Lato (?), pieczona papryka i peperonata

r_fenetre1

No właśnie, lato ze znakiem zapytania, aura bowiem nie do końca lato przypomina. A przynajmniej nie codziennie ;) Choć szczerze mówiąc nie narzekam zbytnio – ponoć zawsze może być gorzej! :D
Poza tym dzięki temu mam więcej czasu na wertowanie przewodników i planowanie wakacyjnych wojaży, więc coś za coś ;)
W kuchni nadal korzystam z darów lata. I mimo iż na targu pojawiają się już dynie, to staram się ich nie zauważać, wszak zwiastują one zbliżającą się niechybnie jesień… Do wiklinowego koszyka wkładam więc kolejne malinowe pomidory, cukinie, bakłażany i słoneczną, kolorową paprykę.


pieczona_papryka2

Paprykę najbardziej lubię pieczoną lub grilowaną. O ile na surowo jest ona dla mnie praktycznie niejadalna, to ‘przetworzona’ staje się prawdziwą delicją. Wystarczy upiec ją w całości (ok. 25 minut w 200°-220°, najlepiej z rozgrzanym grillem) obracając ją kilka razy w trakcie pieczenia, do czasu gdy na skórce pojawią się czarne plamy. Po upieczeniu możemy umieścić paprykę w hermetycznym naczyniu (lub w worku) do wystygnięcia, by łatwiej móc obrać ją ze skórki. Następnie paprykę należy przekroić, oczyścić z nasionek i jasnych błonek i pokroić w paski. Reszta zaś zależy już od naszej inwencji i potrzeby chwili ;) Możemy oczywiście spożytkować ją od razu (pasty na bazie takiej upieczonej papryki są wyśmienite! np. taka – klik), wyjątkowo pyszna jest też papryka zalana oliwą z dodatkiem czosnku i ulubionych ziół (np. oregano, tymianek czy bazylia), lekko posolona i odstawiona do ‘przegryzienia’. Możemy też dodać odrobinę soku z cytryny czy octu balsamicznego (ja często pozostawiam taką paprykę al naturale i ‘doprawiam’ przed konsumpcją).


peperonata01

A jeśli lubicie duszoną, rozpływającą  się w ustach paprykę, to polecam Wam włoską peperonatę, która jest hitem naszych wakacyjnych posiłków. Od kilku lat przygotowywałam peperonatę wg przepisu Linn, z tym że paprykę obierałam zawsze se skórki (obierakiem takim jak do pomidorów np.). Tego lata postanowiłam jednak zrobić ją nieco inaczej (wg zaleceń przepisu z biblii kuchni włoskiej -  ‘La Cuillère d’argent’) : paprykę opieka się najpierw i obiera ze skórki, a dopiero potem dusi z cebulą i pomidorami. Jeśli jednak skórka z papryki Wam nie przeszkadza, możecie z powodzeniem przetestować wersję Linn – zdecydowanie szybszą ;)

Poniższy przepis jest ‘wypadkową’ tych dwóch ulubionych oraz ‚porad’ włoskich uczniów ;)
(a przy okazji dziekuję Linn za wieloletnią inspirację :))

peperonata02

Peperonata

porcja dla 4 osób

1 kg papryki
3 czerwone cebule
4 średniej wielkości pomidory (ok. 500 g)
(lub ok. 300-350 g passaty pomidorowej)
2-3 ząbki czosnku
3-4 łyżki oliwy
ok. 1 łyżka octu balsamicznego (używam ‘kremu’ balsamicznego)
sól, pieprz do smaku
opcjonalnie – kilka łodyżek oregano lub tymianku

Rozgrzać piekarnik do 230°C (najlepiej z funkcją ‘grill’).
Paprykę umyć, osuszyć, ułożyć na wyłożonej papierem blasze i opiec z każdej strony aż skórka będzie lekko czarna. Przełożyć paprykę do hermetycznego naczynia (używam szklanego), szczelnie przykryć i pozostawić do wystygnięcia. Następnie obrać paprykę ze skórki, oczyścić z nasion i pokroić w paski (niezbyt cienkie).
Pomidory sparzyć (wkładamy je na ok. minutę do wrzątku, a następnie natychmiast przekładamy do lodowatej wody), obrać ze skórki i pokroić w kostkę.
Cebulę pokroić w piórka (niezbyt cienkie) i poddusić na oliwie dodając zmiażdżone ząbki czosnku (ok. 10 minut). Następnie dodać paprykę (i ewentualnie zioła), ocet i sól i dusić ok. 20 minut. Dodać pomidory i dusić jeszcze ok. 15 minut (lub do odpowiedniej miękkości / konsyntencji). Wyciągnąć ząbki czosnku i zioła, doprawić do smaku i pozostawić do wystygnięcia. Serwować na zimno, w temperaturze pokojowej lub odgrzewaną (na drugi dzień smakuje wybornie!).
(zachęcam Was do zrobienia od razu większej ilości peperonaty, znika bowiem w zastraszającym tempie ;) )

