Miesięczne archiwum: Lipiec 2010

Szybkie ciasto z owocami, bez mleka.

Uff – jak gorrrąco!!! Czy u Was również? Tutaj temperatury ostatnich dni (a przede wszystkim dzisiejsze) na myśl przywodzą tylko jedno – ‘Lokomotywę’ Jana Brzechwy ;)
I mimo iż wycieczka na farmę była dziś prawdziwym wyzwaniem, to uzależnienie od świeżych, przepełnionych słońcem warzyw oczywiście wygrało z ochotą na dolce far niente ;) Poza tym zmuszeni byliśmy zatrzymać się również w sklepie ogordniczym, by zamówić… larwy biedronek :) Kto zgadnie, dlaczego? ;) Tak, tak, w moich ziołach jak co roku zagościły mszyce, postanowiłam więc tym razem zawalczyć z nimi w sposób jak najbardziej ekokologiczny. Oczywiście dorosłe osobniki też żywią się mszycami, jednak to larwy zjadają ich najwięcej (w połowie przyszłego tygodnia powinny już być u nas). Będę ich ‘używać’ ;) po raz pierwszy i choć nie przepadam za tego typu stworzonkami, to muszę przyznać, że bardzo jestem ich ciekawa :) Nie jestem jednak pewna, czy na forum kulinarnym powinnam wstawiać ich zdjęcia ;)

A wracając do kulinarnych tematów – na farmie czekała dziś na mnie kolejna niespodzianka : białe bakłażany!

*

aubergineblanche
*

Zazwyczaj jest ich dosyć mało, od razu więc do koszyka powędrowały dwa z trzech dostępnych dziś egzemplarzy. Niestety nie wiem jeszcze, w jakiej formie zakończą swój żywot, ale z całą pewnością coś dla nich wymyślę ;)

Oprócz warzyw, w mojej kuchni królują ostatnio przede wszystkim owoce :
*

fruitsjuillet*

Jutro rano wybieram się na targ po kolejną ich porcję, przede wszystkim po jagody, maliny, morele i wiśnie, na które też zaczął się już sezon. A do wiśni chyba od razu dokupię drylownicę, co roku bowiem powtarzam sobie, że dosyć już ręcznego drylowania! Przetwory czereśniowe sprzed dwóch lat głęboko zapadły mi w pamięci z tego właśnie powodu ;)

*

gateaufruitscoco01*

A teraz już pora na obiecane w poprzednim wpisie ciasto, upieczone w ramach moich testów alergicznych ;) To najprostsze z możliwych ucierane ciasto, wzbogacone o nutę rumu i mleka kokosowego. We wczorajszej wersji 1/4 mąki zastąpiłam mąką kokosową, co nadało ciastu dodatkowego kokosowego posmaku (możemy też użyć wiórków  kokosowych, jak robiłam w przypadku malinowo-kokosowego ‘ufo’ ;) ). Ciasto jest delikatne, lekko słodkie i wspaniale komponuje się z aromatycznymi, sezonowymi owocami.  Zapraszam! :)

*

gateaufruitscoco

Szybkie ciasto z owocami

proporcje na  foremkę o średnicy 18-20 cm

owoce sezonowe (u mnie maliny i jagody)

130 g mąki*
szczypta soli
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
70 g miękkiego masła (lub nieutwardzanej margaryny bio)
150 g cukru pudru (u mnie zmielony jasny trzcinowy)
2 jajka
otarta skórka z 1 cytryny
2 łyżki rumu
3-4 łyżki mleka kokosowego (lub śmietanki kokosowej)

*1/4 mąki możemy zastąpić mąką kokosową lub wiórkami kokosowymi

Piekarnik nagrzać do 180°.
Owoce umyć i osuszyć. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i solą. Masło / margarynę utrzeć z cukrem, następnie wbijać po jednym jajku dalej ubijając. Dodać skórkę cytrynową, rum i mleko kokosowe, wymieszać a następnie dodać mąkę i ponownie dobrze lecz dosyć szybko wymieszać. Masę wlać do natłuszczonej foremki i ułożyć na niej owoce. Piec ok. 35-40 minut (lub do suchego patyczka).

*

gateaufruitscoco2

*

By nie kusić zbytnio losu, dla nas zostawiłam po jednym kawałku ciasta, reszta natomiast powędrowała do szkoły, ku zadowoleniu wszystkich degustujących ;)

Poza tym dziś, na zakończenie kursu,  każdy z uczniów przyniósł małe co nieco na nasz wspólny,  tradycyjny ‘składkowy’ posiłek (czyli tzw. ‘potluck dinner’, po francusku zaś nazywany ‘bufetem kanadyjskim’). I dziś miałam wyjątkowe szczęście, na naszym stole bowiem znałazły się dania, które uwielbiam i które mogłabym jeść praktycznie na okrągło. A były to : pierożki samosa (jedne z farszem szpinakowo-porowym, drugie z soczewicowym, obydwa rodzaje przepyszne!), faszerowane liście winogron (dolma / dolmades), turecka ‘pizza’ (lahmacun), ‘krokiety’ z dorsza (bolinhos de bacalhau), kurczak w sosie z orzeszków ziemnych z ryżem oraz coś, co uwielbiam : niezwykle popularna w Etiopii, Somalii, Kenii, Erytrei i Sudanie indżera (injera) – coś jak skrzyżowanie podpłomyka z naleśnikiem, serwowane z sosami warzywnymi i / lub mięsnymi. Dziewczyna, która je dla nas przygotowała (pochodząca z Erytrei), była przeszczęśliwa widząc, że jej indżera tak bardzo mi smakuje i stwierdziła, że w takim razie po wakacjach dostarczy mi ich kolejną porcję :))

