Miesięczne archiwum: Wrzesień 2010

Figi i śliwki, przetwory

sliwkifigi
*
Dziś nie figa z makiem ;) a figa ze śliwkami, w dwóch odsłonach.
Połączenie podpatrzone u Christine Ferber (nazywanej ‘konfiturową wróżką z Alzacji’) w jej przepisie na chutney posmakowało mi bardziej, niż przypuszczałam. Okazało się, że te dwa owoce świetnie się dopełniają. Postanowiłam więc wykorzystać resztę pozostałych owoców i zrobić z nich również konfiturę. Ta figowa, którą zrobiłam kilka lat temu, była chyba pierwszym moim ‘bezprzepisowym’ ;) dziełem : figi, otarta skórka z pomarańczy, odrobina cynamonu oraz spory ‘chlust’ rumu; i oczywiście cukier – mniej więcej 1/4 wagi owoców. Wszystko ‘na oko’ i do smaku, jak to zazwyczaj u mnie bywa ;) Co jakiś czas, gdy fig zostaje mi z innych przetworów, przesmażam je w ten właśnie sposób, i nie muszę nawet tej konfitury pasteryzować, gdyż znika w zawrotnym tempie ;)
Postanowiłam więc i tę śliwkowo-figową konfiturę przygotować w podobny sposób :  skórka pomarańczowa, Grand Marnier i cynamon nadały jej wspaniałego aromatu, a śliwki faktycznie polubiły się z figami. To połączenie smakuje mi o wiele bardziej niż konfitura z samych fig. Serdecznie Wam ją polecam.
*

confiturepruneauxfigues

Konfitura śliwkowo-figowa

500 g śliwek
500 g fig
ok. 200 g cukru (mniej, jeśli owoce są bardzo dojrzałe i słodkie)
1/2 łyżeczki cynamonu
otarta skórka z 1 pomarańczy
50 ml Grand Marnier lub soku z pomarańczy

(opcjonalnie : ok. 150 g orzechów, lekko uprażonych na suchej patelni)

Figi umyć, osuszyć i pokroić na ćwiartki lub na ósemki, jeśli figi są dosyć duże. Śliwki umyć, osuszyć, wypestkować i pokroić na mniejsze części. Owoce zasypać cukrem wymieszanym ze skórką pomarańczową i cynamonem i odstawić na godzinę lub dwie. Następnie owoce zagotować z dodatkiem Grand Marnier lub soku pomarańczowego i smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
(możemy przygotować ten dżem metodą dwudniową, jak powidła śliwkowe, czyli po pierwszym smażeniu odstawiamy owoce do wystygnięcia i dopiero na drugi dzień smażymy do uzyskania odpowiedniej konsystencji i wekujemy)
Opcjonalnie – na kilka minut przed końcem smażenia możemy dodać posiekane orzechy.
Gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych w piekarniku słoików
Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo, można go dodatkowo zapasteryzować – klik.

*  *  *  *  *

*

chutneysliwkifigi2

Chutney

500 g śliwek
500 g fig
200 g czerwonej cebuli
ok. 120 ml octu winnego (u mnie : z czerwonego wina)
60 ml octu balsamicznego
100 g cukru trzcinowego
2 łyżki delikatnego miodu
spora szczypta soli
1/2 – 3/4 łyżeczki imbiru w proszku (lub ok. 1/2 łyżki świeżego, startego)
1 łyżeczka kardamonu
1/8 łyżeczki zmielonych goździków
1/2 małej czerwonej papryczki (lub odrobina chili w proszku)

(opcjonalnie : 150 g rodzynek)

Figi umyć, osuszyć i pokroić na ćwiartki. Śliwki umyć, osuszyć, wypestkować i pokroić na mniejsze części. Cebulę i papryczkę drobno pokroić. Ocet wlać do garnka, dodać wszystkie pozostałe składniki (oprócz miodu) i zagotować; następnie zmniejszyć ogień i smażyć regularnie mieszając ok. 30-40 minut, aż masa dobrze zgęstnieje (ma mieć konsystencję marmolady). Pod koniec smażenia dodać miód, dobrze wymieszać, chwilę jeszcze smażyć, a następnie gorący chutney przełożyć do czystych, wyparzonych i osuszonych (lub wyprażonych w piekarniku) słoików i szczelnie zakręcić. Można zapasteryzować – klik.