Ja zjadam ją np. z dodatkiem pieczywa (w formie bruschetty) i kawałka białego, koziego lub owczego sera, ale peperonata sprawdzi się również jako ‚obiadowy’ dodatek, np. do mięs.


Smacznego!


Przy okazji dziękuje też Marghericie za wszystkie pyszne włoskie receptury (i nie tylko za to ;)).

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

65 odpowiedzi nt. „Lato (?), pieczona papryka i peperonata

  1. Amber

    Beo,lato jest,jakie jest.Ja też cieszę się nim.Przymykam oczy na letnie ekscesy.
    Dary lata wykorzystuję zachłannie.A dynie są teraz od późnej wiosny.Nie sposób ich przeoczyć…
    Twoje propozycje pysznie się prezentują.Mam na nie wielką ochotę.
    Pozdrawiam ciepło.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Dokladnie tak Amber! I bardziej niz o samo slonce i cieszenie sie jego promieniami chodzi mi o to, ze za duzo deszczu i za malo slonca to rowniez mniej smaczne, mniej slodkie owoce czy warzywa :/ Ale to nic ;)

      Odpowiedz
  2. ewelajna

    Bea, widzę znów „moje” piękne okno:)
    Wracam późno z pracy, więc na lato oczekuję w weekendy, a wtedy… za dużo tej wody, oj za dużo…
    A papryki właśnie dojrzewają w szklarni mojej mamy( tak, jak dynie na ogrodzie:)) -uwielbiam je jeść tak, jak jabłka, ale taką, o jakiej piszesz-pieczoną, też uwielbiam:) Peperonata to zaś nowość dla mnie. Zapisuję do wypróbowania „na już” – jak tylko papryka dojrzeje

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Tak Ewelajno, okno bylo rowniez z mysla o Tobie :)
      Mam kolege w pracy, ktory regularnie pogryza sobie taka surowa papryke do kanapek, co dla mnie jest absolutnie niewykonalne! :D
      Peperonaty sprobuj koniecznie – pyszna!

      Odpowiedz
  3. Wiosanna

    Beo, Ty umiesz tak wszystko, prosto i pysznie zrobić. Nie mogę przestać myśleć o Twoich dżemach brzoskwiniowych i zastanawiam się czy uda mi się znaleźć brzoskwinie w dobrej cenie i czy mam jakieś słoiki, które dałoby się wykorzystać.
    A teraz myślę o moich książkach z kuchni włoskiej, które leżą na półce. Masz rację trzeba skorzystać z tego co letnie póki czas.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wiosanno, warto zrobic choc 2-3 sloiczki – ja tez robie dosyc ‚oszczednie’, tym bardziej ze owoce sa tutaj stosunkowo drogie niestety :/
      A co do wloskiej kuchni, to dla mnie jest idealna wlasnie na lato, ze wzgledu na te wszystkie warzywne wspanialosci! :)

      Odpowiedz
      1. Wiosanna

        Tutaj też owoce są drogie. W zeszłym roku między innymi za Twoimi podszeptami zrobiłam pierwsze dżemy brzoskwiniowy i jagodowy. Brzoskwiniowego było mało 2 słoiczki, ale z drugiej strony też niespecjalnie jemy dżemy w zbyt dużych ilościach.

