Archiwa kategorii: warzywa

Dyniowe szaleństwo, czyli Festiwal Dyni 2011

festiwal_dyni20111Dyniowy Festiwal dobiega już końca. Mam nadzieję, że i tym razem dobrze (i smakowicie ;)) się bawiliście i że dynia zyskała nowych zwolenników. Lista festiwalowych przepisów się wydłuża i – jak co roku – niezwykle ciekawie się zapowiada :)
Pora więc i na moje tegoroczne propozycje (a przynajmniej na tę ich część, którą udało mi się uwiecznić na zdjęciach ;)).

Jak pisałam wczoraj – weekend zaczął się od przygotowania dyniowego puree. W tym celu naszą ulubioną dynię wystarczy wydrążyć, pokroić na plastry, ułożyć na blasze, skropić oliwą i upiec do miękkości w temp. 200°. Następnie miąższ należy dokładnie rozetrzeć widelcem lub przetrzeć przez praskę / sito czy też zmiksować. Jeśli miąższ dyni jest dosyć wilgotny, odsączamy go na sicie. I voilà! Puree gotowe :) Teraz należy już tylko zdecydować, do czego go użyjemy ;)

(puree możemy też przygotować gotując dynię na parze lub w odrobinie wody, wtedy jednak miąższ będzie nieco bardziej wilgotny i trzeba będzie mocniej go odsączyć przed użyciem; nadmiar tak przygotowanej dyni można również zapasteryzować, o czym wspominałam w zeszłorocznym wpisie – klik).

Moja pierwsza propozycja na użycie upieczonej dyni, to przepis pochodzący z pięknie wydanej książki Silveny Rowe‘Purple Citrus & Sweet Perfume : Cuisine of the Eastern Mediterranean’, którą znacie być może między innymi z występów w BBC’s Saturday Kitchen. Przyznaję, że do zakupu książki skusiła mnie… przepiękna okładka oraz równie piękne zdjęcia. Przepisy oczywiście również ;) Między innymi ten poniższy, na hummus z dyni z dodatkiem za’ataru (w zeszłym roku pokazywałam Wam taki oto hummus z ciecierzycą i dynią – klik, a tutaj możecie zobaczyć niezwykle klimatyczne zdjęcia tej potrawy, prezentowane rok temu przez Lulę Lu – klik).

dynia_pasta_zaatar

Dyniowy hummus z za’atarem

(Silvena Rowe – ‘Purple Citrus & Sweet Perfume : Cuisine of the Eastern Mediterranean’)

ok. 450 g dyni (użyłam już upieczonego wcześniej miąższu)
3-4 łyżki oliwy, sól
3 żąbki czosnku, zmiażdżone i przeciśnięte przez praskę
1 łyżka soku z cytryny (w oryginale 3)
1 łyżka przyprawy za’atar*
3 łyżeczki mielonego kuminu
2 łyżki tahini
2 łyżki pestek z dyni, zrumienionych na suchej patelni (tym razem pominęłam)

Piekarnik rozgrzać do 200°. Dynię pokroić w plastry, ułożyć na blasze do pieczenia, skropić oliwą, posolić. Piec do miękkości (mniejsze kawałki ok. 20 minut, większe 35-40), wystudzić, a następnie dokładnie rozetrzeć miąższ dyni widelcem. Dodać pozostałe składniki, wymieszać i przed podaniem posypać pestkami dyni (w przepisie oryginalnym 1 łyżkę tahini dodajemy do masy a drugą polewamy gotową pastę już w naczyniu).

