Miesięczne archiwum: Sierpień 2012

Melonowe orzeźwienie

Zapowiada się dziś najgorętszy dzień tegorocznego lata. Ogłoszono już nawet alarm pogodowy ze względu na falę upałów, która podobno ma utrzymać się do czwartku. W kuchni więc unikam piekarnika oraz większości gotowanych potraw (za wyjątkiem pewnego wczorajszego wypieku, szczegóły na początku przyszłego tygodnia ;)) i najchętniej sięgam po wszelakie chłodniki, guacamole czy tabbouleh (właśnie stwierdziłam, że chyba powinnam stworzyć nową kategorię na blogu – dania na upalne lato / dania bez gotowania…).

melon_cavaillon

W takie dni idealnie sprawdza się również melon – po krótkim pobycie w lodówce robi się przyjemnie chłodny i stanowi pyszną, orzeźwiającą przekąskę (często serwowany z dodatkiem szynki parmeńskiej jako ‚apéritif‚). A pokrojony i zamrożony bardzo szybko może zmienić się na przykład w smoothie czy sorbet / sherbet. Na dodatek należący do tej samej rodziny co ogórek, arbuz, cukinia i dynia, melon jest niezwykle zdrowy : zawiera cenne dla naszego organizmu przeciwutleniacze, minerały (szczególnie dużo potasu) oraz prowitaminę A / beta karoten (dotyczy to przede wszystkim melonów o pomarańczowym miąższu) a także witaminę C. Jest niskokaloryczny , reguluje naszą gospodarkę wodną i – podobno – obniża również ciśnienie krwi. Jest też sprzymierzeńcem naszej urody, zdecydowanie więc warto się z nim zaprzyjańnić ;)

Moją ulubioną odmianą melona jest francuski ‘charentais’ / ‘melon de Cavaillon’, o aromatycznym, słodkim miąższu. Kupując melona wybierajmy owoce, które są ciężkie, oznacza to bowiem, iż mają dużo soku i są w miarę świeże. Te, którym zaczyna ‘odrywać’ się ogonej, są już idealnie dojrzałe, unikajmy jednak owoców z widocznymi uszkodzeniami skórki czy plamami typu ‘obicia’ owocu w transporcie.

sorbet_melon01

pierwsza wersja sorbetu – zdjęcie z początku lipca 2012

Melonowy deser / sorbet

(inspiracja – ‘Saveurs’, nr 194, lipiec-sierpień 2012)

ok. 500-600 g zamrożonych kostek melona
(1 średniej wielkości melon typu kantalupa)
100 g jogurtu naturalnego (używam owczego, 6% tłuszczu)
3 łyżki miodu z kwiatów pomarańczy
2-3 łyżki soku z cytryny
opcjonalnie – chlust likieru pomarańczowego i / lub otarta skórka z 1 małej pomarańczy

Kilka – kilkanaście godzin wcześniej : melona kroimy na ćwiartki, wydrążamy, pozbawiamy skórki, kroimy w niezbyt dużą kostkę i zamrażamy. Następnie umieszczamy melonowe kostki w blenderze i miksujemy z resztą dodatków na gładką masę. Podajemy natychmiast lub umieszczamy jeszcze na chwilę w zamrażalniku, jeśli chcemy otrzymać bardziej zwartą konsystencję. Podajemy np. z dodatkiem malin lub malinowego sosu (coulis).

(wersja II : zamrożony melon, 2 duże świeże brzoskwinie + kilka moreli, reszta jak wyżej)

sorbet_melon4

Przygotowując malinowy sos, możemy zmiksować z odrobiną cukru i przetrzeć przez sito świeże maliny, możemy też użyć tych mrożonych (zazwyczaj tak właśnie robię). Zamrożone maliny zagotowuję w rondelku z odrobiną miodu lub jasnego cukru trzcinowego, dodaję trochę soku z cytryny i po kilku minutach, gdy owoce są już dobrze miękkie, przecieram je przez sito, by pozbyć się pestek. Jeśli potrzebuję gęstszego coulis, gotuję przetarte owoce jeszcze przez chwilę (tym razem dodałam również nieco otartej skórki z cytryny).

