Z tym wpisem zwlekam już od miesiąca… Jak przy każdej tego typu notce zastanawiam się, czy naprawdę macie jeszcze ochotę czytać tego typu teksty, czy nie macie ich dosyć, czy nie będziecie zawiedzeni, że dziś nie będzie przepisu. Postanowiłam jednak, że i tym razem zaryzykuję ;)
Do napisania dzisiejszej notki skłoniło mnie wakacyjne wydanie ‘Elle à table’, a konkretnie artykuł o ekologii w kuchni ;)
Ekologia to dziś bardzo modny temat. Media (i nie tylko one) ‘zasypują’ nas ekologicznymi tematami, debatami czy akcjami. O ekologii dużo się mówi. No właśnie, mówi się. Ale czy naprawdę dużo się robi? Czy my sami naprawdę dokładamy się do polepszenia aktualnego stanu rzeczy? Czy tylko czytamy / słuchamy i na tym poprzestajemy? Często wydaje nam się, że sami przecież niewiele możemy zdziałać, że nasz niewielki wkład i tak niczego nie zmieni. Nic bardziej błędnego! Wszak ziarnko do ziarnka… ;)
Wiem, że zabrzmi to jak banał, ale przecież w naszych własnych mieszkaniach czy ogródkach staramy się, by było czysto i przyjemnie. Postarajmy się więc, by mogło tak być również poza progiem naszego domu. I nie chodzi tu o jakieś wielkie wyrzeczenia czy trudne do zrealizowania cele, ale o to, co naprawdę sami możemy zmienić. I mimo, że o większości poniższych punktów pewnie wszyscy już wiedzą, to ważne jest by mimo wszystko nadal o tym mówić i pisać, mając nadzieję, że zmotywuje to do działania coraz więcej osób.
*
A oto propozycje prezentowane we wspomnianym artykule :
*
1. Przede wszystkim, kupujmy produkty lokalne i sezonowe. Transport importowanych produktów nie tylko kosztuje, ale przede wszystkim zanieczyszcza środowisko, dlatego naprawdę – kiedy tylko to możliwe – warto pokusić się o kupowanie tego, co produkowane lokalnie. Co do produktów niesezonowych, to wiemy już, że naszpikowane są duuużą ilością chemii, a smakowo również niewiele mają wspólego z tymi sezonowymi (notka na ten temat również tutaj). Pamiętajmy też, że produkty ekologiczne to dodatkowo zdrowie i na talerzu, i dla otaczającego nas środowiska. Warto więc od czasu do czasu o tym pomyśleć. Pod warunkiem oczywiście, że kupowany ekologiczny produkt nie przyjechał do nas z drugiego końca świata ;)
2. Zredukujmy wyrzucanie produktów, czyli kupujmy to, co na pewno możemy zjeść, a resztki możemy zamrozić czy zutylizować je w inny sposób. W ograniczeniu ‘marnotrastwa’ z pewnością pomaga planowanie naszego menu, choć przyznaję, że ja akurat nie lubię go planować na dłużej niż kilka dni.
Przy okazji polecam Wam stronę ‘Nie marnuję’ (choć z pewnością już ją znacie), można znaleźć tam sporo ciekawych informacji.
3. Preferujmy produkty jak najmniej przetworzone : po pierwsze, będzie zdrowiej jeśli przetworzymy je sami ;), po drugie, mniej opakowań = mniej śmieci do późniejszego przetworzenia. Śmieci, pod którymi powoli zaczynamy przecież tonąć…
Zredukujmy ilość samych opakowań, również tych indywidualnych; kupujmy co możemy w większych, ‘hurtowych’ ilościach i wszystko co możemy – nieopakowane, np. zamiast warzyw na plastikowej tacce, kupujmy te na wagę.
4. Kupujmy mniej produktów pochodzenia zwierzęcego. Produkcja mięsa pochłania dużo energii, prowadzi do zanieczyszczenia powietrza, a nadmierne rybołóstwo prowadzi do wyginięcia wielu gatunków ryb. Warto od czasu do czasu pomyśleć o białku roślinnym jako o ‘towarze zastępczym’ ;) Nikt rzecz jasna nie mówi, że wszyscy mamy stać się wegetarianami! Chodzi jednak o to, by ograniczyć spożywanie mięsa. Oczywiście najlepiej, by mięso takie było pewnego pochodzenia, a ryby – łowione w odpowiednich warunkach (pisałam o tym tutaj, między innymi a propos tuńczyka).
5. Na ile to możliwe – hodujmy nasze własne zioła czy warzywa w ogrodzie, na balkonie, w parapetowych skrzynkach i doniczkach oraz… w słoikach :) Jak kiełki, o których od czasu do czasu Wam wspominam. A nasze kuchenne odpady roślinne przeznaczajmy na kompost.
