Cupcakes z kawą i pekanami

Co jest dla Was najlepszym antidotum na listopadową szarugę ? Dla mnie zdecydowanie książki. I małe słodkie co nieco do kawy ;) Dlatego podczas ostatniej wizyty w księgarni (szczegóły nieco niżej…) do koszyka trafiła bardzo smakowicie zapowiadająca się książka ‘Weekend baking’, opatrzona rekomendacją Delii Smith. Już samo patrzenie na zdjęcia tej starannie wydanej pozycji poprawia nastrój, degustacja jednak zdeycydowanie bardziej ;)
Na pierwszy ogień poszły kawowo-pekanowe cupcakes (które ja roboczo nazywam jednak ‘babeczkami’ ). Były dobre. Bardzo dobre. Mimo wszystko jednak postanowiłam nieco je ‘ulepszyć’ ;) Kawę wymieszałam pół na pół z rumem (z amaretto również świetnie smakuje!), a przy kolejnym podejściu – z sokiem pomarańczowym. Przetestowałam również dodatek otartej oraz kandyzowanej skórki z pomarańczy. I to właśnie kawowo-rumowo-pomarańczowa wersja zdecydowanie najbardziej nam posmakowała. A dla potrzebujących większej dawki słodkości – dodatkowo kawowy lukier (pomysł z innego przepisu tej samej autorki, tyle tylko, że ‚zwykły’ kremowy serek zastąpiłam mascarpone); w oryginale babeczki udekorowane są maślano-cukrowym kremem i posypane karmelową (pralinową) ‚kruszonką’, dla mnie ta wersja okazała się jednak wyjątkowo za ciężka i za słodka.

A jeśli jesteście fanami cupcakes, to polecam Wam również jeden z niedawnych wpisów KaroLiny, tutaj – klik.

*
cupcakeskawapekany1

Babeczki kawowe z orzechami pekan

Coffe and pecan cupcakes

na ok. 15 babeczek

3 łyżki kawy rozpuszczalnej + 2 łyżki cukru
3 łyżki wrzątku + 3 łyżki rumu (lub soku z pomarańczy)
75 g orzechów pekan (lub włoskich) + 15 połówek do dekoracji
175 g miękkiego masła (lub nieutwardzanego tłuszczu roślinnego)
165g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
3 jajka
175 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
otarta skórka z 1 pomarańczy
(+ opcjonalnie ok. 75 g drobno posiekanej, kandyzowanej skórki z pomarańczy)

lukier :
100 g cukru pudru
1 łyżka mascarpone (lub innego kremowego serka)
+ ok. 1/2 łyżki kawy

Piekarnik rozgrzać do 180°.
Kawę rozpuścić z cukrem w wodzie z rumem, chwilę mieszać aż cukier dobrze się rozpuści, pozostawić do ostygnięcia.
Orzechy lekko zrumienić na suchej patelni, wystudzić, poszatkować.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę, następnie dodawać po jednym jajku dalej miksując. Dodać otartą skórkę z cytryny oraz 3 łyżki przygotowanej wcześniej kawy (resztę zachować), wymieszać. Następnie dodawać partiami wymieszaną z proszkiem i przesianą mąkę i na koniec orzechy. Masę nałożyć do natłuszczonych lub włożonych papilotkami foremek i piec ok. 25 minut.
Babeczki ponakłuwać lekko widelcem lub drewnianym patyczkiem i nasączyć pozostałą kawą (jeśli chcemy przygotować lukier – pozostawić ok. pół łyżki kawy). Przełożyć babeczki na kratkę i pozostawić do wystygnięcia.
W tym czasie przygotować lukier : cukier wymieszać z mascarpone oraz z ok. 1/2 łyżki kawy. Jeśli masa jest zbyt gęsta – dodać jeszcze odrobinę płynu; jeśli jest zbyt rzadka – dodać cukru.
Wystudzone babeczki udekorować lukrem i pozostałymi połówkami orzechów.

