Miesięczne archiwum: Czerwiec 2008

Truskawkowo, przetworowo

fraises1

*
Zakupione truskawki (juz prawie 13 kilo…) znikają w zastraszającym tempie. Ale truskawkowy sezon nie trwa niestety zbyt długo, więc trzeba się spieszyć ;)

Jak pisałam w poprzednim poście, najwięcej ruskawek pochłaniamy zmiksowanych z przeróżnymi dodatkami. Wydaje mi się, że mogłabym żyć tylko na takich owocowych koktajlach czy sokach. To prawdziwa uczta dla podniebienia, a przy okazji witaminowy zastrzyk dla naszego organizmu :)

W tym tygodniu zrobiłam też dwa kolejne dżemy : jeden truskawkowo-rabarbarowo-cytrynowy, który robię dość często, a drugi z przepisu Nutinki, również rabarbarowo-truskawkowy, lecz z dodatkiem rumu i miodu. Jest to pyszny, niezwykle aromatyczny dżem, który z pewnością będę powtarzać. Nutinko, dziękuję za przepis!
*

confitfraiserhubnutinka

Cytuję za Nutinką:

(przepis zamieszczam za jej zgodą)

Dżem rabarbarowo-truskawkowy

Słodki, lekko kwaskowy, taki, jaki powinien być domowy dżem. Nieco pracochłonny, ale smak wynagrodzi trud.

1/2 kg obranego rabarbaru
1/2 kg oczyszczonych truskawek
1/2 kg cukru
2 łyżki rumu albo aromatu rumowego wymieszanego z wodą
3 łyżeczki miodu

Rabarbar pokroić na małe kawałki. Truskawki i rabarbar, każde w osobnym naczyniu, zasypać cukrem (po połowie) i polać rumem. Odstawić na 2 godziny, żeby puściły sok.

Wszystko wymieszać, zagotować mieszając, odstawić na kilka minut. W tym czasie można przygotować słoiki (umyć, wyparzyć).

Owoce znowu zagotować, smażyć na małym ogniu często mieszając i odszumowując, przez pół godziny. Gdy dżem jest już gęsty dodać miód, wymieszać i smażyć jeszcze kilka minut.

Gorący dżem przełożyć do słoików, przewrócić do góry dnem i zawinąć w koc, żeby słoiki powoli stygły.Wychodzą 3-4 słoiczki po ok. 300 ml.

Moje uwagi:

Jak zwykle użyłam cukru trzcinowego i dodałam go mniej (tylko połowę); z tego też względu wszystkie tego typu przetwory pasteryzuję, by nie mieć jakichś przykrych niespodzianek ;)
Z braku czasu, po pierwszym zagotowaniu zostawiłam owoce na noc i dopiero na drugi dzień ponownie zagotowałam i dokończyłam dżem (tak robię również z powidłami śliwkowymi).
Robiłam go dwa razy : raz z cynamonem i bez miodu (zupełnie o nim zapomniałam!!!), a drugi raz bez cynamonu i z miodem :) Ostatecznie zdecydowałam się na lawendowy, co nadaje dżemowi dodatkowego przyjemnego smaku. Cynamonowa wersja też jest pyszna! :) A na drugi raz dodam jeszcze odrobinę więcej rumu :)

A teraz ten ‘zwykły’ dżem :)
*

confitfraiserhubmelisse

Dżem rabarbarowo-truskawkowy o cytrynowej nucie

Ten dżem robię dość prosto, a mianowicie truskawki i rabarbar w proporcjach 1:1, otarta skórka z cytryny (jedna na ok. kilogram owoców) i cukier do smaku (u mnie trzcinowy, ok. 500g). Owoce myję, osuszam, kroję na kawałki i gotuję razem z cukrem i skórką cytrynową aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Często pod koniec smażenia dodaję też posiekane listki melisy cytrynowej. Po przełożeniu do wyparzonych, suchych słoiczków pasteryzuję je przez ok. 20 minut. I wyjadam to, co się do słoiczków nie zmieściło :)

Przyznaję, przy przetworach jest trochę pracy, ale jak miło jest później otworzyć taki słoiczkowy skarb i delektować się za każdym razem innym owocem, innym smakiem! Dawniej nie przepadałam za dżemami, konfiturami, jednak od pewnego czasu, dzięki tym domowym, zmieniłam zdanie :)

Pozdrawiam serdecznie!