*jeśli nie mamy gotowej przyprawy za’atar, możemy przygotować ją sami; oto proporcje jakie podaje autorka :
2 łyżki oregano (lub tymianku), 1 łyżka majeranku, 2 łyżki lekko uprażonych nasion sezamu, 1 łyżka sumaku, ½ łyżeczki soli – wszystko wymieszać i przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku


*  *  *

Druga propozycja to dyniowe gnocchi, nieco jednak inne od klasycznych, mąkę zastąpiłam bowiem mielonymi migdałami (ze względu na dietę niektórych gości). Jako iż masa jest lekko klejąca, zamiast ‘ręcznie’ formować kulki z ciasta (wyjątkowo nie lubię sklejonych ciastem rąk… ;)), formowałam je jak ‘quenelles’ za pomocą dwóch łyżek – podpatrzyłam pomysł w Toskanii u Marghe, która w ten sposób formuje swoje ‘gli gnudi’ :)

przepis (zmodyfikowany) stąd – klik (a dla zainteresowanych również krótki film instruktażowy o formowaniu ‘quenelles’ tutaj – klik)


dynia_ricotta_migd

Dyniowe gnocchi z ricottą i migdałami

500 g dyni (lub gotowego już puree, bardzo dobrze odsączonego)
2-3 łyżki oliwy
500 g ricotty
250 ml startego parmezanu
125 ml mielonych migdałów (w oryginale mąka)
1 jajko
sól, pieprz do smaku
dodatkowo – starty parmezan i oliwa (lub masło szałwiowe) do podania

Piekarnik rozgrzać do 200°. Dynię pokroić w plastry / kawałki, ułożyć na blasze do pieczenia, skropić oliwą, posolić. Piec do miękkości (mniejsze kawałki ok. 20 minut, większe 35-40), wystudzić. Miąższ dokładnie rozetrzeć widelcem (lub zmiksować / przetrzeć przez sito), a następnie wymieszać z ricottą, parmezanem i migdałami / mąką oraz jajkiem tak, by powstała jednolita, zwarta masa (możemy ewentualnie dodać więcej migdałów / mąki jeśli masa nie jest dostatecznie zwarta; uwaga – jeśli dodamy zbyt dużo mąki, gnocchi będą twarde po ugotowaniu). Z masy formujemy kulki i gotujemy je we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. minutę (gdy będą ugotowane, wypłyną na powierzchnię).
Podawać posypane parmezanem i polane oliwą (ja wybrałam aromatyczne masło szałwiowe).


*  *  *

Pora na coś słodkiego.
Do tej pory piekłam ciasta dyniowe z dodatkiem świeżego, startego miąższu (moim ulubionym pozostaje to zeszłoroczne – klik), tym razem jednak postanowiłam przygotować coś z dodatkiem puree właśnie. Wybrałam przepis, który być może już znacie – ciasto dyniowo-pomarańczowe z przepisu podanego przez Bajaderkę (oryginał tutaj – klik). Dokonałam kilku niewielkich zmian, zastępując np. część mąki mielonymi orzechami, dodając więcej bakalii i zamieniając mielone goździki (za którymi nie przepadamy) na większą ilość cynamonu. Do ciasta użyłam również razowej mąki orkiszowej, w związku z czym jest ono nieco mniej wilgotne od oryginału, jednak równie pyszne :)

dynia_ciasto_bajaderka

Ciasto dyniowo-pomarańczowe

na formę babkową z kominkiem o śr. 21-22 cm

120 g miękkiego masła
175 g cukru
2 jajka (w temp. pokojowej)
250 ml przecieru z dyni (ok. 260 g), w temp. pokojowej
otarta skórka z 1-2 pomarańczy
ok. 60 ml świeżego soku pomarańczowego (u mnie z dodatkiem Grand Marnier)
200 g mąki (u mnie pół na pół pszenna biała + orkiszowa razowa)
50 g bardzo drobno zmielonych orzechów
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
(opcjonalnie  – 1 łyżeczka przyprawy do piernika, ewentualnie mniej cynamonu))
80 g grubo posiekanych orzechów włoskich (tym razem użyłam pekanów)
90 g grubo pokrojonych daktyli
+ 1 łyżka mąki do obtoczenia bakalii

Piekarnik rozgrzać do 180°.
Formę natłuścić. Przesianą mąkę wymieszać z proszkiem, sodą, solą i przyprawami. Posiekane orzechy i daktyle wymieszać z 1 łyżką mąki.
Masło ubić z cukrem i jednym jajkiem na gładką masę, następnie dodać drugie jajko i jeszcze chwilę ubijać. Stale mieszając dodać przecier z dyni, otartą skórkę z pomarańczy, mielone orzechy  i  ¼ mąki, a następnie partiami dodawać sok z pomarańczy i resztę mąki (nie mieszamy zbyt długo a tylko do połączenia się składników). Na koniec dodać posiekane orzechy i daktyle, lekko wymieszać, przełożyć do formy i piec ok. 50 – 55 minut (lub do suchego patyczka).