*

*

Zainetersowanym przypominam również przepisy na chutney śliwkowyklik oraz figowyklik.

*

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jesień, owoce i przetwory

pommesverger
*
Koniec września to idealny czas na spacery wśród sadów. Gałęzie uginają się pod ciężarem owoców, a jesienne słońce nadaje zieleni wyjątkowej barwy.

*
pommesverger1
*
Najchętniej rozłożyłabym tutaj mój piknikowy koc w kratę i spędziła leniwe popłudnie… Jednak jako iż sad nie jest mój niestety, korzystam z uprzejmości jego właścicieli i zadowalam się krótką sesją foto, która idealnie pasuje na dzisiejszy Dzień Jabłka (po raz czwarty już organizowany przez Tatter).

*

pommesverger2

*
Pojawiające się na straganach jabłka, gruszki i śliwki to znak, że jesień czeka już u naszych progów. I mimo iż nadal można jeszcze kupić truskawki (późna odmiana ‘mara des bois’, o lekko poziomkowym smaku), to nie mam już teraz na nie ochoty. Z targu i farmy wracam z koszykiem wypełnionym sezonowymi owocami, których sporą część zamykam w słoikach. W szary, zimowy poranek będą jak znalazł ;)

*

owocejesien

jabłka, gruszki, śliwki i pigwa

*
Jako że dziś jabłek zabraknąć tu nie może, oto małe jabłkowe co nieco. Idealne nie tylko jako dodatek np. do naleśników, ale i do delikatnej brioszki na śniadanie.
W zależności od typu użytych jabłek dodamy więcej lub mniej cukru, do smaku. Możemy użyć dwóch różnych rodzajów jabłek – takich, które rozgotowują się szybciej oraz takich, które pozostają bardziej zwarte, wtedy otrzymamy ciekawszą konsystencję dżemu. Możemy też dodać np. ziarenka z jednej laski wanilii lub odrobinę utartej tonki, która nadada jabłkom ciekawego aromatu.

(uwaga : u mnie jak zwykle proporcje na niewielką ilość przetworów, warto więc je podwoić, a nawet potroić ;) )

*

pommesraisinsnoix2

Korzenne jabłka z rodzynkami i orzechami

1 kg jabłek (waga po obraniu i spreparowaniu)
sok z 1/2 małej cytryny*
ok. 100 g rodzynek
40 ml rumu + 20 ml gorącej wody
ok. 150 – 200 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
ok. 1 łyżeczka zmielonego cynamonu
ok. 150 g orzechów włoskich

*można pominąć, jeśli używamy mocno kwaśnych jabłek

Rodzynki zamoczyć w rumie wymieszanym z gorącą wodą, przykryć i odstawić na ok. 20 minut, a następnie dokładnie je osuszyć.
Orzechy lekko uprażyć na suchej patelni (lub w piekarniku) na lekko złoty kolor i posiekać.
Jabłka umyć, osuszyć, obrać ze skórki, pokroić w średniej wielkości kostkę i wymieszać z sokiem z cytryny. Dodać cukier, cynamon, rodzynki (możemy też dodać odrobinę wody) i smażyć na wolnym ogniu do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Pod koniec smażenia dodać orzechy i po kilku minutach gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych słoików.
Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo, można go dodatkowo zapasteryzować – klik.

*

*   *   *

Druga dzisiejsza propozycja, to mariaż trzech jesiennych owoców z dodatkiem porto oraz korzennych przypraw. Jeśli lubicie grzane wino, to i te powidła z pewnością przypadną Wam do gustu. Proporcje owoców i przypraw możecie oczywiście zmodyfikować wedle uznania (przyznaję, że ja najczęściej robię te powidła ‘na oko’… ;) ).