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          No wlasnie, ja tez zawsze powtarzam, ze gdybym potrzebowala naprawde duzo dzemow, to przy tutejszych cenach z pewnoscia bym ich nie robila; no ale na te kilka sloiczkow sie poswiecam ;)

          Odpowiedz
  4. Bareya

    Z tym się zgodzę – u mnie też papryka praktycznie nie jadalna ale po upieczeniu zyskuje nowy wymiar.
    Nie wiem co to jest krem balsamiczny ale dostałem od „włoszczyzny taki ocet balsamiczny z modeny, że można z niego robić koraliki więc myślę, że się nada.
    W przetworach wymiatasz.
    Lubię tu zaglądać szukając inspiracji.
    pozdro

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Bareyo, wybacz ze wczoraj bylo tak ‚zwiezle’ ;) ale jedyne na co mialam wieczorem energie, to pozostac na kanapie i pod zadnym pozorem nie w pozycji siedzacej ;)
      Jesli masz ocet balsamiczny, z ktorego mozna robic koraliki (ladnie to ujales) to z cala pewnoscia sie nada!
      Milo mi, ze moje propozycje Ci sie podobaja, choc oczywiscie zasluga moja w tym niewielka – czesto wzoruje sie na moich ulubionych przepisach ‚ksiazkowych’ (jak chociaz pani Ferber, ktora namietnie cytuje ;)).

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  5. karoLina

    Ja też nie lubię surowej papryki, za to tę grillowaną i pieczoną jak najbardziej! Peperonata zapowiada się pysznie, jestem gotowa wszystko nawet poobierać ze skórki, bo (ach, niestety) doświadczenie pokazuje, że włożony wysiłek się zwraca.

    Odpowiedz
  6. Kasia

    Czekam jak dojrzeją papryki mojej mamy (jednak te naturalnie uprawiane są the best), bo mam zamiar w tym roku zaprawić właśnie grillowaną paprykę. Kupiłam jakiś czas temu słoiczek portugalskiej papryki w zalewie octowo-oliwnej – to dopiero był smak :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Kasiu, te naturalne sa jak najbardziej the best! Ja wszystkie warzywa kupuje na farmie, sklepowym dawno juz podziekowalam :)
      A co do papryk w oliwie (i ‚sloikowych’ warzyw ogolnie), to ocet toleruje tylko jesli jest go bardzo malo niestety…

      Odpowiedz
  7. Sissi

    Bea, pysznie wyglada Twoja peperonata! Nigdy nie jadlam ani nie robilam, a to takie znane danie (chyba setki razy sie przymierzalam). Ja tez mam Il Cucchiao d’argento (in italiano ;-) )
    Pamietam, ze czekalam miesiac na zamowiona ksiazke w Payot (chyba piechota szla z Wloch) i w koncu jak dostalam to okazalo sie, ze brakuje ok. 15 stron (tzn. dwa razy te same 15 jest wydrukowanych!). Myslalam, ze sie zalamie i czekalam potem kolejny miesiac…
    Swoja droga chyba tylko dwa dania z niej robilam i moze pare razy sprawdzalam pewne informacje… Powinnam, jak widze, czesciej tam zagladac! (denerwuje mnie brak indeksu na koncu, tzn. jest tylko spis tresci, a nie indeks skladnikow). Chociaz uwielbiam sobie przegladac, poczytac i… po prostu ja miec!
    Papryke zawsze wlasnie tak obieram. Na czarno opiekam i potem skorka sama odchodzi.
    Rowniez uwielbiam papryke z serem kozim! Pozdrawiam! S.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wow! In italiano! Ja sie obawialam, ze nie wszystko zrozumiem… Idealne chcialabym miec obydwie ;)
      Wspolczuje ‚przejsc’ z ksiazka (i tak dobrze, ze w tej drugiej wszystko jest ok); ja mam taki slownik polsko-francuski, w ktorym spora czesc stron jest w odwrotnej kolejnosci, ale wiesz – 25 lat temu w PL czlowiek cieszyl sie, ze i tak slownik ‚upolowal’ ;)

      Pozdrawiam Sissi!

      Odpowiedz
      1. Sissi

        Bea, jak sie siedzi latam z glowa w ksiazkach kucharskich to wloskie przepisy to pestka ;-) Ktoregos dnia kupilam za 2 franki taka podobna „biblie” kuchni portugalskiej, na pchlim targu, uzywana okropnie, ale po prostu ponad tysiac stron przepisow za 2 franki… nie moglam sie oprzec. Slowa po portugalsku nie potrafie, niczego jeszcze z niej nie gotowalam, ale przepisy nie sa trudne do zrozumienia kiedy od czasu do czasu sie zajrzy do slownika.
        Wlasnie przypomnialas mi horrory „polowan” na ksiazki… Z drugiej strony chociaz tanie byly, bo teraz jak patrze ile w Polsce ksiazki kosztuja, uwazam to za skandaliczne.

