Miesięczne archiwum: Kwiecień 2014

Chleb orkiszowy z pomidorami i czarnym sezamem

chleb_orkisz_pomid1
Złośliwość rzeczy martwych… Akurat w dzień publikacji, ba – na pół godzny przed publikacją, okazuje się, iż internet niestety odmawia współpracy :/ Na szczęście problem udało się dosyć szybko rozwiązać i przepis – choć z opóźnieniem – pojawia się jeszcze dziś…

*  *  *

W miniony weekend za sprawą Amber w naszych domowych, wirtualnych  piekarniach unosił się zapach wyjątkowego chleba. Dorota znalazła dla nas pyszny orkiszowiec, na żytnim zakwasie, z dodatkiem pomidorowej passaty i czarnego sezamu (autorstwa Dany z Leśnego Zakątka). Ciasto nie jest pracochłonne ani kapryśne, mimo dosyć luźnej konsystencji łatwo daje się składać i formować, pięknie rośnie.
Chleb piekłam z 2/3 porcji, gdyż pieczywa jadamy stosunkowo niewiele; uformowałam dwa podłużne bochenki, które wyrastały w osobnych koszykach.
Niestety wyrastające ciasto nie lubi, gdy się o nim zapomina i – o zgrozo! – okazało się spektakularnie przerośnięte (już samo dotknięcie jego powierzchni spowodowało opadanie ciasta…). Chwila grozy, panika, kilka sekund namysłu i szybka decyzja, by raz jeszcze złożyć ciasto jak w I etapie, uformować nowe bochenki i pozostawić je do kolejnego wyrośnięcia (tym razem sprawdzając ciasto praktycznie co kwadrans :D ). Bałam się ogromnie, że wyciągnę z piekarnika płaskie naleśniki, z kleistym, nieprzyjemnym miękiszem. Nic bardziej mylnego – po kilku minutach kontaktu z rozgrzaną do czerwoności blachą, bochenki zaczęły pięknie unosić się i ostatecznie okazały się być jednymi z najbardziej udanych do tej pory chlebów. Obserwując je podczas pieczenia przez szybę piekarnika powoli oddychałam z ulgą… :)
Chleb ma bardzo oryginalny, lekko pomidorowy posmak, a dodatek czarnego sezamu nadaje mu ciekawego efektu wizualnego (choć nie jest bardzo mocno wyczuwalny w smaku). Ma idealną, chrupiącą  skórkę i pyszny, delikatny miękisz. Charakterystyczny, orzechowy posmak mąki orkiszowej wspaniale pasuje do tego aromatycznego chleba (ja użyłam tutaj mąki orkiszowej razowej zamiast jasnej), który z całą pewnością będzie jeszcze gościł na naszym stole.
Po raz kolejny dziękuję wszystkim za nasze wspólne pieczenie! To wyjątkowo miłe uczucie :)

chleb_orkisz_pomid2

Chleb orkiszowy z pomidorami i czarnym sezamem
(oryginał u Dany)

proporcje na 1 duży bochenek lub 2 mniejsze

zaczyn :
55 g aktywnego zakwasu z mąki żytniej razowej
200 g mąki orkiszowej jasnej
200 g wody
1 jabłko, starte na tarce jarzynowej

Wszystkie składniki mieszamy w misce, przykrywamy folią i pozostawiamy na minimum 12 godzin.

ciasto właściwe :
cały zaczyn (ok. 500 g)
400g zmiksowanych, krojonych, pomidorów z puszki (użyłam passaty pomidorowej)
350g mąki orkiszowej razowej (w oryginale jasna)
300g mąki pszennej chlebowej (T 750)
1 łyżka miodu (użyłam słodu jęczmiennego)
sezam czarny, w/g uznania
ok. 15 g soli morskiej
dodatkowo : mąka do podsypywania w trakcie przekładania i formowania ciasta.

