Archiwa kategorii: warzywa

Warzywa sezonowe – kalendarz

warzywazima01_11*

Dzisiejszy wpis miał pojawić się na blogu prawie miesiąc temu, jednak z przyczyn ‘różnych’ ;) pojawia się z lekkim opóźnieniem…

Jak stali czytelnicy pewnie już wiedzą – w mojej kuchni goszczą przede wszystkim produkty sezonowe i najczęściej lokalne, o czym dosyć często na łamach bloga wspominam.
Rok temu zaproponowałam Wam wpis o warzywach sezonowych właśnie, który spotkał się z dość dużym zainteresowaniem. Jako iż większość produktów jest w dzisiejszych czasach dostępna praktycznie przez cały rok, nie zawsze do końca jesteśmy pewni, czy dane warzywo / owoc jest jeszcze sezonowe czy już nie. Dlatego właśnie rok temu powstał pierwszy wpis na ten temat.
Odpowiadając na częste zapytania mailowe widzę, że temat nadal cieszy się sporym zainteresowaniem. Wielu z Was przyznaje, że ‘plastikowe’ pomidory czy truskawki w środku zimy tak naprawdę przecież nie smakują i nie cieszą. I dlatego właśnie jedząc to, co sezonowe, mamy szansę na najlepszy smak i – teoretycznie ;) – na największą ilość witamin i mikroelementów, co szczególnie zimą nam się przyda :) A przy okazji dokładamy małą, ekologiczną cegiełkę, gdyż to co wyprodukowane lokalnie nie przemierzyło połowy globu zanim trafiło do supermarketu.
*

bocwina
boćwina

*

Zimą mamy do dyspozycji nie tylko ziemniaki, marchewkę czy seler. Skorzonera (wężymord), topinambur, pasternak, brukiew czy boćwina nie wszystkim są dobrze znane, a z całą pewnością zasługują na naszą uwagę. Więc tych wszystkich, którzy nadal twierdzą, iż zimą nie ma ‘ciekawych’ warzyw, zapraszam do wspomnianego już  poprzedniego ‘sezonowego’ wpisu – klik (by nie powtarzać tych samych informacji, podaję jedynie linka dla tych, którzy wpisu rok temu nie czytali lub chcą go przeczytać ponownie ;) ).
Patrycja zapytała mnie wtedy, czy nie myślę o stworzeniu czegoś w stylu sezonowego kalendarza warzyw i owoców i choć – przyznaję… (mea culpa) – pomysł przez wiele długich miesięcy popadł w zapomnienie, to w tym roku nareszcie ‘zakiełkował’ i ujrzał światło dzienne. Wszak lepiej późno niż… ;)

Jest to pierwsza, dosyć robocza wersja kalendarza, którą będę ewentualnie ‘ulepszać’ (będę wtedy dopisywać na blogu informacje o dacie ostatniej edycji). Przygotowałam go bazując się na tutejszym rynku warzywnym, możliwe jednak, że nie wszystko do końca będzie dokładnie pokrywać się z tym, co jest sezonowo dostępne na polskich straganach, dlatego chętnie poczytam o Waszych propozycjach dotyczących ewentualnych modyfikacji.
Przygotowując ten kalendarz skupiłam się przede wszystkim na warzywach w miarę ‘lokalnych’ i nie uwzględniłam tych egzotycznych, typowo z importu. Dodałam za to np. czosnek niedźwiedzi czy szczaw, choć warzywami jako takimi nie są.
Nie podzieliłam też np. kapust na gatunki, lecz jeśli uważacie że powinnam – oczywiście chętnie to zmienię.

Będę Wam bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi, jest to bowiem pierwszy tego typu plik jaki przygotowuję (a że techniczno-informatycznymi zdolnościami nie grzeszę, to jego szata graficzna jest bardzo ‘podstawowa’, wiem ;)). Kalendarz dostępny jest w formacie PDF, wystarczy kliknąć na poniższe zdjęcie :
*

kalendarzwarzyw2011

*
Kończę również wersję owocową kalendarza i mam przy okazji pytanie : czy powinnam w nim uwzględnić tylko owoce ‘lokalne’, czy dopisać również te egzotyczne ? (być może nie wszystkie, ale te najpopularniejsze). Co Wy na ten temat sądzicie ? Co dla Was będzie ciekawsze / bardziej praktyczne ?
Czekam na Wasze opinie :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Gnocchi z batatów i pasternaku

gnocchi_patatesdouces01
*
Jak wspominałam Wam prawie miesiąc temu w świątecznym wpisie* – blog przez kilka lub kilknaście jeszcze tygodni nadal będzie na nieco zwolnionych obrotach… Wprawdzie spędzam już więcej czasu w pozycji wertykalnej, a nie tylko horyzontalnej ;) jednak bywając w kuchni ‘popełniam’ wyłącznie szybkie, nieskomplikowane dania, wymagające jak najmniejszego nakładu energii z mojej strony. Przyznaję jednak, że coraz bardziej zaczyna mi brakować normalnego gotowania, od czasu do czasu więc staram się przygotować coś innego niż kolejną zimową zupę, tartę czy zapiekankę ;)
Tym razem spodobał mi się przepis na gnocchi z batatów i pasternaku, wypatrzony w ostatnim numerze miesięcznika Delicious : pieczone uprzednio warzywa, do tego ser pleśniowy, orzechy i – w moim wydaniu – rukola dla ‘podkręcenia’ smaku. A wszystko to idealnie komponuje się z lekką słodyczą zimowych warzyw. Poza tym sami chyba przyznacie, że już sam kolor tych gnocchi bardzo pozytywnie nastraja, prawda ? :)

