Miesięczne archiwum: Marzec 2010

Wiosna to…

… prawdziwa kobieta :) Każe na siebie czekać, kokietuje. Najpierw wabi nas pierwszymi promieniami słońca i powietrzem przepełnionym Jej zapachem, kilka dni później jednak zmienia zdanie i wycofuje się dyskretnie, pozostawiając nam jedynie te miłe wspomnienia i przedwczesną radość. La donna est mobile ;)
Znów ubieram więc nieco cieplejszą kurtkę i botki, a nowy trencz niestety jeszcze będzie musiał trochę poczekać. Ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Wbrew pozorom lubię czekać. To też przecież ma swój urok :)

*salades
*

Na targu również widać, że wiosna coraz bliżej. Jest już młodziutki szpinak (ten na zdjęciu z pierwszego tegorocznego plonu), jest i grumolo verde – czyli rustykalna odmiana cykorii rodem z Piemontu, która jest jedną z pierwszych wiosennych ‘sałat’ (wspominałam Wam o niej zeszłej wiosny – klik). Ich zieleń pięknie komponuje się na przykład z purpurowym odcieniem czerwonej cykorii (radicchio) i chyba zgodzicie się ze mną, że już samo patrzenie na nie dodaje energii i poprawia nam nastrój :)

*
dentdelion3
*

Pojawiają się już też młode listki mniszka lekarskiego (taraxacum officinale). Po francusku mniszek nazywa się ‘dent-de-lion’ czyli ‘lwi ząb’. Prawda, że to urocza nazwa? :) Ma też on drugą, nieco bardziej ‘pospolitą’ nazwę, nie jestem jednak pewna, czy na blogu kulinarnym przystoi o niej pisać, gdyż… ‘pissenlit’ to ni mniej ni więcej – ‘siusianie w łóżko’ ;) ) Korzeń mniszka lekarskiego jest bowiem jednym z najbardziej efektywnych ziół oczyszczających, między innymi ze względu na jego właściwości moczopędne właśnie.

Listki mniszka są niezwykle cenne dla naszego organizmu; zawierają one przede wszystkim sporo witaminy A, B i C oraz mikroelementów (między innymi potas, wapno i żelazo). Mniszek charakteryzuje się działaniem wspomagającym przemianę materii oraz pobudzającym apetyt (przede wszystkim dzięki składnikom goryczkowym). Jego korzeń (tak jak i korzeń cykorii) po ususzeniu i uprażeniu używany jest do produkcji bardzo zdrowej kawy zbożowej.
Młode listki mniszka (zbierane przed kwitnięciem, wtedy są najdelikatniejsze i zawierają najmniej goryczki) możemy konsumować na surowo – we wszelakich sałatkach czy np. jako dodatek do ziołowego domowego serka. Możemy też lekko poddusić je z czosnkiem na oliwie (jak młody szpinak) czy dodać je do omletu, zupy, sosu. Ta niezwykła roślina z całą pewnością pozwoli nam urozmaicić i wzbogacić nasze wiosenne menu.

*

*   *   *

Wybaczcie, że dziś bez przepisu, jednak ten tydzień był / jest dla mnie nieco ‘zabiegany’, na szczęście dosyć pozytywnie ‘zabiegany’ ;)

Życzę Wam wszystkim udanego weekendu oraz coraz częstszych wizyt Pani Wiosny :) Ja zaś wracam do przygotowań dla pewnego wyjątkowego Gościa (dlaczego ‘gość’ nie ma rodzaju żeńskiego?!?), którego (a raczej którą ;) ) widziałam ostatnio prawie dwa lata temu. To będzie więc z całą pewnością bardzo sympatyczny weekend, czego i Wam wszystkim serdecznie życzę :)

*

Pozdrawiam!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Tofu i nadrabianie zaległości

Zanim będzie o tofu – jeszcze słów kilka o czekoladzie, a raczej o podsumowaniu ;)
Jako, że nie ma już dodatkowych uwag a propos ewentualnych zmian w spisie, dopisuję więc kod bannerka dla zainteresowanych (i w podsumowaniu, i tutaj). Możecie umieścić go na swoich blogach, by szybko trafić na spis naszych czekoladowych potraw. I raz jeszcze serdecznie dziękuję Wam za tę wspaniałą, czekoladową zabawę :)

podsumowanieczeko2010

*    *    *    *    *

A teraz pora już na wspomniane (i zapomniane…) tofu. A właściwie może nie tyle zapomniane, co cierpliwie czekające na swoją kolej już od kilku długich miesięcy. Zawsze jednak było coś ‘ważniejszego’ ;) Aż do dziś. Stwierdziłam bowiem, że koniec zimy to chyba dosyć dobry czas dla tego typu potrawę. Choć właściwie może powinnam mówić bardziej o początku wiosny, u nas bowiem od tygodnia coraz bardziej czuć ją w powietrzu. Oby już tak zostało ;)

Przepis dedykuję Margot, już bowiem jakiś czas temu rozmawiałyśmy o książce i o przepisie.

