Archiwa kategorii: jesien

Warzywno-strączkowe curry

dynia_marzec2

Powoli czas pożegnać się nie tylko z serowymi, zimowymi daniami, ale i z dynią niestety. Ostatnie sztuki czekają niecierpliwie na zużycie i za tydzień lub dwa z pewnością będą już tylko wspomnieniem. Na szczęście ich miejsce powoli zajmą wszelakie nowalijki (i czosnek niedźwiedzi! :)), więc nie będzie czasu na dyniowe tęsknoty ;) A że wiosenna aura nastraja również do uporządkowania zawartości kuchennych szafek, to stopniowo ‘upłynniam’ zapasy wszelakich warzyw strączkowych, które świetnie pasują np. do dyni właśnie (jeśli nie macie dyni, możecie bez problemu zastąpić ją słodkimi lub zwykłymi ziemniakami, czy nawet marchewką).

Bardzo lubię dania jednogarnkowe, bezproblemowe, w miarę szybkie. Oprócz przygotowania warzyw – cała reszta robi się ‘sama’. Dzisiejsza wersja jest połączeniem dwóch moich ulubionych : tej ‘ziemniaczanej’, opublikowanej 4 lata temu – klik oraz dyniowo-szpinakowejklik. By danie było pożywne i bogate w białko (co jest wyjątkowo ważne, gdy spożywa się mało białka zwierzęcego), często dodaję ciecierzycę oraz czerwoną soczewicę (szczególnie ta ostatnia jest bardzo bogata w białko właśnie), a jeśli chcemy, by danie zawierało wszystkie potrzebne nam aminokwasy – serwujemy je dodatkowo z ryżem (najlepiej basmati). W ten sposób będzie pożywnie, zdrowo i na dodatek (wbrew pozorom…) dietetycznie, gdyż i soczewica i ciecierzyca mają niski indeks glikemiczny (IG), dynia* i bataty za to mieszczą się w tej pośredniej (czyli wciąż dobrej dla nas) kategorii.

*niestety na polskiej stronie nadal nie widnieje informacja, zamieszczana od kilku lat w publikacjach dotyczących indeksu glikemicznego, iż w takich warzywach jak np. marchew, buraki czy dynia stężenie czystej glukozy jest bardzo niskie, dlatego (gdy różnica między IG a stężeniem czystej glukozy jest duża) produkty te, spożywane od czasu do czasu i nie w nadmiernych ilościach, są przyjazne naszemu zdrowiu i organizmowi (IG dyni to 75, jednak jej SCG wynosi tylko 7 g)


A teraz już zapraszam na dzisiejsze curry, czyli kolejne danie z kategorii ‘cudów’ ;))

dynia_szpinak_straczkowe02

Warzywno-strączkowe curry

200 g szpinaku
ok. 1 kg miąższu dyni (lub batatów)
2-3 łyżki masła sklarowanego lub oleju / oliwy
1 duża cebula (tym razem użyłam czerwonej)
2-3 ząbki czosnku
ok. 100 – 150 ml przecieru pomidorowego
1 łyżeczka startego świeżego imbiru
1,5 – 2 łyżeczki mielonej kolendry
1,5 – 2 łyżeczki mielonego kuminu
2-3 łyżeczki białej gorczycy (możemy też użyć czarnej)
1/2 – 3/4 łyżeczki kurkumy
spora szczypta chilli lub pieprzu Cayenne
150 g czerwonej soczewicy
ok. 250 g ugotowanej ciecierzycy
niecały litr wody

(jeśli używamy suchej ciecierzycy – moczymy ją dzień wcześniej (min. 12 godzin), płuczemy, zalewamy czystą wodą, a następnie gotujemy do miękkości,  solimy pod koniec gotowania)

Szpinak umyć i osuszyć (polecam ‘wirówkę’ do sałat) i lekko posiekać, jeśli listki są dosyć duże.
Dynię (lub bataty) obrać, oczyścić i pokroić w średniej wielkości kostkę.
Cebulę i czosnek drobno poszatkować (osobno).
Cebulę udusić na rozgrzanym tłuszczu, następnie dodać starty imbir i czosnek oraz resztę przpraw (oprócz kurkumy), dobrze wymieszać. Po około minucie dodać kurkumę i przecier pomidorowy i dusić jeszcze kilka minut. Następnie dodać pokrojone warzywa, dobrze wymieszać z pomidorami, wlać wodę, posolić. Po ok. 10 minutach dodać wypłukaną na sicie soczewicę i zamieszać. Po upływie kolejnych 10 minut dodać ciecierzycę, wymieszać wszystkie składniki i gotować jeszcze kilka minut. Na koniec dodać szpinak, zamieszać i zdjąć z ognia gdy szpinak lekko ‘zwiędnie’.
Jak większość tego typu dań, curry to świetnie smakuje podane z ryżem basmati.

