Archiwa kategorii: książki

‘Fotografia kulinarna’ i ‘Ujęcia ze smakiem’

Jeśli zaczynacie przygodę z fotografią kulinarną – dzisiejszy wpis jest jak najbardziej dla Was. Nie dla profesjonalnych fotografów i raczej nie dla tych, którym fotografia nie jest już obca, lecz dla tych, którzy w tym temacie stawiają pierwsze kroki i / lub którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o tajnikach fotografii kulinarnej (gdyż zrobienie dobrego zdjęcia stojącej na stole potrawy wbrew pozorom nie jest tak łatwe, jak by się to wydawało… ale wiedzą o tym tylko Ci, którzy sami próbowali już z tego typu zdjęciami się zmierzyć :)).

fotlografia_kulinarna‘Fotografia kulinarna. Od zdjęcia do arcydzieła’ autorstwa Nicole S. Young to poradnik w stylu ‘fotograficzne ABC’.  Znajdziecie tutaj wszystkie niezbędne informacje nie tylko dotyczące podstawowych pojęć (przysłona, czas naświetlenia, ISO, balans bieli…), ale również (a może przede wszystkim) mnóstwo cennych praktycznych wskazówek.
Książka podzielona jest na siedem rozdziałów poświęconych takim zagadnieniom jak np. oświetlenie, stylizacja, kadrowanie i kompozycja, sprzęt fotograficzny. Przedostatni rozdział w dosyć przystępny sposób omawia podstawy obróbki zdjęć w programie Adobe Photoshop, co z pewnością może przydać się tym, którzy nie mieli jeszcze styczności z tego typu programami. W ostatnim zaś rozdziale (‘Za kulisami’) autorka omawia 10 wybranych zdjęć, pokazując krok po kroku etapy ich powstawania, pokazując schematy użytego do nich oświetlenia czy niektóre tricki (które do mnie akurat niestety najmniej przemawiają…).
Czytając książkę miałam wrażenie, że to dobra pozycja dla kogoś, kto nie wie jak temat fotografii kulinarnej ‘ugryźć’, od czego zacząć, jak w prosty sposób uzyskać lepszą jakość zdjęć. Poza tym na końcu każdego rozdziału autorka proponuje zadania, mające na celu praktyczne użycie wskazówek i informacji zawartych w danym rozdziale, co z pewnością dla wielu uczących się może być przydatne (przypominam jednak, iż wszystko to dotyczy poziomu początkującego fotografa, a nie zaawansowanego). Jeśli więc poszukujecie książki, która w prosty sposób pomoże Wam na starcie fotogrficzno-kulinarnej przygody, jeśli poszukujecie czegoś w stylu podręcznika to z całą pewnością znajdziecie tutaj sporo cennych porad i wskazówek.
(tutaj – klik kilka zdjęć książki)

Nicole S. Young – ‘Fotografia kulinarna. Od zdjęcia do arcydzieła’
Wydawnictwo Helion (lipiec 2012, tłumaczenie : Marek Kania)
Stron: 288
Cena : 59.00 zł
wydanie oryginalne :
Nicole S. Young  – ‘Food Photography: From Snapshots to Great Shots’
Wydawnictwo Peachpit Press (sierpień 2011)