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Wiesz Sissi, ja mam prenumerate na pewien dunski magazyn kulinarny, wiec nic mnie juz chyba nie zdziwi ;) Oczywiscie dodam od razu, ze dunskim nie wladam :D A tysiacu przepisom za 2 fr tez bym sie pewnie nie oparla ;)
          A o cenach ksiazek wole juz nawet nie mowic… :/

          Odpowiedz
          1. Sissi

            Bea, w takim razie wloskie ksiazki kulinarne na pewno Ci nie straszne!
            Na bazarze staroci u mnie mozna dostac czasem wspaniale rzeczy za bezcen. Chociaz jest pelno takich stoisk, ktore nazywam „pièges a c…”, gdzie np. stare ksiazki z lat 90-tych albo 80-tych (czyli ani ladne ilustracje, ani antykwaryczna wartosc) sprzedaja po cenie nowych ksiazek we Francji (albo w sklepie z tanszymi ksiazkami, tyle ze nowymi!)… I wyobraz sobie, ze to sie sprzedaje…

          2. Bea Autor wpisu

            Ano tak Sissi, zawsze sie znajdzie jakis… [...] i jednak kupi ;)
            Odpisze na maila dzis pod wieczor, dobrze? Teraz pakowanie ;)

  8. Oliwka

    Przetestuję natychmiast! Dotąd robiłam w szybki sposób, bez opiekania papryki, ale pewnie warto poświęcić więcej czasu.
    Piękne zdjęcia, jak zwykle. Ta niebieska serwetka! I ten talerz! Takich właśnie szukam :))

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Oliwko, dodalam tez adres Teojego bloga do Twojego ‚okienka’ z komentarzem, mam nadzieje, ze Ci to nie przeszkadza?
      Co do peperonaty, to wlasnie w wiekszosci przepisow jest ta wersja ze skorka, i dopiero w La Cuillère d’argent zobaczylam pomysl, by i tutaj papryke ‚opalic’ i obarc, stwierdzilam wiec, ze skoro i oni tak pisza, to chyba peperonacie nie zaszkodzi ;)
      A co do talerzy wlasnie, to sa ponoc wloskie! Choc kupione tutaj, w Szwajcarii.
      (serwetka tez mi sie podoba, choc jest bardziej ‚lila’ wlasciwie… ;)).

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
      1. Oliwka

        Skąd, jest mi bardzo miło :)

        Opiekana papryka to moja ulubiona forma, smakuje zupelnie inaczej niż surowa, najbardziej ją lubię z sosem cytrynowo-oliwno-czosnkowym, ale peperonata na bazie takiej papryki też musi być rewelacyjne.
        Talerze śliczne, jesli wloskie, muszę się rozejrzeć, może znajdę podobne. Pozdrawiam!

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Masz racje Oliwko, cytrynowo-oliwne-czosnkowe sa pyszne! A do salatek dorzucam jeszcze ziola jakie sa pod reka – pychota :) I latem moglabym sie zywic wlasciwie tylko tym : warzywa + takie lekkie dressingi ;)

          Odpowiedz
  9. zosia

    Witaj Beo :)

    Uwielbiam paprykę! Grilowaną szczególnie. To niesamowite jak bardzo zmienia się smak tego warzywa pod wpływem ciepła. Jak z soczystego i chrupiącego, staje się aksamitne i słodkie ;)

    Lubię też delikatnie ugrilować połówki papryki, wbić do nich jajko, dodać odrobinę masła i zostawić jeszcze na chwilę w piekarniku. Do tego tymianek i pyszne śniadanie gotowe:)

    Jeszcze mam pytahie. Jak długo można przechowywać paprykę zalaną oliwą?

    Pozdrawiam słonecznie!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Masz racje Zosiu – pieczona robi sie aksamitna i przyjemnie slodkawa :)
      Co do przechowywania papryki, to przede wszystkim musi byc dobrze zakryta oliwa (to bardo wazne, tak jak z pesto np.). Na francuskich czy wloskich forach dziewczyny pisza, iz taka papryke w oliwie (szczelnie zamknieta) mozna przechowywac nawet do 2-3 miesiecy (ja trzymam ja caly czas w lodowce), choc szczerze mowiac u mnie maksimum to jest miesiac ;) nie testowalam nigdy dluzej. Za to raz otwarty sloiczek powinno sie skonsumowac w miare szybko.

