Koniec lata i przetwory ze śliwek

campagnesept*

Kończące się lato jest dla nas wyjątkowo łaskawe. Słońce i upały nas nie opuszczają (odpukuję…) i właściwie tylko zerkając w kalendarz przypominam sobie, że to już wrzesień. Że to już koniec września… Korzystam więc ile mogę z tej wspaniałej aury (dziś było nieco ponad 30 stopni!) i wygrzewam się na słońcu jak jaszczurka. A wracając do domu zamykam lato w słoikach ;)

Tym razem śliwki, bowiem czas już najwyższy by pomyśleć o śliwkowych przetworach na zimę.
*

sliwki2010

*

Najpierw jednak słów kilka dla Basi, która zapytała mnie, czy mam tutaj dostęp do tych prawdziwych ‘węgierek’. Tak jak pisałam w poprzednim poście, najczęściej spotyka się tutaj dwie odmiany śliwek : ‘Fellenberg’ oraz śliwkę ‘z Bazylei’ :
*

*

pruneaufellenbergbale

Fellenberg (większa) po lewej; śliwka z Bazylei (mniejsza) po prawej

*

Nie umiem niestety powiedzieć, jak te odmiany mają się do polskich węgierek oraz czy i która jest ich stuprocentowym odpowiednikiem. Mam wrażenie, że to jednak ta druga (z Bazylei) bardziej przypomina w smaku węgierki, choć powidła robię i z tych drugich (Fellenberg) i są równie smaczne. A może ktoś z Was, drodzy czytelnicy, podpowie czy śliwki ze zdjęć podobne są do polskich węgierek? Będę niezmiernie wdzięczna ;)

*

Przejdźmy jednak do konkretów, wszak śliwki czekają na przetworzenie ;)

*

confituresniadanie222

powidła po pierwszym dniu smażenia

*

Tak jak z pewnością większość z Was, każdej jesieni robię zapas powideł śliwkowych. Co roku bardzo podobnie : pierwszego dnia smażę wypestkowane śliwki z dodatkiem odrobiny wody (do godziny) i odstawiam je do wystygnięcia; drugiego dnia (lub tego samego dnia wieczorem) znów smażę je ok. godzinę (regularnie mieszając) i ponownie odstawiam; trzeciego dnia mniej więcej w połowie gotowania dodaję nieco cukru (do smaku) – najczęściej trzcinowy – i gdy konsystencja powideł jest już odpowiednia, przekładam je do wyparzonych / wypieczonych słoików i pasteryzuję ok. 20 minut. Zazwyczaj robię jedną porcję ‘al naturale’ ;) a drugą w wersji korzennej : w zależności od nastroju dodaję cynamonu, czasem również nieco imbiru, kardamonu, goździków czy otartej skórki z pomarańczy. A czasem i rumu (dodam, że z amaretto i armaniakiem również świetnie smakują! ;) ).

W zeszłym sezonie polecałam Wam również pyszne śliwki w czekoladzie; na bazie przepisu podanego przez Joannę na forum CinCin zrobiłam coś nieco innego, wzbogacając dżem o suszone śliwki. Muszę (nieskromnie ;) ) przyznać, że był to całkiem dobry pomysł i wiem, że i niektórym z Was przepis ten przypadł już do gustu. Jeśli więc macie ochotę na coś więcej niż tradycyjne powidła, polecam Wam ten oto zeszłoroczny przepis :

*

pruneauxchocolat

Śliwki w czekoladzie II

400 g suszonych śliwek (waga po wypestkowaniu)
50 ml rumu + 50 ml gorącej wody
900 g śliwek
250 g cukru (użyłam trzcinowego)
1,5 łyżeczki cynamonu
0,5 łyżeczki imbiru w proszku
szczypta zmielonych goździków
2 łyżki kakao
50 g gorzkiej czekolady (o zawartości 70% kakao)