*  *  *


dynia_ricotta_sernik2

A jeśli czasu mamy niewiele i nie chcemy brudzić więcej niż jedną miskę i widelec ;), wtedy możemy przygotować takie oto mini-pseudo- serniczki. Celowo piszę, iż są to ‘pseudo’ serniczki, ich tekstura bowiem nie do końca przypomina tradycyjny sernik czy cheesecake; piekę je w indywidualnych foremkach, dzięki czemu jest szybko i praktycznie. A goście na diecie są zadowoleni, że deser jest bez mąki :)

dynia_ricotta_sernik

Pseudo-serniczki z dyni i ricotty

na 7-8 indywidualnych porcji

400 g puree z dyni
250 g ricotty
1 jajko + 2 żółtka
100 g cukru pudru (u mnie zmielony trzcinowy)
½ łyżeczki cynamonu
otarta skórka z 1 pomarańczy
opcjonalnie – 50 g płatków migdałowych (część zachować do posypania)
+ 2 łyżki cukru trzcinowego do posypania

Piekarnik rozgrzać do 180°. Foremki natłuścić.
Ricottę wymieszać dokładnie z dyniowym puree na gładką masę (ewentualnie zmiksować). Dodać pozostałe składniki i dobrze wymieszać (możemy pominąć dodatek płatków migdałowych). Przelać masę do foremek, posypać odrobiną cukru oraz płatkami migdałowymi i piec ok. 25-30 minut.


*  *  *

I na koniec jeszcze zupa, choć nieco poza dzisiejszą tematyką, przygotowana jest bowiem ze świeżej dyni, a nie z dyniowego puree. Stwierdziłam jednak, że tym, którzy piekarnika nie mają, też się należy jakiś przepis! ;) Jest więc zupa, niezwykle delikatna i aromatyczna, z dodatkiem imbiru, pomarańczy i mleka kokosowego. Przgygotowałam ją na bazie przepisu na zupę marchewkowo-pomarańczową, zamieniając marchew na dynię i dodając również mleko kokosowe, zupa bowiem nie do końca odpowiadała mi w swoim ‘pomarańczowym’ tylko wydaniu. Na szczęście mleko kokosowe idealnie dopełniło smak zupy :)

dynia_zupa

Zupa dyniowo-pomarańczowa z mlekiem kokosowym

na ok. 4 porcje

3 łyżki oliwy / oleju
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
kawałek świeżego imbiru (ok. 2 cm)
ok. 800 g dyni (waga po obraniu)
sok z 2 pomarańczy + otarta skórka z 1 pomarańczy
ok. 800 ml delikatnego bulionu
150 ml mleka kokosowego
sól, pieprz do smaku
do dekoracji – świeża kolendra + skórka z pomarańczy

Dynię obrać, oczyścić i pokroić w kostkę. Imbir zetrzeć (powinniśmy otrzymać ok. 1 płaską łyżkę). Czosnek zmiażdżyć i poszatkować. Cebulę poszatkować i udusić na rozgrzanej oliwie. Po kilku minutach (4-5) dodać czosnek i imbir i dusić jeszcze chwilę. Następnie dodać dynię, sok i skórkę z pomarańczy i tyle bulionu / wywaru, by zakryć warzywa. Gotować do miękkości (ok. 20-25 minut), następnie dodać mleko kokosowe i całość zmiksować. Podawać zupę udekorowaną np. listkami kolendry i paskami otartej skórki z pomarańczy (dodałam również odrobinę czerwonego pieprzu dla ozdoby).