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  10. zosia

    Dziękuję za informację:) Po tym co napisałaś, to tak sobie myślę, że plany dłuższego przechowywania papryki to jedno, a szybkość jej znikania to drugie, więc pewnie nie muszę się martwić, że się popsuje ;)

    Miłego dnia :)

    Odpowiedz
  11. nobleva

    Grillowana i marynowana papryka jest po prostu doskonała, ale ja surową też lubię, chociaż czerwoną oczywiście bardziej niż jakąkolwiek inną, zielona, jak dla mnie nadaje się tylko do chińskich stir-fry.

    Odpowiedz
  12. Inkwizycja

    Paprykę jadam w każdej postaci, choć nie ukrywam, że na myśl o grilowanej ślinka mi cieknie ;-) Ta peperonata do mnie przemawia! W ogóle zdecydowanie bardziej „imponują” mi przetwory z warzyw, a u Ciebie taki wybór…mniam! ;-)
    Piękne zdjęcie okna i pelargonie na nim takie swojskie…
    Ściskam czule!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Inkwizycjo, ja przetworow warzywnych takich ‚do sloika’ robei malo, wiekszosc z nich bowiem wymaga dodatku octu, a za tymi niestety nie przepadam (rodzinka zreszta tez nie); dlatego szaleje dzemowo ;))

      Odpowiedz
  13. Małgoś.dz

    No lata to tyle co kot napłakał… W przyszłym roku będzie lepiej. Bo już nie wypada mi chyba pisać, że trzeba mieć nadzieję na poprawę tego roku? :D
    A u nas papryki mnóstwo! mnóstwo! :)
    Ps. Ta pięęękna fioletowa serwetka nie da mi dzisiaj zasnąć. :D

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Malgosiu, mnie tam dla poprawy nastroju wystarczy, by caly przyszly tydzien byl sloneczny ;) Na szczescie na razie jestesmy na dobrej drodze (tfu tfu – spluwam i odpukuje ;)).

      Odpowiedz
  14. Lu

    Beo wiesz że na Twoich zdjęciach wcale nie widać, że to lato coś takie dalekie od wymarzonego tego roku.
    Paprykę uwielbiam, zarówno surową jak i przetworzoną. Muszę spróbować takiej poobieranej obieraczką do pomidorów, bo skórka mi jednak przeszkadza ;) A do pieczenia i trzymania w torbie nie mam jakoś cierpliwości, przyznaję ze wstydem ;)

    Fajnie znów pobuszować po blogach, ostatnio nie miałam na to w ogóle czasu, a i nie było mnie przez chwil parę :)

    Odpowiedz
  15. zaytoon

    O tak, znak zapytania zdecydowanie jest wskazany. Tak okropnego lata, jak tegoroczne, nie pamiętam. Wybiegając myślami w przód liczę, że przyszły rok będzie łaskawszy… ;)

    A cuda wyczarowane przez Ciebie z letnich owoców – doskonałe! Szczególnie, że jestem wielką miłośniczką papryki.

    Pozdrawiam! :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      U nas na szczescie az tak okropnie nie bylo, ale zdecydowanie chlodniej i bardziej deszczowo niz zwykle. W tym tygodniou za to ukrop ;)
      Ciesze sie, ze przepisy Ci sie podobaja Zay :)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  16. Linn

    :))) A juz chcialam cos dodac o peperonacie, ale pomyslalam „co tam bede wciaz nudzic na ten temat”… Peperonate uwielbiam i chcialabym ja robic na patelni o srednicy 1 metra. Na nastepny dzien jest jeszcze smaczniejsza, ale ja zwykle zjadam ja wczesniej. A we Wloszech uwielbiam m.in. ulice pachnace pieczona papryka.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Linn, o kuchni wloskiej i o peperonacie mozesz pisac ile chcesz! Nigdy nie bedzie tego dla mnie za wiele :)
      Niestety ulic pachnacych pieczona papryka jeszce nie znam, ale… wszystko przede mna ;)

      Pozdrawiam! I dziekuje Ci serdecznie za wizyte :)

      Odpowiedz
  17. zosia

    Zrobiłam. Pyszności nad pysznościami, Beo! Dzięki serdeczne za przepis, na pewno wielokrotnie będę do niego powracać, na przykład jutro, bo, jak piszesz, peperonata znika w bardzo szybkim tempie:)

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  18. smilingdolphin

    Beato, zrobiłam dzisiaj jako dodatek do obiadu i żałuję… że nie zrobiłam od razu więcej, jak radziłaś! Jest pyszna. W najbliższym czasie konieczna będzie powtórka. Szkoda tylko, że moje dzieci nie przepadają za papryką… Ech, ich strata ;)
    Pozdrawiam i dziękuję za kolejną pyszną propozycję warzywną.
    B.

