Archiwa kategorii: sosy, dipy

Wiosna! I czosnek niedźwiedzi.

czosnek_niedzwiedzi2011

*

Zimowe kurtki, swetry i szaliki  nareszcie wróciły w najodleglejsze zakamarki szafy. Coraz więcej mamy słońca, wiosennego ciepła oraz kwitnących wszędzie drzew i krzewów. A w lesie i na straganach rozgościł się już jeden z pierwszych (również kulinarnych) zwiastunów wiosny – czosnek niedźwiedzi (Allium ursinum).
Jak wspominam co roku – uważajmy jeśli wybieramy się po czosnek niedźwiedzi do lasu, gdyż jego liście są bardzo podobne do liści konwalii i zimowita jesiennego, które to – w przeciwieństwie do czosnku niedźwiedziego – są trujące (dla zainteresowanych : tutaj zdjęcie ‘podglądowe’, które znalazłam w sieci – klik). Na szczęście łatwo przekonamy się, iż mamy z czosnkiem niedźwiedzim do czynienia, gdyż pocierając listki w palcach od razu poczujemy charakterystyczny, delikatny zapach czosnku :)
Tak jak sam czosnek, tak i jego ‘niedźwiedzi’ kuzyn ma wiele cennych dla naszego organizmu właściwości : przede wszystkim zawiera sporo witaminy C, działa przeciwmiażdżycowo, obniża ciśnienie krwi, wspomaga układ trawienny i działa bakteriobójczo.

*

czosnek_niedzwiedzi2011_2
*
To świeże listki są najzdrowsze, a im młodsze – tym delikatniejsze w smaku i smaczniejsze. Pojawiają się one na przełomie lutego i marca i zbiera się je najczęściej do maja, choć można w zasadzie aż do jesieni. Przy okazji warto dodać, iż spożywać można nie tylko liście, ale i cebulki (tak jak ząbki czosnku zwyczajnego), pąki kwiatowe (marynowane smakuja prawie jak kapary!) jak i same kwiaty.
Oprócz kulinarnego ich zastosowania – z liści przygotowuje się też zdrowotne tynktury, nalewki* lub wina. I tak np. posiekanymi liśćmi czosnku (można też dodać kilka cebulek) wypełniamy słoik (nie uciskamy zbytnio), a następnie zalewamy je alkoholem i pozostawiamy w słonecznym miejscu na ok. 2 tygodnie. Następnie filtrujemy, przelewamy do ciemnych buteleczek i zażywamy po kilkanaście kropli dziennie.

*informacje o nalewkach pochodzą z książki ‚Ail des ours’ autorstwa Barnarda Bertrand

*
czosnek_niedzw_nalewka
*
Czosnku niedźwiedziego możemy używać praktycznie do wszystkiego : jako dodatek do  sosów, do wszelakich farszy z kremowym serkiem, do past, zup czy zapiekanek. Nadmiar świeżych liści można również ewentualnie zamrozić (mrozimy dokładnie umyte i osuszone liście) lub zrobić ‘niedźwiedzie’ pesto : tak jak w przypadku tego klasycznego pesto – liście siekamy i miksujemy z oliwą, orzeszkami piniowymi i parmezanem; przygotowane w ten sposób pesto można dość długo przechowywać w zamkniętym słoiku, pamiętając jedynie by warstwa oliwy dokładnie pokrywała pesto (zapobiega to utlenianiu, ponieważ chroni przed dostępem powietrza). Ja często przechowuję również same zmiksowane z oliwą listki (z dodatkiem odrobiny soku cytrynowego, otartej skórki z cytryny i soli), takiej mikstury mogę bowiem później używać również do innych dań.

