Lato zawsze kojarzyło mi się z wakacjami u Babci. Stary, kamienny domek, a przed nim leciwa, rozłożysta grusza i nieco dalej – otoczona gąszczem malinowych krzaków papierówka. Były fioletowe ręce i buzie, poplamione zbieranymi w lesie jagodami i jeżynami, były też gorące od słońca truskawki prosto z pola, rozgniatane z cukrem i polewane gęstą, domową śmietaną. Często takie rozgniecione truskawki trafiały na pajdy świeżo upieczonego chleba, czasami również z dodatkiem plastra pysznego białego sera czy kilku łyżek twarogu (oczywiście domowego wyrobu!).
Dziś truskawki najchętniej zjadam same lub w postaci owocowego koktajlu, z dodatkiem niewielkiej tylko ilości jogurtu lub roślinnego mleka (kokosowe lub migdałowe świetnie tutaj pasuje) i tylko od czasu do czasu wracam do tych ‘kanapkowych’ wersji z dzieciństwa. Do przygotowania tegorocznych skłonił mnie ostatni waniliowy kozi serek – klik (który przy okazji przypomniał mi smak waniliowych serków z kubeczka, często pałaszowanych wtedy na śniadanie… :)) oraz te oto kanapki u Karolki – klik (dla odmiany – z fetą).
Grzanki z balsamicznymi truskawkami i waniliowym serkiem
- wymieszać z 2 łyżki soku z pomarańczy + odrobinę soku z cytryny, dodać ok. ¾ – 1 łyżka kremu balsamicznego (zredukowany ocet balsamiczny o bardzo gęstej konsystencji); posiekać kilka listków bazylii i dodać je do marynaty
- truskawki opłukać, osuszyć, odszypułkować i pokroić w dużą kostkę, a następnie wymieszać je z przygotowaną wcześniej marynatą i bazylią, odstawić na kilkanaście minut w chłodne miejsce
- rozetrzeć biały ser (u mnie kozi) z 1-2 łyżkami jogurtu lub śmietany oraz z nasionami wanilii (jeśli chcemy wersję słodką, dodajemy również nieco miodu lub cukru, do smaku)
- kromki chleba stostować / zgrillować i podawać je z waniliowym serkiem i truskawkami, polewając je dodatkowo owocową marynatą i (opcjonalnie) skrapiając lekko oliwą
A dla tych, którzy wolą wersję bez sera – truskawki z dodatkiem pomarańczowych pomidorów, przygotowane dokładnie tak jak te powyżej :
‚
PS. Truskawki spożywane w takiej oto ‘pitnej’ wersji – klik również świetnie smakują (oczywiście spożywamy z umiarem! ;)).
Pięknie wyglądają
Zaraz sobie zrobię wersję nr 1, bo wersję nr 2 znam. :-) I uwielbiam.
tą kanapeczkę z truskawkami i pomidorem poproszę
Ale pysznie i kolorowo! Nigdy nie jadłam kanapeczek z truskawkami, a przecież tak smacznie wyglądają :)
Pozdrowienia Beo:*
Beatko oj dzieciństwo piękne było, pełne smaków i barw …. wydaje mi się, ze dzieciństwo naszych dzieci już takie nie jest …. a szkoda. Takie grzanki są doskonałym pomysłem na śniadanie, jeśli oczywiscie wcześniej nie zjem wszystkich truskawek:) buziaki
Jolu, tez mam wrazenie ze ‚dzisiejsze’ dzieci i ich dziecinstwo sa jednak inne… Choc pewnie oni tez beda je milo wspominac :)
Pozdrawiam!
Piękne wspomnienie z dzieciństwa przypomniało mi moje podobne doświadczenia, tylko z jagodami i poziomkami :) Beatko-bardzo dziękuję za kartkę z Toskanii :) Pozdrawiam serdecznie
Malgosiu, ciesze sie, ze doszla (i mam nadzieje, ze nie taka sama co poprzednia ;)).
Pozdrawiam!
Dziekuje Wam serdecznie za wizyte i komentarze! Korzystajcie z truskawek poki jeszcze sa (choc pewnie nie wszyscy w wersji z kozim serem ;))
Pozdrawiam!
Pingback: Koktajl oraz rabarbarowo-truskawkowy przypominacz | Bea w Kuchni