Archiwa kategorii: warzywa

Szparagi 2014

asperges2014_2
Szparagi w tym roku zaczęły się bardzo wcześnie, już na początku kwietnia. Słoneczna wiosna i łagodna zima zdecydowanie bardzo nam w tym pomogły. Jak co roku korzystamy więc z sezonu, by nacieszyć się nimi do woli – wszak już pod koniec czerwca trzeba się będzie z nimi pożegnać. Oczywiście w sklepach przez długie miesiące można będzie kupić te z Peru czy Meksyku, najczęściej jednak są one łykowate (wysychają podczas zbyt długiego transportu) i smaku ich nie można porównywać z tymi świeżymi, prosto z pola (przy okazji mieszkającym w Warszawie i okolicy przypominam, iż u Państwa Majlertów można kupić takie właśnie wspaniałe szparagi prosto z pola, zdecydowanie więc warto skorzystać z trwającego właśnie sezonu).

asperges_citron2014_2
Tradycyjnie już jako pierwsze pojawiły się na stole szparagi w wersji cytrynowejklik, choć tym razem przygotowane na patelni (piekarnik zajęty był bowiem przez rabarbarowe bułeczki, ale o nich będzie słow kilka następnym razem :)). Posypane zostały kwiatami kwitnącego właśnie czosnku niedźwiedziego, których subtelny, lekko czosnkowy i dosyć zaskakujący smak świetnie tutaj pasuje (a serwowane były z cytrynowo-‘szyczypiorową’ komosą).
Cytrynowe szparagi były też wczoraj dodatkiem do rybnych szaszłyków, które serwowała moja niegotująca przyjaciółka. Niestety kupuje ona już gotowe, (surowe) szaszłyki, w których kawałki ryby oddzielone są plastrami papryki, którą my akurat nie najlepiej trawimy w takiej postaci (jedynie ta pieczona i obrana ze skórki nie powoduje żadnych ‘sensacji’…). Postanowiłam zatem pozbyć się kawałków papryki i przygotowałam nową wersję szaszłyków nabijając na patyki rybę rozdzielaną główkami szparagów (a odcięte ich części trafiły do zupy).

asperges_brochettes_poisson01
Z ‘nowości’ zaś powstała w tym roku pizza ze szparagami, na bazie opublikowanego niedawno ciasta na piwieklik. Tak jak w oryginale – spód ciasta posmarowałam musztardą (na bazie białego wina i całych ziaren gorczycy), posypałam drobno posiekanym szczypiorem i dodałam pokrojone w ok. 3 cm kawałki szparagi (łodygi kroję na mniejsze kawałki, a główki – na dłuższe). Całość posypana została startym, owczym serem (wybierzmy dobrze topiący się ser, o dosyć wyrazistym smaku). Ewentualny dodatek np. szynki parmeńskiej również świetnie tutaj pasuje.

pizza_asperges
Po więcej przepisów jak zwykle odsyłam do zakładki ‘szparagi’, a szczegóły dotyczące ich przygotowania znajdziecie również tutajklik (wraz z przepisem na pyszne, sezamowe szparagi z patelni).

A z moich ulubionych receptur polecam Wam między innymi :

- dwie sałatki ze szparagami : tutaj klik i tutaj
- pieczone szparagi z oliwkami
- szparagowe pesto
- pesto z orzeszków ziemnych (idealne jako dodatek do szparagów)
- szparagi z batatami
- szparagi ze szpinakiem i kokosem
- dwie zupy szparagowe : tutajklik i tutaj
- oraz szparagowo-cytrynowe risotto z czosnkiem niedźwiedzim (z dedykacją dla Małgosi i Piotra :))


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jarmuż, sok i o jodzie słów kilka…

jarmuz_sok
Jeśli jarmużu nie macie jeszcze dosyć ;) i jeśli na surowo Wam on niestraszny, to polecam również sok, który będzie jeszcze lepszą bombą witaminową (i tak jak pisałam w poprzednim ‘sokowym’  wpisie – dobrze jest użyć ekologicznych warzyw / owoców i niewoskowanych cytrusów, na ile to oczywiście możliwe…).