*   *   *

ujecia-ze-smakiem2Drugą książką jest pozycja, o której pisałam Wam już kilka miesięcy temu – klik : ‘Ujęcia ze smakiem’ (‘Plate to Pixel’) autorstwa Hélène Dujardin (autorki blogu ‘Tartelette’), której polska wersja ukazała się na początku roku. Wspominam dziś o niej ponownie, gdyż tematycznie jest ona bardzo blisko związana z ‘Fotografią kulinarną’ Nicole S. Young (poza tym obydwie książki ukazały się na rynku w ubiegłym roku, ‘Plate to Pixel’ w maju 2011, a ‘Food Photography’ – w sierpniu).
I ta książka napisana jest prostym, przystępnym językiem, a całość jest bogato zilustrowana pięknymi zdjęciami Hélène, dzięki czemu łatwiej jest pewne zagadnienia sobie wyobrazić i przyswoić. Tutaj również znajdziecie rozdział o podstawach fotografii, o podstawowych ustawieniach aparatu, fotografii w świetle naturalnym i sztucznym, o kompozycji, przygotowaniu do sesji, stylizacji czy postprodukcji. Mam wrażenie, iż na takiej samej ilości stronic, to w ‘Ujęciach ze smakiem’ znajdziecie więcej opisów, wskazówek i porad (a ja jako belfer lubię, gdy mam więcej tekstu do czytania ;)). Autorka analizuje tutaj zdjęcia zamieszczone wcześniej na blogu i opisuje co, jak i dlaczego zrobiła w ten a nie inny sposób.
Tak jak pisałam również a propos wcześniejszej książki – i ta jest pozycją bardziej dla początkujących, niż dla zaawansowanych fotografów, jednak dla osób zadających sobie często bardzo podstawowe pytania i chcących ulepszyć swoje zdjęcia, ucząc się od jednej z bardziej znanych postaci kulinarnej blogosfery – będzie idelana.

Jeśli zapytacie mnie teraz, którą z książek w takim razie polecam, obawiam się, iż nie będę obiektywna; bardzo lubię blog i styl zdjęć Hélène Dujardin, więc już samo to było dobrym powodem by kupić jej książkę, gdy tylko ukazała się na Amazonie (a spełnieniem marzeń byłby udział w jednym z jej fotograficznych warsztatów), spodobała mi się również forma jej książki – bardziej osobista niż podręcznikowa. Dlatego radzę Wam przewertować obydwie pozycje w księgarni by sprawdzić, która z nich (również graficznie) bardziej do Was przemawia (tutaj – klik zwiastun książki).

Niestety jednak – jak pisałam w marcowym ‘książkowym’ poście – żałuję iż zmieniono polską okładkę ‘Ujęć ze smakiem’, gdyż ta oryginalna o wiele bardziej do mnie przemawia; porównując kilka dni temu wersję polską z oryginalną stwierdziłam również iż jakość / barwy zdjęć w polskim wydaniu nie do końca są wierne tym oryginalnym, co w przypadku książki poświęconej fotografii jest jednak znaczącym szczegółem…


Hélène Dujardin  – ‘Ujęcia ze smakiem. Kulisy fotografii kulinarnej i stylizacji dań’
wyd. Helion (luty 2012, tłumaczenie: Piotr Cieślak)
Stron: 288
cena: 59 zł
wydanie oryginalne :
Hélène Dujardin  – ‘Plate to Pixel’
wydawnictwo John Wiley & Sons (maj 2011)


*   *   *

I na koniec dobra wiadomość :) – jeśli któraś z książek Was zainteresowała i jeśli macie ochotę zgłębić tajniki fotografii kulinarnej, napiszcie proszę w komentarzach którą z pozycji chcielibyście mieć i dlaczego, i jeśli szczęście się do Was uśmiechnie – książki trafią również w Wasze ręce (czekam na komentarze do niedzieli).

Pozdrawiam serdecznie!


ostatnia edycja – 10.09.2011

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Książkowo, z Ottolenghi

W poprzednim książkowym wpisie ‘nie zmieściło się’ kilka widocznych na zdjęciu pozycji, dziś więc kilka słów o dwóch spośród nich (a żeby było bardziej kulinarnie, to pod koniec wpisu zapraszam również na zupę :)

plentyPierwsza z nich to ‘Plenty’ autorstwa Yotama Ottolenghi. Mieszanka kulturowa, z jaką miał styczność od dziecka (urodzony w Jerozolimie, w rodzinie z wéosko-niemieckimi korzeniami) powoduje, iż jego przepisy są oryginalne, lekkie i pełne świeżości. Jak mówi sam Ottolenghi – jego kuchnię charakteryzuje przede wszystkim prostota* oraz przewaga wpływów śródziemnomorskich i bliskowschodnich.
*prostota – nie w sensie minimalistycznej ilości składników, a w sensie sposobu, w jaki dana potrawa jest przygotowywana  (dopisek po lekturze komentarzy)

W ‘Plenty’ autor (właściciel kilku londyńskich restauracji) proponuje nam 120 wergetariańskich przepisów, z których wiele było przygotowanych specjalnie dla weekendowych edycji brytyjskiego dziennika ‘The Guardian’ i opublikowanych na jego łamach w rubryce zatytułowanej ‘The New Vegetarian’ (co ciekawe – Ottolenghi nie jest wegetarianinem, dlatego przez pewnien czas wahał się, czy pisanie takowej rubryki jest dobrym pomysłem; niektórzy czytelnicy nie byli podobno zachwyceni faktem, iż o nowych, wegetariańskich recepturach pisze ktoś, kto spożywa mięso…).

