Wiosna, rukola i kiełki

rukola1
*

Budząca się do życia przyroda to idealny czas, by w naszej kuchni (ponownie) zawitały kiełki. Są one prawdziwą bombą witaminową dla naszego organizmu, gdyż skiełkowane nasiona zawierają kilkakrotnie więcej składników mineralnych co same naisona. Przez cały rok są one ważnym składnikiem naszej diety, jednak to szczególnie teraz dodatkowy zastrzyk witamin i energii przyda się naszemu organizmowi.
Kiełki można bardzo łatwo wyhodować w domu, nawet jeśli nie posiadamy kiełkownicy (której zresztą przestałam używać kilka lat temu…), wystarczy bowiem zwykły słoik czy talerzyk wyłożony ligniną (w zależności od typu użytych nasion) i już po kilku dniach możemy cieszyć się świeżymi, najlepszej jakości kiełkami.

Najważniejsze informacje dotyczące hodowli kiełków znajdziecie w moich wcześniejszych postach, przede wszystkim tutaj (cz.I) oraz tutaj (cz.II), a klikając na hasło ‘kiełki’ po prawej stronie bloga lub w spisie treści traficie na wszystkie ‘kiełkowe’ wpisyklik.
*

rukola_kielki2
*
Dziś chciałam pokazać Wam kiełki rukoli, które ostatnio dodaję praktycznie do wszystkiego ;)

Rukolę chyba wszyscy znamy w postaci zielonych, lekko pikantnych listków, spożywanych przede wszystkim w formie sałaty; ten charakterystyczny, pikantny smak możemy odnaleźć również w skiełkowanych nasionach rukoli, których hodowla jest niezwykle prosta i niekłopotliwa.
Tak jak rzeżuchę czy len, nasiona rukoli najlepiej jest kiełkować na wyłożonej ligniną powierzchni (np. na talerzu), po namoczeniu bowiem wytwarzają one specyficzny śluz (dlatego właśnie tego typu nasiona nie nadają się do osobnej hodowli w słoiku, a jedynie jeśli wymieszamy je z innymi nasionami – np. lucerny – nie dodając ich więcej niż 20%).

Przeznaczone do skiełkowania nasiona rukoli zalewamy niewielką ilością wody i odstawiamy na kilka minut, a następnie przekładamy na np. wyłożony ligniną talerz / półmisek. Dwa razy dziennie spryskujemy nasiona / kiełki, które są gotowe do spożycia już po ok. 5-6 dniach.
Kiełki rukoli są niezwykle bogate w potas, wapń, magnez, fosfor i siarkę; zawierają one spore ilości witaminy C oraz witaminy : A, B1, B2 i B3. Dzięki zawartym w nich egzogennym kwasom tłuszczowowym (oraz dzięki olejkom eterycznym) stymulują apetyt, wspomagają trawienie, oczyszczają organizm, polepszają krążenie i – podobno – mają również właściwości afrodyzjakalne (jak i sama rukola z resztą).
*

rukola_kielki1
*
Kiełki te dodawać możemy je praktycznie do wszystkiego : do sałatek, kanapek, jako dodatek do warzyw, do wszelakich ziołowych sosów, koktajli, itd (pamiętajmy, że kiełki najcenniejsze są w ich surowej postaci).

Ze względu na niesamowite wartości odżywcze kiełków, nie bez kozery nazywa się je pokarmem życia. Skumulowane w nasionach białko, węglowodany i tłuszcze są podczas kiełkowania rozkładane na proste, łatwo przyswajalne przez nasz organizm związki, a odpowiedzialne za ten proces enzymy ułatwiają jednocześnie trawienie pokarmów jedzonych z dodatkiem kiełków. To niesamowite źródło witamin, mikroelementów i soli mineralnych, a także wartościowego białka, kwasów tłuszczowych omega-3 oraz błonnika. Regularne spożywanie kiełków przeciwdziała wielu poważnym schorzeniom, wzmacnia nasz system odpornościowy, uzupełnia niedobory witamin i składników mineralnych oraz  działa antynowotworowo. To niezastąpiony zastrzyk zdrowia i energii na naszym talerzu.

Chętnie odpowiem na wszelkie dodatkowe pytania (oczywiście w miarę mojej skromnej ‘kiełkowej’ wiedzy), a początkującym hodowcom kiełów raz jeszcze polecam zapoznanie się z wcześniejszymi wpisami, gdzie znajdziecie większość niezbędnych informacji :

- pokarm życia – cz. I

- pokarm życia – cz. II

- kiełki – wszystkie wpisy

(polecam również artykuł Zieleniny o kiełkach, opublikowany w serwisie Ugotuj.to – klik)

*

EDYCJA :

Nie zapominajmy, iż do kiełkowania poleca się nasiona specjalnie do tego przeznaczone (najlepiej ekologiczne),  bowiem te, które przeznaczone są do celów siewno-ogrodowych są najczęściej ‘doprawiane’ chemią w celu uniknięcia chorób w pierwszym stadium wzrostu (widnieje takowe ostrzeżenie na torebce); lepiej więc kupować specjalne nasiona do hodowli kiełków.

*
Pozdrawiam serdecznie!
I życzę Wam wspaniałego, wiosennego weekendu :)

(i mam nadzieję, że ten piękny, wiosenny kolor i Was zachęci do rozpoczęcia (lub kontynuacji) domowej hodowli kiełków ;) )

*

A kiełki dopisuję do wiosennej akcji Pinkcake :


zielonomi2
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

120 odpowiedzi nt. „Wiosna, rukola i kiełki

  1. KUCHARNIA, Anna-Maria

    Beo! Bardzo bym chciała, by wiosenne życzenia się spełniły! Szkoda, że chyba nie w ten weekend – właśnie skończyliśmy odśnieżanie – cała kraina zasypana śniegiem…..
    Zdjęcia jak zawsze piękne!
    Pozdrawiam Cię :)

    Odpowiedz
  2. Majana

    Piękne ,zielone kiełki :) Cudownie zdrowe. Muszę sobie zakupic rukolę. Mam kiełkownicę, w zeszłym roku pięknie mi kiełkowały różniste nasionka. Moze i w tym czas sobie sprawić taką bombę witaminową?;)

    Pozdrawiam ciepło :)
    U mnie zimno,ale sucho i bez śniegu.