.

dynia_szpinak_straczkowe4
.
uwagi :
- jak wspominałam wyżej, danie to możemy przygotować z dyni, batatów czy też z dodatkiem ziemniaków; przyprawy radzę dozować wedle Waszych upodobań, szpinaku również można dodać nieco więcej / mniej

- jeśli zamiast warzywnego curry chcemy otrzymać coś bardziej w formie zupy, wystarczy dodać nieco więcej wody podczas gotowania

- do gotowania ciecierzycy możemy dodać  szczyptę sody oczyszczonej, dzięki czemu nieco szybciej się ona ugotuje, a przy okazji zmniejszy się jej ‘negatywny’ wpływ na nasze trawienie ;)
(kilka dodatkowych informacji na ten temat znajdziecie w komentarzach do wpisu o warzywach strączkowych – klik)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Stał się cud pewnego razu…

soupe_courge_s2

Nie, dziad do obrazu nie przemówił ;) ale pewna męska jednostka* ugotowała w miniony weekend zupę!!! I to dosyć oryginalną na dodatek (nie z żadnej torebki na ten przykład ;)). A wszystko to za sprawą Noblevy (i Jej męża;)) oraz za sprawą tego wpisu – klik.

*to ulubione powiedzenie mojej ulubionej Kuzynki, które pozwalam sobie tutaj zacytować ;)

Gdy przeczytałam mężowi (a raczej przetłumaczyłam ;)) wpis Noblevy, nie sądziłam, że zaproponuje on sam, z własnej nieprzymuszonej woli ;) podobny ‘eksperyment’. Choć często pomaga mi w kuchni, to właśnie na ‘pomocy’ się zawsze kończy, a nie na samodzielnym gotowaniu (niestety potrafi on jednynie ugotować makaron, zrobić jejecznicę / jajka sadzone oraz kanapki oraz – okazjonalnie -  ratatouille ;)). Poczyniłam więc odpowiednie zakupy i – szczerze mówiąc – dosyć sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu. Jak się jednak okazało – całkiem niepotrzebnie! Nie dość bowiem, że na kolację była pyszna zupa, to jeszcze (a może przede wszystkim…) mąż stwierdził, iż chętny jest na kolejne takie wspólne pichcenie* co weekend (!!!). Odpukuję więc w niemalowane mając nadzieję, że może faktycznie cuda się czasami zdarzają? ;)

*mój udział w kucharzeniu ograniczył się do czytania przepisu (ze względów ‘językowych’ ;))

Po bardziej szczegółowy opis zapraszam Was (i Waszych mężów ;)) do Noblevy – klik, a poniżej ‘uproszczona’ wersja przepisu :

soupe_courge_s1

i nawet kilka weekendowych promieni słońca na zdjęciu :)

Zupa z dyni Butternut i słodkich ziemniaków

(przepis autorstwa Georgii Vance – zupa wygrała konkurs zup BBC Good Food w 1997r.)

1 łyżka oliwy z oliwek (u nas 2 )
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
po 1 łyżce kminu i ziaren kolendry
2 łyżki ziaren sezamu, lekko podprażonych (zapomniałam, podałam więc zupę z gomasio)
1 cm startego korzenia imbiru
1 zielone chili, pozbawione pestek, posiekane
otarta skórka i sok z jednej limonki
1 łyżeczka lejącego się miodu (u nas nieco więcej)
340 g słodkich ziemniaków
340 g dyni Butternut (u nas Buttercup)
1.2 l wywaru z kurczaka (u nas warzywny)
400 g puszka ciecierzycy
sól i pieprz
do przybrania zielona kolendra

Ziarna kolendry i kminu podprażyć na suchej patelni, zmielić lub rozetrzeć w moździerzu.
Podprażyć sezam. Posiekać cebulę i zmiażdżyć czosnek. Posiekać papryczkę chili (u nas bez pestek, by było mniej ostro). Bataty i dynię obrać i pokroić w małą kostkę.
W dużym garnku podgrzać oliwę na niewielkim ogniu, dodać cebulę i czosnek, przykryć i dusić przez około 10 min na bardzo małym ogniu (cebula ma zmięknąć, nie zrumienić się). Dodać kmin, kolendrę, sezam, imbir, chili, skórkę z limonki i miód, mieszać przez 30 sekund. Dodać warzywa, sok z połówki limonki i wywar.Przykryć i gotować, aż warzywa będą miękkie. Dodać ciecierzycę, przykryć i gotować jeszcze ok. 10 min. Dodać sok z drugiej połówki limonki (u nas nieco mniej), zmiksować zupę i ewentualnie doprawić do smaku (u nas : więcej miodu + odrobina soli i pieprzu).