Książka podzielona jest na 15 rozdziałów, między innymi : warzywa korzeniowe, owoce i sery, grzyby, pomidory, cukinie i dynie oraz… Jej Wysokość Oberżyna :) (‚The Mighty Aubergine’) która jest (jak można domyślić się po tytule poświęconego jej rozdziału ;)) ulubionym warzywem autora. Przepisy Ottolenghi są skonstruowane wokół jednego głównego składnika, który stara się on wysublimować, pokazać go w nowym świetle, stale jednak pozostawiając go w centrum uwagi.


ottolenghi_cookbook2
‘The Cookbook’ to wcześniejsza, pierwsza książka Ottolenghi (napisana przy udziale Sami Tamimi). Znajdziemy tutaj 140 przepisów z restauracji Ottolenghi, nie tylko na dania wegetariańskie, ale również na te z dotatkiem mięsa i ryb, na wypieki (w tym również na pieczywo) i – tak jak w ‘Plenty’ – już tutaj Jej Wysokość Oberżyna miała osobny poświęcony sobie rozdział ;) Mieszanka smaków, aromatów, kulinarnych tradycji  oraz kreatywność i finezja, to pierwsze wrażenia z przekartkowanych stron.

A dla Was, na zachętę, jeden z przepisów z ‘The Cookbook’ na zupę soczewicową z boćwiną (trzeba było zagospodarować boćwinową nadwyżkę ;)).
Zupa nie jest może zbytnio ‘wyględna’, jednak smakowo przypadła nam do gustu (Gospodarnej Narzeczonej też podobno smakowała ;)).

Poniżej dwie wersje zupy : oryginalna oraz druga – lekko przeze mnie zmodyfikowana.

ottolenghi_zupa_soczewica2

Zupa z soczewicy z boćwiną

(Ottolenghi – ‘The Cookbook’)

na ok. 6 porcji

500 g ‘połówek’ czerwonej soczewicy
2,5 litra zimnej wody
2 średniej wielkości czerwone cebule
2 łyżki oliwy
200 g boćwiny (u mnie 250 g)
50 g świeżej kolendry
2 łyżeczki mielonego kuminu
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka nasion kolendry
3 ząbki czosnku
50 g masła (użyłam klarowanego)
sól, pieprz

dodatkowo :
otarta skórka z ½ cytryny
4 cytryny pokrojone na ćwiartki
chleb na zakwasie

Soczewicę płuczemy w dużej ilości zimnej wody, przekładamy do dużego garnka, wlewamy 2,5 litra wody  i gotujemy ok. 35 minut (zdejmujemy ewentualne szumowiny podczas gotowania).
W tym czasie myjemy liście boćwiny, odkrawamy łodygę oraz twarde unerwienia i kroimy (niezbyt drobno) wraz z kolendrą (pozostawiamy kilka listków kolendry do dekoracji).
Cebulę obieramy i kroimy w cienkie plastry, a następnie dusimy na rozgrzanej oliwie przez ok. 4-5 minut (cebula nie powinna zbrązowieć, ma tylko ‘zmięknąć’).
‘Wyławiamy’ mniej więcej połowę ugotowanej soczewicy i tę pozostałą w garnku miksujemy. Następnie ponownie dodajemy resztę soczewicy, poszatkowaną boćwinę i kolendrę, uduszoną cebulę oraz kumin i cynamon, doprawiamy do smaku solą i pieprzem i podgrzewamy zupę przez ok. 5 minut.
W moździerzu rozcieramy ząbki czosnku i nasiona kolendry (ewentualnie rozgniatamy i drobno szatkujemy), podsmażamy na rozgrzanym maśle przez ok. 2 minuty, następnie dodajemy do zupy i pozostawiamy zupę pod przykryciem na ok. 5 minut.
Przed podaniem dekorujemy otartą skórką z cytryny oraz kolendrą i serwujemy zupę z dodatkiem chleba oraz cząstek cytryny (do każdej porcji zupy wkrapiamy sok z wyciśniętej cytryny).