Na naszym stole znalazł się dziś również chlebek kukurydziany oraz biały ser prosto z Bośni, a na deser mieliśmy portugalskie pasteis de nata oraz baklawę; tym razem – ze względu na  alergię – musiałam niestety z nich zrezygnować  (mleko, masło śmietana…), tym bardziej, że ‘zgrzeszyłam’ nieco kosztując bolinhos de bacalhau i chlebka kukurydzianego, które niestety zawierały mleko – co natychmiast można było zauważyć na mojej twarzy :/
Posiłek ten jedliśmy przed południem i nie wiem, czy mi uwierzycie, ale aktualnie (czyli o godzinie 20.00) nadal praktycznie nie jestem głodna! Ale po tak niesamowitej uczcie to przecież nic dziwnego ;)

*

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i życzę wspaniałego, słonecznego weekendu! :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Kokosowa kruszonka. Na szybko.

Miniony tydzień należał do bardzo gorących, i to nie tylko ze względu na panujące na zewnątrz temperatury, ale przede wszystkim ze względu na egzaminowy czas w szkole. Koniec każdego kursu to egzaminy, testy, poprawy, wystawianie ocen, obliczanie średnich… Dziś zakończyłam 90% całej tej ‘papierkowej zabawy’ i z ulgą dotarłam do domu, po wielu godzinach sprawdzania testów. I choć takich ‘prawdziwych’ wakacji niestety nie mam (pracuję w prywatnej szkole językowej, w której kursy trwają przez cały rok), to i tak cieszę się z nadchodzącego tygodnia przerwy. Miło będzie znów nic nie musieć ;) Tym bardziej, że na wypróbowanie czeka sporo nowych przepisów :)

Przyznaję, że ostatnimi czasy niewiele gotuję. Brak wolnego czasu i trwające nadal upały nie sprzyjają siedzeniu w kuchni. Poza tym ja i tak najbardziej w takie dni lubię zajadać się sałatką z malinowych pomidorów suto skropionych oliwą :) Czasami dołącza do nich awokado, czasami ogórek czy zielona sałata. Hektolitry wody z cytryną dopełniają to upalne menu, a najlepszy deser to miseczka świeżych, sezonowych owoców. Czereśnie, maliny, jagody, porzeczki, agrest czy morele są świetną, orzeźwiającą przekąską. I tylko czasami, gdy mam ochotę na coś bardziej ‘deserowego’, zapiekam je z niewielką ilością kruszonki; wszyscy najchętniej pałaszują takie crumble z dodatkiem gałki lodów, ja jednak nadal muszę zadowalać się samymi owocami.

Ostatnia wariacja na temat crumble to truskawki, maliny i jagody wymieszane z odrobiną skórki cytrynowej i z limoncello (a połowa z Grand Marnier). Do tego przygotowałam kokosową kruszonkę z zakupionej jakiś czas temu mąki kokosowej, która idealnie pasuje do owoców. Pod warunkiem, że lubimy kokosowe smaki rzecz jasna ;) Kruszonkę możemy oczywiście przygotować z każdego innego przepisu; ja mam trzy ulubione : kruszonkę ‘duńską’ – klik, kruszonkę migdałową – klik oraz kruszonkę Bajaderki – klik.

*

crumblecoco

Owoce z kokosową kruszonką

50 g masła (lub nieutwardzanej margaryny)
65 g mąki kokosowej (lub pszennej)
50 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)

owoce sezonowe (u mnie maliny, truskawki i jagody)
otarta skórka z jednej cytryny
odrobina limoncello do smaku (lub Grand Marnier, jeśli wolicie pomarańczową nutę)
syrop z agawy (lub cukier) do smaku

*

Piekarnik nagrzać do 180ºC.
Składniki kruszonki w miarę szybko dobrze razem wymieszać i pokruszyć (lub posiekać), odstawić w chłodne miejsce.
Owoce umyć i osuszyć. Truskawki pokroić na mniejsze kawałki. Wymieszać owoce z otartą skórką z cytryny i limoncello (lub z Grand Manier) oraz z syropem z agawy / cukrem i przełożyć je do natłuszczonych foremek. Posypać owoce kruszonkę i piec ok. 20 minut.
Podawać z lodami (lub bez ;) ).

Smacznego !

*    *    *

A na koniec chcę podzielić się z Wami  pewną dobrą nowiną (odpukuję przy okazji, by nie zapeszyć… ;) ). Otóż podczas ostatniego seansu akupunktury pani terapeutka stwierdziła, że mój organizm coraz lepiej reaguje na jajko i że powinnam spróbować ponownie włączyć je do mojego jadłospisu. Testu jajecznego dokonałam wczoraj po południu (przygotowałam bardzo szybkie ciasto ucierane z owocami) i okazało się, że organizm rzeczywiście całkiem nieźle reaguje! Odczułam tylko bardzo delikatne ‘ciepło’ na policzkach, sama jednak nie wiem, czy było to związane z samą konsumpcją jajka czy też bardziej ze stresem tym spowodowanym ;) Za kilka dni test powtórzę i mam cichą nadzieję, że będzie on tak samo pozytywny jak ten wczorajszy. Proszę więc o kciuki! Z pewnością się przydadzą :)

A przy okazji dodam, że to zaimprowizowane ciasto okazało się na tyle smaczne, że powtórzę je (i sfotografuję ;) ) z pewnością już niebawem.

Pozdrawiam serdecznie !

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email