*
czosnek_niedzw_pesto*

Teraz w sezonie  staram się jak najczęściej spożywać świeże listki; często mieszam je również z innymi ziołami, by złagodzić nieco czosnkowy smak, szczególnie wtedy, gdy nie wszyscy za nim przepadają. Wiosną i latem, gdy świeżych ziół mamy pod dostatkiem, możemy bardzo łatwo przygotować np. takie oto ziołowe serki :

*

serek_kozi_ziola
*

- wystarczy wziąć wasz ulubiony biały serek (u mnie są to serki kozie) oraz mieszankę ulubionych, posiekanych ziół (w dzisiejszej wersji : czosnek niedźwiedzi, natka pietruszki i szczypiorek*); jeśli serki są dosyć suche, smarujemy je najpierw odrobiną oliwy z oliwek, a następnie dokładnie obtaczamy w posiekanych ziołach (lekko dociskamy, by zioła dobrze ‘przykleiły’ się do serka). Do tego odrobina soli, pieprzu i ewentualnie kilka jadalnych kwiatów do dekoracji, et voilà ! :)

*możemy użyć też np. trybuli, oregano, tymianku, cząbru, czy nawet kiełków rukoli czy rzeżuchy, co akurat macie i co lubicie :)
*

serek_kozi_ziola2
*

Miłośnikom czosnku niedźwiedziego polecam również wcześniejsze przepisy :

- wiosenną tartę oraz zupę

- zapiekane jajka (œuf cocotte)

*

Na koniec przypomnę jeszcze tylko, iż w Polsce czosnek niedźwiedzi objęty jest częściową ochroną, nie wszędzie więc można go zbierać (na szczęście tutaj nie mam tego problemu ;) )

*

Pozdrawiam serdecznie !

*

PS. Wybaczcie proszę, iż niektóre zdjęcia są dziś nieco prześwietlone, jednak robienie ich aktualnie jest nadal uciążliwe (udaje mi się zrobić zaledwie jedno lub dwa…), muszę więc zadowalać się tym, co mi w danej chwili ‘wyjdzie’ ;)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Puree z dyni i szybkie małe co nieco

Pytana o to jak zrobić domowe puree z dyni, odpowiadam zawsze – nic prostszego! :) Wystarczy bowiem dynię ugotować na parze lub upiec w piekarniku (preferuję tę drugą wersję), ewentualnie nieco odsączyć i zmiksować. Ale po kolei ;)
*

dyniapuree

*

Najpierw dynię oczyszczamy z nasion i obieramy ze skórki (dynie typu Hokkaido możemy konsumować ze skórką). Jeśli dynię gotujemy na parze – kroimy ją w kostkę i gotujemy do miękkości (ok. 20 minut) a następnie pozostawiamy na sicie do odsączenia.
Dynię możemy też przygotować w piekarniku : kroimy ją na ćwiartki (nie musimy jej obierać) lub na plastry (w plastrach piecze się znacznie krócej) i pieczemy do miękkości w temperaturze 180° (większe kawałki do 45 minut, plastry ok. 20-25 minut). Następnie oddzielamy miąższ od skórki, rozdrabniamy widelcem i / lub miksujemy (ewentualnie pozostawiamy na sicie do odsączenia). Jeśli wybierzemy dynię o dosyć suchym miąższu (typu Hokkaido czy Buttercup), to odsączanie będzie całkowicie zbędne.

Tak przygotowane puree mozemy zużyć na wiele sposobów, np. do przygotowania wszelkich placuszków typu pancakes, do ciast czy dań wytrawnych. Możemy też je zamrozić lub zapasteryzować w słoikach – metodą tradycyjną lub ‘piekarnikową’ – klik. Pamiętajmy też by nie napełniać słoików do samego brzegu (pozostawiamy ok. 2-3 cm), w przeciwnym bowiem razie zawartość słoika ma tendencje do wydostawania się z niego podczas pasteryzacji ;) Poza tym przetwory tego typu (czyli bez dodatku cukru czy octu) pasteryzujemy nieco dłużej niż dżemy (duże słoiki w piekarniku nawet do godziny, pozostawiamy je na blasze aż do całkowitego wystygnięcia), a najlepiej będzie powtórzyć pasteryzację następnego dnia.