Suszone śliwki pokroiłam w małą kostkę i namoczyłam w rumie z wodą (przykryte folią i pozostawione na noc). Następnego dnia umyłam, wypestkowałam i pokroiłam śliwki, dodałam namoczone suszone śliwki i smażyłam na wolnym ogniu aż masa była dobrze rozgotowana i gęsta. Wtedy zmiksowałam wszystko, jeszcze chwilę smażyłam, dodałam cukier i przyprawy i pozostawiłam na wolnym ogniu regularnie mieszając, aż masa dobrze zgęstniała. Dodałam kakao i czekoladę, dokładnie wymieszałam, przełożyłam do wyparzonych słoików i zapasteryzowałam.
*

*   *   *

Jeśli natomiast czasu macie niewiele i smażenie oraz wekowanie przetworów zupełnie Was nie pociąga, proponuję prezentowany również w zeszłym sezonie przepis na śliwki w słodkiej, aromatycznej marynacie klik, które robię już od dobrych kilkunastu lat; szybkie, banalnie proste, idealne np. do zimowych deserów.

Tym zaś, którzy wolą śliwki w wersji nieco bardziej wytrawnej polecam zaszłoroczny przepis na śliwkowy chutney - klik :

*

chutneypruneaux1

*

*  *  *

*

To tyle na dziś na temat śliwek. Mam jeszcze kilka czekających w kolejce przepisów i jeśli tylko zdążę z sesją zdjęciową ;) to zamieszczę je tutaj już niebawem.

A tymczasem wracam do smażenia tegorocznych powideł… :)
*

Pozdrawiam serdecznie!

*
confituresniadanie

na śniadanie do wyboru : powidła tradycyjne lub z czekoladą

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

68 odpowiedzi nt. „Koniec lata i przetwory ze śliwek

  1. ewelajna

    Bea,
    Twoje śliwki w czekoladzie robiłam i były cudownie pyszne, później robiłam te w aromatycznej marynacie, a jeszcze później chutney – i on jakoś najbardziej wszystkim, którzy próbowali(bo to były prezenty:) smakował. Ale wtedy jeszcze nie miałam bloga… A teraz juz tak:)
    Wiesz, ze węgierki mogą być duże i małe, ale tutaj, mimo różnic w wyglądzie tym po prawej bardzo blisko do węgierek.
    Podoba mi się czerwony kolor Twoich powideł, więc będę szukała tym razem tych czerwonych.
    Bea, dobrej nocy:)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ewelajno, te powidła po pierwszym smażeniu mają taki jasny kolor (tu jeszcze bez cukru), jednak po trzecim smażeniu i po dodaniu cukru też mocno zmieniają kolor.
      Miło mi, że moje propozycje posmakowały :)

      Odpowiedz
  2. monika

    Bea, te Twoje czekoladowe to prawdziwy hicior, będę musiała dorobić :D I jak mówisz że powidło z amaretto dobre jest to następną turę zrobię taką, lubię dodatek alkoholu do przetworów i Twoje recepty też lubię, bardzo :)
    A węgierki na moje oko zdecydowanie te z prawej, u mnie na zdjęciach są węgierki same stuprocentowe ;) i wyglądają tak samo :)

    Pozdrawiam ciepło :)))

    Odpowiedz
  3. Majana

    Jesteś Beo prawdziwą skarbnicą wiedzy i pomysłów :)) Podobają mi sie Twoje przetwory, jak wiesz skorzystałam z przepisu Joanny na śliwkę w czekoladzie, którą to znalazłam u Ciebie własnie:))
    Piękne zdjęcia, a te kromeczki aż mówią do mnie z monitora – zjedz mnie;)
    Pozdrowienia:)

    Odpowiedz
  4. nati

    Bea, nie wyobrażam sobie zimy bez powideł domowych! Chociaż akurat przetwarzaniem śliwek na skalę masową;) zajmuje się moja mama, i raczej są to bardziej tradycyjne wersje. Może jednak uda mi się między egzaminem a wyjazdem wcisnąć jeszcze zrobienie słoiczka tych powideł czekoladowych:)) Bo jak wrócę, to może być już po.. śliwkach;)
    Pozdrawiam serdecznie, miłego aromatycznego smażenia!!:))