*  *  *

A na obiad była dziś dynia w najprostszym wydaniu :

dynia_pieczona_ziemn

- upieczona z odrobina oliwy, rozmarynu i tymianku, z dodatkiem pieczonych ziemniaków (dla kontrastu wybrałam fioletowe ;)). Do tego nieco startego pecorino (tym razem toskańskie ‘resztki’ truflowego, mocno dojrzałego pecorino). I nawet listopad nie jest nam straszny, gdy w kuchni wciąż tyle mamy ciepłych kolorów ;)

dynia_pieczona_ziemn2

To tyle na dziś moi drodzy. Przepraszam za ten lekki ‚poślizg’ i mam nadzieję, że przetrwaliście ten przydługi post ;)

Pozdrawiam Was serdecznie!
I – jak wspominałam w poprzednim poście – ciekawa jestem, które z przygotowanych przez Was do tej pory dyniowych dań okazały się największym ‚hitem’ ;), które z nich najbardziej przypadły do gustu Waszym kubkom smakowym, szczególnie jeśli jest to Wasze pierwsze spotkanie z dynią i jeśli dopiero próbujecie się z nią polubić.
Chętnie poczytam o Waszej prywatnej liście dyniowych ‚przebojów’ tego sezonu :)

EDYCJA

Grrr… Okazuje się, iż nocna pora nie służy zajmowaniu się blogiem :/ Właśnie skasowałam poprzedni post, a co za tym idzie również Wasze komentarze do niego i ewentualne linki ‚festiwalowe’ :( Jutro sprawdzę, czy mam gdzieś jeszcze kopię do odzyskania; przepraszam (przede wszystkim ze względu na Wasze komentarze :/ ).

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pieczona dynia, raz jeszcze :)


festiwal_dyni20111Gdybym miała wybrać tylko jedno ulubione danie z dyni, to z całą pewnością by mi się to nie udało, dynię bowiem lubię w każdej praktycznie wersji – no może tylko poza taką marynowaną w occie oraz tą na mleku i z zacierkami ;) Na słodko i na słono, surowa, pieczona, gotowana, smażona, duszona… Z ‘dodatkami’ i bez. Nie mogłabym już teraz wyobrazić sobie jesieni i zimy bez dyniowych smakołyków. I z tego co widzę – Wy również ;)

Niewiele zmieniło się od moich wpisów sprzed roku czy sprzed dwóch lat – nadal najczęściej przygotowuję dynię pieczoną, by później móc wykorzystać ją do innych dań (lub spałaszować samą, na szybką przekąskę ;)). A zupa przygotowana z takiej upieczonej dyni to poezja! Ma o wiele bardziej intensywny smak i aromat (jak większość dań z użyciem pieczonych warzyw zresztą).

(a skoro już o pieczonej dyni mowa, to zerknijcie również do wczorajszego wpisu Małgosi – klik :) )

dynia_papryka

Dzisiejsza (a właściwie sobotnia ;)) zupa powstała z pieczonej dyni, papryki i czosnku. Jeśli czosnku nie lubicie (lub macie problemy z jego trawieniem), możecie oczywiście go pominąć, przyznam jednak, że jego dodatek świetnie komponuje się z warzywami i nadaje zupie ‘charakteru’ ;) Papryki możecie dodać wedle uznania – mniej, jeśli wolicie bardziej dyniowy smak zupy, więcej, by uyskać bardziej intensywny kolor i poczuć smak papryki (która nota bene świetnie do dyni pasuje). Poniżej moja wersja, a do zrobienia zupy przyczyniła się Cremebrulee, której przepis możecie zobaczyć tutaj – klik.



soupe_courge_poivrons

Zupa-krem z pieczonej dyni, papryki i czosnku

1 dynia Butternut (1,2 kg po wydrążeniu)
3 duże papryki (350-450 g)
1 główka czosnku
oliwa
½ – ¾ łyżeczki kuminu (można pominąć)
sól, pieprz
300-500 ml bulionu warzywnego
śmietana (crème fraîche)

