Archiwa kategorii: inne

1 maja pachnący konwalią

muguet2

W Szwajcarii 1 maja nie jest niestety dniem wolnym od pracy; w tym roku jednak na ten dzień przypada święto Wniebowstąpienia, które to jest tutaj oficjalnym dniem świątecznym, dlatego choć raz, wyjątkowo, możemy wybrać się na prawdziwą pierwszomajową majówkę :)

We Francji, Szwajcarii i Belgii tego dnia na ulicach pojawiają się… sprzedawcy konwalii, tradycyjnie bowiem 1 maja ofiarować należy bukiecik konwalii właśnie, który jest symbolem nie tylko wiosny lecz przede wszystkim szczęścia (jednak to dopiero na początku XX wieku konwalia stała się symbolem tego 1-majowego święta). U nas, wyjątkowo w tym roku – z powodu dnia wolnego od pracy – te zniewalająco pachnące bukieciki sprzedawano już wczoraj. Rzecz jasna ceny konwalii tego dnia są dosyć zawrotne, lecz czego nie robi się dla tradycji! :)

Dziś więc, wirtualnie, i ja pragnę podarować Wam ten oto symboliczny bukiecik, by przyniósł Wam wiosenną radość i szczęście na nadchodzące dni!

muguet

I żałuję tylko, że nie mogę wirtualnie przesłać Wam tego zniewalającego, delikatnego zapachu, który mnie osobiście od razu wprawia w lepszy nastrój :)

Życzę Wam wszystkim udanego, długiego weekendu!
I samych szczęśliwych chwil!

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Rabarbar i kubański szpinak

Mój ostatni post oraz zakupione zioła i kwiaty chyba nareszcie przywołały prawdziwie wiosenną aurę, temperatury bowiem od wczoraj są wyjątkowo przyjemne. Z radością więc wybrałam się na niedaleką ‘farmę’ by kupić trochę świeżych warzyw, a przede wszystkim młody, świeżo zrywany rabarbar :) Ma on o wiele lepszy smak i wygląd niż ten ‘sklepowy’, jak zresztą wszystkie warzywa i owoce które tam kupuję. Wszystko jest naturalnie dojrzałe i dopiero co zebrane, to prawdziwa uczta dla oczu a później – dla podniebienia :)

fermerhubarbe

Powiedzcie sami, czyż nie jest śliczny ? :) Ten ‘sklepowy’ jest zawsze taki wielki, grubaśny, zwiotczały lub podeschnięty; a ten jest dokładnie taki, jaki sama chciałabym zrywać z własnego ogródka ;) Poza tym, lubię kupować u tych ludzi bo wiem, że płacę im za ich pracę; bardzo ciężką pracę. I nie żałuję wydanych u nich pieniędzy. A kupić u nich można nie tylko owoce i warzywa, także świeże jajka, oleje, miody, bardzo tutaj popularny sok jabłkowy, kiełbasy i przeróżne inne specjały; nawet kwiaty prosto z ogródka :)

fermefleurs3

Zawsze mają kilka odmian smacznych, świeżych, tego samego dnia zrywanych sałat.

fermesaladesdivers

Szczególnie lubię młode listki sałaty sprzedawane na wagę, kupuję je o wiele częściej niż te ‘główkowe’ :

fermesalades

Tym razem, oprócz ‘tradycyjnych’ sałat, kupiłam też szpinak kubański (Claytonia perfoliata – Montia perfoliata) czyli klajtonia przeszyta lub zdrojek przeszyty :

fermepourpier
Przyznaję, że miałam nieco trudności, by znaleźć dokładny odpowiednik znanej przeze mnie tylko francuskiej jego nazwy, dlatego z góry przepraszam i proszę o komentarz jeśli jest w tym jakaś nieścisłość (a przy okazji – podziękowania dla Caritki i Joanny za pomoc :). Po francusku pourpier, roślina ta dzieli się na ‘letnią’ (d’été) i ‘zimową’ (d’hiver); ten na zdjęciu to właśnie ten zimowy : roślina ta pochodzi z Ameryki Północnej a dzięki emigrantom dotarła aż do Kuby, później do Europy i Australii. Listki zbiera się bardzo młode, są wtedy delikatne, soczyste i lekko kwaskowate. Zawierają dużo witaminy C oraz betakarotenu, są bogate w magnez, wapno i żelazo. W kuchni przygotowuje się je podobnie jak szpinak : można użyć ich do wszelkiego rodzaju sałatek, zup, sosów czy omletów, wszystko zależy od naszej inwencji. Już same w sobie listki tegoż ‘szpinaku’ są bardzo dekoracyjne, często służą więc do końcowej dekoracji dań czy kanapek. Ja najchętniej przygotowuję go w wersji sałatkowej właśnie, by nadmierna obróbka termiczna nie zniszczyła zawartych w nim witamin. Tym bardziej, że teraz, po zimie, odrobinę więcej nam ich potrzeba ;) Tak więc na śniadanie zagościł dziś u nas serek ziołowy z dodatkiem szpinaku kubańskiego właśnie :
*

