Archiwa kategorii: jesien

Kremowa zupa soczewicowo-dyniowa i wyczekana książka

c_et_v3Na książkę Aran Goyoaga, autorki bloga ‘Cannelle et Vanille’, czekałam bardzo niecierpliwie i wpisałam ją na moją książkową listę zakupów jeszcze zanim pojawiła się na rynku wydawniczym. Jako iż jestem niereformowalnym wzrokowcem, to zdjęcia Aran przyciągają mnie chyba nawet jeszcze bardziej niż same przepisy : bije z nich świeżość i lekkość, zawsze jest kolorowo i smacznie.

‘Small Plates, Sweet Treats’ to zbiór 120 bezglutenowych przepisów, a każdy z nich ilustrowany jest pięknymi zdjęciami Autorki.  Książka podzielona jest na rozdziały według pór roku (zaczyna się od jesieni) i w każdym z nich znajdziemy receptury z użyciem sezonowych produktów, co – jak chyba wiecie – wyjątkowo sobie cenię.

Książka jest pięknie i starannie wydana, podoba mi się też przejrzystość tekstów / przepisów oraz sama grafika i układ książki. Wagi i miary podawane są tu nie tylko w ‘szklankach’ i ‘uncjach’, ale jednocześnie w gramach i mililitrach, co jest bardzo praktyczne (nie lubię ciągłego ‘przeliczania’, szczególnie gdy jest tego w przepisie sporo ;)).

c_et_v1


Przyznajcie sami – czyż można oprzeć się tak smakowitym fotografiom?! Każde zdjęcie powoduje, iż ma się ochotę natychmiast zakasać rękawy i zabrać się za kucharzenie ;) A to z całą pewnością najlepsza rekomendacja :)

c_et_v2
Niewiele jest tutaj przepisów, których nie mam ochoty przygotować i właściwie na każdej stronie mogłabym przykleić karteczkę ‘do zrobienia’; są tu zupy, zapiekanki, wytrawne tarty i placuszki, sałatki, ciasta, desery… Znajdziecie tu również kilka dań mięsnych i rybnych, choć większość receptur bazuje jednak na warzywach i – jak wspominałam wyżej – bezglutenowych produktach.

c_et_v4


Testowanie przepisów zaczęłam rzecz jasna od… dyni! :) Spodobało mi się zdjęcie pewnej soczewicowo-dyniowej zupy, a jako iż to połączenie bardzo często gości jesienią i zimą w mojej kuchni, to zupa nie mogła mi / nam nie smakować. W oryginale podawana jest ona z dodatkiem przegrzebków, które ja zastąpiłam kawałkami wędzonej na ciepło ryby, gdyż konsystencja i smak przegrzebków niestety nie do końca mi odpowiada. Do tego przygotowujemy chipsy z fioletowych ziemniaków, które kolorystycznie świetnie tutaj pasują i wnoszą dodatkowy element kruchej, chrupkiej tekstury i całość staje się wtedy prawdziwą ucztą nie tylko dla naszych kubków smakowych, ale i dla oczu :)

(oczywiście na zdjęciach Aran zupa wygląda zdecydowanie bardziej zachęcająco niż na moich…)

soupe_courge_c_et_v2

Kremowa zupa soczewicowo-dyniowa z fioletowymi chipsami i przegrzebkami

na 6 porcji

90 ml oliwy (6 łyżek)
1 średniej wielkości szalotka
2 ząbki czosnku
2 średniej wielkości marchewki
1 łodyga selera
1 łyżeczka świeżych listków tymianku
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
200 g (250 ml) czerwonej soczewicy
ok. 700 g miąższu dyni
1 średniej wielkości ziemniak
1 litr bulionu (u mnie warzywny)
2 fioletowe ziemniaki
opcjonalnie – małże Św Jakuba (przegrzebki), ok. 110 g
natka pietruszki do dekoracji (u mnie listki tymianku)
olej z pestek dyni (zastąpiłam oliwą truflową)