hiltl2

Dzisiejsza propozycja pochodzi z książki z przepisami z restauracji Hiltl (mieszczącej się w Zurychu) i wydanej z okazji stulecia tejże restauracji. Jej wyjątkowość polega na tym, że Hiltl był (i nadal jest… ) pierwszą wegetariańską restauracją w Europie. Otwarta ona została w 1898 roku pod nazwą ‘Vegetaria’. Doszło jednak do tego w dosyć nietypowy sposób… Pan Ambrosius Hiltl bowiem z gastronomią miał początkowo niewiele wspólnego i pracował w zupełnie innej branży – a mianowicie krawieckiej. Pewnego dnia jednak okazało się, że cierpi on na poważną chorobę (prawdopodobnie gorączka reumatyczna, na którą wtedy nie było właściwie antidotum) i lekarze stwierdzili, iż nic już dla niego zrobić nie mogą i że tylko diametralna zmiana sposobu odżywiania może go uratować od szybkiej, niechybnej śmierci. Przede wszystkim, należało całkowicie wykluczyć mięso z jadłospisu. W ten oto sposób pan Hiltl zainetresował się wegetarianizmem i jego adeptami, którzy nie byli wtedy zbyt pozytywnie odbierani ;) Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie, słynny doktor Maximilian Bircher-Benner (‘wynalazca’ przepisu na bircher müesli, który z pewnością znacie) otworzył klinikę w której leczył swych pacjentów m.in. dietą bezmięsną.
Dzięki zastosowanej diecie Ambrosius Hiltl nie tylko wyleczył się z choroby (dożył 92 lat w zdrowiu i świetnej formie), ale tak bardzo upodobał sobie wegetariański jadłospis, że postanowił zrobić coś więcej : otworzyć pierwszą wegetariańską restaurację. A w tamtych czasach było to nader ryzykowne przedsięwzięcie ;)
Restauracja doczekała się jednak wielkiego rozgłosu i renomy, a dziś prowadzona jest przez wnuczka słynnego założyciela – Rolfa Hiltl (chętnych zapraszam również na stronę internetową restauracji).

Przepis, który wybrałam, to ulubiony sposób rodziny Hiltl na tofu (który przy okazji stał się moim ulubionym przepisem z tej książki). Nie martwcie się jednak, jeśli nie macie ochoty na ‘sojowe mięso’, z powodzeniem możecie zastąpić tofu np. piersią z kurczaka, smakuje wybornie!

I wybaczcie proszę jakość poniższego zdjęcia, robione jednak było jeszcze na początku mojej kontuzji, nie miałam więc ani ochoty ani energii na dłuższą sesję zdjęciową… ;)

*

tofulimettes2

Tofu (lub kurczak) w limonkowym sosie

na 3-4  porcje

marynata

50 ml sosu sojowego
sok z 1 limonki
1-2 zmiażdżone ząbki czosnku
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka łagodnego curry (Madras)
1 łyżeczka sproszkowanego ekstraktu warzywnego (możemy pominąć)*

*to nic innego jak sproszkowane, suszone warzywa, trochę jak bulion w proszku, jednak bez glutamianów, ekologiczny i bez soli, tym bardziej iż dzięki sosowi sojowemu danie będzie już wystarczająco słone

500 g tofu
2 marchewki
1/2 dużego pora (biała część)
1 pęczek młodej cebulki ze szczypiorem
300 ml białego (wytrawnego) wina
50 ml soku z limonki (ok. 2 limonki)
50 ml oleju arachidowego
1 kawałek imbiru (wielkości orzecha)
400 ml bulionu warzywnego
1 łyżeczka maizeny
szczypta cukru (można pominąć)
1 łyżeczka sosu sojowego
2 limonki

Tofu pokroić w 1 cm kostkę. Wymieszać wszystkie składniki marynaty, dodać tofu i pozostawić minimum na 3 godziny.
Marchewkę i pora pokroić w cienkie paseczki (julienne), cebulkę i szczypior w cienkie talarki. Zagotować wino z sokiem z limonki i gotując zredukować do 100 ml.
Tofu odsączyć, marynatę zachować.
Rozgrzać dobrze patelnię z olejem i usmażyć tofu na złoto. Przełożyć tofu do miseczki i w tej samej patelni podsmażyć marchewkę, pora i starty (lub bardzo drobno poszatkowany) imbir (możemy też podsmażyć tę białą część cebulki, jeśli nie najlepiej trawimy ją na surowo). Dodać zredukowane wino, marynatę i bulion. Gotować warzywa do miękkości.
Następnie zagęścić maizeną, dodać usmażone tofu i cebulkę ze szczypiorkiem. Doprawić cukrem i sosem sojowym.
Serwować z ryżem basmati, udekorowane cząstkami limonki.

Jak pisałam wyżej – danie to można przygotować również używając np. piersi kurczaka. Obydwie wersje są pyszne i z pewnością każda z nich znajdzie swoich zwolenników ;)

Smacznego!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email