Stał się cud pewnego razu…

soupe_courge_s2

Nie, dziad do obrazu nie przemówił ;) ale pewna męska jednostka* ugotowała w miniony weekend zupę!!! I to dosyć oryginalną na dodatek (nie z żadnej torebki na ten przykład ;)). A wszystko to za sprawą Noblevy (i Jej męża;)) oraz za sprawą tego wpisu – klik.

*to ulubione powiedzenie mojej ulubionej Kuzynki, które pozwalam sobie tutaj zacytować ;)

Gdy przeczytałam mężowi (a raczej przetłumaczyłam ;)) wpis Noblevy, nie sądziłam, że zaproponuje on sam, z własnej nieprzymuszonej woli ;) podobny ‘eksperyment’. Choć często pomaga mi w kuchni, to właśnie na ‘pomocy’ się zawsze kończy, a nie na samodzielnym gotowaniu (niestety potrafi on jednynie ugotować makaron, zrobić jejecznicę / jajka sadzone oraz kanapki oraz – okazjonalnie -  ratatouille ;)). Poczyniłam więc odpowiednie zakupy i – szczerze mówiąc – dosyć sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu. Jak się jednak okazało – całkiem niepotrzebnie! Nie dość bowiem, że na kolację była pyszna zupa, to jeszcze (a może przede wszystkim…) mąż stwierdził, iż chętny jest na kolejne takie wspólne pichcenie* co weekend (!!!). Odpukuję więc w niemalowane mając nadzieję, że może faktycznie cuda się czasami zdarzają? ;)

*mój udział w kucharzeniu ograniczył się do czytania przepisu (ze względów ‘językowych’ ;))

Po bardziej szczegółowy opis zapraszam Was (i Waszych mężów ;)) do Noblevy – klik, a poniżej ‘uproszczona’ wersja przepisu :

soupe_courge_s1

i nawet kilka weekendowych promieni słońca na zdjęciu :)

Zupa z dyni Butternut i słodkich ziemniaków

(przepis autorstwa Georgii Vance – zupa wygrała konkurs zup BBC Good Food w 1997r.)

1 łyżka oliwy z oliwek (u nas 2 )
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
po 1 łyżce kminu i ziaren kolendry
2 łyżki ziaren sezamu, lekko podprażonych (zapomniałam, podałam więc zupę z gomasio)
1 cm startego korzenia imbiru
1 zielone chili, pozbawione pestek, posiekane
otarta skórka i sok z jednej limonki
1 łyżeczka lejącego się miodu (u nas nieco więcej)
340 g słodkich ziemniaków
340 g dyni Butternut (u nas Buttercup)
1.2 l wywaru z kurczaka (u nas warzywny)
400 g puszka ciecierzycy
sól i pieprz
do przybrania zielona kolendra

Ziarna kolendry i kminu podprażyć na suchej patelni, zmielić lub rozetrzeć w moździerzu.
Podprażyć sezam. Posiekać cebulę i zmiażdżyć czosnek. Posiekać papryczkę chili (u nas bez pestek, by było mniej ostro). Bataty i dynię obrać i pokroić w małą kostkę.
W dużym garnku podgrzać oliwę na niewielkim ogniu, dodać cebulę i czosnek, przykryć i dusić przez około 10 min na bardzo małym ogniu (cebula ma zmięknąć, nie zrumienić się). Dodać kmin, kolendrę, sezam, imbir, chili, skórkę z limonki i miód, mieszać przez 30 sekund. Dodać warzywa, sok z połówki limonki i wywar.Przykryć i gotować, aż warzywa będą miękkie. Dodać ciecierzycę, przykryć i gotować jeszcze ok. 10 min. Dodać sok z drugiej połówki limonki (u nas nieco mniej), zmiksować zupę i ewentualnie doprawić do smaku (u nas : więcej miodu + odrobina soli i pieprzu).