    Odpowiedz
  3. affogato

    Wiosna na talerzu! U mnie też produkcja kiełków trwa w najlepsze, organizm się domagał:) Muszę się jeszcze rozejrzeć za nasionami rukoli do kiełkowania, bo rukolę uwielbiam.
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  4. Nina

    praktycznie co roku przygotowuję kiełki rzeżuchy – chwała nauczycielce w mojej szkole podstawowej, która mnie tego nauczyła!

    dla mnie kiełki są pokarmem życia głównie w zimie – całe szczęście, że w ostatnim dziesięcioleciu można je kupić w każdym sklepie

    Odpowiedz
  5. lo

    Kiełki to taki zastrzyk mikroelementów na przedwiośniu, które jest chyba najtrudniejsze dla naszego organizmu. Czytając o Twoich kiełkach zdałam sobie sprawę, że chyba nie widziałam jeszcze nasion rukoli. Wkrótce wybieram się do sklepu ogrodniczego i będę się rozglądać uważnie. Ostatnio myślałam sobie jak tam wiosna na Twojej farmie warzywnej.

    Odpowiedz
  6. Małgoś.dz

    Beatko, czytasz chyba w moich myślach! :) Bowiem od kilku już dobrych dni codziennie mówię sobie, że czas na kiełki. Po czym wracam do domu z pracy i o kiełkach zapominam. Tym bardziej się cieszę, że piszesz o nich właśnie teraz, bo korzystając z tej okazji od razu lecę do kuchni (zanim znów zapomnę!) i od razu nastawiam kiełki! :) Nie będzie to co prawda rukola, bo jej nie mam, ale inne czekają. :)
    Ps. jakie piękne, wiosenne fotki!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Belgio ;), ja od pewnego czasu stronie od plastiku i eliminuje wszystko to co plastikowe i co ma kontakt z jedzeniem (po kilku reportazach na temat plasiku wlasnie, BPA i o wynikach badan), a kielkownicy szklanej niestety nie znalazlam jeszcze. Ale jesli komus plastik nie przeszkadza, to kielkownica jest oczywiscie bardzo praktycznym ‚przydasiem’ :)

      Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Belgio, podoba mi sie! Czyli zaczynaja sie juz jakies alternatywy :) Jedyny problem w tym, ze jest dosyc mala (tylko 14 cm srednicy…); nie zrobie w niej wiecej kielkow na raz niz w moich sloikach. A poza tym musialabym naocznie sprawdzic, jakiej wielkosci jest ta metalowa siateczka, bowiem powinna byc mikroskopijna by i te najmniejsze nasionka sie na niej utrzymaly. No i wolalabym bez ‚dodatku’ tej metalowej kratki, ale to chyba jednak nie jest mozliwe ;)

          Odpowiedz
  7. Zielenina

    O, rukoli jeszcze nie próbowałam, muszę wysiać, ciekawe czy u nas dostanę, czy kiełki też są takie pikantne jak liście? Ja polecam bardzo kiełkownicę, szczególnie jak się sieje regularnie, jest niezwykle wygodna i prosta w użyciu. Kiełki do hodowli nie muszą być aż ekologiczne, wystarczą specjalnie przeznaczone do kiełkowanie, bo faktycznie normalne nasiona są konserwowane chemiczne przede wszystkim przed pleśnią. Można też kiełkować bezpośrednio z fasolek, zbóż itp. tylko muszą być w całości, quinoa bardzo dobrze taki kiełkuje. Tak wychodzi dużo taniej, ale ja wolę z nasion, bo takie kiełki są delikatniejsze.
    To ja będę straszna i okropna i się podczepię z linkiem do mojego artykułu o kiełkach dla Ugotuj.to jak można ;-) http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,9201925,Kielki_na_zdrowie.html

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Zielenino, ja uwazam, ze to co mozna warto kupowac eko; i nie chodzi mi o produkty przetworzone, ale wlasnie o te najbardziej podstawowe : nasiona, zboza, warzywa, owoce itd.
      Co do kielkownicy, to – jak pisalam w komentarzu wyzej – jest to praktyczne, fakt, jednak po ostatnich reportazach na temat plastiku i bisfenolu migrujacego do jedzenia nic mnie do niego juz niestety nie przekona ;)
      PS. Linka dopisalam do mojego wpisu :)
      PPS. Chetnie podziele sie nasionami rukoli jesli chcesz; i tak – kielki sa bardzo milo pikantne, jak sama rukola; a na poczatku, tuz po namoczeniu, pachna dla mnie… swiezym ogorkiem!:D

      Odpowiedz
      1. Łasuch w kuchni

        Bea, widzisz, ja się źle wyraziłam, bo miałam na myśli nasionka. Bo kiełki to ja sama, w swojej własnej kiełkownicy hoduję i jakoś nie ufam tym kupnym :-)

        U mnie niby w wielkiej Łodzi najczęściej lucerna i soczewica występują, od wielkiego dzwonu soja, rzodkiewka, rzeżucha ale takich cudowności jak rukola to nie uświadczysz, dopiero moja koleżanka widząc mój smutek postanowiła wzbogacić moje kiełkownicowe przygody nie tylko o kiełki roszponki, ale i buraka, dyni, pszenicy i lnu, więc wyposażona w kuleczki wzięłam się wczoraj późnym wieczorem za wysiewanie i nie mogę się doczekać co z tego wszystkiego powyrasta :-)

        Odpowiedz
  8. Usagi

    Kiełki rąbię właściwie bez przerwy do kilku miesięcy. Są fantastyczne, świetnie smakują i nawet zwykła kanapkę potrafią przemienić w bardzo eleganckie danie :)