Proporcje dosyć dowolne (podpatrzone u teściów) :
na około 500 ml liści jarmużu* dodaję dwa małe jabłka, kawałek imbiru (2-3 cm) oraz ok. ¼ – ½ małej cytryny (pozbawiam ją białej części skórki, która nadaje goryczy). Radzę spróbować soku pod koniec wyciskania warzyw i zdecydować, czy wolicie dodać nieco więcej cytryny, imbiru czy jabłka. Po takiej dawce witaminy C żadne katary i przeziębienia imać się Was nie będą! :)

* jak pisałam wcześniej – moje listki jarmużu są małe, więc częściej podchodzę do nich objętościowo niż wagowo


*   *   *

Przy okazji i tutaj dopiszę odpowiedź na pytanie zamieszczone przez Lo w komentarzach do poprzedniego wpisu, à propos jarmużu i faktu, iż spowalnia on wchłanianie jodu.
Czy to prawda? Tak, jak najbardziej.
Tak jak wiele innych roślin – nie tylko krzyżowych (np. brukselka, kalafior, brokuły, ale i soja, fasola czy nawet podobno cebula…), jarmuż zawiera goitrogeny, które powodują zaburzenia wchłaniania jodu (zainteresowanych tematem odsyłam np. tutaj – klik). Tyle tylko, że jeśli spożywamy jarmuż zaledwie kilka razy w tygodniu i nie w dawkach kilogramowych, to naprawdę nie powinno nam to spędzać snu z powiek. No chyba, że wszelakie warzywa kapustne były by podstawą naszej diety przez cały rok, w co raczej wątpię ;)
Poza tym ważny jest fakt iż fermentacja lub obróbka cieplna neutralizuje problem goitrogenów (wg badań o wiele skuteczniejsze okazuje się gotowanie warzyw w wodzie niż na parze, choć wtedy niestety pozbawiamy je również innych cennych substancji); podobny problem dotyczy soi na przykład – jej nadmiar może nie być dla naszego organizmu przyjazny, jednak problem ten w znacznie mniejszej mierze dotyczy produktów poddawanych uprzedniej fermentacji.

Czy powinniśmy więc unikać jarmużu? Nie! Absolutnie nie. Wystarczy tylko – tak jak do wszystkiego – podejść do niego mądrze i z umiarem. Szkoda by było wykluczyć z naszej diety tak cenne warzywo – klik, ma bowiem do zaoferowania zdecydowanie więcej korzyści niż wad. A jeśli obawiacie się o poziom jodu w organizmie, wystarczy wzbogacić dietę o ten pierwiastek, nie wykluczając jednak jarmużu (jeśli zaś wiecie, że macie problemy z tarczycą, to lekarz / dietetyk sam powie Wam wtedy czy i z czego należy zrezygnować).


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Sałatka z jarmużem, czyli zimowy superfood

jarmuz_assiettes01

Im mniej słońca (i światła…) za oknem, tym bardziej rekompensuję to sobie na talerzu. Ma być kolorowo, choć wciąż sezonowo rzecz jasna (plastikowe pomidory na sklepowych półkach na szczęście zupełnie mnie nie kuszą, choć przyznaję, że z utęsknieniem czekam już na te tegoroczne, pachnące słońcem i latem). Tym razem znów pojawił się jarmuż, który jako prawdziwa bomba witaminowa jest teraz idealnym składnikiem naszej diety (mimo wciąż kichających i kaszlących cały dzień uczniów oraz współpracowników, jako jedyna jeszcze tej jesieni / zimy nie chorowałam; odpukuję przy okazji… ;)).
Jak pisałam w poprzednim jarmużowym wpisie – jest on bardzo dobrym źródłem żelaza i wapnia, co przy mojej bezmlecznej i praktycznie bezmięsnej diecie jest wyjątkowo ważne. Do tego dodajmy witaminy (teraz szczególnie witamina C nam się przyda, której jarmuż zawiera więcej niż pomarańcze na ten przykład) i przeciwutleniacze, a otrzymamy warzywo, które warto wciągnąć na listę naszego menu (również za jego właściwości przeciwzapalne i przeciwnowotrorowe). To prawdziwy superfood, do tego sezonowy i lokalny, szkoda więc, że tak rzadko pojawia się na straganach i w naszych kuchniach (choć Ci, którzy piszą o produktach superfood najczęściej polecają nam np. jagody goji, do spożywania których ja akurat nigdy nie namawiam, wręcz przeciwnie; ale to temat na osobny wpis, jeśli oczywiście Was to interesuje…).
Często poleca się zbieranie jarmużu po przemrożeniu, dzięki czemu liście stają się delikatniejsze, bardziej kruche i mniej goryczkowate (jeśli jednak o mróz w ogrodzie trudno, jak u nas na ten przykład ;) można oczywiście przemrozić jarmuż w zamrażalniku). Rady te dotyczą jednak większych, mocno wyrośniętych liści i jeśli dysponujemy tymi młodymi (moje mają średnio 10 – 12 cm długości), można śmiało je konsumować nie przejmując się brakiem ujemnych temperatur (goryczki żadnej nie wyczuwam…).  Poza tym (jak pisałam też wtedy à propos pesto), jarmuż można też uprzednio przez kilka minut ‘rozetrzeć’ w dłoniach, co również spowoduje zmiękczenie liści, podobnie jak wymieszanie go np. z oliwą z oliwek, która idealnie się do takiego zmiękczania nadaje (a plusem jarmużu w porównaniu np. z sałatą jest to, że nawet jeśli pozostawimy go w oliwie czy sosie vinaigrette na dłużej, to wciąż będzie wyglądał jędrnie i atrakcyjnie).