sorbet_melon2

Na dwóch powyższych zdjęciach widnieje druga wersja deseru, która powstała dosyć spontanicznie, z nadmiaru mocno dojrzałych brzoskwiń i moreli. Do blendera, oprócz melona (ok. 400-500 g) dodałam dwie brzoskwinie i kilka moreli i zmiksowałam wszystko na gładką masę. Smak – również w połączeniu z malinowym sosem – był naprawdę wyśmienity; to idealny, lekki deser na tego typu upalne dni :)
(niestety deser ten dosyć szybko się topi, dlatego nie czekamy zbyt długo z konsumpcją efektu końcowego ;) )

sorbet_melon3

W podobny sposób możemy przygotować orzeźwiający, melonowy (lub melonowo-brzoskwiniowy) napój typu smoothie, a dzięki zamrożonym kawałkom owoców nie trzeba już dodawać lodu (choć oczywiście można). Jogurt można też zastąpić wodą czy naturalnym sokiem owocowym, ja jednak lubię tę delikatną, prawie aksamitną konsystencję jaką otrzymujemy przez dodatek jogurtu. A jeśli zmiksujemy owoce np. z dodatkiem delikatnego, białego wina, otrzymamy pyszny, wakacyjny koktajl dla dorosłych ;)

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam pięknej, słonecznej niedzieli!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Morele i rabarbar (II)

abricots_prun_rhub1

Przemiła pani, u której zazwyczaj robię moje ‘targowe’ zakupy, specjalnie dla mnie przywiozła ostatnie, sierpniowe zbiory rabarbaru (na szczęście nie są to łykowate, wyrośnięte łodygi, ale te młode, które zdążyły jeszcze teraz wyrosnąć). Część od razu zamroziłam, by we wrześniu zrobić taki oto dżem z węgierkami – klik, a część przetworzyłam w duecie z morelami; może pamiętacie wcześniejszy, majowy dżem z rabarbarem i suszonymi morelami klik; posmakował nam wtedy tak bardzo, że i wersji ze świeżymi morelami nie mogło zabraknąć. Tym razem jednak zmieniłam nieco proporcje – więcej moreli, mniej rabarbaru i jak zwykle – kilka ‘wariacji na temat’ ;)

confit_abricots_rhub2

Dżem rabarbarowo-morelowy

500 g rabarbaru (waga po przygotowaniu)
500 g moreli (waga po przygotowaniu)
otarta skórka z 1 dużej pomarańczy
nasiona z 1 laski wanilii (lub 1 starte nasionko tonki)
ok. 350-400 g cukru
sok z ½ małej cytryny
opcjonalnie : chlust Cointreau lub innego likieru pomarańczowego

Rabarbar umyć, osuszyć i pokroić na 1-1,5 cm kawałki (nie obieram rabarbaru by zachować jego czerwony kolor); morele umyć, osuszyć, pozbawić pestek i pokroić na ćwiartki. Dodać sok z cytryny i zasypać cukrem wymieszanym z otartą skórką z pomarańczy i nasionami wanilii, odstawić na kilka godzin, aż owoce puszczą sok. Następnie preparację zagotować i po ostudzeniu pozostawić pod przykryciem w chłodnym miejscu na noc (możemy pominąć ten etap smażąc dżem od razu, jednak wtedy może to trwać nieco dłużej).
Następnego dnia dżem zagotować i smażyć na wolnym ogniu przez ok. 30-45 minut lub do otrzymania odpowiedniej konsystencji, a pod koniec smażenia dodać ewentualnie również chlust likieru.
(jeśli wolimy dżemy o bardziej zwartej konsystencji, pod koniec smażenia możemy dodać odrobinę naturalnej pektyny)
Gorący dżem przełożyć do gorących, suchych (najlepiej wyprażonych w piekarniku)  słoiczków, szczelnie zakręcić i ewentualnie zapasteryzować – uwaga : pasteryzację polecam tylko w przypadku, jeśli nie używamy pektyny.

confit_abricot_rhub_framb01

Ci z Was, którzy mnie już troche znają wiedzą, iż zazwyczaj trudno jest mi poprzestać na jednej tylko wersji dżemu ;) dlatego do jednej porcji dodałam również maliny (ok. 200-250 g), a do ostatniej – śliwki (pseudo-węgierki ;)). Niestety smak śliwek pozostawia aktualnie sporo do życzenia (były niestety dosyć kwaśne…), więcej dżemu przygotuję więc dopiero wtedy, gdy śliwki będą już smakować śliwkami (wymieszałam mniej więcej po 1/3 rabarbaru, moreli i śliwek).

A jeśli nadal macie dostęp do moreli, to pozwolę sobie raz jeszcze przypomnieć o pysznym ‘nugatowym’ dżemie morelowym klik, oraz o morelowo-jeżynowymklik (a tutaj również kilka dodatkowych przepisów – klik).

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email