    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  9. Zielenina

    Beo, nie wiem czy wiesz, że badania naukowe wskazują, że między żywnością eko a nieeko (przede wszystkim warzywami, nawet tymi hodowanymi w ziemi) nie ma wielkiej różnicy co do zawartości substancji szkodliwych, praktycznie nie ma żadnych. Jak znajdę linka z tym artykułem to Ci podeślę. Kupuję sporo rzeczy eko, tych które uważam że warto, np.: owoce suszone, czy tak jak Ty część zbóż i płatków, ale bardziej mi chodzi o sposób przetwarzania i konserwowania niż samo pozyskiwanie.
    A plastik może być też bez bisfenolu, np. w produktach dla dzieci nie wolno go stosować. Ja moją kiełkownicę kupiłam w ekosklepie, ale 100 lat temu, więc pojęcia nie mam czy ma czy nie ma :) Na razie z niej nie zrezygnuję, bo lignina czy inne gazy to papranina przyprawiająca mnie o ból głowy, no trudno na coś trzeba umrzeć hihihi :) Na kiełki rukoli bardzo chętnie się skuszę, wielkie dzięki, u nas ich nie widziałam wcale. I generalnie – kiełki rządzą! :)
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Zielenino, niestety pozwole sie nie zgodzic ;) Nie chodzi mi o to, ze zywnosc eko ma np. wiecej witamin czy mikroelementow, bo to akurat jest bzdura, ale o to, ze nie zawiera (czy tez zawiera o wiele mniej) pestycydow i innych chemicznych ‚dodatkow’, jak np. srodkow grzybobojczych; coraz wiecej badan naukowych pokazuje (z reszta od dziesiatek juz lat), ze mieszanka pestycydow i ftalatow nie jest dla naszego zdrowia niestety obojetna. Mam linki do filmow, niestety tylko w wersji francuskiej, np. tutaj : http://www.youtube.com/watch?v=8j0N_47pHbU (pestycydy i inna chemia) oraz tutaj : http://www.youtube.com/watch?v=mQlS_lMpmYg&feature=related (na temat plastiku). Ten pierwszy film jest autorstwa dziennikarki Marie-Monique Robin, tej samej dzieki ktorej powstal ‚Swiat wg Monsanto’ – http://zbrodniarze.com/swiat_wedlug_monsanto
      Jesli wiec moge wybrac warzywa i owoce bez nadmiernej ilosci pestycydow i innych swinstw, to oczywiscie to robie i – jak pisalam wyzej – nie ma to nic wspolnego z witaminami itd. Poza tym dla mnie jest to o wiele szersze pojecie niz tylko ‚ja i moj talerz’; zalezy mi na ochronie przyrody, na tym by nasze rzeki i jeziora byly jak najmniej skazone przez uzywana przez nas chemie, by ludzie ktorzy pracuja przy uprawach nie tracili zdrowia manipulujac pestycydy i srodki grzybobojcze, itd, itp. Ale to oczywiscie moje prywatne zdanie i nie oczekuje, ze wszyscy sie ze mna zgodza ;)

      PS. A co do plastiku jeszcze, to niestety nie tylko bisfenol migruje… :/

      Odpowiedz
      1. Zielenina

        ale nie masz co się nie zgadzać, bo się zgadzamy ;-) Jak kliknęłam wyślij to właśnie pomyślałam o tym, że miałam napisać, że nie dotyczy to oczywiście pestycydów :) Aczkolwiek to oczywista oczywistość, bo skoro nie wolno ich stosować to wiadomo, że będzie ich mniej. Chociaż to też nie do końca jest prawdą, bo wolno stosować pestycydy pochodzenia naturalnego, a ich wpływ na nasze zdrowie nie jest przebadany. A te badania głównie wskazywały na to, że gleba jest już tak skażona, że sama ekologiczna hodowla niestety nie pomaga. Wiadomo, że wszystko ma wpływ na nasze zdrowie, szczególnie jeżeli organizm jest poddany wieloletniemu wpływowi różnych substancji. DO tego dochodzi jeszcze zagrożenie GMO. Ogólnie wiadomo, temat rzeka. Niestety francuski to ja nie ponimaju także nie obejrzę, ale filmów na temat żywienia i żywności widziałam masę, bo to generalnie mój konik, także pewnie informacje się powtarzają. Świat wg Monsaanto to oczywiście pozycja obowiązkowa :) Obecnie najbardziej przeraża mnie kodex alimentarius i wszyscy, którym leży na sercu jakość żywności powinni robić wszystko, aby nie wszedł w życie :/
        Plastiku używam bardzo mało, właściwie wcale, bo nie pijemy wody butelkowanej, więc myślę że mnie ta kiełkownica używana raz na jakiś czas nie zabije ;-)
        Fajna dyskusja, zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego! :)

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Wiesz Zielenino, dla niektorych to jest oczywista oczywistosc, dla innych nie ;) Czesto spotykam sie z opiniami, ze przeciez witamin takie warzywa / owoce i tak pewnie wiecej nie maja, a skoro nasza ziemia i tak jest juz skazona i pelna pestycydow, to co to za roznica. Dla mnie akurat to jest roznica. Miedzy innymi ze wzgledu na to, co pisalam w poprzednim komentarzu.
          I wiesz, w tych badanych tutaj regularnie produktach eko naprawde nie ma zadnych niebezpiecznych substancji (testy konsumenckie ktorym ufam, nie sa bowiem oplacane przez wielkie koncerny, jak to jest w przypadku wiekszosci aktualnych badan, nawet tych czysto naukowych); za to ‚zwykle’ warzywa i owoce (a nawet ryby czy wino np.) sa niestety mieszanka pestycydow i wszelakich srodkow grzybobojczych (chroniacych je m.in. w transporcie). Ogolnie mowi sie juz dzis, ze nie chodzi nawet o to, ze dawki danego srodka nie sa przekroczone, a o tzw. efekt kumulacji. Przy czym badania wykazuja, iz najgrozniejsze dla zdrowia sa ‚mieszanki’ roznych pestycydow i ftalatow, wplywajace nie tylko na powstawanie raka, ale przede wszystkim na problemy z organami rozrodczymi i plodnoscia (ostatnie badania dunskie np.). Jesli wiec mam wybor zjedzenia produktu z wieksza iloscia chemii lub z mniejsza, to sie zupelnie nie zastanawiam ;)
          I oczywiscie zgadzam sie z Toba, ze to temat rzeka; Monsanto, GMO, codex alimentarius… ale powtarzam sobie, ze przeciez ‚ziarnko do ziarnka’, wiec nawet jesli ktos mi powie, ze moja postawa i tak niczego nie zmieni, to dalej bede robic swoje ;)
          A co do kielkow i plastiku jeszcze, to ja kielki robie i jadam praktycznie na okraglo, wiec naprawde nie mam ochoty by rosly na plastiku; nie po to pozbywam sie go z domu, by uzywac plastikowej kielkownicy :)

