Archiwa kategorii: jesien

Pieczone warzywa i jesienna sałatka

pieczone_warzywa_kasza2


Wciąż pokutuje opinia, iż jesienią i zimą nie jest łatwo przygotować w kuchni coś ciekawego / kolorowego / optymistycznie nastrajającego (niepotrzebne skreślić ;)). Sezonowe, jesienne warzywa ponoć nie zawsze są wystarczającą inspiracją, z czym – jak już pewnie wiecie – absolutnie się nie zgadzam! :) I jak najczęściej staram się przekonać ‘niedowiarków’, iż nawet teraz na naszych talerzach naprawdę nie musi być nudno, że może być kolorowo i smacznie.

(zainteresowanym przypominam dwa wcześniejsze wpisy dotyczące jesienno-zimowych warzyw : tutaj tegoroczny – klik oraz zeszłoroczny – klik)

warzywa_jesien2011

Oprócz dyni (która góści u mnie aż do wiosny), jesienią i zimą warto włączyć do naszego menu wszelkie korzenne warzywa; buraki, pasternak, pietruszka, seler czy rzepa (uwielbiam surówkę z czarnej rzepy!) pełne są witamin i soli mineralnych, które z pewnością pomogą w walce z jesiennym katarem i przeziębieniem ;)

betteraves3couleurs

Warzywa, które mamy teraz do dyspozycji nie są może wizualnie tak atrakcyjne jak wiosenne nowalijki, potrzebują też zdecydowanie dłuższej ‘obróbki’, warto jednak pośwęcić im nieco naszego cennego czasu i włączyć je do jesienno-zimowego menu. A tym, którzy twierdzą, iż aktualne sezonowe warzywa są szare i nudne, polecam mariaż żółtych i ‘pasiastych’ buraków (odmiana ‘chioggia’) – czyż nie są urocze? :)  W smaku są o wiele bardziej delikatne od poczciwego buraka ćwikłowego, sprawdzą się więc tam, gdzie nie chcemy ‚zagłuszać’ bardziej wyrazistych składników.

betteraves_ch2
buraki – odmiana ‘chioggia’

Tego typu warzywa wyjątkowo dobrze smakują pieczone, potęguje to bowiem ich smak i aromat. Tym razem małe buraki (pokrojone w ósemki) upiekłam skropione oliwą, z dodatkiem soku z pomarańczy i odrobiny mielonego kuminu, co nawet ‚nie-warzywnym’ osobnikom wyjątkowo przypadło do gustu ;)
(pomysł podpatrzyłam 2-3 miesiące temu w jednym z czasopism kulinarnych, niestety nie pomnę w którym… bardzo możliwe, że był to miesięcznik Delicious lub BBC Good Food)

buraki_pieczone

Do tego pieczona dynia, pasternak i korzeń pietruszki (warzywa piekłam w 200°, do miękkości, lekko posolone i skropione oliwą, przez ok. 30 minut – buraki nieco dłużej), prażona kasza gryczana oraz pomarańczowy vinaigrette : ok. 3 łyżki oliwy3 łyżki wyciśniętego soku z pomarańczy + niecała łyżka redukcji octu balsamicznego / ‘kremu’ (lub ok. 1 łyżka octu balsamicznego + odrobina miodu lub syropu z agawy); sos mieszamy z połową czerwonej cebuli (kroimy ją w cienkie piórka) i dodajemy sporo posiekanej natki pietruszki; całość posypujemy lekko uprażonymi na suchej patelni orzechami lub pistacjami i suszoną żurawiną.

(inspiracja : roasted veg winter salad, ‚Feel Good Food’, z moimi sporymi zmianami)

pieczone_warzywa_kasza1

Mimo, iż ‘mięsożercom’ trudno w to uwierzyć ;) to sałatka ta jest naprawdę niezwykle sycąca; jeśli nie lubicie kaszy gryczanej, możecie użyć każdej innej lub też podać sałatkę np. z soczewicą czy komosą ryżową (quinoa). Wszelkie warianty są jak najbardziej dozwolone, choć mnie właśnie z kaszą gryczaną sałatka ta smakuje najbardziej :) A nadmiar pieczonej dyni i buraków podaję często w towarzystwie rukoli i koziego sera, idealnie bowiem do siebie pasują.

warzywa_pieczone_salade

*   *   *

and the Winner is… czyli nowa książka Sophie Dahl trafia do :

Trzkasieńki

(zamiast losującej ‚sierotki’ ;) czy maszyny losującej tym razem była to ‚mieszanka’ dnia i roku moich urodzin – komentarze wpisane podwójnie przez te samą osobę liczyłam tylko raz)

Kasiu, proszę o kontakt zatem i mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę udanego tygodnia!