    Odpowiedz
  5. atina

    Wspaniałości! Ja o Twoich zeszłorocznych śliwkach w czekoladzie nie zapomniałam i mam już kilka słoiczków w piwnicy :) oczywiście robiłam obie wersje – i obie bardzo mi smakują :) Jeszcze tylko fotek im nie zrobiłam, bo ciężkie są do ładnego przedstawienia;)
    Śliczne jest to zdjęcie ze słonecznikami – znaczy wszystkie są śliczne,, ale to ze słonecznikami bardzo mi się podoba:)

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  6. RainDrop

    Śliwki w czekoladzie są przepyszne, sama je robię regularnie. Ogromnie podoba mi się kolor Twoich powideł jednodniowych: właśnie dlatego, że są czerwone, a nie brązowe, jak większość powideł. O wiele bardziej apetyczne :)
    W moim dzieciństwie węgierki wyglądały właśnie tak, jak te mniejsze śliwki na Twoim zdjęciu. Potem generalnie wszystko zaczęło rosnąć. Jabłka są obecnie sporo większe, czosnek także. Kiedyś „ząbek” czosnku był faktycznie wielkości zęba, obecnie widywałam nawet wielkości prawie niedużej mirabelki. śliwki tez są większe- nie wiem, czy to zupełnie nowa odmiana, czy „udoskonalona” stara. Smak jest taki sam i przyznam, ze używam takich, które akurat kupię, przy czym nie ukrywam, że wolę te większe: mniej zabawy przy wyjmowaniu pestek ;-)

    Odpowiedz
  7. Bozena

    Zrobiłam powidla śliwkowe z czekoladą, ale w wersji bez suszonych śliwek. Bardzo pyszne wyszły. Dzis zamknę śliwkowo – czekoladowy smak w kolejne słoiczki. Co oznacza wypieczone słoiki?, bo ja tylko wyparzam:))W Italii śliwek pod dostatkiem:-))) odmiana, z których robię powidła nazywa się Stanley. Bożena

    Odpowiedz
  8. karolka

    Bea jak ja Ci zazdroszcze tych 30°. Choc ja zadowalam sie tym co mam i moje okolo 20° tez jest ok :)
    Twoje przetwory sliwkowe sa niesamowite, a te sliwki w czekoladzie to moje ulubione.

    Milego dnia :)

    Odpowiedz
  9. maddie

    Planowałam wybrać się dziś do sklepu po śliwki właśnie, choć w zamyśle przepisu żadnego nie było. Ale się znalazł/o.. Pozostanie tylko dylemat, którą z Twoich propozycji wybrać :)
    Mi powidła śliwkowe bardzo smakują z ciepłym serem camembert :) pozdrawiam

    Odpowiedz
  10. Tilianara

    Ja stawiam, że te z Bazylei bardziej przypominają węgierki, szczególnie jeśli są małe, ale w węgierkach najważniejszy jest poziom słodyczy, dzięki któremu można przygotować powidła bez dodawania cukru :)

    Wiesz Bea Ty jesteś moim guru przetworowym – jak potrzebuję jakiś przetworów lub informacji o nich to zaglądam do Ciebie i zawsze znajdę :)
    Dzięki :*

    Odpowiedz
  11. Anoushka

    Bardzo do mnie przemawia ten śliwkowy chutney.
    Inne przepisy też świetne. Nagle bardzo naszła mnie ochota na takie śliwki pod migdałową pierzynką… Jak to dobrze, że WE już blisko. Stęskniłam się za wizytami na targu ;)

    Miłego dnia!

    Odpowiedz
  12. zaytoon

    Przetwory ze śliwek zdecydowanie należą do moich ulubionych. Już zniknęło mi 5 słoiczków, a przygotowywałam je niecały miesiąc temu! Niesamowite. Bez wątpienia będę musiała zrobić powtórkę. Szczególnie Twoja czekośliwka cieszy się powodzeniem. Istna rewelacja! :)

    Pozdrawiam gorąco!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aniu, stawiam je na blasze tak ‚normalnie’, czyli zakretka do gory; radze Ci zostawic w sloiczkach nieco wiecej wolnego miejsca niz zazwyczaj, bowiem zauwazylam, ze podczas pasteryzacji piekarnikowej przetwory maja czasami tendencje do ‚unoszenia’ sie. Pamietaj tez, by ponownie dobrze dokrecic sloiczki juz po pasteryzacji.