*
*

cupcakeskawapekany2

*

*   *   *

*

A oprócz ‘Weekend baking’ do koszyka trafiła również ostatnia książka Kena Folletta – ‘Upadek gigantów’ (jako że ‘Filary Ziemi’ oraz ‘Świat bez końca’ przeczytałam praktycznie jednym tchem… ) oraz powieść niemieckiej autorki Kathariny Hageny, która chyba nie została jeszcze przetłumaczona na język polski – ‘Smak pestek jabłka’ – podobno prawdziwa perełka na aktualnym rynku powieściowym (okładka francuskiego tłumaczenia podoba mi się chyba nawet bardziej niż oryginału ;) ).

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim miłego tygodnia! Może również z jakąś nową, ciekawą książką ? Jeśli tak, to bardzo chętnie o niej przeczytam :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

91 odpowiedzi nt. „Cupcakes z kawą i pekanami

  1. Majana

    Beatko, piękne te babeczki. Z kawą i pekanami, to pysznosci i jak ladnie się prezentują na zdjęciach:)

    Co do ksiązek, kocham czytać., Ostatnio nawiedzam bibiliotekę. Zaowocowało to ksiązką Douglasa Prestona i Mario Spezi „Potwór z Florencji” – przeczytana już, a druga to „Siedem cudów starożytności” Matthew Reilly, dopiero zaczęłam.
    W księgarni zaś w oko wpadła mi książka Ludluma, nie wiem, moze nabędę.

    Pozdrowienia serdeczne niedzielne :*
    Majana

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Dziękuję za info Majano! Właśnie przed chwilą sprawdziłam – ‚Potwór z Florencji’ jest też po francusku w mojej bibliotece, choć aktualnie wypożyczony; zarezerwuje przy następnej wyizycie :)

      Odpowiedz
  2. Kasia

    Z takimi cupcakes żadne szarugi niestraszne! :-) Ja listopad znoszę właśnie dlatego, zę długie wieczory tak bardzo zachęcają do czytania książek. Chwilo nie bardzo mam czas na wszystkie, które chciałabym przeczytać, ale i tak książka, herbata, małe co nieco to jest to co kocham!

    Odpowiedz
  3. pinkcake

    Jakie masz śliczne papilotki!!! Cudne.
    A babeczki w moich ulubionych aromatach…
    Co do czytania, to niestety mam chwilami wrażenie, że czytanie odchodzi w niepamięć. Chociaż ostatnio przyłapałam studenta na podczytywaniu w czasie ćwiczeń. Nawet nie krzyczałam (za głośno;)), dwudziestolatek z książką to skarb!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiesz, papilotki ładne, to fakt; problem natomiast jest taki, że… brzydko pachną :( Taki dziwny zapach farby; i niestety to nie pierwsze, które tak paskudnie śmierdzą farbą :( Dlatego bardzo rzadko ich używam i do środka wkładam zwykłe, białe papilotki, by ciasto nie dotykało tej ‚wonnej’ ;) części.
      A co do czytania, to i ja niestety mam zdecydowanie mniej czasu na czytanie niż X lat temu; teraz trzeba będzie chyba poczekać na emeryturę, by znów mieć czas na czytanie ;))
      I masz rację – młodocianin z książką to prawdziwy skarb! :)

      Odpowiedz
  4. atina

    Cudowne babeczki poprawią humor w każdy dzień : )A te papilotki masz śliczne:) A wiesz, że u na s dzisiaj było 20 stopi i piękna pogoda, nie czuło sie żadnej jesieni, gdyby nie fakt, że liści na drzewach już nie ma można by pomyśleć, że to lato ;)))
    Co do książek, to ja uwielbiam kryminały i właśnie czytam najnowszego Cobena (najnowszego, który u nas wyszedł;))) Tylko niestety nie mam na niego zbyt dużo czasu, bo akuratnie praca mi się do domu zwaliła:( Ale i tak znajduję na niego czas;) Uwielbiam książki :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Atino, u nas wczoraj i dziś też było pięknie! Wiosna praktycznie ;)
      A kryminały kochałam jako nastolatka (bardzo młoda nastolatka ;)) i muszę przyznać, że bardzo dawno już nie czytałam żadnego kryminału… Może to błąd? ;)

      Odpowiedz
  5. Monika.L

    Babeczki są tak urokliwe, że nawet usypiająca obok Córka zerka z zachwytem :)
    Piękne małe słodkości idealne na taką aurę jak dziś :)

    Gratuluję księgarskich zakupów!
    Serdeczności moc Beatko
    M.