    Odpowiedz
  19. katasia_k

    Beo, widzę, że zapomniałam podziękować Ci za ten przepis, a towarzyszył nam przez sporą część lata i jesieni – jest fantastyczny! Ostatnio podawałam peperonatę w towarzystwie smażonej fety i ostrych papryczek. Rewelacja!

    Odpowiedz
  20. Pingback: 2011 w kulinarnej pigułce ;) « Bea w Kuchni

  21. Pingback: Gazpacho, nie do końca tradycyjne « Bea w Kuchni

  22. squirk

    Beo, wygląda tak pysznie, że zrobię na pewno (choć nie dziś, dziś przygotowuję się do sceny drzemki wyczerpana wczorajszą pasteryzacją i przygotowująca się do dzisiejszej nieuniknionej ;-)), ale mam pytanie – czy mogę jakoś utrwalić peperonatę na zimę? Zapasteryzować w słoiczkach po prostu po zalaniu dodatkową warstewką oliwy? Zaczynam trochę całego tego przetwarzania nie cierpieć, jak co roku, z drugiej strony zamówiłam właśnie dodatkowe 70 słoików do napełnienia, więc mogę sobie nie cierpieć, chęć opychania się w zimie jak jakiś sołtys własnymi przetworami i tak wygra ;-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Squirk – zeby przechowac papryke przez zime, powinnas ja zalac podgrzana oliwa (wkladajac papryke do wyprazonych sloikow) i dobrze by bylo dodac tez troche soku z cytryny ewentualnie, co rowniez pomaga w konserwacji przetworow – o ile nie bedzie Ci to pozniej przeszkadzalo w smaku…

      70 sloikow do napelnienia mnie lekko przerazilo :D

      (ps. przepraszam, ze odpisuje dopiero dzis…)

      Odpowiedz
  23. pucia

    Beo, skuszona nie pierwszym Twoim przepisem zrobilam przedwczoraj trzy sloiczki papryki. Czekaly wraz z innymi na schowanie,ale moze to i dobrze,bo dzis rano je obejrzalam i na dnie zobaczylam niezbyt przejrzysta oliwe a w srodku sloikow babelki powietrza… Czyzby mimo dokladnego zalania oliwa papryka zaczela fermrntowac? Nie odwazylam sie wyjac jej calej,ale obawiam sie, ze wypuszczenie powietrza juz teraz na niewiele sie zda. Czy oliwa zalewasz papryke po ukozeniu czy w trakcie juz? Zastanawiam sie czy zostawic czy ratowac zjadajac poki co te z gory :-( ratuj,bo serce mi zamarlo…

    Pisałam w wątku odnośnie past, ale tam nikt nie zagląda (?)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Pucia – nie mam pojecia, czy Twoja papryka zaczyna sie psuc, mam nadzieje, ze jednak nie… Ja zalewam ja najczesciej stopniowo, a jesli robie to jednorazowo, to lekko ruszam sloiczkiem tak, by miec pewnosc, ze oliwa wszedzie dotarla. Jednak przechowuje ja pozniej od razu w lodowce lub w chlodnym miejscu, nie w temperaturze pokojowej.

      W watku o pasteryzacji chyba przeoczylam Twoj komentarz, juz tam ‚biegne’….

      Odpowiedz
      1. Pucia

        Beo,
        dzięki wielkie za odpowiedź. Na razie papryka czeka w lodówce, zobaczę co z nią będzie do piątku. Jak się okaże, że czeka ją marny los – w sobotę na targu kupuję znowu i piekę, bo smak tej, która (na szczęście chyba) nie zmieściła się w słoiku był obłędny!

        Odpowiedz
  24. Pingback: Argentyńskie chimichurri | Bea w Kuchni

Odpowiedz na „AmberAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>