PS. ciekwostka ;)
Wydaje mi sie, że etykietki miodu były robione w tej ‚niemieckej’ części Szwajcarii, słowo ‚miód’ napisali bowiem z błędem :)) – widać na powiększeniu ;)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Truskawkowy sezon czas zacząć !

truskawkikoktajl

Mamy nareszcie sezon truskawkowy! W piątek, na farmie o której już kiedyś pisałam, zaczęło się ‘truskawkobranie’, sezon więc oficjalnie został otwarty :) Pogoda niestety nie dopisała, gdyż od dłuższego już czasu jest dosyć chłodno i często pada, ale nie mogłam przecież nie pojechać na pierwsze truskawkowe zbiory!
Truskawki niezmiennie wykorzystuję na 3 sposoby : w koktajlach, dżemach oraz wypiekach. Gdy wracam z takiego ‘truskawkobrania’ to potrafię cały dzień jeść – a raczej pić – to samo : aromatyczne truskawki zmiksowane z odrobiną cukru trzcinowego i kilkoma łyżkami jogurtu / kefiru; przy czym tego ostatniego dodaję naprawdę mało (tylko kilka łyżek na blender) tak, by czuć smak owoców, a nie jogurtu.
Owoce najbardziej cenię sobie w ich najprostszej formie : im mniej przetworzone i dosłodzone, tym lepiej. Dlatego bardzo spodobał mi się pewnien przepis, który niedawno zamieściła autorka jednego z moich ulubionych blogów, ta sama która zainicjowała petycję Ras-la-Fraise przeciwko niesezonowym owocom i warzywom (o której wspominałam Wam jakiś czas temu). Na szczęście coraz więcej osób zwraca uwagę na to, by nie kupować takich niesezonowych i nieekologicznych produktów, które i tak przecież nie mają tak dobrego smaku jak te, których skosztować możemy w sezonie. I na szczęście kupowanie truskawek w środku zimy powoli staje się ‘niemodne’ ;)
A wracając do tematu, oto przetestowany przeze mnie przepis z Kuchni Siostrzyczek ;) – truskawkowa ‘zupa’ z cytrynową nutą i śmietanką o smaku kwiatów czarnego bzu.

Jak zwykle jest tu wszystko co lubię : jest smacznie, zdrowo i szybko. I ekologicznie! :)

Etap pierwszy : przygotowanie syropu o smaku trawy cytrynowej

siropcitronnelle

100 ml wody
100 g cukru (u mnie – trzcinowy)
1-2 źdźbła trawy cytrynowej

Lekko ściąć dolną część ‘cebulki’ trawy cytrynowej i zdjąć dwie pierwsze warstwy; następnie przeciąć źdźbła na pół i lekko je rozgnieść /zmiażdżyć (wtedy syrop będzie bardziej aromatyczny). Składniki syropu zagotować a gdy cukier jest już dobrze rozpuszczony zdjąć z ognia i pozostawić minimum na 15 minut (lub do całkowitego wystygnięcia syropu).

Etap drugi : truskawkowa ‘zupa’
Truskawki myjemy, lekko osuszamy, odszypułkowujemy i kroimy. Wkładamy je do blendera, dodajemy kilka łyżek wcześniej przygotowanego syropu (ja dodałam 5 łyżek na 500 g truskawek) i wszystko miksujemy. Do miksowania dodałam również 2 ziarenka pieprzu syczuańskiego, jak poleca autorka; efekt smakowy godny polecenia :)
(jeśli nie mamy trawy cytrynowej, możemy zmiksować truskawki np. z sokiem cytrynowym z dodatkiem cukru)

Etap trzeci : krem / śmietanka o smaku kwiatów czarnego bzu
Jeśli mamy kwiaty czarnego bzu, należy włożyć je do zagotowanej uprzednio słodkiej śmietany i pozostawić je aż do wystygnięcia. Następnie przecedzić, dobrze schłodzić, dodać odrobinę cukru i ubić tak jak zazwyczaj.
Jeśli – jak ja – kwiatów nie mamy, dodajemy do śmietany łyżkę lub dwie syropu z kwiatów czarnego bzu, schładzamy i ubijamy.
A zamiast bitej śmietany może to być również crème fraîche czy mascarpone (przetestowane : jest równie pyszne! :)

Etap czwarty : finał
Na dno pucharka wlewamy część truskawkowej zupy, na to nakładamy śmietankę i dekorujemy wedle uznania :)

soupefraises

Jest to naprawdę bardzo ciekawy smakowo deser, który gorąco Wam polecam!

A do wszelakich owocowych sałatek i deserów polecam Wam również inny syrop który robię od pewnego czasu, a mianowicie syrop lawendowy.

Robimy go bardzo podobnie jak poprzedni :
100 ml wody
100 g cukru (u mnie – trzcinowy jasny)
1 łyżka kwiatów lawendy

Wodę z cukrem zagotować; gdy cukier jest już całkowicie rozpuszczony zdjąć z ognia i dodać kwiaty lawendy. Po 5 minutach (nie dłużej! syrop bowiem będzie wtedy mieć lekko gorzki smak) przecedzić i wlać do wyparzonej buteleczki.

siroplavande
Syrop ten można też zrobić zastępując lawendę np. werbeną, jednak wtedy pozostawiamy ją w ciepłym syropie na ok. 10-15 minut.
Tego typu syropy są świetnym dodatkiem nie tylko do sałatek owocowych czy deserów, lecz również do wszelakich serwowanych latem orzeźwiających trunków :)

Mam nadzieję, że któryś z nich przypadnie Wam do gustu!