I przypominam, iż we wtorek możecie upiec szwedzkie bułeczki adwentowe z szafranem (Lusserkatter), pieczone w Szwecji w dzień świętej Łucji (zeszłoroczny wpis i przepis tutaj – klik)

lussekatter1

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Biscotti – cantucci – cantuccini i coś na rozgrzewkę

biscotti_gingembre2

Czy na chłodne, grudniowe popołudnie jest coś bardziej rozgrzewającego niż dawka imbiru? Tak – potrójna dawka imbiru! :) Tak jak w dzisiejszych potrójnie imbirowych biscotti, idealnych na ten jesienno-zimowy czas.

Rodem ze słonecznej Toskanii, te małe słodkości wypiekane były początkowo bez jajek, za to z dodatkiem anyżu (znane również – a może przede wszystkim – jako cantucci / cantuccini). To jednak za sprawą Antonio Matei (w 1858 roku) zaczęto dodawać do ciasta jajka i migdały i tak oto w Prato powstała chluba toskańskich, znanych na całym świecie ciasteczek – Biscotti di Prato.
Dziś ‘wariacji na temat’ i kombinacji smakowych mamy bez liku, jednak te klasyczne cantucci / cantuccini nie zawierają innych dodatków prócz migdałów właśnie. Te tradycyjne, wypiekane bez tłuszczu, są zdecydowanie twardsze od ich ‘tłuszczowych’ kuzynów ;) Wszystkie są niezwykle szybkie i łatwe w przygotowaniu, co jest ich zdecydowanym atutem. Na dodatek można je dosyć długo przechowywać w szczelnym, hermetycznym pudełku, o ile oczywiście mamy wystarczająco dużo silnej woli ;) Tego typu wypieki mogą być też niezwykle sympatycznym kulinarnym podarkiem, mam więc nadzieję, że i Wam dzisiejszy przepis się przyda, nie tylko na zbliżające się Święta.
Poniżej – z moimi niewielkimi zmianami :

biscotti_gingembre4

Potrójnie imbirowe biscotti / cantucci (Tripple Ginger Biscotti)

przepis autorstwa Lou Seiberts Pappas – ‚Biscotti Cook Book’ (podany na forum Mniam przez Bajaderkę; tutaj – klik przepis również po angielsku)

3/4 szklanki migdałów (ok. 115 g)
115 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru trzcinowego (u mnie 160 g cukru zmielonego)
2 łyżki melasy
2 jajka
2 1/4 szklanki mąki (użyłam ok. 330 g, użyłam mąki T 650)
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
spora szczypta soli
2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżki świeżo drobno posiekanego imbiru
2/3 szklanki kandyzowanego imbiru, drobno posiekanego (ok 115 g)
opcjonalnie : skórka otarta z 1 małej cytryny

Piekarnik rozgrzać do 170°.
Migdały lekko zrumienić na suchej patelni lub w piekarniku, wystudzić i grubo posiekać.
Mąkę wymieszać z solą, proszkiem do pieczenia i mielonym imbirem.
Masło utrzeć z cukrem na lekką, puszystą masę (min. 5 minut), dodać melasę i otartą skórkę z cytryny i – wciąż ucierając – dodawać po jednym jajku. Następnie dodać partiami mąkę (stale mieszając na wolnych obrotach), a na koniec – migdały oraz świeży i kandyzowany imbir.
Ciasto podzielić na dwie części i z każdej uformować długi wałek (ok. 5 cm x 35) i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec ok. 25 – 30 minut, aż ciasto się dobrze zrumieni. Przestudzić (ok. 5 – 10 min), po czym pokroić (lekko ukośnie) na kromeczki o grubości ok. 1,5 cm. Ułożyć je na blasze i piec ok. 8-10 minut, przewracając je ewentualnie na drugą stronę w połowie pieczenia.
Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.

Uwagi :
- do drugiej partii ciasta dodałam otartą skórkę z cytryny, która wg mnie świetnie komponuje się z imbirem, możecie jednak oczywiście ją pominąć
- jeśli obawiacie się zbyt mocno imbirowego smaku, możecie zmniejszyć nieco ilość mielonego imbiru, radzę jednak nie zmieniać proporcji świeżego i kandyzowanego imbiru, nadają bowiem ciasteczkom odpowiedniego smaku i aromatu
- zamiast 2 długich wałków ciasta, można przygotować 3-4 krótsze

biscotti_gingembre1


Po długim dniu pracy biscotti idealnie pasują do popołudniowo-wieczornej herbaty, w moim przypadku również imbirowej :) Choć przyznaję, że ich tradycyjne połączenie z Vin Santo jak najbardziej do mnie przemawia – rozgrzewa prawie tak jak imirowa herbatka ;)
(przy okazji zerknijcie również do Małgosi – klik, u której znajdziecie bardziej klasyczny przepis)

biscotti_gingembre3

Wielbicielom biscotti / cantucci polecam również dwa poprzednie przepisy : pyyyszne  biscotti z suszonymi żurawinami i orzechami oraz korzenne biscotti z koryntkamiklik.

