Miesięczne archiwum: Czerwiec 2010

Kwiaty czarnego bzu

kwiatyczarnegobzu*

Początek czerwca to idealny czas na zbiory kwiatów czarnego bzu. Syrop z tych właśnie kwiatów był jednym z pierwszych smaków, jaki mnie tutaj zauroczył. Aromatyczny, delikatny, naprawdę wyjątkowy. Domowa produkcja tegoż syropu jest tutaj w Szwajcarii dosyć popularna, kilka dni temu skorzystałam więc z odrobiny wolnego czasu i również wybrałam się na bzowe zbiory ;)
I kwiaty, i owoce czarnego bzu (pojawiające się na przełomie sierpnia / września) są niezwykle zdrowe. Podaje się je przy wszelakich infekcjach, przeziębieniach, zapaleniach gardła czy zatok, podobno pomagają też przy problemach skórnych, reumatycznych i zakaźnych; mają też między innymi właściwości uspokajające. Przyznaję jednak, że mojego syropu z kwiatów czarnego bzu używam tylko i wyłącznie w celach kulinarnych ;) Za to w celach leczniczych polecam Wam wyciąg (tinkturę) z czarnego bzu; to niezastąpiony specyfik w przypadku m.in. przeziębienia, grypy i wszelakich infekcji (w tym zapalenia zatok na przykład).

Ale nie o medykamentach dziś będzie, a o kulinarnym zastosowaniu kwiatów bzu.
Prócz syropu (o którym już za chwilę), w tym roku pokusiłam się również o przygotowanie dżemu truskawkowego z dodatkiem kwiatów czarnego bzu właśnie. Najpierw skusiła mnie nim Margot (przepis tutaj), w tym roku zaś wypatrzyłam podobną recepturę u Pinkcake i zrobiłam  dżem podobnie jak ona (dodając nieco soku i otartej skórki z cytryny, jak radzi jedna z moich ulubionych konfiturowych ‘biblii’ ;) ). Dżem jest absolutnie niesamowity : oczarował mnie nie tylko sam smak i aromat, ale i cudny, intensywny kolor zamkniętych w słoiku truskawek. Jest tylko jedno ‘ale’ (a nawet dwa…) : po pierwsze – dżemu z pół kilograma owoców wychodzi bardzo mało (u mnie jeden słoiczek), dlatego od razu radzę Wam potroić ilość składników; a po drugie – zdecydowanie za szybko znika on ze słoiczka ;)

Przepis cytuję za Pinkcake, dodając moje zmiany (oryginalny przepis tutaj)  :
*

confiturefraisesureau4

Dżem truskawkowo – bzowy

500 g truskawek
200 g cukru
pół opakowania pektyny (dałam mniej)
3-4 kwiatostany dzikiego bzu czarnego
1 łyżka soku z cytryny
otarta skórka z 1/2 cytryny

Truskawki opłukać, odszypułkować, pokroić w ćwiartki, zasypać cukrem wymieszanym ze skórką cytrynową. Kiedy owoce puszczą sok, dodać sok z cytryny oraz czyste od owadów kwiatostany dzikiego bzu (dobrze jest zawinąć je w gazę lub w specjalny kulinarny woreczek do przypraw). Gotować do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Wyłowić kwiaty bzu i dodać pektynę. Gorący dżem przełożyć do wypieczonych słoików i zakręcić.

*

*     *     *
*

Z pozostałych kwiatów czarnego bzu przygotowałam wspomniany na początku syrop. Dodaję go nie tylko do napojów, ale również do deserów : świetnie pasuje do truskawek (może pamiętacie jeszcze truskawkową ‘zupę’ z dodatkiem tegoż syropu ? ), wspaniały jest również rabarbarowo-truskawkowy mus z jego dodatkiem (wymieszane z syropem owoce smażymy w rondlu lub pieczemy w piekarniku, ewentualnie miksujemy; serwujemy np. jako dodatek do lodów, ciast czy innych deserów).

*

siropsureau4

Syrop z kwiatów czarnego bzu

20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
20 g kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny
1 litr wody

Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop,  odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i kwaskiem (lub sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.

W podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny (ja w tym roku będę robić również tez z werbeny i melisy właśnie). Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)

*

Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkim udanego tygodnia :)

*
Dzisiejsze pzepisy dopisuję również do Kwiatowej Książki Kucharskiej Pinkcake.

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Truskawkobranie czas zacząć!

alaferme2
*
Wtorkowe i piątkowe popołudnia to czas zakupów na farmie. Całkiem niedaleko nas, pod lasem, znajduje się mój warzywno-owocowy raj :) Podczas każdej wizyty tam najchętniej kupiłabym wszystkiego po trochu, szczególnie teraz, gdy z niecierpliwością wyczekuję każdego nowego sezonowego warzywa. Najpierw pojawiają się sałaty, później szparagi i rabarbar, w połowie maja – nowe, młode ziemniaki, brokuły, kalafior czy fenkuł. A w zeszły piątek dodatkowo ‘trafiły’ mi się pierwsze, tegoroczne cukinie! Takie świeżo zerwane rano na polu. Czy mogłam ich nie kupić? ;)
*

courgettes1
*
Cukinie więc natychmiast wylądowały w moim wiklinowym koszyku, a już w kuchni – te podłużne posłużyły do przygotowania tarty, okrągłe natomiast zostały nafaszerowane i upieczone (mam nadzieję, że uda mi się o nich napisać w najbliższym czasie). Takie pierwsze sezonowe warzywa smakują naprawdę wybornie! Teraz cierpliwie czekam na pomidory, bakłażany i paprykę :)

