Sobotnie ‚farniente’ i koktajl jabłkowo-granatowo-bzowy

woda_ogorkowa001Przed nami kolejny ciepły weekend. I mimo iż nie lubię upałów, to nie uskarżam się – wszak to już praktycznie ostatni miesiąc lata, trzeba więc wykorzystać te słoneczne dni, do których potem będziemy tęsknić przez kilka dłuuugich miesięcy (niezwykle deprymujący jest widok wszelakich swetrów, kurtek i jesiennych butów, które już pod koniec lipca zaczęły się tu pojawiać w sklepach… :/ ).

Jedzenie przy trzydziestostopniowych upałach schodzi na dalszy plan (malinowe pomidory, feta, oliwa i szczypta soli prawie całkowicie wystarczają do szczęścia ;)), jedynie o tym co płynne nie sposób zapomnieć. Karafka zawsze więc pełna jest wody, najchętniej ogórkowo-miętowo-cytrynowej.
Nie pijam żadnych gazowanych, słodkich napojów, nie jestem więc pod tym względem ‘dobrą’ klientką i wszelkie tego typu ‘wynalazki’ mogłyby dla mnie zupełnie nie istnieć. Za to od czasu do czasu chętnie przygotowuję jakiś koktajl na bazie owoców / soków owocowych, który jest miłym dodatkiem do popołudniowego farniente ;)

Pod koniec czerwca pisałam Wam o owocowo-bzowym koktajlu z dodatkiem ginu – klik, dziś również coś z dodatkiem syropu z kwiatów czarnego bzu, jednak w wesji bezalkoholowej. Przepis pochodzi z tej samej co poprzednio książki (‘Punch Parties’), a jego bazą jest sok jabłkowy oraz sok z granatów. Do tego jeszcze odrobina soku z limonki, kilka kostek lodu i możemy oddać się słodkiemu, weekendowemu lenistwu :)


(a pod koniec wpisu dwa dodatkowe obiecane zdjęcia fruczaka, na prośbę Księżniczki w Kaloszach :))

triple_goddess1

Koktajl jabłkowo-granatowo-bzowy

2 porcje

150 ml soku jabłkowego
150 ml soku z granatów
ok. 40 ml soku limonki (lub cytryny)
ok. 25 ml syropu z kwiatów czarnego bzu
kostki lodu
ewentualnie woda mineralna do rozcieńczenia + plasterki jabłka do dekoracji

Wymieszać soki + syrop, dobrze schłodzić. Przelać do szklanek, dodać kostki lodu, ewentualnie dopełnić wodą mineralną (gazowaną lub nie).

(w zależności od tego, jak słodki i intensywny jest nasz syrop – dodać go więcej lub mniej, do smaku; ewentualnie możemy też dodać więcej lub mniej soku z limonki)

W oryginale – udekorować plasterkami jabłka; ja niestety zupełnie o jabłkach na farmie zapomniałam, posiłkowałam się więc ostatnią ‘lodówkową’ pomarańczą ;)

triple_goddess2

I na koniec jeszcze obiecane dodatkowe zdjęcia fruczaka (dwa pierwsze tutaj – klik), dla Księżniczki w Kaloszach :)

fruczak3

fruczak4

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego weekendu!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

16 odpowiedzi nt. „Sobotnie ‚farniente’ i koktajl jabłkowo-granatowo-bzowy

  1. ewelajna

    Beo, ja też nie jestem dobra klientką w tej sokowo-napojowej materii, a domowe napoje goszczą u mnie bardzo rzadko. Najczęściej też woda z cytryną, albo sokiem z kwiatów bzu czarnego. Ta pomarańcza tylko uroku dodała:)
    Na fruczaka jest i u mnie – mam nadzieję – szansa, bo taras obsadziłam lawendą:)

    Dobrego lata dalszego, Beo!

    p.s. Ubrań ciepłych w sklepach jeszcze nie ma – na całe szczęście.

    Odpowiedz
  2. Aurora

    Również stronię od sztucznych ugaszaczy pragnienia, ponieważ one tylko je wzmagają. Co innego takie karafki napełnione tego typu koktajlami, jak prezentujesz :))

    Odpowiedz
  3. Amber

    Beato,
    pięknie koktajlowo u Ciebie.
    Domowe napoje to mój konik.
    Wciąż wymyślam nowe połączenia,korzystając z letniej obfitości składników.
    Ten z cytryną,ogórkiem i miętą to mój ulubiony.
    Pozdrowienia!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Amber, ja mimo wszystko wciaz pije wiecej wody niz sokow / napojow, wiec wymyslam zdecydownia mniej niz Ty :) Ale bardzo lubie takie domowe mikstury wszelakiej masci :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aleksandro, ciesze sie bardzo! :)

      U mnie ostatecznie farniente trwalo baaardzo krotko, zdecydowalam sie bowiem na ukladanie / porzadkowanie i pozbywanie sie tego, co zbyteczne, w zwiazku z czym w ciagu weekendu udalo mi sie wyniesc z domu ponad 200 litrow smieciowych workow! Plus spora torba wszelkiego ‚szkla’. To tylko niewielka czesc tego, co powinnam zrobic, ale i tak sie ciesze :))

      Odpowiedz
  4. Usagi

    Beuś, fruczaki są boskie, kojarzą mi się z kolibrami :)
    Ja też nie pijam gazowanych, słodkich napojów, więc koncerny pewnie mnie nie lubią. Wodę z ogórkiem, cytryną i miętą bardzo lubią, podobnie jak wszelkie kompoty, które o tej porze u nas królują. Niestety pogoda w Polsce nie rozpieszcza, jest raczej herbacianie i kawowo, więc jesienne ubrania w sklepach wydają się jak najbardziej na miejscu.
    Nawet się cieszę, widziałam już pierwsze dynie, leszczyna pod domem powoli dojrzewa, niedługo pora na grzyby. Mimo różnych jesiennych katastrof, nadal upieram się, że to moja ulubiona pora roku :)

    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Dokladnie tak Usagi – jak koliber skrzyzowany z motylem (czy raczej cma niestety ;)).
      Nie wiedzialam, ze pogoda sie tak zmienila w PL – jeszcze w poniedzialek, gdy dzwonilam do rodzinki, to narzekali na upaly ;) U nas w tym tygodniu przyjemnie cieplo, oby tak dalej; wcale bym sie nie pogniewala, gdyby taka pogoda byla az do grudnia :D
      A co do jesieni, to mimo wszystko wole te ciepla i sloneczna, niz deszczowo-szaro-bura… ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>