*
*niestety kręgosłup buntuje się podczas sesji zdjęciowych, na kolejną więc trzeba będzie nieco poczekać ;)

*
gnocchi_patatesdouces1

Gnocchi z batatów i pasternaku

Delicious, nr 02. 2011
*

4 duże lub 6 małych porcji

500 g pasternaku
500 g słodkich ziemniaków (batatów)
2 łyżki oliwy
50 g startego parmezanu (użyłam pecorino)
175 g mąki
1 duże żółtko (użyłam ½ jajka)
sól, pieprz, szczypta papryczki z Espelette lub chili (mój dodatek)
(opcjonalnie – mały, przetarty ząbek czosnku, jeśli wolicie bardziej zdecydowane smaki)

dodatkowo:
rukola – ser pleśniowy – zrumienione na suchej patelni orzechy – olej orzechowy

Piekarnik rozgrzać do 180ºC.
Warzywa obrać, pokroić w kostkę (jeśli pasternak jest dosyć duży – odkroić środkową ‘zdrewniałą’ część) i podgotować na parze (lub tradycyjnie w wodzie) ok. 3-4 minuty. Odsączyć warzywa, przełożyć na blachę do pieczenia (lub do naczynia żaroodpornego), skropić oliwą, lekko posolić i upiec do miękkości (ok. 25 – 30 minut), mieszając warzywa raz lub dwa podczas pieczenia. Następnie przepuścić warzywa przez praskę i pozostawić do wystygnięcia.
Dodać pozostałe składniki, doprawić do smaku i dokładnie wymieszać. Przełożyć masę na wysypany mąką blat i wyrobić (ma być gładka), dodając jak najmniej mąki, w przeciwnym bowiem razie gnocchi będą twarde.  Podzielić masę na kilka części i z każdej z nich uformować wałek o średnicy mniej więcej 2,5 cm, a następnie odcinać kawałki długości 3 cm i układać je na lekko wysypanym mąką półmisku (możemy nadać naszym gnocchi lekko owalną formę oraz lekko ‘naznaczyć’ je widelcem).
W garnku zagotować wodę (lekko posolić) i partiami gotować gnocchi (ok. 2-3 minuty, aż wypłyną na powierzchnię).
Serwować natychmiast np. z ciepłym sosem z gorgonzoli lub przesmażone na maśle, na przykład z dodatkiem rukoli, sera pleśniowego i orzechów.
*

gnocchi_patatesdouces022
*
W przepisie oryginalnym gnocchi te serwowane są z uduszonymi na maśle liśćmi szpinaku i orzeszkami piniowymi; u mnie – w towarzystwie rukoli dla zaostrzenia smaku, z orzechami i pleśniowym serem (roquefort / gorgonzola), całość skropiona olejem orzechowym. Dla tych zaś, którzy od ‘zieleniny’ stronią ;) był ciepły sos z gorgonzoli i parmezanu (ok. 100 g gorgonzoli + ok. 2 łyżki startego parmezanu topimy na wolnym ogniu i dodajemy tyle śmietany, by otrzymać odpowiednią konsystencję sosu; na koniec doprawiamy do smaku).

Smacznego !

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Curry z dynią i szpinakiem

butternutcoupe2

dynia Butternut

*

Oto jedna z pierwszych potraw jaką przetestowałam w tym sezonie dyniowym. Przepis pochodzi z zakupionej jakiś czas temu książki ‘Great Vegetarian Food’ (z kolekcji The Australian Women’s Weekly), którą polubiłam za bezpretensjonalne, proste a jednocześnie smakowite przepisy. Takie też okazało się poniższe curry z dynią i szpinakiem, które już kilkukrotnie zagościło na naszym stole. Świetnie smakuje z dodatkiem ryżu basmati, choć nam posmakowało również z ciecierzycą (to wyjątkowo sycący a zarazem udany smakowo duet).

*

(przy okazji polecam Wam również lekturę wrześniowego wpisu Karoliny na temat warzywnych curry oraz bezmięsnych – nie tylko piątkowych ;) – obiadów)

*

currycourge11

Curry z dyni i szpinaku

1 kg miąższu dyni
150 g szpinaku
2 łyżka ghee (masła sklarowanego) lub oliwy
ok. 250 g szalotek (lub cebuli)
2-3 ząbki czosnku
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1-2 tajskie papryczki chilli*
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 łyżeczka czarnej (lub białej) gorczycy
1/2 łyżeczki kurkumy
350 – 375 ml bulionu
1/3 szklanki posiekanej natki kolendry
garść płatków migdałowych**

*można ewentualnie zastąpić odrobiną mielonej papryczki chilli

**ostatnio zastąpiłam je orzeszkami nerkowca – posmakowało nam chyba jeszcze bardziej niż z migdałami

Dynię pokroić w średniej wielkości kostkę. Szpinak umyć i osuszyć (polecam ‘wirówkę’ do sałat) i lekko posiekać, jeśli listki są dosyć duże. Szalotki pokroić w piórka, czosnek rozetrzeć.
Na rozgrzanym tłuszczu przesmażyć czosnek, imbir oraz papryczki chilli, po ok. minucie dodać pozostałe przyprawy, chwilkę jeszcze smażyć, następnie dodać cebulę i lekko ją poddusić. Dodać dynię, wlać bulion i gotować ok. 15 minut (ewentualnie lekko dosolić). Gdy dynia jest już miękka – dodać szpinak i kolendrę i zdjąć z ognia gdy szpinak lekko ‘zwiędnie’.
Przed podaniem posypać zrumienionymi na suchej patelni płatkami migdałowymi.

Serwować z ryżem basmati lub ciecierzycą (w obydwu wersjach świetnie smakuje).

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email