          Odpowiedz
  10. llooka

    :) U mojego syna w szkole Wychowawczyni przyniosła kiełki rzodkiewki i wkładała dzieciom do kanapek. Mój Wiktor stwierdził, że pycha i kazał sobie kupić;) Zainspirowałaś mnie do własnej hodowli!
    Ciepełko ślę!

    Odpowiedz
  11. Kasia

    Rozleniwiłam się, bo kiedyś „kiełkowałam” bardzo często, a ostatnio tak jakoś wyszło…Muszę nadrobić witaminowe zaległości w ten właśnie sposób!

    Odpowiedz
  12. Arek

    Przepadam za kielkami – smak, wyglad, zdrowie! Do tego stopnia ze onegdaj kupilismy 3 pietrowa kielkownice i nahodowali tych kielkow tyle ze nie nadazalismy ich jesc… No i te ciagle zmienianie wody… Rosly, gnily i smierdzialy no teraz to juz raczej kupujemy gotowce! Coz lepiej tak niz wcale – tym sie pocieszam! Ale ty to jak zaobserwowalem – krzewisz wiedze kielkowa bardzo elegancko – i slusznie! :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Arku, ja tez na poczatku mialam problem z utylizacja ;) Potem juz nauczylam sie ile i jakich jestem w stanie ‚przerobic’ i co ile dni ewentualnie powinnam je nastawiac, wiec teraz juz jest dobrze ;)
      A kielki kupne przeciez lepsze niz zadne! Tym barzdiej, jesli sa dobrej jakosci.

      Odpowiedz
  13. Niedzielka

    Bardzo lubię rukolę, ale u mnie nigdzie nie ma jej w postaci takich nasionek do kiełkowania, a szkoda! Na moim parapecie aktualnie sobie rosną kiełki lucerny i rzodkiewki. W poniedziałek – wtorek powinny być już do spożycia :D

    Pozdrawiam serdecznie!!!

    Odpowiedz
  14. Magdalena

    Beo !
    Jakze pieknie zobaczyc pozytywny zielony kolor na Twoim blogu ! Szkoda jednak, ze zima tutaj nie odpuszcza. za dwa dni mamy miec kalendarzowa wiosne, a tymczasem pogoda od kilku dni popsula sie makabrycznie. pada, jest szaro, rano budzi nas sniego, ktory potem topnieje i zaczyna padac deszcz. Wilgoc, ktora wzmaga zimno. Kupilam dzisiaj pudelko rukoli za 2,9 zl – z Wloch, jutro stworze sobie na lunch namiastke lata, czy tez wiosny, ale to bedzie marna namiastka. W domu musze nosic welniany sweter, a na zewnatrz jeszcze czapke na glowe. Wczoraj wracalamz mezem z krakowskiego Kazimierza; wracalismy piechota, po drodze odmrozily mi sie uszy. Kicham i smarkam. Slonca chce, i ciepla. Nie tropikalnego, a takiego naszego, polskiego, zrownowazonego.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Magdaleno, wspolczuje zatem… Tutaj juz wiosennie : coraz wiecej zielonych listkow na krzewach, coraz wiecej kwitnacych drzewek i wiosennych kwiatow. I temperatury juz bardzo przyjazne. I choc wczoraj i w czwartek tez padalo i bylo troche szaro, to jednak czuc juz wiosne w powietrzu, wiec takie deszczowe dni ‚w miedzyczasie’ zupelnie mi nie przeszkadzaja ;)
      U nas w sklepach rukola tez wloska, choc na ‚naszej’ farmie jest juz ta lokalna na szcescie, wiec sklepowa moge omijac szerokim lukiem ;) Tym bardziej, ze taka swiezo scieta ma zupelnie inny smak.

      Pozdrawiam i zycze duuuzo wiosennego slonca! :)

      Odpowiedz
  15. Bareya

    Zawsze chiałem zadać to pytanie. Czy Pani ma jakaś 3gwiazdkową knajpę? Czy się tak profesjonalnie „wygłupia” w domu?
    To co czasami prezentujesz przekracza blogowe pisanie czy tez gotowanie.
    Twoja wiedza mnie zalamuje i inspiruje.
    pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Bareyo, nie zartuj sobie prosze… W porownaniu z Twoimi kulinarnymi wyczynami, moje sa naprawde niczym!
      A co do kielkow i ‚wiedzy’, to param sie nimi od nastu lat (za niedlugo bedzie 20!), zarazil mnie nimi maz i przyjaciolka ;)

      Odpowiedz
  16. Bareya

    Bea: Moja Droga ja nie żartuje. Wystarczy wziąć pierwszy lepszy post np. o dyniach czy kiełkach aby się przekonać, że mamy do czynienia z prawdziwym „fachowcem”.
    Robisz świetną, fantastyczną robotę.
    pozdrawiam ciepło