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  13. Bea Autor wpisu

    Dziękuję serdecznie wszystkim za wizytę i komentarze!
    Widzę, że to jednak te mniejsze śliwki są wg Was bardziej podobne do węgierek :) Choć te po lewej w rzeczywistości nie są wyjątkowo olbrzymie, zdjęcie jednak (zbliżenie) nie najlepiej oddaje ich rzeczywisty rozmiar…
    Przesyłam wszystkim nieco wrześniowego słońca i życzę miłego weekendu :)

    *

    Moniko, ja też bardzo lubię dodatek alkoholu do przetworów, nadaje on bowiem miłego posmaku, a sam alkohol ulatnia się przecież podczas smażenia.

    Viri, mnie też czekobanan i wiśnia bardzo kuszą ;)

    Kabamaiga, mój mąż się tylko nieco dziwi, bo przecież my dżemów praktycznie nie jadamy; na szczęście miejsce w piwnicy jeszcze jest ;)

    Nati, mnie niestety nie ma kto ‘przetworzyć’ ;)
    Słońca chętnie trochę podeślę, choć na weekend niestety zapowiadają już deszcz…

    Wsamraziku, rób jak ja – wszystkiego tylko po kilka małych słoiczków ;)

    Edysiu, doskonale Cię rozumiem. Ja w tym roku powideł zrobię o wiele mniej niż zwykle, trwa bowiem remont, który bardzo mi kuchenne życie pokrzyżował… :/

    Niestety masz rację Atino – takie powidła czekoladowe to nie jest zbyt wdzięczny model do zdjęć ;)

    No właśnie RainDrop, i dlatego lubię kupować warzywa i owoce na ‘naszej’ farmie czy od niektórych sprzedawców na targu, ich produkty nie są bowiem nienaturalnie wielkie i idealnie kształtne. Lubię kupować wszelakie ‘stare’ odmiany owoców, mam wrażenie, że niektóre z nich mają o wiele lepszy smak niż te ‘nowoczesne’. Ale może to tylko autosugestia ;)
    PS. Też wolę wyjmować pestki z tych większych śliwek ;)

    Karolko, wczoraj w winnicach było naprawdę wyjątkowo gorąco; topiłam się na tarasie jak kostka lodu ;)

    Maddie, muszę niestety przyznać, że sery najbardziej lubię bez żadnych dodatków, choć od czasu do czasu też się skuszę na słodko-kwaśne małe co nieco do nich ;)

    Tili, do bycia guru wiele mi brakuje, miło mi jednak, że moje propozycje podobają się zaglądającym tutaj kulinarnym pasjonatom :)

    Kasiu, jakie kompleksy?!? Ja mam kompleksy gdy widzę, że niektórym udaje się wstawiać blogowe notki codziennie czy co drugi dzień. Niestety pracując na pełny etat jest to dla mnie zupełnie niemożliwe… Najwięcej gotuję w weekendy, wtedy też udaje mi się zrobić kilka zdjęć, w tygodniu niestety rzadko mam na to czas.

    Lu, czekam więc na szczegóły u Ciebie :)

    Anoushko, ja naprawdę bardzo cenię sobie to, że mogę jechać dwa razy w tygodniu na farmę i że dodatkowo jeszcze dwa razy w tygodniu jest targ w mieście; teraz bym była bardzo nieszczęśliwa gdybym musiała robić zakupy tylko w jakichś sieciówkach ;)

    Zay, cieszę się niezmiernie, że czekośliwka cieszy się takim powodzeniem ;)

    *

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie !

    Odpowiedz
  14. Zielenina

    Ja jestem do przodu mam już 30 słoików powideł w piwnicy, myślę że na razie wystarczy :) Nie lubię jakoś dżemów z dodatkiem czekolady, to zupełnie nie moja bajka, ale śliwkowe korzenne to czysta bajka :)

    Odpowiedz
  15. mirosix

    Ja mam ten sam problem w Niemczech. Tutaj ten rodzaj sliwek nazywaj sie „Zwetschgen” (te okragle to Pflaumen), ale zazwyczaj na straganach nikt nie rozroznia ich rodzajow. Kierujac sie „nosem” znalazlam jeden, na ktorym na pewno sprzedaja wegierki – mniejsze, w srodku ciemniejsze, takie slodko-gorzkie. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  16. Niedzielka

    Witaj Beo! Bardzo, bardzo dziękuję Ci za słówko do mnie, przyszło w chwili, gdy byłam chora i dzięki Tobie powiało światem i nadzieją, że będzie lepiej!

    Przez długi czas było mi z netem nie bardzo po drodze – no ale wracam wraz z jesienią :) Ile mam cudownych postów u Ciebie do poczytania! Całe lato w pigułce!!!
    Serdecznie i bardzo gorąco Cię pozdrawiam! :***

    Odpowiedz
  17. amarantka

    30 stopni! zazdroszczę jaszczureczko ;)

    ale na polską jesień też na razie nie narzekam… jest dokładnie taka, jaką lubię…
    i w warzywniakach śliwek moc, a z nich niebawem na pewno powstaną powidła i czekośliwka też…
    Już tyle dobrego o niej słyszałam :)

    Odpowiedz
  18. Małgoś.dz

    Gdyby ktoś za mnie usmażył powidła… :D To ja bym chętnie je potem jadła. :D
    A tak serio…
    Beatko, w zeszły weekend zamierzałam właśnie powidła śliwkowe z czekoladą usmażyć (małą ilość, najpierw na spróbowanie), ale za Twoją sprawką przygotowane śliwki, jak wiesz, wyszły na tartę. :D Czy mi się uda usmażyć je w obecny weekend, nie wiem, bowiem zamierzam się zająć pomidorami w ilości hurtowej. Nie mniej nie tracę nadziei, że jeszcze zdążę w sezonie śliwkowym coś dobrego wyczarować (najchętniej z Twoich przepisów, bo zawsze są niezawodne). Tymczasem śliwki po prostu codziennie jem na surowo. :)
    Acha, śliwkowy i figowy chutney robiłam w zeszłym roku i były pyszne. :) Trochę podarowałam mojej tutejszej przyjaciółce i była zachwycona. :) Mam jeszcze dwa malutkie zeszłoroczne słoiczki. Jeśli czas pozwoli, to może i teraz dorobię, choć czuję pod skórą, że zbyt wiele bym chciała, a zbyt mało czasu mam na te wszystkie kulinarne prace…
    Ps. Ten słonecznikowy widok… no cud miód. :)

    Odpowiedz
  19. Bea Autor wpisu

    Zielenino, też mi się wydawało, że nie lubię dżemów z dodatkiem czekolady ;)

    No właśnie Mirosix, na targach czy bezpośrednio u rolników można znaleźć o wiele więcej odmian warzyw i owoców.

    Kawo, nie tylko pachną, ale i smakują ! ;)

    Niedzielko, cieszę się, że już ‘wróciłaś :)
    Mam nadzieję, że problemy zdrowotne są już tylko wspomnieniem i że znów będę mogła podziwiać Twoje wspaniałości na blogu ! :)

    Amarantko, dziś już niestety zdecydowanie chłodniej i deszczowo na dodatek, ale i tak mi to nie przeszkadza ;)
    A czekośliwkę bardzo polecam, szczególnie tą z suszonymi śliwkami właśnie…

    Małgosiu, ja też gdy wracam zmęczona z pracy i gdy na nic nie mam już energii, to marzę o tym, by wszystko samo się zrobiło… Lub by ktoś zrobił to za mnie ;) Ale nie ma tak dobrze niestety ! Jak mawiał mój tato : ‘Umiesz liczyć? To licz na siebie’ ;))
    Widzę że u Ciebie będzie pomidorowo w weekend… U mnie zdecydowanie śliwkowo ;) Oraz nadal remontowo, co powoli zaczyna być lekko męczące, ale cóż.
    Cieszę się bardzo, że tamte przetwory smakowały :)