Szalotkę i czosnek poszatkować. Warzywa umyć, osuszyć, obrać i pokroić w kostkę (mniej więcej podobnej wielkości). Soczewicę wypłukać.
2 łyżki oliwy podgrzać w dużym rondlu, dodać szalotkę, czosnek, marchewkę, pokrojoną łodygę selera, listki tymianku , pół łyżeczki soli oraz pieprz i dusić warzywa mieszając od czasu do czasu przez ok. 5 minut (aż warzywa zaczną być lekko miękkie). Dodać soczewicę, dynię, ziemniak, bulion oraz pozostałe pół łyżeczki soli, przykryć i gotować ok. 20 minut. Następnie zupę zmiksować i doprawić do smaku.
Fioletowe ziemniaki obrać i pokroić na bardzo cienkie plasterki (użyłam szatkownicy / mandoliny). Na małej patelni lub w rondlu podgrzać pozostałe 4 łyżki oliwy na średnim ogniu i porcjami smażyć plastry ziemniaków na lekko złoty kolor. Osuszyć na ręczniku papierowym.
Jeśli podajemy zupę z muszlami – doprawiamy je solą i pieprzem i smażymy od 30 do 60 sek. z każdej strony.
Serwujemy zupe udekorowaną ziemniaczanymi chipsami i muszlami.
Zupę można przechowywać do 3 dni w lodówce lub zamrozić (na ok. miesiąc).

soupe_courge_c_et_v1
Uwagi :

- jest to chyba idealna zupa dla tych, którzy twierdzą, iż nie lubią dyni, gdyż dzieki dodatkowi soczewicy (oraz pozostałych warzyw) smak dyni jest bardzo łagodny (dlatego teraz dodaję tu nieco mniej soczewicy, ok. 120 – 150 g, by bardziej czuć dynię właśnie…)

- przy drugim ‘podejściu’ postąpiłam nieco inaczej, jak przy większości przygotowywanych przeze mnie aktualnie warzywnych zup : najpierw podsmażyłam cebulę z czosnkiem i tymiankiem, a później dodałam wszystkie warzywa i dusiłam /smażyłam je jeszcze ok. 10 minut; następnie dodałam soczewicę i bulion i gotowałam jeszcze przez ok. 15 minut od zagotowania, po czym zmiskowałam zupę i doprawiłam do smaku; w ten weekend zaś dla odmiany warzywa zostaną zdeglasowane białym winem (i mam nadzieję, że będzie to udany mariaż… ;))

- zamiast oleju z pestek dyni tym razem użyłam niewielkiej ilości oliwy truflowej, która nadaje zupie wspaniałego ‘ziemistego’ smaku i aromatu (uważamy jednak, by nie zdominowała ona smaku zupy)

- przed podaniem ‘ozdobiłam’ zupę listkami świeżego tymianku i czerwonym pieprzem


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania przepisu? I do zakupu książki przy okazji… ;)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Lubię listopad!

listopad2
Jeszcze nie tak dawno nie przypuszczałam nawet, że kiedyś to powiem : tak, lubię listopad! I co ciekawe – z roku na rok coraz bardziej (wprost proporcjonalnie do upływających lat… ;)).
Oczywiście słoneczne dni są wyjątkowo mile teraz widziane; wystawiam twarz do słońca i spacerując wśród szeleszczących liści podziwiam kolory, jakimi jesień maluje wszystko dokoła. I jak co roku fascynuje mnie fakt, iż soczysta zieleń drzew przyodziewa się w tak niesamowitą paletę barw.

listopad1
Od czasu do czasu wyruszam więc w plener z aparatem, by choć na chwilę zatrzymać w obiektywie tę jesienną aurę. A marznące podczas naciskania spustu migawki palce przypominają, iż mimo błyszczącego na firmamencie słońca pora już najwyższa, by pomyśleć o zapomnianych w czeluściach szafy rękawiczkach…

listopad3
Wracam do domu lekko zmarznięta, ale i tak zadowolona z tej jesiennej przechadzki. A na rozgrzewkę przygotowuję szybką zupę z pieczonej dyni, która robi się praktycznie sama : ćwiartki dyni (Hokkaido) układam na blasze wraz z kilkoma ząbkami czosnku (w łupince), lekko smaruję dynią oliwą i kładę kilka gałązek tymianku; następnie piekę wszystko do miękkości (ok. 15-20 minut – w zależnośćci od grubości plastrów dyni – w 200-220°C), po czym miksuję z dodatkiem lekkiego bulionu. Do tego odrobina oleju z pestek dyni oraz garść lekko posiekanych pestek i szybka, rozgrzewająca zupa trafia na nasz stół.