Do zaczynu dodajemy zmiksowane pomidory, sól, miód, sezam.
Następnie stopniowo, zmieszane i przesiane mąki, orkiszową i pszenną chlebową.
Wyrabiamy ciasto ręcznie, od połączenia składników, co najmniej 10 minut, mikserem, o połowę krócej.
Pozostawiamy ciasto przykryte, na około 3 godziny.
W czasie tych 3 godzin :
Po godzinie, wyjmujemy ciasto z miski na omączony blat, rozklepujemy na prostokąt i składamy (składamy jak kartkę A4 – najpierw 1/3 ciasta i na to pozostałą 1/3, obracamy ciasto o 90° i powtarzamy składanie), ponownie umieszczamy ciasto do miski (na zdjęciach u Dany dobrze widać sposób składania ciasta – klik).
Ciasto jest dość luźne, ale za każdym złożeniem, staje się bardziej sprężyste i podatne na późniejsze formowanie w bochenek. Starajmy się, aby jak najmniej mąki dostało się do środka ciasta, by miąższ nie był zbyt suchy (ja składałam ciasto na papierze do pieczenia i praktycznie nie używałam dodatkowej porcji mąki).
Po następnej godzinie powtarzamy składanie.
W trzeciej godzinie formujemy ciasto w okrągły w tym przypadku podłużny bochenek (kolejne zdjęcie podglądowe u Dany).
Uformowane ciasto wkładamy do mocno wysypanego mąką i / lub wyłożonego ściereczką koszyczka, łączeniem do góry. Pozostawiamy delikatnie przykryte, do ostatecznego wyrośnięcia (jak w przypadku innych chlebów – umieściłam ciasto w szczelnie zamknietym dużym worku foliowym), aż ciasto mniej więcej podwoi objętość.
Piekarnik rozgrzewamy do 250° (u mnie ok. 260-270°, minimum 30 minut przed pieczeniem chleba).
Wyrośnięte ciasto nacinamy w kilku miejscach, przekładamy na blachę i pieczemy w 250° przez ok. 15 minut, wrzucając na blachę 2-3 kostki lodu (ja spryskuję piekarnik), a następnie około 30 minut w 200-220°. Studzimy na kratce.

Po dodatkowe instrukcje dotyczące wyrabiania, składania i wyrastania chleba na mące orkiszowej białej odsyłam na blog Leśny Zakątek, a dzisiejszy chleb z przyjemnością dołączam również do wypiekowej listy u Wisły – klik.

 

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Babka marchewkowa

gateau_carotte1
Dziś na blogu pierwsze od ponad roku ciasto z dodatkiem jajek! Nie mogłam oprzeć się pokusie, by przed Świętami nie zaserwować Czytelnikom czegoś w miarę ‘normalnego’ ;) A że ciasto (już po raz kolejny…) rozeszło się w pracy w mgnieniu oka, to chyba znak, że może i tutaj warto je pokazać (współpracownicy twierdzą, że nie może go na blogu zabraknąć ;)).
Przepis pochodzi z jednego z tutejszych czasopism i – tradycyjnie już ;) – został lekko zmodyfikowany; dla mnie oliwa zamiast masła, dla przyjaciółki zaś przetestowana została wersja ‘jednomiskowa’, bez ubijania osobno białek jak w oryginale. Ciasto jest wilgotne i aromatyczne (dodałam od siebie otartą skórkę z cytryny i pomarańczy), jednak nie należy do ciast lekkich i puszystych. Jeśli lubicie słodsze wypieki – dodajcie nieco więcej cukru (dla mnie już ta wersja była mocno słodka, ale przyznaję, iż mocno odzwyczaiłam się już od słodyczy…).

gateau_carotte2
Nie martwcie się – nie serwuję Wam czegoś, czego sama nie spróbowałam! W celach testowych (wcieliłam się w rolę królika doświadczalnego ;)) zjadłam malutki kawałek ciasta, również po to, by sprawdzić jak organizm zareaguje na jajko po ponad rocznej abstynencji; przyznam szczerze, iż miałam cichą nadzieję, że może jajka znów będą mogły wrócić do łask, niestety jednak tak się jeszcze nie stanie – twarz zareagowała pokazową ‘pokrzywką’, na szczęście jednak w o wiele łagodniejszym wydaniu niż to drzewiej bywało…

gateau_carottes3
Babka marchewkowa, migdałowo-kokosowa

foremka z kominkiem, ok. 22 cm średnicy

175 g mąki
1 ¼ łyżeczki proszku do pieczenia
spora szczypta soli
4 duże jajka
175 g cukru (u mnie jasny trzcinowy, zmielony)*
80 g wiórków kokosowych
125 g b. drobno zmielonych migdałów
75 ml oliwy / oleju
150 ml mleka kokosowego
200 g marchwi startej na małych oczkach
otarta skórka z 1 cytryny
otarta skórka z 1 pomarańczy
4-5 łyżek suszonej żurawiny (lub wiśni / czereśni lub ok. 80 g grubo posiekanych orzechów)
+ tłuszcz i mąka do przygotowania formy
opcjonalnie : nasiona z 1 laski wanilii lub 1 starte nasionko tonki (lub cukier waniliowy)