Jak pisze Nobleva – w tej zupie ważny jest balans: pikantne, słodkie, słone i kwaśne. Doprawienie więc może oznaczać nie tylko dodanie soli lub pieprzu, ale także ewentualnie miodu.
Moja porcja była oczywiście podana z duuużą ilością świeżej kolendry :)


A w przygotowaniu zupy uczestniczył też mój nowy kuchenny pomocnik (i jest to jedyny czerwony akcent na blogu na Walentynki ;)) :

bamix

zdjęcie mocno wieczorne, nie do końca więc niestety oddaje rzeczywisty kolor…

(limitowana edycja, 250W, prawdziwe Ferrari w kuchni ;))


Pozdrawiam serdecznie!

I przypominam o zbliżającym się, Czekoladowym Weekendzie! :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

49 odpowiedzi nt. „Stał się cud pewnego razu…

  1. kabamaiga

    No proszę. Ja na mojego nie narzekam. Ugotuje dużo rzeczy, ba nawet piecze chleb (czytaj wkłada do piekarnika, to co ja wymieszałam i pilnuje czasu, odgłosu pukania i koloru).
    Zachęciłyście mnie z Noblevą tą zupą. Muszę zdobyć słodkie ziemniaki i zupę poczynić (samodzielnie, bo do gotowania dyni męża nie nakłonię).
    p.s. ratatouille to dla mojego tajemnica, więc podziwiam Twojego małżonka za to danie.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Kaba, bedziemy dazyc, by i u nas tak sie udalo ;) Choc jak pisalam nizej – bardzo mozliwe, ze sama jestem sobie winna… :/

      PS. Ta jego ratatouille to taka ‚pseudo’ ;) ale lepsze to niz nic, prawda? ;)

      Odpowiedz
  2. douma

    O, brawo dla Męża, to rzeczywiście cud. Trzymam kciuki, aby co tydzień udawało się takie wspólne gotowanie. A zupa wygląda niesamowicie pysznie. Chyba dosyć wartościowa jest? Na mrozy wydaje się idealna. Albo może to przez ten ciepły kolor… ;)

    Odpowiedz
  3. nobleva

    Beo, bardzo mi miło i dziękuję :) Widzę dużo analogii w naszych doświadczeniach i przemyśleniach :) Mój mąż mówi, że warto było robić ten wpis skoro przynajmniej jeden mąż się zaraził. A kto wie, może nie jeden?

    Odpowiedz
  4. Inkwizycja

    To miałaś bardzo romantyczny wieczór… i sycący ;-) Kuchenne Ferrari przepiękne, może to ono sprowokowało Twojego męża do kuchennych wyczynów? ;-))
    Ściskam czule!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Anno Mario, wyreczeniem bedzie, gdy ja w tym czasie bede mogla saczyc wino na kanapie czekajac tylko na gotowy posilek ;) A gotujacego meza zazdroszcze (tak pozytywnie rzecz jasna! :)).

      Odpowiedz
  5. Majana

    Gratuluję Mężowi tak wspaniałej zupy!:) Fajne takie pichcenie :)
    Pomocnik w kuchni – świetny:) A u mnie w Walentynki było czerwono, słodko i pachnąco:)

    Ściskam Beatko:*

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Zielenino, ‚maszyna’ to prezent urodzinowy, tyle ze nie mialam czasu wczesniej jechac obejrzec kolorow… Wiec ostatecznie zrobil sie prezent prawie-ze-walentynkowy ;)
      Slodkie ziemniaki polecam jak najbardziej! Pychota, np. pieczone i podane z kolendrowym pesto (mlask) :))

      Odpowiedz
  6. An-na

    No to ja na taki cud jeszcze poczekam… Mój Mąż dostał proste zadanie na dziś – ugotować krupnik wegetariański, żebym po powrocie z pracy mogła coś ciepłego zjeść. I ugotował – wrzucił do wody kaszę, nieobrane, ale za to pokrojone, marchewki i jakieś tam jeszcze warzywa korzeniowe. O ziemniakach, przyprawach, bulionie, grzybach, oleju – zapomniał. Jezu – co to była za zupa! Podjęłam próby ratunkowe, ale – sam Kucharz stwierdził: „zupa jest okropna”. Nic to. Może kiedyś…
    Pozdrawiam Ciebie i Domowego Bohatera*, Beo :)

    Slogan reklamowy mi się przypomniał: „Zostań bohaterem w swoim domu!”