Pikarnik nagrzać do 200-220°.
Dynię przekroić, wydrążyć, posmarować oliwą wymieszaną z kuminem i posolić. Paprykę umyć i osuszyć. Z czosnku ściąć górną część (ok. 1/3) i posmarować oliwą. Warzywa umieścić na blasze i piec ok. 30-40 minut (dynię ewentualnie nieco dłużej), przewracając paprykę podczas pieczenia, by równomiernie się przypiekła.
Gdy papryka jest już mocno przypieczona, obieramy ją ze skórki (możemy wcześniej umieścić ją na kilka-kilkanaście minut w hermetycznym naczyniu lub zawinąć w folię, by skórka łatwiej odchodziła), czyścimy z nasion i kroimy na kawałki. Miąższ dyni, paprykę oraz oddzielony od łusek czosnek miksujemy z gorącym bulionem i doprawiamy do smaku (ilość bulionu zależy od konsystencji jaką chcemy otrzymać).
Podajemy zupę z odrobiną śmietany i / lub z dodatkiem oleju z pestek dyni oraz prażonych pestek (jak np. tutaj – klik); u mnie tym razem z grzankami :)

A z ‘resztek’ warto przygotować sałatkę z dodatkiem rukoli, orzechów i np. słodko-kwaśnego vinaigrette (podobnie jak we wcześniej podawanym linku), warzywa te naprawdę świetnie do siebie pasują.


I jeszcze nie tyle przepis, co pomysł, który spodobał mi się w jednym z ostatnich numerów duńskiego czasopisma MAD. Otóż pokazano tam ciekawy sposób serwowania pieczonej dyni Butternut, np. na przystawkę :

pieczony_butternut

- dynię (wraz ze skórką, która przytrzyma odpowiednio miąższ podczas pieczenia) kroimy na plastry, wydrążamy, układamy na blasze, smarujemy oliwą, solimy i pieczemy do miękkości (ok. 15-20 minut w zależności od grubości plastrów), a następnie na talerzu – w ‘otworze’ dyni – układamy przygotowane wcześniej warzywa / farsz (w MAD były to warzywa z azjatycką nutą, u mnie bakłażan i cukinia z patelni + pieczony czosnek i papryka). Prawda, że wygląda to dosyć oryginalnie? ;)


*   *   *

I na koniec jeszcze podziękowania dla wszystkich zaglądających tutaj. I dla tych stałych, i dla anonimowych czytelników. Za kolejny wspólny rok (już czwarty! :)), za Wasze ciepłe słowa, maile, za to, że nadal macie ochotę tu zaglądać :) Wszak bez Was blog byłby tylko monologiem i pisaniem sobie a muzom ;) Dziękuję też za Waszą cierpliwość (nie grzeszę niestety regularnością w odpisywaniu na maile na ten przykład…), za pomoc i wszystkie przejawy Waszej sympatii. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i – mimo ciągłego braku wolnego czasu ;) – motywuje do dalszego pisania. Oby na jak najdłużej :)

Pozdrawiam serdecznie! I zapraszam już niebawem na dyniowy ciąg dalszy ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jesień, dynie i warzywne curry

dynie2011


Październik powitał nas dziś prawdziwym, jesiennym porankiem – słońce skryło się za opasłymi chmurami, a gęsta mgła spowiła wszystko dookoła. Już wczorajszy dzień był zapowiedzią tej jesiennej aury – jezioro i góry nie były zbyt dobrze widoczne, a gdy pojechaliśmy na pierwsze w tym roku hurtowe zakupy na dyniową farmę, zaskoczeni byliśmy takim właśnie mglistym, ‘przydymionym’ pejzażem (tym bardziej, iż mniej więcej rok temu było tam zupełnie inaczej – klik).