serekziolowy111

Serek ziołowy

200 g kremowego serka typu Philadelphia
2-3 łyżki jogurtu naturalnego
2-3 łyżki posiekanych ziół (u mnie : szczypiorek, natka pietruszki i drobno pokrojony szpinak kubański)
sól, pieprz do smaku
dla lubiących pikantne smaki : zmiażdżony ząbek czosnku

Serek dobrze wymieszać z jogurtem, dodać zioła (od szpinaku kubańskiego odrywamy łodyżki i siekamy tylko listki), doprawić do smaku i wymieszać.

Najlepiej smakuje rzecz jasna z pieczywem domowego wypieku :)

To tyle na dziś.
Mam nadzieję, że pogoda dopisze i że wszyscy spędzicie piękny, wiosenny weekend! U mnie – w związku z poczynionymi zakupami – będzie rabarbarowo i przetworowo :) Wiecie więc już, co w najbliższym czasie czeka Was w Mojej Kuchni ;)

Pozdrawiam serdecznie !
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Trochę wiosny w szarym mieście

campanule

Pora na trochę kolorów po poprzednim wpisie :) Przyznaję, że niewiele ostatnio gotuję (a przynajmniej niewiele ‘ciekawych’ – w sensie blogowym – dań), gdyż trochę więcej czasu poświęcam mojemu balkonowemu ‘ogródkowi’, przygotowując go na wiosenno-letni sezon.
Niestety kwiatki i roślinki, które mam w planach muszą jeszcze trochę poczekać, gdyż noce są jeszcze nieco za chłodne; tak więc większość z nich zadomowi się tam dopiero po ‘zimnej Zośce’ ;) Za to w domu są już zioła : pietruszka, szczypiorek, bazylia i rozmaryn; wczoraj kupiłam też tymianek ‘cytrynowy’ (Thymus citriodorus) :

tymianek

Bardzo lubię ten jego cytrynowy zapach i smak, ciekawie komponuje sie z wieloma daniami. W planach jest jeszcze koperek, melisa, czosnek niedźwiedzi oraz lubczyk, choć tego ostatniego niestety jeszcze nie znalazłam. I pewnie coś jeszcze, gdyż lubię co roku mieć w skrzynkach coś ‘nowego’ :)

Jak na razie spędzam czas na oglądaniu roślinek i planowaniu. Plusem mojego balkonu jest to, że jest naprawdę duży (8 metrów długości) jednak nie mogę mieć na nim większości lubianych przeze mnie kwiatów czy drobnych warzyw i owoców gdyż niestety – mimo zachodniej ekspozycji – samego słońca jest na nim niewiele. Przyznaję, że zdania są podzielone; niektórzy uważają, że te kilka godzin popołudniowego słońca powinno w zupełności wystarczyć, inni twierdzą, że to może jednak być za mało. Dlatego w tym roku postanowiłam umieścić jak najwięcej roślin cieniolubnych, nie wymagających dużej ilości słońca, a tylko część jednej skrzynki wypełnię kwiatami, które lubią słońce (jak np. petunie, które uwielbiam) i zobaczę, jak będą się rozwijać w tych warunkach. Również pięknie kwitnące hortensje mogą być dobrą alternatywą na brak słońca, tym bardziej, że są przecież takie malownicze!
A wczoraj kupiłam ten właśnie ‘dzwoneczek’ z początkowego zdjęcia (Campanula ‘Get Me’) by choć trochę rozweselił te szare, deszczowe dni i pomógł nam przetrwać te kilka tygodni niecierpliwego czekania na prawdziwie wiosenno-letnią pogodę :)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email