ottolenghi_zupa_soczewica01

Uwagi :

- przy drugim podejściu zupę przygotowałam nieco inaczej : tak jak robię w przypadku dań kuchni hinduskiej np., najpierw udusiłam cebulę na rozgrzanym maśle klarowanym, później dodałam czosnek, kumin i nasiona kolendry i po ok. minucie – dwóch dodałam soczewicę, jedną małą laskę cynamonu oraz łodyżki kolendry (nadają dodatkowego aromatu), zalałam wodą i gotowałam krócej niż w oryginalnym przepisie, ok. 20 minut. Część soku z cytryny (mniej więcej z połowy cytryny) oraz otartą skórkę dodałam już po zmiksowaniu zupy (wcześniej ‘wyłowiłam’ łodyżki kolendry i cynamon). Mam wrażenie, że zupa nabrała dzięki temu nieco głębszego smaku i aromatu, ale może to tylko kwestia przyzwyczajenia… ;)

edycja – 25.03

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu!

I nie zapomnijcie, że będziemy spać o godzinę krócej ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Książkowo…

livres2012_1

Od grudnia do marca (czyli w świąteczno-urodzinowo-imieninowym czasie ;)) moje książkowe zbiory zawsze się ‘odrobinę’ ;) powiększają. Znajomi i bliscy wiedzą, że – od zawsze właściwie – najlepszym prezentem są dla mnie książki właśnie; jako dziecko, pierwszą rzeczą po jaką sięgałam rano i ostatnią, jaką miałam w rękach wieczorem, była książka. Z tą tylko różnicą, że od kilku(-nastu ;)) lat zdecydowanie więcej jest tych o tematyce kulinarnej.
Dziś będzie o kilku z nich (o wcześniejszych wspominałam tutaj – klik), reszta zaś sukcesywnie w kolejnych ‘odcinkach’ ;).

tea_with_beaNiedawno ktoś sprawił mi niesamowitą niespodziankę, przysyłając mi książkę ‘Tea with Bea’ (prawda, że ładny tytuł? :)).
Autorką jest pracująca wcześniej dla londyńskiej restauracji sieci Nobu Bea Vo (amerykańskiego pochodzenia pastry chef), dziś właścicielka znanej i popularnej londyńskiej cukierni (tea room) Bea’s of Bloomsbury.
W książce znajdziecie ponad 60 przepisów łączących amerykańskie tradycje i angielski szyk. Są tu ciasteczka i różne małe słodkości (cookies & bars), są muffiny, słynne cupcakes czy scones, pyszne tarty, ciasta oraz ‘serniki’ (cheescakes) w różnych wersjach. Dodatkowo zamieszczone są też podstawowe przepisy na ciasta i kremy, które pozwolą nam na różne ‘wariacje na temat’, a niezwykle apetyczne zdjęcia powodują, iż trudno jest zdecydować, co upiec w pierwszej kolejności (o czym świadczą pierwsze zaznaczone karteczkami przepisy, widoczne poniżej ;)). Z pewnością znaleźć tutaj można idealny dodatek (nie tylko) do popołudniowej kawy czy herbaty, również w formie bezglutenowej i wegańskiej. Jak mówi autorka – pieczenie jest lepsze od terapii ;) a ja dodam, iż od samego patrzenia na zdjęcia jej smakołyków robi się cieplej na duszy :)

tea_with_bea3


(kilka dodatkowych zdjęć oraz wywiad z autorką możecie znaleźć tutaj – klik)

Pozycja na którą niecierpliwie czekałam już od kilku długich miesięcy, to ‘La Tartine Gourmande’, autorki bloga o tym samym tytule (nota bene – również Bea ;)).


