotowane)

Dziś obiecana Wam ostatnio pasta z ciecierzycy. Mam nadzieję, że spodoba się nie tylko wielbicielom kiełków ;)
Ale zacznijmy od kiełków właśnie.
Już samo namaczanie ciecierzycy przed gotowaniem to przecież pierwszy etap do jej skiełkowania ;)

Ziarna ciecierzycy zalewamy wodą i odstawiamy na noc. Następnie płuczemy je, odsączamy i postępujemy jak z pozostałymi nasionami (płucząc je kilka razy dziennie). Spożywamy kiełki 2-3 dniowe, na surowo lub lekko podgotowane.
Są one bogatym źródłem białka i węglowodanów, witamin A, C i E oraz B2, B3 i B12. Zawierają sporo żelaza i wapnia, litu i cynku; są też źródłem organicznych związków chemicznych posiadających działanie przeciwnowotworowe (w skład których wchodzą izoflawony, m.in. genisteina)
Czyli – jak i w przypadku pozostałych kiełków – samo zdrowie! ;)

*
pastaciecierzyca

Pasta z kiełków ciecierzycy*

200 g kiełków ciecierzycy
50 g orzechów nerkowca
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka zmielonego kuminu
3-4 łyżki posiekanej natki pietruszki
1-2 łyżki oliwy z oliwek (lub oleju arganowego)
sól do smaku

Kiełki ugotować na parze (ok. 15 minut). Orzechy nerkowca zrumienić na patelni, następnie zmiksować wszystkie składniki. Ja dodałam również trochę wody z gotowania ciecierzycy do miksowania, gdyż pasta była stanowczo za sucha.

Jestem pewna, że z ‘normalnej’ gotowanej ciecierzycy pasta również będzie smaczna, coś a la hummus, lekko zmodyfikowany ;)

Pasta ta jest bardzo smaczna i sycąca. Swietnie nadaje się na kanapki czy jako dip do warzyw (bardzo gęsty dip ;) ).
Mam nadzieję, że i Wam ten przepis przypadnie do gustu.

Pozdrawiam serdecznie!

*
I obiecuje przestać Was męczyć kiełkami ;)
*

* Przepis na podstawie książki ‘Boulgour, quinoa et graines germées’ wydawnictwa Marabout

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Zielono mi :)

To już prawie tydzień temu zrobiłam poniższą fotkę, jednak zupełnie nie udało mi się wcześniej jej wstawić… Poza tym, od prawie już dwóch tygodni nie jem ‘normalnie’ więc niewiele miałam ciekawych propozycji dla Was. Kto bowiem by chciał oglądać zupę ryżową lub sucharki z bananem i owczym jogurtem? ? ? ;) Na dodatek w tym tygodniu organizm spłatał mi jeszcze większego, dodatkowego figla, więc moja przymusowa dieta być może jeszcze troszkę się przedłuży.
Za to w miniony piątek, jak co piątek ;) oglądałam jeden z moich ulubionych tutejszych programów kulinarnych. Zaledwie kilkuminutowy. Trochę specyficzny, bardzo sympatyczny, z charakterem; bo taka właśnie jest prowadząca go Annick Jeanmairet :) Tutaj możecie obejrzeć ostatni odcinek, z którego zapożyczyłam dzisiejsze szpinakowe pesto, które wzbogaciłam dodatkiem kiełków rzecz jasna ;)

szpinakowepesto3

Szpinakowe pesto

20 g orzeszków piniowych
100 g listków młodego szpinaku
1-2 ząbki czosnku
garść kiełków (np. rzeżuchy)
3-4 łyżki (kopiaste) startego parmezanu
3-4 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz

Orzeszki piniowe zrumienić na suchej patelni. Listki szpinaku umyć i osuszyć. Następnie wszystkie składniki zmiksować; w razie potrzeby dodać więcej oliwy lub parmezanu tak, by otrzymać konsystencję pesto.

To pesto świetnie się komponuje praktycznie ze wszystkim. W programie wykorzystano je do przygotowania czegoś à la flan, jednak nie zapiekany, a gotowany na parze; u nas zaś skończyło swój żywot na dwa sposoby : w makaronie męża oraz na moich kanapkach :)


Część zakupionego szpinaku zostawiłam do sałatek (te najmłodsze, najdelikatniejsze listki); dobrze smakowały ze skiełkowaną zieloną soczewicą, którą podgotowałam kilka minut na parze. Podałam ją z jogurtowym sosem (który jednak nie zawitał na zdjęciu, gdyż nie należy do zbytnio fotogenicznych ;) ).

‘Resztki’ natomiast (i kiełkowe, i szpinakowe) trafiły do omletu, któremu – wraz z odrobiną ‘colombo’ – nadały nieco ostrości i wyrazistości. Oprócz kiełków soczewicy, dodałam też kilka łyżek skiełkowanej i ugotowanej na parze ciecierzycy.

I jeszcze na koniec jedno zdjęcie kiełków, dla pewnej ich wielbicielki ;) która powiedziała mi kiedyś, że woli kiełki takie już większe, z listkami, ja zaś najbardziej je lubię w tym początkowym stadium ;) Oto więc na pierwszym planie : słonecznik z listkami, na drugim planie – czerwona soczewica i w tle – zielona soczewica :)

kielkidlamalgosi

To tyle na dziś, a w kolejce dla Was czeka jeszcze pasta z kiełków ciecierzycy, którą wstawię niebawem :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego weekendu!