    Odpowiedz
  17. monia

    Beo, są przepiękne te kiełki, zdjęcia zresztą też :) Jak wy to robicie, że zdjęcia są takie jasne i nie widać na nich żadnego tła ?
    Wracając do kiełków – z reguły kupuję w sklepie już gotowe, kiełki rzodkiewki. Najbardziej fascynuje mnie w nich to, że smakują jak produkt końcowy, czyli jak prawdziwa rzodkiewka, z tą różnicą, że rzodkiewek można zjeść 5 na raz, a kiełków 50 i to w dodatku z liśćmi z i korzeniami :):):) Nic się nie marnuje :)
    Natchnęłaś mnie – idę siać rzeżuchę

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Moniu, dziekuje :)
      Co do tla, to jest nim tutaj bialy material, a z tylu jest okno, ktore dodatkowo rozswietla zdjecie; do tego mocno otwarta przyslona, by dodac jak najwiecej swiatla, i gotowe ;)
      Kielki i mnie fascynuja, tym bardziej, ze maja w sbie o wiele wiecej witamin i mikroelementow niz ‚dorosle’ juz warzywa, wiec same zalety ;)
      A co do rzodkiewek, to z nich tez praktycznie nic sie u mnie nie marnuje, z lisci bowiem mozna zrobic bardzo smaczna zupe, np. taka : http://www.beawkuchni.com/2010/04/wiosenna-zupa.html

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  18. An z Chatki

    Och taki zielony kolor uwielbiam i również jak wiosna puka do drzwi :) Dla mnie kiełki to temat rzeka. Duzo czytałam, przez długi czas robiłam różne kiełki w domowym kiełkowniku i mogę teraz powiedzieć, że mam swoje ulubione smaki, a mianowicie:
    rzodkiewki – do bialego sera; lucerna, soja, słonecznik, rzeżucha – do sałatek; buraki – pięknie pasują do ozdoby.
    Owszem inne też moga byc, ale te własniej najbardziej preferuję. Teraz jak mieszkam daleko od domu rodzinnego, robię te kiełki w małej ilości, sposobem słoikowym. Mój mąż nie lubi kiełek, a ja uwielbiam, więc robię tylko dla siebie :)
    Kiełki kupuję w Bioladen, ze specjalnym przeznaczeniem do tego celu.

    Równiwż pozdrawaim i życzę miłej niedzieli
    An

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      An, widze ze mamy podobne kielkowe smaki ;) My bardzo lubimy tez kielki cebuli / pora oraz wiekszosc wlasnie takich z charakterem ;) jak ta dzisiejsza rukola czy gorczyca np. I buraczki do ozdoby, koniecznie :)
      (dzis robilam moim zdjecia, pewnie wiec tez sie pojawia niebawem :))

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Rukiew wodna jest rzeczywiscie bardzo zdrowa Anno Mario; najczesciej spozywam ja w formie mlodych listkow, ktore kupuje bezposrednio na farmie (lub na targu) wraz z innymi salatami (piatkowe zakupy byly w mlode listki szczegolnie bogate :)).
      Niestety mam tutaj ‚problem’ z nasionkami, bowiem rzezucha i rukiew wodna to po francusku rodzina ‚cresson’ (cress) i rzadko kiedy jest dopisane na torebce z nasionkami czy jest to odmiana ogrodowa czy wodna (czyli ‚garden’ czy ‚watercress’); w zwiazku z czym najczesciej jem chyba jednak rzezuche ;)
      (czy u Was na nasionkach do kilekowania pisze wyraznie ‚watercress’? jesli tak to zazdroszcze :)).
      I masz racje, o rukwi jeszcze nie robilam osobnego wpisu, wiec postaram sie to nadrobic :)

      Odpowiedz
      1. Anna Maria

        Wiesz, ja mieszkam w zagłebiu rukwi, mamy tu nawet Festiwal Rukwi, a uniwersytet w mieście niedaleko prowadzi największe na świecie badania na temat wpływu rukwi na zdrowie (są podstawy, by sądzić, że może zapobiegać rakowi piersi), więc tak, zawsze mamy napisane wyraźnie watercress:-) na rukwi, i cress na rzeżusze.
        Szkoda, że praktycznie nieznana w Pl, bo jest skarbnicą minerałów i witamin.

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Ooo…, to zazdroszcze w takim razie! Zaglebie rukwi bylo by dla mnie jak znalazl :))
          Tez bardzo zaluje, ze rukiew jest tak malo znana w PL – wszak to nie tylko smaczna, ale i niezwykle cenna dla naszego zdrowia roslina…

          Odpowiedz
      2. Bea Autor wpisu

        Anno Mario, stwierdzilam po przebudzeniu sie ;) ze to Ty powinnas napisac o rukwi! Przeciez takie miejsce zamieszkania do czegos zobowiazuje! :)
        A co do nasionek jeszcze, to na tych typowo ogrodniczych tez wyraznie pisze jaka to rukiew, niestety na tych do kielkowania juz nie :/

        Odpowiedz
  19. mar

    Beo, czy mówiłam Ci już, że jesteś niesamowita?:) Ten post zmotywował mnie do zasiania dóbr, które nakupowałam już dwa tygodnie temu:) Pięknie wyglądają te rukolowe kiełki:) Dzięki za ten wpis!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Mar, ciesze sie przeogromnie, ze Cie zmotywowalam w takim razie :) Organizm bedzie z cala pewnoscia wdzieczny za te kielki, kubki smakowe mam nadzieje tez ;)

      Odpowiedz
  20. Inkwizycja

    A ja,kochana Beo, używam kiełkownicy plastikowej i chyba z niej nie zrezygnuję (chociaż, jak teraz sobie uświadomiłam, to chyba jedyny „przydaś” plastikowy w mojej kuchni). Oczywiście wolałabym szklaną, ale póki co nie spotkałam się z taką. Z kiełków najbardziej lubię rzodkiewkę za jej pikantny smak. Oprócz tego lucernę, brokuła i „zwyczajną” rzeżuchę. Teraz chętnie spróbuję kiełków rukoli, bo lubię ją także „dorosłą” ;-)
    Piękne zdjęcia, jak zwykle ;-)
    Ściskam cieplutko!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Inkwizycjo, to ze ja mam antyplastikowego bzika, nie oznacza przeciez, ze wszyscy powinni ;)
      Sprobuj rukoli koniecznie!
      PS. Nasionka wyslane, daj znac jak dotra, dobrze?