    Odpowiedz
  6. Praline

    Śliczne te papilotki! Ja zajadam się keksami i pochłaniam Kinga (Sklepik z marzeniami) ;)
    Twoje babeczki przypominają takie, jak robi moja mama rokrocznie na Wielkanoc :) PYSZNE!

    A! Zaczęłam się uczyć francuskiego! Trochę pogmatwane, ale da się powoli ogarnąć ;)
    Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  7. karoLina

    Dziękuję za link do mojego posta :) Dzięki temu poniedziałkowy tryb myślenia, który odczuwałam włączając komputer, znowu przestawił się na weekendowy. Twoje babeczki (taka nazwa w sumie też mi bardziej odpowiada) wyglądają i brzmią pysznie, tak naprawdę też wolę lżejsze wersje, te z zabójczo słodkim i tłustym kremem smakują tylko wtedy, jeśli nie jada się ich za często. Spojrzałam też na Weekend Baking – nawet sama okładka poprawia humor (ale tylko jeśli ma się pod ręką coś słodkiego ;)

    Co do lektur, to tak jak Atina uwielbiam kryminały, z ostatniej wyprawy do biblioteki przyniosłam powieść Donny Leon o komisarzu Brunettim, bardzo jestem zadowolona, bo mi się spodobało, a czeka na mnie jeszcze kilkanaście części. Oprócz tego – Klub Pickiwcka, bo muszę wreszcie napisać posta w związku z moim konkursem, który odbył się już strasznie dawno temu.

    Miłego wieczoru :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Problem w tym, że mnie takie wyjątkowo słodkie desery / wypieki praktycznie w ogóle już nie smakują… Jeśli smak, który najbardziej czuję po ich zjedzeniu, to smak cukru (oraz olbrzymia ochota na wypicie gorzkiej herbaty lub pół litra wody…) to nie do końca to jest dla mnie. No chyba. że coś naprawdę wyjątkowego (jak np. słodkości z mojej ulubionej cukierni ;)).

      Odpowiedz
  8. Wiosanna

    Beo to ile Ty tych wszystkich babeczek upiekłaś, bo brzmi całkiem sporo przez te wariacje.
    Ja akutalnie czytam Julię Child „Moje życie we Francji” i podoba mi się szalenie. Ona z resztą też wielokrotnie testuje przepisy.
    Czeka na mnie potem w kolejce C.S. Lewis (ten od Narnii) Dopóki mamy twarze, którego zakupiłam na targach książki. Czytałam dawno temu sporo jego książek dla dorosłych i są niesamowite.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiosanno, 4 eksperymenty, ale każdy z połowy porcji, więc nie było tak źle (na szczęście współpracownicy są niezwykle spragnieni takich słodkości ;)).
      Julia Child też mi się podobała, czytałam w tym roku w wakacje. Ale mnie jednak daleko do 60 majonezowych eksperymentów na ten przykład ;)

      Odpowiedz
  9. Tocza

    Przepiękne babeczki! W ogóle uwielbiam Twoje zdjęcia Beato, są bardzo, jakby to powiedzieć, ciepłe. Kiedy patrzę na proponowane przez Ciebie potrawy, przygotowane z niezwykłą starannością i sercem, to aż mam ochotę wgryźć się w ekran laptopa :]
    Co do książek, to ja ostatnio wybrałam się na Targi Książki w Krakowie i zakupiłam „Cukiernię pod Amorem” polskiej autorki, Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i jak tylko przeczytam pierwszy i drugi zakupiony tom, na pewno napiszę o nich na blogu. Przemówiły do mnie z półki, jak to lubi nazywać mój M., ta okładka, ten zapach świeżej farby drukarskiej i szorstki dotyk papieru… Eh, tak masz rację, ksiązka, kawa i jakiś słodki drobiazg to zdecydowanie najlepszy sposób na zimny wiatr za oknem :]

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Miło mi niezmiernie! Lejesz miód na moje serce :)
      Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk nie znam niestety, ale faktem jest, iż znam niewielu współczesnych polskich autorów… Rozumiem natomiast dokładnie, co oznacza ‚przemawianie z półki’, mam bowiem dokładnie to samo :)

      Odpowiedz
  10. Patrycja

    Babeczki muszą być pyszne, pekany, kawa i rum, brzmi fantastycznie. I jakie mają śliczne „spódniczki”:)
    Tak, książka i coś dobrego do kawy, to zdecydowanie świetne antidotum na szarugę za oknem…

    Pozdrawiam ciepło!