*

pommeprunepoireporto

Jesienne powidła z korzenną nutą i porto


(waga owoców już po obraniu i spreparowaniu)

750 g śliwek  (węgierek)
250 g jabłek
250 g gruszek
sok z 1/2 małej cytryny
ok. 200 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
1-2 laski cynamonu (lub ok. 1,5 łyżeczki zmielonego cynamonu)
mały kawałek (ok. 1-1,5 cm) świeżego startego imbiru
(lub 1/4 – 1/2 łyżeczki zmielonego imbiru)
1 kapsułka kardamonu (lub ok. 1/4 łyżeczki zmielonego kardamonu)
1 goździk (lub szczypta zmielonych goździków)
otarta skórka z 1 pomarańczy
50-60 ml porto*

*zamiast porto możemy użyć innego czerwonego wina  (często używam np. pinot noir)

Owoce umyć i dokładnie osuszyć. Jabłka i gruszki obrać ze skórki, pokroić w kostkę i wymieszać z sokiem z cytryny. Śliwki wypestkować i pokroić (każdą połówkę na dwie lub cztery części). Ziarenka kardamonu i goździk rozdrobnić w moździerzu. Cukier wymieszać z przyprawami i skórką z pomarańczy i połową zasypać owoce, lekko wymieszać, dodać pozostały cukier, przykryć owoce i odstawić na noc.
Następnego dnia zagotować owoce, dodać porto i smażyć aż do uzyskania odpowiedniej gęstości (możemy przygotować ten dżem podobną metodą dwudniową, jak powidła śliwkowe, czyli po pierwszym smażeniu –  odparowując jak najwęcej soku – odstawiamy owoce do wystygnięcia i dopiero na drugi dzień smażymy do uzyskania odpowiedniej konsystencji i wekujemy).
Gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych słoików (jeśli użyliśmy całej laski cynamonu – wyciągnąć ją przed wekowaniem).
Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo, można go dodatkowo zapasteryzować – klik.

*

* * *

To jeszcze nie koniec śliwkowych szaleństw, w następnym wpisie bowiem zapaszam Was na (czekające już od kilku dni w kolejce…) przetwory śliwkowo-figowe, o ile lubicie figi rzecz jasna :)

*

A skoro mamy już jesień, to oczywiście nie może zabraknąć kolejnego Festiwalu Dyni, który – i w tym roku – planuję mniej więcej na koniec października, ale o tym już niebawem ;)

*

dynie201000

*

Pozdrawiam serdecznie !
*

*   *   *

- zdjęcia sadu zrobione zostały na farmie, na której dwa razy w tygodniu zaopatruję się w sezonowe warzywa i owoce – ‘Le Taulard’

- zdjęcie dyni – dyniowa farma ‘self-service’ – ‘La Grange aux courges’
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Koniec lata i przetwory ze śliwek

campagnesept*

Kończące się lato jest dla nas wyjątkowo łaskawe. Słońce i upały nas nie opuszczają (odpukuję…) i właściwie tylko zerkając w kalendarz przypominam sobie, że to już wrzesień. Że to już koniec września… Korzystam więc ile mogę z tej wspaniałej aury (dziś było nieco ponad 30 stopni!) i wygrzewam się na słońcu jak jaszczurka. A wracając do domu zamykam lato w słoikach ;)

Tym razem śliwki, bowiem czas już najwyższy by pomyśleć o śliwkowych przetworach na zimę.
*

sliwki2010

*

Najpierw jednak słów kilka dla Basi, która zapytała mnie, czy mam tutaj dostęp do tych prawdziwych ‘węgierek’. Tak jak pisałam w poprzednim poście, najczęściej spotyka się tutaj dwie odmiany śliwek : ‘Fellenberg’ oraz śliwkę ‘z Bazylei’ :
*

*

pruneaufellenbergbale

Fellenberg (większa) po lewej; śliwka z Bazylei (mniejsza) po prawej

*

Nie umiem niestety powiedzieć, jak te odmiany mają się do polskich węgierek oraz czy i która jest ich stuprocentowym odpowiednikiem. Mam wrażenie, że to jednak ta druga (z Bazylei) bardziej przypomina w smaku węgierki, choć powidła robię i z tych drugich (Fellenberg) i są równie smaczne. A może ktoś z Was, drodzy czytelnicy, podpowie czy śliwki ze zdjęć podobne są do polskich węgierek? Będę niezmiernie wdzięczna ;)