      Odpowiedz
  21. Pchełka

    na razie muszę zapomnieć o kiełkach..za to zaczynam poważnie myśleć o ziołach..które posadzę sobie na wiosnę w donicach..jestem w trakcie przeprowadzki..co pewnie odbije się na kulinarnych niedociągnięciach ..bo wtedy nie wiadomo czy sprzątać, układać..czy gotować?..za to wiedzy nigdy za wiele…Pozdrawiam serdecznie…A.

    Odpowiedz
  22. Sissi

    Piękny, interesujący blog, zdjęcia przepiękne, przepisy inspirujące… Zastanawiam się dlaczego dopiero tak późno odkryłam, że ktoś, kto jest tak blisko (nie mówiąc o polskich korzeniach…) ma taką fantastyczną stronę! Na pewno będę często wracać po inspiracje i po prostu po ciekawą lekturę (o robieniu tak pięknych zdjęć nawet nie marzę!).
    A propos zarenek, ja właśnie kilka dni temu wypełniłam skrzynki i czekam na efekty (i jak co roku zapomniałam zaznaczyć co gdzie posiałam, więc będą niespodzianki). Muszę też zacząć kupować ziarenka na kiełki! Nie wiem dlaczego nigdy tego nie robiłam (chociaż mini-ogródek mam na balkonie od dawna…). Podrawiam i dziękuję za zachętę do kiełków :-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Sissi! Milo mi, ze trafilas do mojej Kuchni ;) Mam nadzieje, ze’zabawa w kielki’ i Tobie sie spodoba :)
      Byc moze to niedyskretne pytanie, ale… czy Le Clos du Château à Choully o ktorym u Ciebie przeczytalam, to Twoja / Wasza posiadlosc?

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
      1. Sissi

        Cześć Bea, dzięki za odpowiedź i za wizytę na mojej stronie! Oj, niestety nie moja ta posiadłość… Chociaż tak pięknie by było mieć własne winnicę… Kiedyś poproszono mnie o napisanie artykułu na temat tego ambitnego i bardzo sympatycznego człowieka (do szerszego grona odbiorców oczywiście niż publikacja na moim skromnym blogu!). Artykuł na blogu pozostał, bo życzę temu panu wszystkiego co najlepsze i jeśli ktoś trafi przypadkowo na artykuł z wyszukiwarki czy z mojej strony, tym lepiej!. (Niestety, ze względów językowych i formalnych artykuł nie bardzo się nadawał do regularnych postów, stąd taka marginalna trochę pozycja w „Pages”.) Pozdrawiam!

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Rozumiem… Swoja droga – artykul bardzo mi sie podoba :)
          A skoro juz przy kwestiach jezykowych jestesmy, to czy myslalas / myslisz moze o pisaniu bloga rowniez po polsku? Czy jednak tylko po angielsku?

          Odpowiedz
          1. Sissi

            Dziękuję! Ja Ciebie szczerze podziwiam za prowadzenie dwóch blogów w dwóch językach, ale sama – chociaż myślałam o polskim też – nie mam dość zacięcia i dyscypliny (bo wiem, że jak się chce to czas zawsze można znaleźć, więc to nie wymówka). Przed założeniem bloga bardzo długo się zastanawiałam nad językiem i w końcu wybrałam angielski. Niestety władam nim gorzej niż francuskim, nie wspominając o polskim, chociaż z tym jest coraz gorzej…. Pocieszam się, że w ten sposób ciągle się uczę angielskiego.

          2. Bea Autor wpisu

            No wlasnie problem w tym, ze nie starcza mi juz teraz czasu na pisanie i po francusku :/ Wiec drugi blog lezy nieco odlogiem… Co weekend obiecuje sobie, ze nadrobie zaleglosci, jednak bardzo kiepsko mi to idzie…
            Moj poziom angielskiego nie nadaje sie niestety do prowadzenia bloga, jedynie do czytania ;)

  23. karoLina

    Jak często, tak i dzisiaj czytasz w moich myślach, bo jestem od niedawna początkującym hodowcą kiełków, więc Twoje rady i doświadczenia na pewno mi się przydadzą. Nowym hobby zaraziłam mojego współlokatora, który, jak zwykle mnie przebił, bo hoduje jednocześnie już chyba z 10 gatunków nasion, także takich, z których normalnie kiełków się nie hoduje, ale on postanowił spróbować (jak na razie dowiedzieliśmy się, dlaczego się nikt nie poleca ciecierzycy ani kukurydzy w tym celu ;) Trochę mnie tylko martwi, że trzeba używać tych specjalnych nasion, bo za samo napisanie na opakowaniu „nasiona na kiełki” producenci dorzucają z 300% marży. Pozdrowienia!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Karolino, 10 gatunkow na raz? Niezle ;) Ja mailam najwiecej chyba 6 na raz, aktualnie najczesciej 2-3 tylko, ale to nam akurat wystarcza (co tydzien-dwa nastawiam wtedy inne). Ciecierzyce kielkowac mozna jak najbardziej (a nawet jest to wskazane, ulatwia bowiem jej trawienie), tyle tylkko ze nie doprowadza sie do fazy ‚lisciastej’ ;) Kukurydzy jeszcze nie kielkowalam – dlaczego sie wspollokatorowi nie spodobala?

      Odpowiedz
      1. karoLina

        Ha, ciekawe, bo ta ciecierzyca jakoś od razu była taka gruba i miała mnóstwo niepokojących odnóży, a i smak (chociaż już nie pamiętam jaki) był średni. Kukurydza kiełkuje w małe uroczo zieloniutkie szczypiorki, dość twarde, o ile pamiętam, w smaku przy pierwszym rozgryzieniu gorzkie, chociaż jak się już tę gorzkość pokona, to pyszne i słodkie – ale podejrzewam, że jak się je miesza np. z sałatką, to trudno do tej słodyczy dotrzeć.