    Odpowiedz
  11. Jagna

    Babeczki absolutnie przepiękne. Ja jestem właśnie po debiucie tych najprostszych cupcakes- boję się w nich za bardzo rozsmakować bo to istna bomba kaloryczna;) Jestem właśnie po lekturze „I że cię nie opuszczę” Elizabeth Gilbert a teraz biorę się za „Służące” Kathryn Stockett. Jak dla mnie na listopadową słotę, której w tym roku wyjątkowo mało najlepsze są powolne przygotowania do świąt. Zagniatanie pierników i pierniczków. Przygotowywanie ozdób.
    Pozdrawiam cieplutko

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Jagno, ‚I że Cię nie opuszczę’ nie znam, ale poszukam. Natomiast Kathryn Stockett znalazłam ‚Kolor uczuć’, czytałaś to już może?
      A pierniczki to oczywiście najmilszy akcent listopadowych dni :)

      Odpowiedz
      1. Jagna

        Beo nie, nie czytałam ale poszukam i przeczytam bo „Służące” zapowiadają się na cudowną książkę. Moja siostra bardzo mi ja polecała po ówcześniejszym przeczytaniu.

        Odpowiedz
  12. zaytoon

    Bardzo lubie cupcake`i za ich ozdobna forme. Wygladaja naprawde przeuroczo!

    Co do ksiazek – aktualnie umilam sobie czas ‚Kuchnia Franceski’ – niesamowicie ciepla i przyjemna ksiazka. Oczarowala mnie swoim klimatem i pozytywna energia z niej wyplywajaca…

    Pozdrawiam goraco!

    * wybacz brak polskich znakow, obecnie jednak nie one dla mnie dostepne…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      ‚Kuchnia Franceski’ i u mnie jest już na liście ‚oczekującej’ ;) nadal jednak nie udało mi się sfinalizować zamówienia… :/

      A brakiem polskich znaków się nie przejmuj, ja też niestety bardzo często piszę bez ;)

      Odpowiedz
  13. Tomasz

    Bea, ja jestem muffin monster! Chyba zjem kawałek ekranu!!!!!!!!!!!!!!!!!! jeśli będziesz miała okazję to użyj do ciasta karmelizowanych kasztanów, jest również pasta do wypieków i słodkości! Świetnie się prezentują w tych papilotkach :)
    Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Nie no, ekran nie jest łatwy do strawienia raczej, ani smaczny ;)
      Karmelizowane kasztany oczywiście znam, mam i używam :) Jak i ‚pastę’. I oczywiście same pieczone kasztany, mniam :)
      I za to właśnie lubię jesień i zimę ;)

      Odpowiedz
  14. Zielenina

    Follet czeka w kolejce, a raczej ja czekam w kolejce na Folleta :) Z taką babeczką u boku na pewno czyta się jeszcze przyjemniej ;-) Jeżeli nie czytałaś to polecam Doris Lessing, szczególnie Podróż Bena.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Tak, czytałam ‚Podróż Bena’ podczas zeszłorocznych wakacji, bardzo mnie ta książka poruszyła… Nie czytałam natomiast od tamtej pory nic innego Doris Lessing, postaram się może wypożyczyć coś następnym razem. Dziękuję za przypomnienie :)

      Odpowiedz
  15. Gosia

    Ja teraz koncze „Kuchnie Franceski” P.Pezzelli …hihi…wlasnie widze,ze Zaytoon ta sama pozycja sobie umila czas :) …ciepla opowiesc ,wczoraj zaczelam i moze juz dzis nie skoncze,bo pozno jest,ale jutro na pewno :) moge Ci podeslac,jak skoncze :)