Jak pisze Nobleva – w tej zupie ważny jest balans: pikantne, słodkie, słone i kwaśne. Doprawienie więc może oznaczać nie tylko dodanie soli lub pieprzu, ale także ewentualnie miodu.
Moja porcja była oczywiście podana z duuużą ilością świeżej kolendry :)


A w przygotowaniu zupy uczestniczył też mój nowy kuchenny pomocnik (i jest to jedyny czerwony akcent na blogu na Walentynki ;)) :

bamix

zdjęcie mocno wieczorne, nie do końca więc niestety oddaje rzeczywisty kolor…

(limitowana edycja, 250W, prawdziwe Ferrari w kuchni ;))


Pozdrawiam serdecznie!

I przypominam o zbliżającym się, Czekoladowym Weekendzie! :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Rustykalne ciasteczka z dodatkiem mąki kasztanowej

biscuits_chataigne01

Zima nadal w pełni (co wciąż dziwi dziennikarzy i reporterów, a przecież zima w lutym jest czymś normalnym… ;)), a ja korzystam z wolnego czasu i robię (prawie że) wiosenne porządki w kuchennych ‘zbiorach’. Przeglądam kryjące się w czeluściach szafek pudełka z różnymi gatunkami mąki, wyciągam resztki soczewicy (pewnie będzie dziś na obiad), spisuję to, co trzeba będzie dokupić (kończy się mąka z ciecierzycy i z komosy ryżowej), odkładam na stół to, co chciałabym jak najszybciej zużyć, by nie gromadzić niepotrzebnych zapasów.
Pierwsza w kolejce jest do zużycia mąka kasztanowa, zamiast naleśników będą więc dziś ciasteczka. Rustykalne, mało słodkie, z dodatkiem mąki razowej. Bez proszku do pieczenia i bez jajek. Po kilku dniach ‘leżakowania’ w puszce zdecydowanie jeszcze lepsze.
Nie są to ciasteczka dla poszukujących miękkich, słodkich, rozpływających się na języku łakoci. Dla mnie jednak są idelne do porannej kawy czy popołudniowej herbaty, wolę bowiem takie właśnie rustykalne, nieprzesłodzone smaki.

(przepis z bloga ‘Fragole a merenda’, oryginał tutaj – klik)

biscuits_chataigne02

Rustykalne ciasteczka z dodatkiem mąki kasztanowej

100 g mąki kasztanowej
100 g mąki pszennej (użyłam mąki T 780)
50 g mąki razowej (użyłam orkiszowej)
szczypta soli
80 g cukru trzcinowego (użyłam zmielonego)
100 g masła
6 łyżek mleka (lub wody)

Masło wyciągnąć z lodówki na ok. 30 minut przed pieczeniem.

Wymieszać mąkę, sól i cukier, dodać kawałki masła oraz mleko / wodę i zmiksować (mikserem lub malakserem) tak, by otrzymać kulę ciasta (staramy się miksować jak najkrócej, jak przy kruchym cieście). Uformowaną kulę cista zawijamy w folię spożywczą lub przekładamy do hermetycznego pojemnika i umieszczamy w lodówce na minimum 30 minut.
Piekarnik rozgrzać do 170°-180°.
Ciasto zozwałkować na delikatnie posypanej mąką stolnicy na grubość 4 mm (jeśli ciasto zbytnio klei się do wałka, możemy wałkować je przykryte folią spożywczą); wycinać ciasteczka i układać je na wyłożonej papierem blasze. Piec ok. 15 minut, aż ciasteczka będą lekko rumiane (w zależności od piekarnika być może trzeba będzie nieco wydłużyć czas pieczenia).
Wystudzić ciaszeczka na kratce i przechowywać w metalowej puszce.

biscuits_chataigne4

Uwagi :
- jak wspomniałam wyżej – są to zwarte, rustykalne ciasteczka (brak proszku do pieczenia / sody)
- mleko / wodę dodawałam stopniowo do wyrabianego ciasta, w zależności bowiem od użytej mąki możemy potrzebować nieco więcej / mniej płynu
- wg autorki surowe ciasto można pozostawić w lodówce nawet do 2 dni
- ilość otrzymanych ciasteczek będzie zależeć od wielkości użytych foremek, warto jednak od razu upiec je z większej porcji (pod warunkiem rzecz jasna, że lubicie takie ‘zdrowe’, rustykalne smaki ;))

biscuits_chataigne6

Ciasteczka te były też okazją do przetestowania nowych stempelków, do ich użycia zdecydowanie lepiej bowiem sprawdzają się ciasta bez środków spulchniających (lub z niewielką ich ilością), które nie odkształcają się podczas pieczenia (stempel ‘Home Made’ ma ok. 7,5 cm średnicy, a ‘Biscuits maison’ – 6,5 cm).
Ten pierwszy można zakupić np. tutaj – klik, a na polskich stronach dostępny tutaj i tutaj (Graż, raz jeszcze dziękuję za informacje i pośrednictwo! :) ).
Ten drugi stempel (wraz z książeczką z przepisami po francusku, która jednak nie jest niezbędna ;)) można zakupić np. tutaj lub tutaj.

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, z ciasteczkami lub bez ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email