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam w przyszłym tygodniu na dżem i ciasto :)

………………………………………………………………………………………………………………………

Recette en français – Fraises & Cie

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Na otarcie łez…

Ten tydzień był smutny :( Musiałam bowiem oddać do biblioteki wszystkie te fantastyczne książki kucharskie, o których niedawno Wam pisałam ;) Pozytywne jest jednak to, że wiem już które z nich na pewno chcę mieć, gdyż baaardzo trudno było mi się z nimi rozstać.

Gdybym miała wybrać tylko jedną z nich, to bez wahania będzie to ‘Comme un chef’ :
#

Na moje szczęście pozycja ta jest już dodrukowana i mam nadzieję, że cierpliwie poczeka na mój powrót z wakacji :) Jest to naprawdę niesamowita książka, bardzo różnordna, pięknie wydana, dopracowana, a dodatkowo podoba mi się to, że każdy dany dział jest opracowany przez innego znanego szefa. Jedyny minus dla mnie to fakt, że nie jest to książka typowo wegetariańska, więc jest w niej trochę mięsno-rybnych przepisów, których raczej nigdy nie wykorzystam :) Ale cała reszta to kompensuje : dużo zdjęć z serii ‘krok po kroku’, mnóstwo porad a przede wszystkim wiele smakowitych przepisów.

Na drugim miejscu (tak jak i w poprzednim poście) są nadal ‚Desery‚ wydawnictwa Larousse; to prawdziwa deserowa biblia i podoba mi się to, że w jednej książce jest chyba wszystko co na temat wypieków i deserów wiedzieć się powinno ;)

Co do dwóch pozostałych książek Pierre’a Hermé o których wtedy pisałam, to są one oczywiście bardzo ciekawe, również pięknie wydane itd. jednak to są te, które mogą troszkę poczekać w kolejce ;) Oczywiście gdybym mogła, to chętnie przygarnęła bym je do swojej kulinarnej biblioteczki już teraz. Za to z każdej z nich spisałam sobie kilka ciekawych przepisów i mam nadzieje, że w bliższej przyszłości znajdę czas na wypróbowanie ich.

Bardzo bogata w ciekawe przepisy była też książka o ciecierzycy :
*

To ciekawe opowieści oraz niesamowita ilość przepisów, z których część już czeka na wypróbowanie :)

I książki Feldera, które bardzo lubie; jedna o tartach, druga o kremowych deserach. Jak zwykle ciekawe pomysły i smakowite przepisy, szkoda tylko, że nie można kupić wszystkich tych książek na raz ;)

Bardzo ciekawa okazała się również Kuchnia Żydowska Elisabeth Wolf Cohen. Tę książkę z chęcią kupię niebawem, gdyż jest w niej naprawdę dużo ciekawych przepisów; stwierdzam, że jeśli większość przepisów z jakiejś książki mam ochotę wypróbować, to jest to znak że powinnam ją mieć :)
*


Ciekawa była też pozycja o olejkach eterycznych w kuchni, aczkolwiek nie była ona może szczególnie bogata w różnorodne przepisy; spisałam ich kilka, ale przyznam, że jak dla mnie mało było nowych informacji.
*

To samo dotyczyło książki o ‘zdrowych’ muffinkach :) Kilka sympatycznych przepisów, lecz dopiero po wypróbowaniu ich będę mogła coś więcej na ich temat powiedzieć.
*

Książka z przepisami z królewskiego warzywnika zaintrygowała mnie wielce już samym tytułem i z przyjemnością przeczytałam proponowane przez wersalskich szefów przepisy, pięknie zdobione delikatnymi akwarelami.
*

livres_saveursdupotagerduroi

Jest to z pewnością pomysł na ciekawy, oryginalny prezent, gdyż książka zdecydowanie jest z tych niebanalnych.

Oczywiście nie mogłam wyjść z biblioteki niczego nie wypożyczając ;) Tym razem jest mniej deserowo a bardziej wegetariańsko i zdrowo :) Tak więc na otarcie łez mam 12 kolejnych ciekawie zapowiadających się książek, jednak testować będę dopiero po powrocie z wakacji, ale to już tuż-tuż ;)
A tymczasem wybieram się na ‘truskawkobranie’ na zaprzyjanioną farmę, choć aura niestety dziś zbytnio temu nie sprzyja. Ale trzeba przecież jakoś uczcić ten pierwszy ‘oficjalny’ dzień truskawkobrania! Więc jeśli nie będzie padać mocniej niż teraz, to i tak mam zamiar pojechać na truskawkowe pole :)

Pozdrawiam serdecznie!

I już teraz zapraszam na truskawkowe co nieco :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email