Dzisiejsza sałatka to bardziej orientacyjne proporcje, a nie dokładny przepis, mam jednak nadzieję, że zachęci Was do dalszych eksperymentów (po raz pierwszy sałatka powstała dwa lata temu, na bazie tego przepisu – klik, od tego czasu jednak za każdym razem podlega nowym modyfikacjom…).

jarmuz_salade1

Sałatka z jarmużem i pieczoną dynią

(oryginał tutaj)

500 g dyni (lub batatów / słodkich ziemniaków)
ok. 200 g jarmużu
spora garść migdałów (lub innych orzechów)
(opcjonalnie : spora garść suszonej żurawiny lub szynka parmeńska, parmezan / pecorino)
oliwa z oliwek,
sól, pieprz
szczypta chilli

sos :

2-3 łyżki oliwy
1-1,5 łyżki soku z cytryny
1 łyżka sosu sojowego (lub ok. ¾ – 1 łyżeczka musztardy z całymi ziarnami gorczycy)
spora szczypta chilli
opcjonalnie : 1 – 1,5 łyżeczki miodu lub syropu klonowego

Piekarnik rozgrzać do 200°C. Dynię obrać i pokroić na plastry (lub w kostkę). Ułożyć na wyłożonej papierem blasze i skropić oliwą, doprawić solą, pieprzem i papryczką. Upiec do miękkości (ok. 15 – 18 minut).
Migdały zrumienić na suchej patelni (lub w piekarniku, pod koniec pieczenia dyni).
Jarmuż umyć, osuszyć, pozbawić twardych, centralnych części łodygi i poszatkować (lub porwać na kawałki).
Składniki sosu wymieszać i doprawić do smaku (dodając ewentualnie więcej / mniej soku z cytryny).
Jarmuż bardzo dokładnie wymieszać z sosem, dodać pozostałe składniki sałatki i raz jeszcze wymieszać.

jarmuz_salade2

Uwagi :

- zamiast dyni możemy użyć batatów / słodkich ziemniaków

- migdały lubię dodawać ze względu na dużą zawartość wapnia (można też dodać uprzednio skiełkowane migdały, tak jak przy robieniu mleka migdałowego); pasuja tu oczywiście również inne orzechy (lubię np. wersję z pekanami i odrobiną syropu klonowego)

- jeśli lubicie słodko-kwaśne smaki, polecam dodatek suszonej żurawiny, a do sosu – odrobiny miodu lub syropu klonowego (czy syropu z agawy / ksylitolu, jeśli używacie)

- gdy używam sosu sojowego, często dodaję również nieco startego świeżego imbiru, czasami również szczyptę kurkumy (gdy używam musztardy, dodatki te pomijam)

- jeśli sałatka ma być bardziej pożywna, można dodać również ugotowaną komosę, soczewicę, ciecierzycę, waszą ulubioną kaszę czy bulgur, podobnie jak np. w tej sałatce – klik (niedawno gościła u nas wersja na bazie tej właśnie sałatki z pieczonych warzyw z dodatkiem jarmużu, który świetnie się tutaj komponuje); można dodać też tutaj np. plastry szynki parmeńskiej czy wiórki startego parmezanu / pecorino


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email