 

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Wiosennie, kiełkowo, śniadaniowo :)

Przyznam, że od blisko dwóch tygodni, aura jest tu dla nas wyjątkowo sprzyjająca; dawno już (odpukać…) nie było szaro i buro ;) Temperatury powoli zaczęły piąć się w górę, a słońce swoimi ciepłymi promieniami rozpieszczało nas przyjemnie ;) Tak było np. w zeszłą niedzielę, gdy byliśmy na wiosennym spacerze w winnicach. I choć same winnice o tej porze roku są jeszcze troszkę uśpione, to pierwsze kwiaty już zaczynają kwitnąć i dodawać barw budzącej się z zimowego snu przyrodzie.

Dziś za to pierwszy dzień wiosny powitał nas barrrdzo zimnym wiatrem (rzekłabym nawet – lodowatym…), ale jako że słońce nadal świeci, nie przejmuję się tym zbytnio, gdyż i tak wolę to od deszczu i kłębiących się chmur.

Tym bardziej, że w domowym zaciszu jest ciepło i prawdziwie wiosennie, nie tylko za sprawą słońca za oknem, ale też dzięki wszechobecnym kiełkom na naszym talerzu :)

*
Jak i w wielu domach z pewnością, tak i u mnie wykiełkowała już rzeżucha, której dużym minusem jest to, że stanowczo zbyt szybko ‘znika’ ;) Dlatego postanowiłam, że będę wysiewać ją co 3-4 dni, by móc się nią cieszyć trochę dłużej i częściej.
*

Kolejne kiełki które ostatnio u mnie zagościły, to kiełki słonecznika, z całą pewnością jedne z moich ulubionych. Na poniższym zdjęciu, kiełki prawie 3-dniowe :
*


Zaletą kiełków słonecznika jest to, że możemy je konsumować bardzo szybko, gdy tylko widzimy ich ‘zaczątek’, czyli np. już po pierwszej nocy kełkowania.
3-4 łyżki słonecznika (bez łupinek) zalewamy czystą wodą i zostawiamy na 6-8 godzin. Następnie odsączamy i dalej postępujemy jak w przypadku pozostałych kiełków. Płucząc słonecznik możemy delikatnie pocierać go w dłoniach by oddzielić przeźroczyste osłonki (nie są one bowiem łatwe do strawienia przez nasz organizm). I tak jak pisałam wyżej, konsumować go możemy praktycznie od razu : po kilku godzinach lub kilku dniach kiełkowania. Oczywiście przedłużając kiełkowanie, otrzymamy kiełki ‘ozdobione’ ślicznymi, zielonymi listkami. Moje ulubione to takie 1-2 dniowe; są wtedy delikatne i smakowite, ‘starsze’ natomiast stają się nieco ostrzejsze w smaku.
mielwurzelkraft2
Kiełki słonecznika są bogate szczególnie w witaminy C i E, żelazo oraz w tłuszcze nienasycone, zawierają również dużo białka. Polecane są przy problemach z nadciśnieniem i bólami głowy, wspomagają też ładny wygląd naszej skóry.

Tak jak większość kiełków, możemy konsumować je jako dodatek do wszelkich sałatek, przystawek, kanapek i przeróżnych ‘małych dań’. Ja bardzo często takie jednodniowe kiełki mieszam z kilkoma łyżkami miodu (na zdjęciu przepyszny miód tymiankowy z Krety), dodaję 1-2 łyżeczki WurzelKraft (jest to niesamowita mieszanka pyłku kwiatowego oraz ‘wyciągu’ z blisko 100 rożnych roślin / warzyw / ziaren), mieszam wszystko i smaruję tym poranną kromkę chleba ;)

*
Kiełki słonecznika dodaję też np. do jogurtów, jak poniżej :
*

yoghourtgermes

Do naturalnego jogurtu (u mnie owczy) dodajemy nieco miodu (do smaku) oraz 2 łyżki kiełków słonecznika. To ostatnio moje ulubione śniadanie :)

A w wersji nie tylko śniadaniowej – pasta z avocado, np. do kanapki :

avocatgermestournesol21

Avocado rozcieram / miksuję z odrobiną oleju arganowego, dodaję nieco soku z limonki (do smaku) i przyprawiam do smaku; czasami dodaję papryczki z Espelette, czasami trochę imbiru, czasem trochę posiekanych ziół (a latem np. świeże, sezonowe pomidory) i do tego wieeelka garść kiełków słonecznika :)

I na koniec jeszcze jedna propozycja na wiosenne śniadanie – serek z kiełkami :

fromagechevregermes

Serek (u mnie kozi) rozcieramy z drobno posiekanymi kiełkami (rzeżucha, lucerna, gorczyca, rzodkiewka, co wolicie) i doprawiamy do smaku (możemy też dodać odrobinę oleju arganowego). I w ciągu zaledwie kilku minut mamy pyszną, zdrową przekąskę ;)

To oczywiście tylko bardzo mały przykład możliwości zastosowania kiełków, mam jednak nadzieję, że któryś z tych pomysłów spodoba Wam się, nie tylko na wiosenne śniadanie ;)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email