    Cupcakes wygladaja cudnie i dosc imponujaco :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Oj… nie chciałabym Cię ‚naciągać’ ;) Mam nadzieję, że do końca listopada uda mi się wreszcie sfinalizować zamówienie… A jeśli nie, to się przypomnę ;))

      Odpowiedz
  16. Krokodyl

    O, jakie wszystko pyszne, apetyczne. :-) No pewnie Beo, że listopad = książki. latem robie sobie przerwę, nie w czytaniu, ale w kupowaniu, a już we wrześniu się zaczyna. Obecnie czytam Agnieszkę osiecką, ale kupiłam na zaraz ksiazkę Mariusza Szczygła „Zrób sobie raj”, Mariusza Surosza „Pepiki” no i kilka tytułów Leszka Kołakowskiego. Dopiero co byłam na jego benefisie, gdzie przedstaawiona została jego twórczosć artystyczna, a nie filozoficzna. Przedstawienie o dentyście, limeryki, wierszyki dla dzieci nie dla dzieci itd. No i tak postanowiłam powrócić, poczytac Kołakowskiego znów, ale więcej. Z tegorocznych moich ksiązkowych zauroczeń wymienię np. „Gdzie krokodyl zjada słońce” Petera Godwina i debiut Kazimierza Kutza „Piąta strona świata”. No i Krall, tym razem uparłam się przebrnąc przez wszystko. Z wiadomych względów nie było to łatwe, ale np. trafiłąm na jej felietony pisane do Tygodnika Powszechnego w czasach komunizmu, wiec choć ten jeden tytuł nie był o holocauście.. Pozdrawiam :-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      A wiesz, że ‚Krokodyla’ nawet jakiś czas temu miałam w ręku… Natomiast z polskich pozycji o których wspominasz znam niewiele, i tylko ze słyszenia niestety :/

      Odpowiedz
  17. ewelajna

    No…, Bea, gdybym takie babeczki miała to pewnie więcej bym czytała. Kiedyś to wszystko to szło w tony i tomy, a teraz wciąż za mało czasu…, ale ostatnio zachwyciła „Kraina zimnolubów”. Teraz mam tak, jak mój brat, kiedy był mały – kiedy go pytano kim chciałby zostać w przyszłości, odpowiadał, że emerytem – teraz to ja już chciałabym zostać emerytem…
    :):):)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ewelajno, nie ma jeszcze niestety francuskiego tłumaczenia, zamówię w takim razie po polsku :) Dziękuję za info :)
      PS. Brata po części rozumiem ;)

      Odpowiedz
  18. Beata

    Świetne te babeczki, ja uwielbiam ciasta z kawą, niestety rzadko je piekę, bo nikt inny w domu nie lubi :(
    A jeśli chodzi o książki to mamy podobny gust. Filary ziemi i Świat bez konca to moje faworytki.
    Polecam Księgarza z Kabulu Asne Seierstad, to reportaż o życiu afganskiej rodziny, głową której jest tutułowy księgarz. Człowiek o dwóch obliczach. Niesamowita książka!Polecam!

    Odpowiedz
  19. amarantka

    Takie babeczki biorę w ciemno! I jeszcze moje kochane pekany…! mniam!
    I choć jesień to faktycznie książkowy czas, to przyznam szczerze, że mam w tym temacie duże zaległości… stos książek do przeczytania czeka, kilka zaczętych – jak choćby „Hakawati”… a w księgarniach kusi już nowy Murakami „1Q48″… a mi ciągle brakuje czasu :( może to dlatego, że na dworze ciągle tak ciepło…?