*

Przejdźmy jednak do konkretów, wszak śliwki czekają na przetworzenie ;)

*

confituresniadanie222

powidła po pierwszym dniu smażenia

*

Tak jak z pewnością większość z Was, każdej jesieni robię zapas powideł śliwkowych. Co roku bardzo podobnie : pierwszego dnia smażę wypestkowane śliwki z dodatkiem odrobiny wody (do godziny) i odstawiam je do wystygnięcia; drugiego dnia (lub tego samego dnia wieczorem) znów smażę je ok. godzinę (regularnie mieszając) i ponownie odstawiam; trzeciego dnia mniej więcej w połowie gotowania dodaję nieco cukru (do smaku) – najczęściej trzcinowy – i gdy konsystencja powideł jest już odpowiednia, przekładam je do wyparzonych / wypieczonych słoików i pasteryzuję ok. 20 minut. Zazwyczaj robię jedną porcję ‘al naturale’ ;) a drugą w wersji korzennej : w zależności od nastroju dodaję cynamonu, czasem również nieco imbiru, kardamonu, goździków czy otartej skórki z pomarańczy. A czasem i rumu (dodam, że z amaretto i armaniakiem również świetnie smakują! ;) ).

W zeszłym sezonie polecałam Wam również pyszne śliwki w czekoladzie; na bazie przepisu podanego przez Joannę na forum CinCin zrobiłam coś nieco innego, wzbogacając dżem o suszone śliwki. Muszę (nieskromnie ;) ) przyznać, że był to całkiem dobry pomysł i wiem, że i niektórym z Was przepis ten przypadł już do gustu. Jeśli więc macie ochotę na coś więcej niż tradycyjne powidła, polecam Wam ten oto zeszłoroczny przepis :

*

pruneauxchocolat

Śliwki w czekoladzie II

400 g suszonych śliwek (waga po wypestkowaniu)
50 ml rumu + 50 ml gorącej wody
900 g śliwek
250 g cukru (użyłam trzcinowego)
1,5 łyżeczki cynamonu
0,5 łyżeczki imbiru w proszku
szczypta zmielonych goździków
2 łyżki kakao
50 g gorzkiej czekolady (o zawartości 70% kakao)

Suszone śliwki pokroiłam w małą kostkę i namoczyłam w rumie z wodą (przykryte folią i pozostawione na noc). Następnego dnia umyłam, wypestkowałam i pokroiłam śliwki, dodałam namoczone suszone śliwki i smażyłam na wolnym ogniu aż masa była dobrze rozgotowana i gęsta. Wtedy zmiksowałam wszystko, jeszcze chwilę smażyłam, dodałam cukier i przyprawy i pozostawiłam na wolnym ogniu regularnie mieszając, aż masa dobrze zgęstniała. Dodałam kakao i czekoladę, dokładnie wymieszałam, przełożyłam do wyparzonych słoików i zapasteryzowałam.
*

*   *   *

Jeśli natomiast czasu macie niewiele i smażenie oraz wekowanie przetworów zupełnie Was nie pociąga, proponuję prezentowany również w zeszłym sezonie przepis na śliwki w słodkiej, aromatycznej marynacie klik, które robię już od dobrych kilkunastu lat; szybkie, banalnie proste, idealne np. do zimowych deserów.

Tym zaś, którzy wolą śliwki w wersji nieco bardziej wytrawnej polecam zaszłoroczny przepis na śliwkowy chutney - klik :

*

chutneypruneaux1

*

*  *  *

*

To tyle na dziś na temat śliwek. Mam jeszcze kilka czekających w kolejce przepisów i jeśli tylko zdążę z sesją zdjęciową ;) to zamieszczę je tutaj już niebawem.

A tymczasem wracam do smażenia tegorocznych powideł… :)
*

Pozdrawiam serdecznie!

*
confituresniadanie

na śniadanie do wyboru : powidła tradycyjne lub z czekoladą

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email