Na szczęście dyniowe zakupy wystarczyły, by poprawić mi humor (no dobrze, zakupy w pobliskiej piekarni kawałka ich pysznej salée au sucre – klik również się do tego przyczyniły ;) ). W domu zagościło wczoraj prawie 20 sztuk dyni różnej maści (również kilka takich, które mam po raz pierwszy), nie są to jednak dynie-giganty, niech więc ta ilość Was nie przeraża! Na odwiedziny czekają jeszcze dwie dyniowe farmy i mam nadzieję, że i tam będą jakieś ciekawe odmiany, których jeszcze nie znam.

curry_courge_aubergine

dynia i bakłażan, czyli para idealna :)

Ta jesienna aura idzie w parze z dyniowymi zakupami – więcej będzie teraz gotowanych i pieczonych potraw (pieczona dynia pojawia się u nas niezwykle często..), sałatki i wszelakie gaspacho zdecydowanie ustąpią miejsca ciepłym, zawiesistym zupom (również z dodatkiem dyni rzecz jasna!), tartom, zapiekankom i wszelakim warzywnym ‘curry’, idealnym na jesienną ‘rozgrzewkę’ ;) Tak jak na przykład dzisiejsze połączenie dyni, bakłażana i pomidorów, z kilkoma aromatycznymi dodatkami. To dla mnie idealne danie na ten pierwszy, prawdziwie jesienny weekend :)

curry_courge_auberg1

porcja na drugim planie z dodatkiem mleka kokosowego

Dyniowe curry z bakłażanem

3 łyżki oliwy lub delikatnego oleju
1 duża cebula (często używam czerwonej)
2-3 ząbki czosnku
2-3 łyżeczki ulubionej mieszanki curry
2 łyżeczki ziaren gorczycy
ok. 1/3 łyżeczki mielonego imbiru
ok. 1/2  łyżeczki kurkumy
650 g dyni (u mnie butternut)
400 g bakłażana
ok. 200-250 ml przecieru pomidorowego / passaty
(lub ok. 400 g aromatycznych pomidorów, jeśli jeszcze takowe posiadacie)
opcjonalnie – ok. 100 – 150 ml mleka kokosowego
pęczek świeżej kolendry (lub natki pietruszki)
sól do smaku
+ ok. 200-300 ml wody / bulionu

Cebulę poszatkować, czosnek zmiażdżyć i drobno posiekać lub przecisnąć przez praskę.
Dynię obrać i wydrążyć; bakłażana umyć, osuszyć i pokroić warzywa w średniej wielkości kostkę.
Cebulę poddusić na rozgrzanej oliwie / oleju, po kilku minutach dodać czosnek i przyprawy (za wyjątkiem kurkumy), chwilę jeszcze smażyć (ok. 1-2 minuty), dodać pokrojone warzywa oraz kurkumę, dobrze wymieszać z przyprawami, dodać przecier pomidorowy oraz wodę, posolić, wymieszać i gotować do miękkości. Pod koniec gotowania dodać mlekko kokosowe (można oczywiście pominąć) i już po zdjęciu z ognia – posiekaną natkę kolendry (lub pietruszki).
Podawać z ryżem, bulgurem, ugotowaną ciecierzycą lub soczewicą, jako dodatek do mięs czy wegetariańskich (np. sojowych) kotlecików.

curry_courge_auberg2

w kolejnej wersji – z dodatkiem ugotowanej ciecierzycy,
której lekko orzechowy smak świetnie tutaj pasuje

Uwagi :

- gdy używam świeżych pomidorów, dodaję je na samym początku, do mieszanki cebuli i przypraw, smażę jeszcze ok. 1-2 minuty i dodaję pozostałe warzywa
- jeśli chcemy, by danie miało nieco rzadszą konsystencję (więcej ‘sosu’), wystarczy dodać trochę więcej wody, szczególnie w przypadku gdy rezygnujemy z dodatku mleka kokosowego
- zamiast gotowej mieszanki curry możecie oczywiście użyć Waszych ulubionych przypraw, ja jednak dostałam niedawno wspaniałą, domową mieszankę prosto z Afryki i namiętnie jej teraz do wszystkiego używam ;)
(polecam też dodatek ok. 2 łyżeczek zrumienionych wcześniej na suchej patelni lub w piekarniku nasion kozieradki / fenygryki, jeśli lubicie ten smak rzecz jasna…)

Smacznego!

(polecam również wcześniejsze dyniowe przepisy – klik)

curry_courge_auberg3

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email