    Odpowiedz
      1. amarantka

        Murakamiego polecam – ja zaczęłam przygodą z nim od „Norwegian Wood”, przeczytałam prawie jednym tchem, a potem nie mogłam oderwać się od „Kroniki ptaka nakręcacza” i kolejnych jego książek. Moim zdaniem – warto, choć oczywiście nie każdemu taka literatura może odpowiadać :)

        Odpowiedz
  20. Anna Maria

    Wiesz, że u nas leci właśnie serial na podstawie Filarów Ziemi (NB, moje miasto, choć zmitologizowane, pojawia się w tej książce nieraz) – niestety ogromne rozczarowanie:-(
    A cupcakes – choć szał na nie mija, to te naprawdę smaczne, jak Twoje, zawsze się obronią:-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      No właśnie wczoraj dopiero o tym przeczytałam w komentarzach i szczerze mówiąc mimo wszystko chcę serial obejrzeć, choć pewnie – jak zwykle – będę rozczarowana ekranizacją. Choć widziałam, że na IMDB ocenę ma dosyć dobrą (wyjątkowo dobrą nawet bym rzekła ;)).

      Odpowiedz
      1. Anna Maria

        Ja też często sprawdzam opinie na IMDB:-) Rzeczywiście w USA serial się spodobał – był robiony trochę pod tamtejszą widownię, ale zgadzam się z angielskim krytykiem TV, który napisał, że dla znakomitej większości Amerykanów musi być kompletnie niezrozumiały i egzotyczny i oglądali głównie dlatego, że brytyjskie seriale historyczne generalnie uchodzą za kulturę wysoką (bo najczęściej są), a szczególnie przedstawiającą tak zamierzchłą dla nich historię.
        Tu krytycy serial generalnie recenzowali niepochlebnie – rozmawiałam też z sąsiadami i ich też rozczarował. Natomiast wszyscy oszaleli na punkcie serialu Downton Abbey (i widownia, i krytycy, i media, i ja osobiście:-)) i mam nadzieję, że dotrze do Szwajcarii:-) Nie wiem też, czy u Was jest Cranford? Jeśli tak, to serdecznie polecam.

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Ha! Od przyszlego tygodnia Filary Ziemi beda po francusku na Canal+, wiec czekam z niecierpliwoscia! Rozumiem jednak powody, dla ktorych mogl sie u Was nie podobac…
          Downton Abbey i Cranford nie znam, ale z tego co wlasnie przeczytalam w sieci – z pewnoscia by mi sie podobaly. Poszukam…

          Dziekuje Anno Mario! :)

          Odpowiedz
  21. An z Chatki

    Pyszności, wręcz mmmmm….. delikatesy :)
    przypomniała mi się sytuacja z mojego dzieciństwa, która już obrosła w rodzinną anegdotę.
    Miałam ciocię, która miała taki zwyczaj-powiedzonko, jak coś jej smakowalo to mówiła – delikatesy. Ja jak bylam mała tego do końca jeszcze nei rozumiałam.

    Ciocia przyjechała do nas w odwiedziny i ja z moimi rodzicami wyszliśmi po nia na przystanek tramwajowy. Niedaleko przystanku, była budka z rurkami z kremem, a za ta budką był ciąg innych sklepów. I tak, kupiliśmy sobie te rurki z krem, jemy je i idziemy do domu obok tych sklepów. W pewnym momencie ciocia mówi: mmm… delikatesy ! a ja krzyczę, nie ciociu to zieleniak !! :)
    wszyscy wybuchnęli śmiechem, tylko ja nie wiedziałam dlaczego tak się śmieją :)

    Tym radosnym akcentem, życzę miłego tygodnia :)
    ściskam mocno
    An z Chatki

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      No tak, prawdziwe delikatesy! :))
      A swoją drogą to niesamowite, jak niewiele w ‚tamtych’ czasach potrzeba nam było do szczęścia, prawda? ;)

      Odpowiedz
  22. qd

    Ja tylko książkowo:) babeczki cudne na oko, ale że nie lubie słodyczy to nie powodują u mnie ślinotoku.
    Ja książkowo… praca w księgarni niestety nie oznacza możliwości czytania czytania czytania.To byla moja pierwsza praca w życiu i uciekłam z niej na studia :) Po czym czytalam na nich nieprawdopodbnie intensywnie, bo polonisci tak maja. Nadal jednak lubie czytać – moję ostatnie odkrycie: Eleonora Raczkiewicz „Paradoksy młodszego patriarchy” , formalnie fantasy, w świetnym tłumaczeniu Ewy Białołęckiej. Niech żyje bibloteka!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Qd, ja myśląc o pracy w księgarni nie mam na myśli siedzenia i czytania w pracy ;) tylko samego faktu przebywania wśród książek, możliwości bycia pierwszą osobą mającą styczność ze wszystkimi nowościami i tak po prostu – mieć te wszystkie tytuły na wyciągnięcie ręki :)
      I tak jak piszesz – niech żyje bibioteka! Choć od czasu do czasu lubię sobie kupić coś wyjątkowego ‚na własność’ ;)