soupe_courge_novembre


A gdy listopadowe słońce chowa się za chmury (tak jak w ten weekend na przykład…) i zamiast niego towarzyszy nam już typowa o tej porze roku słota i spowijająca miasto mgła, wystarczy usiąść wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty, przeglądając ostatnie książkowe zakupy. Ale o nich więcej będzie już w następnych wpisach… ;)

listopad_livres

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Dyniowe ‘ślimaki’ drożdżowe

dyniowe_slimaczki1

Zamiast dyniowych ślimaków miał tutaj zagościć dziś piernik dyniowy, jednak zdjęcia pewnych moich wirtualnych znajomych okazały się tak zachęcające, że i ja nie zdołałam oprzeć się tym drożdżowym  smakołykom. Cóż bowiem może być lepszego od ciepłej, delikatnej bułeczki pachnącej pomarańczą i korzennymi przyprawami? I na dodatek z dyniową ‘wkładką’! ;) Zakasałam więc rękawy (czytaj : zmusiłam do pracy mojego ulubionego kuchennego pomocnika o ‘kocim’ pseudonimie ;)) i popełniłam owe dyniowe zawijańce. I jestem pewna, że wielbicielom tych tradycyjnych ‘cinnamon rolls’ również przypadną do gustu :)

dyniowe_slimaczki2
W oryginale bardziej korzenne niż u mnie (szczegóły w uwagach poniżej), jednak wersja cynamonowo-pomarańczowa bardzo przypadła mi do gustu (mocno korzenny będzie piernik, chciałam więc, by bułeczki pozostały delikatniejsze w smaku). Lekko zmodyfikowałam przepis zastępując część mąki pszennej razową orkiszową oraz – jak zwykle – dodając również oliwy, by ciasto nieco dłużej pozostało świeże. Choć ten ostatni szczegół nie do końca niestety się przydał, bułeczki bowiem ‘zniknęły’ zdecydowanie za szybko, ażeby móc debatować o ich przedłużonej świeżości ;)

Dyniowe ślimaki przygotowane wg oryginalnego przepisu możecie zobaczyć tutaj – klik oraz tutaj – klik (przepis pochodzi z książki ‘Baked Elements’), a poniżej moja, nieco zmieniona wersja.

dyniowe_slimaczki03

Dyniowe ślimaki z korzennym nadzieniem

na ok. 10-12 bułeczek, tortownica 24-25 cm średnicy

2 szklanki (ok. 280 g) mąki pszennej (typ 650 – 720)
1 szklanka (ok. 140 g) mąki orkiszowej razowej
7 g suchych drożdży
50 g jasnego cukru trzcinowego (używam zmielonego)
100-125 ml mleka
50 masła
2 łyżki oliwy lub delikatnego oleju
2 łyżki miodu (u mnie z kwiatów pomarańczy)
160 g dyniowego puree
1 rozbełtane jajko + 1 żółtko
otarta skórka z 1 małej pomarańczy
spora szczypta soli
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki kwiatu muszkatołowca w proszku (mace) lub gałki muszkatołowej

nadzienie :
2-3 łyżki stopionego masła
2-3 łyżki cukru (u mnie jasny trzcinowy)
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki zmielonego kardamonu

opcjonalnie, do posmarowania : 1-2 łyżki stopionego masła lub 1 żółtko + 1-2 łyżki mleka / śmietany

lukier : serek kremowy lub homogenizowany, cukier / miód do smaku, otarta skórka z ½ pomarańczy

100 ml mleka podgrzać wraz z masłem (ma być letnie / ciepłe, nie gorące). Mąkę wymieszać z solą i przyprawami, w zagłębienie wsypać cukier oraz drożdże, wymieszać. Następnie dodać mleko wraz ze stopionym masłem, wymieszać, dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto (minimum 5-8 minut). W zależności od stopnia wilgotności dyniowego puree oraz od użytego rodzaju mąki dodać nieco więcej mleka, a jeśli ciasto wciąż zbyt mocno się klei – dosypać nieco więcej mąki (jednak nie za dużo, ciasto bowiem będzie wtedy za suche). Uformować kulę, przełożyć do naoliwionej miski, szczelnie przykryć i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. godzinę (ciasto ma podwoić objętość).
Gdy ciasto jest już wyrośnięte, stopić i przestudzić masło. Cukier wymieszać z przyprawami.
Ciasto odgazować, przełożyć na wysypany mąką (lub wyłożony papierem) blat i rozwałkować na prostokąt (ok. 25 x 50 cm), posmarować masłem (pozostawiając ok. 1 cm ciasta od brzegu bez masła) i posypać cukrem. Następnie zwinąć ciasto w rulon (od długiego boku) i dobrze docisnąć brzegi, by ciasto się rozkleiło podczas pieczenia. Ostrym nożem pokroić rulon na ok. 5 cm kawałki i układać ‘ślimaczki’ w tortownicy. Przykryć foremkę i pozostawić bułeczki do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 minut).
Piekarnik nagrzać do 180-200°C.
Wyrośnięte bułeczki posmarować stopionym masłem lub żółtkiem wymieszanym z mlekiem (można pominąć).
Piec bułeczki ok. 20-30 minut (jeśli zbyt mocno się rumienią możemy przykryć je papierem / folią aluminiową pod koniec pieczenia i obniżyć nieco temperaturę). Przestudzić na kratce.
Serek wymieszać z otartą skórką z pomarańczy oraz z cukrem / miodem (do smaku) i serwować z dyniowymi ślimaczkami.