A gdy już mamy pod ręką dyniowe puree, możemy przygotować np. szybki hummus z jego dodatkiem lub delikatny ‘flan’ z gorgonzolą. Najlepiej zaś i jedno, i drugie ;)

*

dyniahummus

‘Hummus’ z dynią

(wg pomysłu Bajaderki)

250 g ugotowanej ciecierzycy (czyli ok. 110-115 g suchej, mniej więcej ¾ szklanki)
150 g upieczonej dyni (lub gotowego już puree)*
3 łyżki pasty sezamowej tahini
2-3 łyżki oliwy
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
+ opcjonalnie odrobina soku z cytryny do smaku  oraz mielony kumin

*możemy też użyć dyni upieczonej już z przyprawami, jak np. w przepisie na zupę – tutaj

Jeśli używamy ciecierzycy z puszki – wypłukać ją i odsączyć.
Jeśli używamy suchej ciecierzycy – ziarna zalać wodą i odstawić do namoczenia na noc (12-16 godzin). Następnie ciecierzycę wypłukać (ułatwia to trawienie rośli strączkowych), zalać wodą w stosunku 3 lub 4 : 1 i gotować do miękkości przez ok. 2 godziny. Posolić dopiero tuż przed końcem gotowania. Następnie ciecierzycę odsączyć (zachowując ok. pół szklanki wody z jej gotowania) i zmiksować z dynią i czosnkiem, dodając tyle wody, by otrzymać odpowiednią konsystencję (używając ciecierzycy z puszki dodajemy przegotowanej wody do miksowania). Możemy też dodać odrobinę kuminu oraz soku z cytryny, doprawiamy do smaku i dodajemy oliwę.

*

Bajaderko, dziękuję za ten smakowity pomysł! :)

*

*    *    *

*

flandyniagorgonz1

Dyniowy ‘flan’ z gorgonzolą

proporcje na 3 ramekiny o średnicy 10 cm

250 g puree z dyni
3-4 połówki orzecha włoskiego
2 duże jajka + 2 żółtka
100 ml śmietany (użyłam 35%)
120 g sera gorgonzola lub roquefort
1 ząbek czosnku (można pominąć)
szczypta papryczki z Espelette lub pieprzu kajeńskiego
¼ – ½ łyżeczki ‘kwiatu’ muszkatołowca (lub gałki muszkatołowej)
szczypta zmielonych goździków
sól, pieprz

Piekarnik rozgrzać do 180°.
Połówki orzecha zrumienić na suchej patelni.
Puree z dyni wymieszać z jajkami, żółtkami, śmietaną, przyprawami i roztartym ząbkiem czosnku (możemy masę zmiksować, by była idealnie gładka). Ser drobno pokroić i wymieszać z masą dyniową, doprawić do smaku. Ramekiny natłuścić, napełnić masą (pozostawiamy mniej więcej 1-1,5 cm od brzegu, gdyż masa rośnie podczas pieczenia jak suflet) i na wierzch nałożyć po jednej połówce orzecha. Ramekiny umieścić w naczyniu żaroodpornym napełnionym do połowy wrzątkiem i piec ok. 35 minut.
Podawać natychmiast po upieczeniu gdyż masa dosyć szybko opada.

*
inspiracja : Saveurs, n°164

*
flandyniagorgonz2
*

Dzięki pieczeniu w kąpieli wodnej, ‘zapiekanki’ te są bardzo delikatne i wilgotne, choć można oczywiście upiec je w sposób tradycyjny (na zimno również bardzo dobre, choć może nieco mniej atrakcyjea wizualnie)

Druga wersja była przygotowana bez czosnku, za to z dodatkiem zrumienionych i posiekanych orzechów oraz posypana odrobiną startego pecorino, tak też było pysznie :)

*
flandyniagorgonz3

*

A w ten dzisiejszy ‘suflet’ powinnam była wbić świeczkę, dziś bowiem mijają dokładnie trzy lata od opublikowania mojego pierwszego blogowego wpisu :) Rzecz jasna – dyniowego ! :D Wiele się przez ten czas zmieniło, czasami aż trudno mi uwierzyć, jak wiele… I choć mam wrażenie, że z każdym dniej czasu na blogowanie mam coraz mniej, to trudno by mi chyba było teraz się z tym wszystkim rozstać. A przede wszystkim – z Wami ! Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa, za wizyty, komentarze, maile… I choć nasze kontakty są tylko wirtualne, to bardzo je sobie cenię i naprawdę wiele one dla mnie znaczą. Dziękuję więc, że jesteście :)