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Anno, bez mojej pomocy werbalnej pewnie by zadnej zupy nie bylo! A nastepnym razem wydrukuj mezowi przepis od Noblevy, nie moze mu sie nie udac :)
      A sloganu reklamowego nie znam niestety, na usprawiedliwienie jednak dodam, ze po polsku ogladam tylko Teleexpress raz w tygodniu ;)

      Odpowiedz
  7. Wiosanna

    Ha ha! Piękna historia i piękny pomocnik kuchenny.
    Ja mam cudowny męski, pomocnik kuchenny, który teraz zmywa, a i do gotowania z książką kucharską się przyzwyczaił, mimo, że kiedyś psioczył, że to tak na czuja wszystko można. Więc ja się tylko mogę uznać za szczęściarę :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiosanno, moj zdecydowanie woli zmywac niz gotowac ;) Pewnie troche w tym wszystkim mojej winy, wole bowiem w kuchni zrobic cos sama, zdecydowanie szybciej i… ‚po mojemu’ ;) Jedna z moich przyjaciolek zas wrecz przeciwnie – robi tylko herbate, a cala reszte maz :))

      Odpowiedz
  8. Łasuch w kuchni

    Zupka wspaniała i taka słoneczna, a słońca, chociażby tylko na talerzu, bardzo potrzebuję. Fajnie, że ludzie (czytaj mężowie) się zmieniają i zaczynają kucharzyć. Oby tak zostało na dłużej :-)

    Odpowiedz
  9. dawny_basik

    Bea gratuluję męża, gotujący facet to skarb :)
    Mój gotował w weekendy kiedy robiłam studia podyplomowe (trzy rózne, więc troche tych weekendów było) i do dziaisj ma karteczki z łopatologicznie napisanymi przepisami. Obiady jadaliśmy bardzo smaczne, jednak obecnie jakoś nie garnie się do kuchni, a może jednak powinien?

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Basiku, gotujacy facet to skarb, niestety moj z cala pewnoscia sie do tej kategorii nie zalicza ;) Wszak jestem w poblizu i mowie, co trzeba zrobic, to nie jest tak, ze wracam z pracy a tu gotowa zupa na stole ;)

      Odpowiedz
  10. wiewiórka

    Fajnie masz, że mąż Ci zapałał chęcią gotowania i do tego takich fajnych dań – ja nie mam co liczyć na takie cuda. U mnie cudem by było, jakby zjadł taką zupę ;) :D bo tu i dynia piżmowa, i słodkie ziemniaki i cieciorka… sama egzotyczne stwory ;)

    pozdrawiam :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiewiorko, nigdy nie mow nigdy! Ja tez nie sadzilam, ze maz sie da namowic, a tu prosze! I jak sie okazuje – sama sobie jestem winna, ze go przez te wszystkie lata z kuchni wypedzalam, gdyz ponoc bardzo mu sie takie kucharzenie podoba (wlasnie dogotowuje sie jego druga zupa! odpukuje w niemalowane… ;)).
      A co do takich ‚innych’ skladnikow, to warto przemycac je stopniowo i kto wie – moze domownicy jednak polubia? :)

      Odpowiedz
  11. Anonim

    Hi:) Zupa smakowita! I humorystyczny tekst- zazdroszcze takiej inspirujacej Kuzynki :D. I sliczna miseczka! Pozdrowienia Pola

    Odpowiedz
  12. katasia_k

    Zrobiliśmy niestety bez imbiru (zapomniałam!) i choć trzeba się trochę przy niej napracować, to potwierdzam, że zupa jest doskonała i bardzo rozgrzewająca. Jak pewnie zauważyłaś, testuję powoli wszystkie zimowe zupy na blogu i żałuję tylko, że zima właściwie już się u nas skończyła, ;)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Katasiu, zauwazylam! :) I bardzo mnie to cieszy :)
      Masz racje, troche sie trzeba przy tej zupie napracowac (dlatego dobrze, jesli jest ‚pomocnik’ ;)) ale smak wart jest tej pracy, prawda? Choc nastepnym razem z imbirem bedzie moze bardziej Ci smakowac :)
      (ja na razie odpukuje, gdyz maz juz wczoraj pytal, co bedziemy w ten weekend pichcic; normalnie… szok! :D )

      Odpowiedz

Odpowiedz na „BeaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>