        Odpowiedz
  24. kabamaiga

    Beo zachęciłaś mnie podwójnie. Do kiełkowania przymierzałam się już od jakiegoś czasu, ale mnie te słoiki odstraszały. Rzeżucha jest u nas często, więc kiedy przeczytałam, że rukola tak samo to już wiem, że ją zasadzę. Muszę tylko znaleźć chwilkę czasu i skoczyć po nasionka. Ale będzie się działo.

    Odpowiedz
  25. ewelajna

    Bea, dynie doszły!!!Dziękuję z całego serca! Dałam je już mamie – dziwowała się kształtom. Niebawem posieje i będziemy czekać co się urodzi!
    Wiesz, że nasion rukoli jeszcze nie widziałam, ale się rozejrzę. A w ten weekend właśnie robiłam mamie kiełki – soczewicę i rzodkiewkę:) Fajny zbieg okoliczności:):):) Ale co się dziwić – wiosna!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ewelajno, ciesze sie, ze juz doszly! Teraz duzo bedzie zalezec od tegorocznej pogody – poprzedni sezon nie byl niestety dla dyn zbyt laskawy :/

      Odpowiedz
  26. Sissi

    (chyba nasza rozmowa była za długa na kolejną odpowiedź ;-) nie udaje mi się już nic dodać, więc piszę tutaj) Będę w takim razie trzymać kciuki za francuskiego bloga!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Zgadza sie – niestety mozna dodac tylko 5 odpowiedzi ;)
      Wiesz, motywacje w sumie mam, bo coraz wiecej osob pyta o przepisy rowniez po francusku, tylko czas jakos tak mi tak strasznie szybko ucieka… Wiem wiem, paluszek i glowka ;)

      Odpowiedz
  27. Krokodyl

    Beo, pamiętam Twój wpis o kiełkach z zeszłego roku. To mnie zainspirowało do jakiś ruchów. ;-) Kupiłam kiełkownicę, ale plastikową. Ty używania jej stanowczo odradzasz. Poszukam nasion rukoli, żeby je w takim razie wyhodowac na talerzyku. P.S. U nas już wreszcie wiosna, przyszła w swój pierwszy dzień. ;-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Krokodylu, tak jak pisalam wyzej – ja mam ‚antyplastikowego’ bzika, ale przeciez nie wszyscy musza go miec ;)
      Szkoda, ze nie wiedzialam wczesniej, ze rukola by Ci sie przydala ;)

      Odpowiedz
      1. Krokodyl

        Ja się zarażam takimi fiołami. Dam sobie radę, jak nie znajdę, to zamówię w pobliskim eko sklepiku. Rukola jest w sam raz na pierwszy krok w stronę kiełków dla leniwców. I tak czuję się ponad miarę rozpieszczona. Ciekawa jestem, czy sie uda zrobić karocę. ;-)) Dziękuję Ci, Beo.

        Odpowiedz
  28. monika.L

    Wiesz Beatko strasznie lubię takie Twoje wpisy.
    Bo choć kiełki kiełkują sobie w kuchni, raz po raz – to jak zawsze dowiem się/zobaczę u Ciebie coś nowego, otwierającego oczy i głowę jeszcze szerzej :)

    z serdecznościami
    M.

    Odpowiedz
  29. wsamrazik

    Beo – ja też kiełkuję na potęgę od miesiąca…coś mnie ostatnio wzięło na słonecznik, ale nie kiełki, tylko takie większe roślinki (chodowane w ziemii na talerzu z niełuskanych ziarenek)…

    Wiosna idzie ;-)

    Pozdrawiam odkiełkowo-wiosennie…

    Odpowiedz
  30. margot

    Wiosna to czas kiełków , o tak ,a twoje są śliczne , takie urodziwe ,że aż zal jeść :)

    p.s te słoiczki z nakładkami to super są ,Bea ,nawet nie wiesz jak ja je uwielbiam używać , dziękuję , dziękuję i jeszcze raz dziękuje

    Odpowiedz
  31. Aganiok

    Już od dawna chciałam zabrać się do kiełkowania. Lubię kuchnię i ogród, a w tym przypadku mam i jedno i drugie :) Jednak jakoś się nie składało. Jednak Twoje zdjęcia potrafią kusić. Muszę tylko znaleźć chwilkę i przysiąść nad tą porcją wiedzy, bo widzę, że nie jest jej mało!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aganiok, domowa hodowla kielkow nie jest skomplikowanać Wystarczy tylko sprawdzic wczesniej jak nalezy ‚obchodzic sie’ z danymi nasionkami, by rezultat byl optymalny; na poczatek polecam zazwyczaj lucerne, zawsze sie bowiem udaje i nie kaprysi ;)
      Pozdrawiam serdecznie! I dziekuje mojemu pierniczkowemu guru za wizyte :)

      Odpowiedz
      1. Ania

        Na początek kupiłam mieszankę fasolę mungo, pszenicę i rzepę. Już ładnie kiełkują. Podane jest że okres kiełkowania 3-5 dni, ja w niedzielę nastawiłam więc może już jutro skosztuję:)