*

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Szparagi, bataty i pesto

Dzisiejszy przepis również czekał cały rok na wypróbowanie. I wcale nie dlatego, że nie jest wystarczająco atrakcyjny! A tylko i wyłącznie z powodu zeszłorocznego złamania oczywiście ;)
Na szczęście przypomniałam sobie o nim w porę, gdyż sezon na szparagi powoli dobiega końca (pożegnać je będzie trzeba już pod koniec czerwca niestety). Poza tym jest to danie na grilla, idealnie więc teraz pasuje. Tyle tylko, że u mnie grill został zastąpiony nową patelnią grillową, którą coraz bardziej lubię :)

*

patatesdoucesgril
*
Najpierw (jak zwykle…) urzekło mnie zdjęcie, a po przeczytaniu szczegółów – również i przepis. Jest on autorstwa Nadine Abensur i pochodzi z jej ostatniej książki z wegetariańskimi przepisami – ‘Enjoy’ (przepis opublikowany w zeszłorocznym, czerwcowym numerze ‘BBC Good Food’). A jako że właśnie dobiega końca ‚Wegetariański Tydzień‚ w UK, danie jak najbardziej tu dziś pasuje :)

Na swoje potrzeby (brak grilla ;) ) nieznacznie zmieniłam sposób wykonania, pominęłam też pomidory, które nie są jeszcze na tyle dobre, bym miała ochotę łączyć je z sezonowymi, pysznymi szparagami ;) Pesto przygotowałam z rukoli, gdyż – według mnie -  świetnie zaostrza smak szparagów (przekonałam się o tym między innymi przygotowując tę oto zupę). Jeśli dysponujecie grillem, pozostawcie szparagi w całości i zgrillujcie je wraz z batatami. Ja stwierdziłam, że grillowanie wszystkiego na jednej patelni zajmie mi niestety zbyt dużo czasu, dlatego szparagi przygotowałam osobno, by były gotowe w tym samym czasie co bataty. Jeśli nie macie patelni grillowej, możecie upiec słodkie ziemniaki na blasze, w piekarniku – też świetnie smakują :)

A teraz już – enjoy ! :)

*

patatesdoucesasperges2

Szparagi, bataty i pesto

4 małe bataty
500 g szparagów
1 łyżka oliwy z oliwek

marynata :
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki octu balsamicznego
sok z cytryny do smaku
(opcjonalnie : otarta skórka z ½ cytryny)

pesto z rukoli :
60 g rukoli
30 g orzeszków piniowych
2 ząbki czosnku
szczypta soli i pieprzu
ok. 120 ml oliwy z oliwek
ok. 40 g startego parmezanu

Przygotować pesto : rukolę umyć i osuszyć, orzeszki zrumienić na suchej patelni, czosnek obrać, zmiksować razem z rukolą i orzeszkami. Następnie powoli dodawać oliwę z oliwek dalej miksując. Na koniec – dodać parmezan i ponownie zmiksować (kilka sekund).
Pesto możemy przechowywać w lodówce do tygodnia.

Bataty obrać i pokroić na plastry o grubości ok. 1 cm. Składniki marynaty wymieszać (odłożyć 2 łyżki) i umieścić w niej plastry batatów (na ok. kwadrans). Następnie upiec je na grillu lub na patelni grillowej  (ok. 15-17 minut).
Szparagi delikatnie umyć, odłamać zdrewniałe końcówki, pokroić na 3-4 cm kawałki i wymieszać z uprzednio odłożoną marynatą. Oliwę rozgrzać na patelni, dodać szparagi z marynatą i smażyć ok. 6-8 minut, nie dopuszczając do zrumienienia.

Podawać bataty ze szparagami i pesto.
*
przepis oryginalny : Nadine Abensur, ‘BBC Good Food’, czerwiec 2009
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email