Przypominam także zeszłoroczny wpis o imbirze kandyzowanymklik, który cieszy się dosyć dużą popularnością.

imbirkandyzwsyropie01

A dzisiejszy przepis dołączam do Korzennego Festiwalu Ptasi :)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jesienne ciasto z żurawiną, orzechami i pomarańczową nutą

airelles_noix

Czerwień żurawiny nieodmiennie kojarzy mi się ze zbliżającymi się Świętami. Suszona lub świeża jest nieodłącznym dodatkiem jesienno-zimowych smakołyków i przetworów, nie tylko tych słodkich. Jako dziecko uwielbiałam lekko kwaskowy smak smażonej kuzynki żurawiny, czyli czerwonej borówki brusznicy (Leloop, dziękuję za czujność! :) ), której mama używała później do wypieku pysznego, kruchego ciasta. A smażenie poprzedzone było osobistym ‚borówkobraniem’ w lesie, co zawsze było wielką frajdą ;)

cake_cranberry2

Kilka tygodni temu, w specjalnym wydaniu ‘Holiday’ Marthy Stewart znalazłam przepis, który wyjątkowo mi się spodobał : mini-keksy z żurawiną, orzechami i nutą pomarańczy. Kwintesencja jesienno-zimowych smaków :) Niestety ze względu na alergię nieco przepis zmodyfikowałam (śmietanę jak zwykle zastąpiłam jogurtem owczym), jednak zainteresowanych oryginałem odsyłam na koniec wpisu, gdzie umieszczę pierwotne składniki i proporcje.
Ciasto jest aromatyczne i delikatne, nie za słodkie, prawdziwie jesienne. W oryginale z dodatkiem ekstraktu waniliowego, mnie jednak bardziej posmakowała chyba wersja bez wanilii, która tłumiła nieco smak i aromat pomarańczy.

cake_cranberry3

Ciasto z żurawiną, orzechami i pomarańczową nutą

proporcje na 3 małe keksówki 8 x 15
(lub jedna większa keksówka 12 x 30 / średniej wielkości foremka babkowa z kominkiem)

115 g masła
175 g cukru (użyłam jasnego trzcinowego, zmielonego)
otarta skórka z 1 dużej pomarańczy
2 jajka
120 ml jogurtu (używam owczego 6% tłuszczu)
2 łyżki soku z pomarańczy lub Grand Marnier
(opcjonalnie – 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego)
230 g mąki
1/8 łyżeczki soli
¾ łyżeczki sody
¾ łyżeczki proszku do pieczenia
85 g orzechów włoskich
85 g świeżej żurawiny (użyłam odmiany o dużych owocach)

uwaga : wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową !
Piekarnik rozgrzać do 180°.
Foremki natłuścić i delikatnie wysypać mąką (lub wyłożyć papierem do pieczenia).
Orzechy deliakatnie zrumienić na suchej patelni, ostudzić, poszatkować. Żurawinę opłukać i dokładnie osuszyć.
Jogurt wymieszać z sokiem pomarańczowym (lub Grand Marnier) i – ewentualnie – z ekstraktem waniliowym). Mąkę wymieszać z proszkiem, sodą i solą.
Masło ubić z cukrem do białości (ok. 5 minut), dodać skórkę pomarańczową oraz – stale ubijając – dodawać po 1 jajku. Następnie dodawać na przemian po 1/3 jogurtu i mąki, stale mieszając na wolnych obrotach (nie mieszać zbyt długo, tylko do połączenia się składników). Na koniec dodać posiekane orzechy i żurawinę, wymieszać i przełożyć masę do foremek.
Piec ok. 30-35 minut lub do suchego patyczka (nieco dłużej, jeśli pieczemy ciasto w jednej większej formie). Przestudzić ciasto przez kilka minut w foremce a następnie przełożyć na kratkę.


dla zainteresowanych – oryginalne proporcje i składniki :
115 g masła – 2 szklanki (250 ml) mąki – ¾ szklanki tłustej śmietany – 1 szklanka cukru – 2 jajka – ¾ szklanki żurawiny – ¼ szklanki orzechów – otarta skórka z 1 pomarańczy + 2 łyżki soku – 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego – ¼ łyżeczki soli – ¼ łyżeczki proszku do pieczenia – ¼ łyżeczki sody (niestety z tą ilością środków spulchniających ciasto praktycznie nie rośnie…)

*   *   *

A od dziś czerwień towarzyszy mi nie tylko w kuchni, ale i w pierwszych adwentowo-świątecznych dekoracjach i najczęściej to właśnie czerwone świece zdobią mój adwentowy wieniec (zwany po francusku ‘koroną adwentową’ – couronne de l’Avent). Wiem, wiem – to bardzo mało oryginalny kolor ;) pod tym względem jestem jednak tradycjonalistką i to właśnie czerwień o tej porze roku przyciąga mnie jak magnes :)

couronne_avent


Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email