*więcej, jeśli lubicie słodsze ciasta (w oryginale 200 g)

Piekarnik nagrzać do 180°C.
Foremkę natłuścić i wyspyać mąką.
Mąkę wymieszać z proszkiem i solą. Jajka ubić z cukrem mikserem na puszystą masę (min. 5 minut), następnie – mieszając na wolnych obrotach – dodać otarte skórki (i ewentualnie wanilię), oliwę oraz mleko kokosowe, wiórki kokosowe, migdały i marchewkę oraz żurawinę / orzechy, a na końcu – partiami – mąkę (po dodaniu mąki nie miskujemy masy zbyt długo, tylko do połączenia się składników).
Przelać masę do foremki i piec ok. 55 minut (lub do suchego patyczka). Po wyciągnięciu z piekarnika pozostawić ciasto jeszcze na kilka minut w foremce, a następnie wystudzić na kratce.

Po wystudzeniu możemy ewentualnie ciasto polukrować lub posmarować lekko podgrzanym uprzednio rzadkim dżemem / galaretką (np. o smaku morelowym, pigwowym, porzeczkowym…) i posypać wiórkami kokosowymi.

Inspiracja : ‘Le Menu’, kwiecień 2014

gateau_carottes04
*   *   *

Tym, którzy lubią marchewkowe wypieki przypominam również nasze tradycyjne szwajcarskie ciasto marchewkoweklik, bezglutenowe, bez dodatku tłuszczu, jedno z moich / naszych ulubionych :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Wielkanocny ‘przypominacz’

baner_wielkanocMimo iż wielkanocny (boczny) baner umieściłam na blogu już prawie dwa tygodnie temu, to proponuję Wam dziś jeszcze krótki, ‘zbiórczy’ wpis (szczególnie po kilku ostatnich mailach od Czytelników dotyczących wielkanocnych pisanek oraz pasztetów wege).
Nie martwcie się jednak – po niedzieli pojawi się tutaj jeszcze coś nowego, mam bowiem dla Was w zanadrzu przepis na ciasto (po raz pierwszy od ponad roku – z jajkami! :)), będą też szparagi, chleb (właśnie wyrasta… :) ), pewnie również rabarbar, choć nie wiem, czy ze wszystkim zdążę jeszcze przed Świętami…

Ale wróćmy do wielkanocnych przepisów.

Wszystkie te, które być może mogą przydać się Wam na Święta znajdziecie w zakładce ‘Wielkanoc’klik.

Polecam Wam np. bułeczkiklik, które mogą przydać się do dekoracji wielkanocnego stołu oraz dwa pasztety bezmięsne, które pojawiły się już wcześniej na blogu : sojowo-warzywny klik oraz sojowo-soczewcowy.

Jeśli są już u Was szparagi, pomysły na ich wykorzystanie znajdziecie tutaj – klik (np. ta zupa szparagowa z rukolą pięknie prezentuje się na wiosennym stole).
Z ciast polecam np. pyszną babkę tiramisuklik lub cytrynowo-kokoswą klik, czy też z pistacjami i białą czekoladą (pięknie wygląda na świątecznym stole :)) oraz babkę ajerkoniakową.
A jeśli zamiast ciast (lub jako dodatek do nich :)) macie ochotę na ciasteczka, to nasze tutejsze Milanais’ – klik świetnie się tutaj nadadzą, szczególnie w wersji mocno cytrynowej, z dodatkiem maku na przykład.

oeuf_teintures1
Przypominam również wpisy o naturalnie bawrionych kraszankach : tutajklik  oraz wcześniejszy (o ‘listkowo’ ozdabianych jajkach) tutajklik.


Ja w tym roku niestety będę mieć przed Świętami wyjątkowo mało czasu (od jutra egzaminy końcowe w szkole, tydzień znów minie więc pod znakiem sprawdzania testów i obliczania średnich…), nie zaplanowałam jeszcze nawet ostatecznego menu i mam cichą nadzieję, że najpóźniej jutro uda mi się to zrobić (jako iż już Wielki Piątek jest tutaj dniem wolnym od pracy, muszę dobrze rozplanować listę zakupów, tak by w piątek nie okazało się, że czegoś ważnego mi brakuje, tym bardziej, że w tym świątecznym tygodniu dni zakupów na mojej warzywnej farmie również są zmodyfikowane…).


Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłej niedzieli!

A już w następnym wpisie zapraszam na ciasto :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email