      Odpowiedz
  23. Małgoś.dz

    Ale tutaj słodko się zrobiło. :) No i kawowo, co dla mnie osobiście jest ogromnym atutem, bo przecież bez kawy żyć nie potrafię. ;-) Zwłaszcza teraz, gdy oczy same się zamykają już od samego rana…
    Co do niekulinarnej lektury, to dopiero co skończyłam czytać „Zaginiony symbol” Dana Browna (dla mnie rewelacja), w międzyczasie pochłonęłam jeszcze staroć, bo „Testament” Grishama, a obecnie finiszuję z taką jedną książką, co do której mam mieszane bardzo uczucia i jeszcze sama nie wiem czy warto o niej pisać (znaczy, najpierw muszę przetrawić i się zastanowić, czy warta polecania;-)). Prawdę mówiąc w ostatnim miesiącu „czytactwo” mocno mi wzrosło, zwłaszcza jeśli porównać do okresu letniego. :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Małgosiu, wertowałam ten ‚Zaginiony symbol’ w księgarni (po naszej rozmowie ;)), ale ostatecznie stanęło na Follecie ;) Pan Brown poczeka jeszcze trochę ;)
      A ‚Testament’ czytałam jakiś czas temu, też bardzo mi się podobał :)
      I ciekawa jestem tej książki, którą teraz trawisz ;))

      Odpowiedz
  24. Tilianara

    Beatko, tak wspaniały smakołyk, a jeszcze w poprzednich postach widzę same przysmaki, ach zabieram się za nadrabianie tych cudownych smaków :)
    A przy okazji wybacz mi, że w tym roku festiwal przegapiłam :( dużo złego się zdarzyło, ale będzie lepiej i będzie dyniowo :)

    Odpowiedz
  25. buruuberii

    Bea, Twoj lukier dodal babeczko nielada uroku, swietny pomysl!
    Tak zerkam na okladke „Le goût des pépins de pomme” i powiem Ci, ze to jedna z piekniejszych okladek jakie widzialam, uwielbiam stare ryciny, szkoda ze ksiazka jak na razie po fr i niem… Z ksiazek niekuchennych polecam Sprawiedliwosc Owiec Leonie Swann, nienajnowsza, ale niecodzienna. Pozdrowienia sle :-)

    Odpowiedz
  26. Marysia

    Bea, piekne te babeczki…tylko tu posucha na orzechy!!! Ani laskowych, ani wloskich a jesli juz jakies to oblane cukrem brrrrrrrrrrrrr…
    W grudniu uzupelnie zapasy w…Polsce.

    A za oknem snieg i w weekend pierwszy raz zaloze biegowki :)

    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  27. qd

    Mnie tak wyszlo z książkami E.T.Halla „Taniec życia” ( o pojmowaniu czasu w roznych kulturach) i „Ukryty wymiar” ( o roli przestrzeni w roznych kulturach). Okazaly sie tak fascynujace, ze przeczytawszy z biblioteki zapragnęłam ich na własność. I MAM!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      No wlasnie, czasami ma sie ochote miec cos na wlasnosc; cos, po co mozna bedzie powtornie siegnac gdy sie tego zapragnie. Choc sporo ksiazek po jakims czasie ‚oddaje w dobre rece’, gdy alchemia juz inna miedzy nami ;)

      Odpowiedz
  28. buruuberii

    Bea, o prosze namowilam Cie :-)
    A wiesz, cos czuje ze po kilku stronach mozesz stwierdzic ze angielski czy francuski tytul jest ciut mniej trafiony niz polski, no ale tak chciala autorka, co poczac :) Pozdrawienia sle!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>