Na początku czerwca na farmie zaczęły się również zbiory truskawek. Praktycznie codziennie, w wyznaczonych godzinach, można samemu na polu zbierać owoce. Na takie truskawkobranie często przyjeżdżają całe rodziny, najczęściej mamy z dziećmi czy babcie z wnukami :)

*

fraisesferme
*

Jeśli pogoda dopisze, truskawki będzie można zbierać jeszcze przez mniej więcej trzy tygodnie, mam więc nadzieję, że zdążę zrobić choć kilka słoiczków rabarbarowo-truskawkowego dżemu (o którym i Wam już teraz przypominam ;) ). Rabarbar i truskawki to z całą pewnością jeden z moich ulubionych kulinarnych duetów :)

*

fraisesferme2
*

W miniony piątek uczciliśmy pierwsze tegoroczne truskawkobranie wracając do domu z pięcioma kilogramami pięknych, dojrzałych, aromatycznych owoców :) A zapach jaki tego dnia unosił się w kuchni był absolutnie niesamowity!

*

fraises2010
*

Z takich pierwszych truskawek najczęściej i najchętniej przygotowuję wszelakie koktajle : na kilogram truskawek dodaję ok. 3-4 łyżki syropu z agawy i miksuję owoce albo z dodatkiem jednego małego jogurtu (tak tak, są to truskawki z jogurtem, a nie jogurt z truskawkami ;) ), albo z dodatkiem mleka roślinnego, np. ryżowego lub kokosowego, czasami też z wyciśniętym sokiem z jednej pomarańczy; wczoraj do porannego koktajlu dodałam startą tonkę (pycha!), a do popołudniowego – orzeźwiającą werbenę cytrynową.  Zamiast syropu z agawy lubię też dodatek syropu z kwiatów czarnego bzu lub syropu lawendowego (o którym wspominałam tutaj).

*

fraisescocktail2
*

Sezon truskawkowy powoli rozkwita, szparagowy zaś niestety dobiega końca. Na farmie jest ich już coraz mniej i za tydzień lub dwa będą one już tylko wiosennym wspomnieniem. Dlatego w piątek dokupiłam jeszcze trochę szparagów i ożeniłam je tym razem z młodymi ziemniakami i brokułem, całość polewając ziołowym winegretem :

*

*

aspergespdet222*

Przepis jest z serii tych ‘na oko’,  czyli : warzyw ile mamy, a przypraw / ziół ile lubimy ;)

Ziemniaki umyłam, przekroiłam na pół, ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarowałam je oliwą wymieszaną z poszatkowanymi ziołami i rozgniecionym ząbkiem czosnku, posoliłam i upiekłam w rozgrzanym do 230°C piekarniku. Umyte brokuły i szparagi (pokrojone) ugotowałam na parze (dosyć krótko, by pozostały lekko chrupkie). Przed podaniem polałam warzywa ziołowym winegretem (oliwa + sok z cytryny + otarta skórka z cytryny + poszatkowane zioła, sól i pieprz do smaku).

Było wiosennie i baaardzo smacznie :)
*
aspergespdet03
*

Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkim udanego, słonecznego i smakowitego tygodnia :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Czekoladowo, dla alergików i wegan

Dziś ciąg dalszy bezjajecznych i bezmlecznych eksperymentów.
Jakiś czas temu rozmawiałam wirtualnie z Atinką a propos innych możliwych zastosowań dla musu rabarbarowego. Jako, że regularnie mam go trochę ‘na zbyciu’, staram się używać go jako dodatek do wszelakich ciast czy deserów (dawniej do naleśników czy gofrów, jednak od czasu aktualnej alergii nie próbowałam jeszcze tego typu dań w wersji bez jajek i mleka).
Ostatnio postanowiłam ‘ożenić go’ z czekoladą, kokosem i truskawkami. Mariaż ten okazał się na tyle udany, że z całą pewnością powtórzę eksperyment :)
Poniższy deser mogę bardziej porównać do musu niż do ciasta, jednak do musu o (niestety) nieco bardziej zwartej konsystencji niż taki klasyczny, z dodatkiem ubitych na pianę białek na przykład. Jednak jak się nie ma co się lubi… ;)

*

chocolatfraiserhub

Czekoladowo-rabarbarowa ‘zapiekanka’ z truskawkami

na 2 indywidualne foremki o średnicy 14 cm

ok. 250 g rabarbaru
70-80 g cukru
1 łyżka wody

Rabarbar umyć, osuszyć, pokroić, przełożyć do rondelka, dodać cukier i wodę i gotować na wolnym ogniu do miękkości; następnie zmiksować i pozostawić do wystygnięcia.

50 g gorzkiej czekolady
5 łyżek śmietanki kokosowej
60 g cukru pudru (u mnie zmielony jasny trzcinowy)
5 łyżek musu rabarbarowego
20 g wiórków kokosowych
20 g maizeny
6 dość dużych truskawek
(opcjonalnie możemy dodać również np. otartą skórkę z cytryny lub pomarańczy czy np. nieco startej tonki)

Piekarnik rozgrzać do 180°C.
Czekoladę rozpuścić (najlepiej w kąpieli wodnej), następnie lekko ją przestudzić, po czym dodać śmietankę kokosową, cukier i mus rabarbarowy i dobrze wymieszać. Dodać maizenę i  wiórki kokosowe i ponownie dobrze wymieszać. Truskawki umyć, osuszyć i przekroić na pół. Masę wlać do lekko natłuszczonych foremek i ułożyć na niej połówki truskawek. Piec ok. 25 minut.

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email