6. Ograniczmy zużycie takich ‘dóbr’ jak folia aluminiowa czy spożywcza; ‘resztki’ obiadowe pakujmy do odpowiednich pojemników (najlepiej szklanych), nie w folię, którą następnie wyrzucamy i która przyczynia się do dodatkowego zanieczyszczenia środowiska.
Zużywajmy też jak najmniej jednorazowych ręczników papierowych czy wilgotnych chusteczek (jak np. te do wycierania kurzu/sprzątania, ale również coraz częściej te kosmetyczne). To naprawdę niepotrzebne zapełnianie naszych worków na śmieci.
7. Gdy stan sanitarny wody na to pozwala ;) pijmy tę z kranu, filtrowaną, zamiast kupować tę w plastikowych butelkach. Ograniczmy zużycie plastiku i papieru / kartonu do minimum, nie kupujmy jednorazowych talerzy i sztućcy na pikniki, nie bierzmy niepotrzebnych reklamówek w sklepie (a najlepiej – nie bierzmy ich w ogóle!). http://www.foliowki.pl/
8. Oszczędzajmy energię – również w kuchni – gotując np. w szybkowarze lub piekąc kilka potraw jednocześnie (lub piekąc je ‘jedno za drugim’, gdyż to właśnie nagrzewanie piekarnika pochłania najwięcej energii).
9. Nie zapominajmy oczywiście o oszczędności wody : poza tak ewidentnymi czynnościami jak zmywanie, pomyślmy również o tym, że woda z płukania ziół może nam posłużyć np. do podlewania kwiatków (ta z płukania kiełków również ;) ), a woda z gotowania warzyw czy ryby na parze może być użyta np. do przygotowania zupy czy risotto.
10. Starajmy się używać mniej chemii do sprzątania – ‘babcine’ sposoby takie jak soda, ocet czy szare mydło naprawdę wcale nie są złe! I często mogą zastąpić wiele różnych chemicznych produktów.
*
I na koniec : starajmy się mówić o tego typu tematach wokół siebie, gdyż może to właśnie w ten sposób nareszcie uda się coś zmienić w otaczającej nas rzeczywistości.
*
Również w interenecie sporo pisze się na temat ekologii, i choć nie znam niestety wielu polskich ciekawych piszących na te tematy stron(jeśli Wy takowe znacie, to chętnie poczytam o nich w komentarzach :) ), to na jednej z nich znalazłam takie oto ‘10 przykazań’ :
*
1. oszczędzam wodę i energię elektryczną (pamiętam m.in. o całkowitym wyłączaniu urządzeń elektrycznych zamiast uruchamiania funkcji czuwania – tzw. „stand-by”);
2. segreguję odpady;
3. na zakupy chodzę z własną, płócienną torbą;
4. jem żywność ekologiczną pochodzenia lokalnego;
5. zawsze, gdy jest to możliwe, jeżdżę komunikacją miejską (lub np. wraz z sąsiadami stosuję zasadę carpoolingu);
6. używam papieru pochodzącego z recyklingu (papier biurowy, papier pakowy, papier toaletowy, ręczniki kuchenne),
7. używam ekologicznych środków piorących i czyszczących;
8. używam kosmetyków naturalnych pochodzenia ekologicznego;
9. inwestuję w domowy filtr do wody i przerzucam się z wody butelkowanej na kranówę;
10. zanim kupię coś nowego, zadaję sobie pytanie: „czy to naprawdę jest mi niezbędne?”.
*
A znającym język francuski polecam tę oto ciekawą stronę : http://raffa.grandmenage.info/ na której znaleźć można nie tylko teoretyczne informacje, lecz również wiele praktycznych porad, np. a propos ekologicznych środków czyszczących domowego wyrobu ;)
*
I na koniec pamiętajmy, że nie chodzi o to by nagle zmienić wszystkie nasze przyzwyczajenia. Chodzi przede wszystkim o to, by zmieniać to, co możemy i kiedy możemy – wszak nie wszyscy mogą sobie pozwolić np. na kupowanie tylko i wyłącznie ekologicznej żywności! Jednak nie wszystko o czym tu dziś napisałam wymaga od nas wielkich nakładów finansowych; zacznijmy więc od drobnych rzeczy, które każdy z nas może zmienić. Nawet jeśli na początek ma to być tylko jedna rzecz :)
(przy okazji, polecam Wam również lekturę jednego z ostatnich wpisów na blogu Strony Smaku, który również warto przeczytać)
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ten przydługi tekst (starałam się, by było krócej, jednak jak zwykle mi się nie udało ;) ).
*
Pozdrawiam serdecznie i czekam na Wasze komentarze i sugestie :)
*
*