tartine_gourmande

Książka jest dokładnie taka jak ją sobie wyobrażałam : pełna ciepłych, urokliwych zdjęć, ciekawych opowieści i sympatycznych przepisów (bezglutenowych), a wszystko utrzymane jest w charakterze bloga Béatrice : jest kolorowo, radośnie i słonecznie. Miłośnicy stylu autorki z pewnością się więc nie zawiodą. Książkę poleca również David Lebovitz, Heidi Swanson oraz Clotilde Dusoulier, jest to więc chyba wystarczająca rekomendacja :)

(tutaj możecie zobaczyć kilka stron książki – klik, a u Hélène – Tartelette przeczytacie wywiad z Béatrice – klik)

A skoro mowa o bloggerkach i jej książkach, to niedawno ukazała się polska wersja ‘Plate to Pixel’ wspomnianej Hélène Dujardin, autorki bloga ‘Tartelette’, (w polskim przekładzie zatytułowana ‘Ujęcia ze smakiem’), której recenzję być może czytaliście już u Liski.



plate_to_pixel_pl2

Jest to książka, która z całą pewnocią przyda się początkującym fotografom (szczególnie jeśli chodzi o fotografię kulinarną), napisana jest bowiem prostym, przystępnym językiem, a ponadto teoria ilustrowana jest wieloma zdjęciami Hélène, dzięki czemu pewne zagadnienia zdecydowanie łatwiej jest sobie wyobrazić i przyswoić. Jeśli jednak o fotografii macie już jako takie pojęcie, to książką możecie być nieco rozczarowani, skupia się ona bowiem na bardzo podstawowych zagadnieniach. Mimo wszystko jednak uważam, iż dobrze, że tego typu książka (nareszcie) powstała, gdyż pozycje pisane niezwykle technicznym językiem nie zawsze są zrozumiałe dla kogoś, kto w temacie fotografii dopiero raczkuje, to raz, a dwa – zdjęcia kulinarne są jednak dosyć specyficznym tematem, warto więc – zaczynając naszą przygodę z fotografią kulinarną – sięgnąć do wskazówek i porad Hélène Dujardin (ja żałuję tylko jednego : że książka nie istniała 4-5 lat temu, gdy sama metodą prób i błędów uczyłam się robienia tego typu zdjęć…).
Niestety nie znam wersji polskiej (mam tylko tę oryginalną), nie wiem więc, jak tłumaczenie ma się do oryginału, dlatego chętnie przeczytam również Wasze opinie na temat ‘Ujęć ze smakiem’.
Po więcej szczegółów na temat książki odsyłam Was również do wspomnianego wyżej wpisu Liski – klik, a przy okazji polecam Wam także wpis Karoliny – klik, która latem zeszłego roku również pisała o ‘Plate to Pixel’.

basic_to_brilliantA propos Hélène Dujardin i jej zdjęć, to niedawno kupiłam również polecaną przez nią książkę ‘Basic to Brilliant, Y’All’ autorstwa Virginii Willis (być może znacie jej poprzednią książkę ‘Bon Appetit, Y’all’, która była sporym sukcesem), do której potrawy fotografowała właśnie Hélène. Znajdziecie tutaj receptury na tradycyjne dania, gdzie francuska klasyka łączy się z amerykańskimi, południowymi wpływami (dania rodem np. z Luizjany czy Georgii), a wszystko dodatkowo okraszone jest nieocenionymi radami Virginii jak przekształcić podstawowy przepis w danie z tzw. ‘twistem’, dzięki czemu ‘basic’ przekształcimy w ‘brilliant’ :)

Przyznaję, iż od pewnego czasu wszystko co ‚południowe’ w podtytule (‚southern’) przyciąga mnie jak magnes, prawie tak bardzo, jak ‚rustic italian’ ;) dlatego nie miałam wątpliwości, iż i ta książka przypadnie mi do gustu. Może Wam również? :)

(zainteresowanym polecam również bloga Virginii Willis – klik)

O pozostałych książkach napiszę w następnym ‚odcinku’ – może i Wy niektóre z tych widniejących na pierwszym zdjęciu już macie / znacie?

*   *   *

A w przyszłym tygodniu zapraszam Was na dwa dania, z których jedno ‚na surowo’ wygląda tak :


zagadka

Czy ktoś wie może, co to takiego? Czekam na Wasze propozycje :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email