        Odpowiedz
  32. donati

    Witam jestem po raz pierwszy na tym blogu i stwierdzam że jest fantastyczny, dużo się z niego dowiedziałam o kiełkowaniu. Ja w hodowanie kiełków bawię się dopiero od miesiąca i się zakochałam w ich smaku zwłaszcza w mieszance lucerna-rzodkiew, w brokule oraz w fasoli mung, robiłam jeszcze słonecznik, soczewice i mieszanke rukola-gorczyca-rzodkiew, która niestety nie przypadła mi do gustu ze względu na specyficzny zapach. Do tej pory robiłam tak że jadłam te kiełki razem z nasionami bo tak gdzieś wyczytałam że nasiona też jemy że usuwamy tylko łuski i że kiełki fasoli i soczewicy przed jedzeniem trzeba sparzyć wrzącą wodą żeby pozbyć się toksyn, no ale mój kolega który też hoduje kiełki powiedział mi że nasion nie powinnam jeść tyko ścinać same kiełki a nasiona wyrzucać. Postanowiłam więc poszukać jeszcze jakiś informacji na internecie czy je się te kiełki z nasionami? czy też bez nasion? i w ten sposób dotarłam do twojej strony Bea, na której niestety nie doszukałam się informacji czy jemy z nasionami czy bez ale tak sobie myślę że skoro masz taką wiedzę na temat tych kiełków to może mi odpowiesz na moje pytanie
    Z góry dziękuje i pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Donati! Wiele zalezy od samych nasion; jesli hodujesz takie na ligninie jak np. rzezucha, to scinasz wtedy potrzbene Ci kielki; ale jesli rzezucha jest w mieszance innych nasion i hodujesz je w kielkownicy czy sloiku, to wystarczy bardzo dobrze kielki przed jedzeniem wyplukac w wodzie i usunac te luski, ktore same odpadna. Nie sa one toksyczne, to bardziej w sumie chodzi o ‚wygode’ jedzenia ;) wiec rob jak Ci pasuje :)
      (fasole i soczewice faktycznie lepiej jest sparzyc)

      Pozdrawiam serdezcnie! I dziekuje za wizyte :)

      Odpowiedz
      1. donati

        wielkie dzięki za odpowiedź:), czyli jem tak jak jadłam do tej pory w całości, wypukuję tylko łuski (tu skorzystałam z twojej metody wrzucam kiełki do miski z wodą i łuski wypływają na wierzch a niewykiełkowane ziarna opadają na dno – super metoda:))
        niestety kiełkuję w plastikowej kiełkownicy szukałam takich słoików jakie ty posiadasz ale jeszcze nie udało mi się takich znaleźć, może mi podpowiesz gdzie takie kupiłaś?? bo też staram się unikać plastiku ale hodowanie na talerzach z ligniną nie wchodzi w gre za dużo „paprania” i za mało miejsca w kuchni żeby tyle talerzy na raz rozstawiać

        Pozdrawiam

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Donati, mieszkam w Szwajcarii i sloiki kupilam tutaj, w sklepie stacjonarnym; jedna z ‚wirtualnych’ kolezanek znalazla je np. tutaj : http://shop.ebay.pl/?_from=R40&_trksid=m38&_nkw=BioSnacky+Germinator+Jar&_sacat=See-All-Categories
          ale szczerze mowiac zwykly sloik + gaza i gumka tez wystarcza! Czasami nawet mam wrazenie, ze przez gaze kielki lepiej oddychaja niz przez te plastikowa nakladke, ale moze to tylko kwestia przyzwyczajenia ;)

          Odpowiedz
  33. Ania

    Beo, po przeczytaniu pytania donati, mogłabyś mi łopatologicznie wyjaśnić: gdy ziarna już bedą miały zielone kiełki, wyjmuję ze słoika, płuczę, obrywam toto zielone i jem? Myślałam, że jem wszystko:)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aniu – jesz wszystko! Jesli robisz takie w sloiku / kielkownicy, to pluczesz je i konsumujesz w calosci (tak jak pokazywalam na zdjeciach np. tutaj : http://www.beawkuchni.com/2009/03/pokarm-zycia-cz1.html – najpierw kielkowanie w sloiku, pozniej plukanie i w ostatnim dniu plukanie + konsumpcja).
      Jedynie te, ktore kielkuje wszystkie na ligninie obcinam nozyczkami, gdyz doprowadzam je do stanu o wiele bardziej ‚listkowego’ niz te w sloiku.

      Odpowiedz
  34. Anja

    Witaj Beo, ja po Twoim wpisie rukolowym wysłałam męża do ogrodniczego po nasiona na kiełki (mają specjalne). Mąż przyniósł różne, te które uwielbiamy (rzodniewkę, rzeżuchę, słonecznik) oraz takie których jeszcze nie znamy – fasolki mung, mieszanki różnych oraz … stulisz. Podekscytowany opowiadał, ze ten stulisz to świetnie smakuje i w ogóle rewelacja. Przestudiowałam opakowanie i widzę – PL Stulisz, HG Rucola… Rukoli nienawidzimy. Szczerze. Sałata z rukolą jest dla mnie zjadliwa dopiero jak doprawię mocno octem balsamicznym, czyli zabiję wszelki inny smak jak octu. Mąż wykrzywił się, ale ja się nie poddałam. Wysiałam, wzeszło. Myślę sobie ładne to to, takie zielone, gęste. Ale do rzeczy dziś zrobiłam na obiad prosty makaron z brokułami, suszonymi pomidorami wedzonym serem i piniolami. Posypałam owymi kiełkami stulisza i … To była prawdziwa eksplozja smaku i aromatu… Rewelacja. Kocham kiełki rukoli!
    Pozdrawiam i ślę uściski! Ania

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Anju, nie sadzilam ze stulisz to samo co rukola, gdyz nazwe lacinska ma inna, ale wierze na slowo ;)
      I ciesze sie, ze kielki Ci posmakowaly, mimo iz samej rukoli zbytnio nie lubisz! To swietna wiadomosc :)

      Pozdrawiam serdecznie! I zycze dalszego udanego kielkowania ;)

      Odpowiedz
  35. Aganiok

    Beo! Zakiełkowałam i wyszło wspaniale! Już zjadłam pierwszą porcję lucerny, a druga będzie gotowa już wkrótce! Dziękuję, że mnie przekonałaś do tego. Wydawało się skomplikowane, a jest niesamowicie proste! Chyba wrzucę jakiś kiełkowy wpis u mnie na blogu, bo koniecznie trzeba ten pomysł propagować!!! Jeszcze raz dziękuję :-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aganiok, nie masz pojecia jak sie ciesze! Prawda, ze to jest prostsze niz sie wydaje? :)
      I oczywiscie z checia przeczytam o Twoich kielkach na blogu; tak jak piszesz – warto to propagowac.

      Pozdrawiam serdezcnie!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>