dyniowe_slimaczki4

Uwagi :

- o tym jak przygotować puree z dyni możecie przeczytać np. tutaj – klik lub tutaj – klik

- jako iż każda mąka chłonie nieco więcej /mniej płynu, dostosujmy jego ilość do konsystencji ciasta (jak i do wilgotności użytego puree z dyni)

- bułeczki z dodatkiem razowej mąki są może nieco mniej pulchne od ich ‘białych’ ;) odpowiedników, mnie jednak ich konsystencja i smak bardzo odpowiada; jeśli zdecydujecie się piec je bez dodatku mąki razowej, być może potrzeba będzie zmniejszyć nieznacznie ilość płynów

- ciasto po wyrobieniu nadal może być lekko klejące, nie dosypujmy jednak zbyt dużo mąki, by nie stało się ono później za suche

- ciasto można wałkować przez papier do pieczenia lub folię spożywczą, dzięki czemu unikniemy dodatkowego podsypywania ciasta mąką i zachowamy odpowiednią jego konsystencję

- cukru można dodać więcej lub mniej, wedle Waszych osobistych preferencji; miód można pominąć, choć nadaje on ciastu dodatkowego aromatu (pomijając miód dodajmy ewentualnie 1-2 łyżki płynu więcej)

- w oryginalnym przepisie ciasto jest bardziej korzenne (1 łyżeczka cynamonu + ¼ ł. gałki + ¼ ł. zmielonego ziela angielskiego + 1/8 ł. kardamonu + ¼ ł. imbiru), mnie jednak bardziej posmakowała wersja cynamonowo-pomarańczowa, jedynie z dodatkiem kardamonu do nadzienia

- w oryginale dodajemy miękkie masło w kawałkach, ja jednak przyzwyczaiłam się, by topić masło podgrzewając je wraz z mlekiem (stare, ‘maszynowe’ przyzwyczajenie sięgające już prawie 20 lat… ;))

- bułeczki można również przygotować bez jajek, dodając za to więcej mleka, by ciasto uzyskało odpowiednią konsystencję

dyniowe_slimaczki5


Kilka dni później, dzięki kilku wspomnianym już wyżej bratnim - a raczej siostrzanym ;) – duszom (przede wszystkim dzięki Unce i Bajaderce, którym przy okazji i tutaj dziękuję za kolejne, wspaniałe kulinarne inspiracje…), powstała druga wersja, bardziej ‘bogata’; ciasto przygotowałam dokładnie tak jak powyżej, za to nadzienie uległo całkowitej zmianie : ok.150 g suszonej żurawiny zmiksowałam z dodatkiem ok. 125 ml soku z pomarańczy, po czym wymieszałam z 1 łyżką miodu (ponownie z kwiatów pomarańczy) i ¼ łyżeczką kardamonu, dodałam ok. 50 g posiekanych pistacji i ok. 100 g drobno pokrojonych suszonych moreli.
Na powyższym zdjęciu bułeczki nie prezentują się może zbytnio urodziwie (pieczone w kwadratowej formie niestety podczas rośnięcia przybrały jej kształt ;)), smakują jednak naprawdę wyśmienicie! I okazały się trafionym wyborem na zakończenie tegorocznego dyniowego maratonu :)
A ze ‘ścinków’ ciasta powstały małe bułeczki, pieczone w indywidualnych foremkach :

dyniowe_slimaczki6

*     *     *

Choć tegoroczny Festiwal Dyni dobiegł już końca, to z dynią się oczywiście nie żegnam i regularnie jeszcze przez jakiś czas będę Wam proponować dyniowe smakołyki. Za kilka dni zapraszam Was na podsumowanie Festiwalu i już teraz dziękuję Wam za udział w naszym wspólnym dyniowaniu :) Miło mi, że po raz kolejny przyłączyliście się do święta dyni i dziękuję za wszystkie wspaniałe propozycje, które widziałam w tym czasie na Waszych blogach. A o szczegółach przeczytacie tu już niebawem :)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email