    *

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie ! I życzę miłego weekendu :)

    Odpowiedz
  20. Jo-hanah z Wrzoswej Polany

    Beo! Zaniedbałam ostatnio karygodnie blogowe podróże. Z tym większą przyjemnością zajrzałam do Twoje smakowitej kuchni :D Jak zawsze same pyszności i na dodatek tak pięknie opisane i sfotografowane :D
    Aż się głodna zrobiłam. Jak zawsze z resztą. Powidła dobra rzecz podobnie jak placek ze śliwkami i jeszcze knedle… Już mi całkiem w brzuchu burczy ;)
    Mam nadzieje, że piękna aura będzie trwała nadal. U nas może nie tak ciepło, ale za to piękne babie lato mamy.
    Ściskam serdecznie

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Milo mi, ze ‘wpadlas’ choc na chwilke :)
      Niestety brak czasu doskonale rozumiem i tez ostatnio coraz rzadziej zagladam na znajome blogi :/ Szkoda, ze doba ma tylko 24 godziny, prawda ? ;)
      I Tobie i sobie zycze wiecej wolnego czasu oraz by to piekne, babie lato trwalo jak najdluzej :)
      PS. Powidla i z przyprawami i z orzechami uwielbiam ! Choc orzechy najczesciej dodaje do jablek z cynamonem (i rodzynkami ;) ).

      Pozdrawiam serdecznie !

      Odpowiedz
  21. Ewelosa

    Beatko piękne te Twoje zdjęcia wiesz – czekośliwke znam wdwóch wersjach i obie mi bardzo smakują.

    Ale te śliweczki w zalewie też mnie kuszą wiesz :)

    A ma do Ciebie pytanie o festiwal dyni – czytałam gdzieś, że ma być na przełomie września i pażdziernika ?
    Ja kupiłam sobie wczoraj 14 kg dyni :) i część już przerobiłam.

    A pamiętasz o tych moich nasionkach ? – ja nie wiem jakie bym chciała napewno to hokaido bo tyle się o jej smaku naczytałam i ta buter coś i ta bananowa :) Zresztą zdam się na eksperta jakim jesteś dla mnie :)

    serdecznie pozdrawiam :*

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ciesze sie, ze obydwie czekosliwki Ci smakuja :) Ja spedzilam caly weekend na smazeniu roznych przetworow, teraz tylko mam nadzieje, ze zdaze jeszcze o nich napisac ;)

      A co do festiwalu dyni, to co roku jest mniej wiecej w tym samym terminie, pod koniec pazdziernika. Dopisze krotkie info po niedzieli w razie czego.

      PS. Nasionka juz zapisane na liscie ;)

      Pozdrawiam !

      Odpowiedz
  22. Iza

    Beo,

    W jedym z wpisow zauwazylam, ze pisalas o zrobieniu dzemu z fig ze skorka pomaranczowa i rumem…Mam swieze figi i pomyslalam, ze wyszedlby z nich rewelacyjny dzem. Czy moglabys zamiescic przepis? Dziekuje i pozdrawiam!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Izo!
      Dżem figowo-pomarańczowy był stworzony ‚na oko’, jak to najczęściej u mnie bywa ;)
      Z tego co pamiętam, do ok. 1 – 1,2 kg fig dodałam otartą skórkę z 1 dużej pomarańczy oraz spory ‚chlust’ rumu, a cukru dodaję zawsze mniej więcej 1/4 wagi owoców; wszystko razem wymieszałam i zostawiłam na noc, smażyłam zaś i wekowałam na drugi dzień. Było to niestety baaardzo dawno temu, więc nie pamiętam bardzo dokładnych proporcji, nawet ich wtedy jeszzce nie zapisywałam. Mam jednak nadzieję, że te wskazówki Ci się przydadzą.

      W ostatni weekend za to zrobiłam dżem śliwkowo-figowy z pomarańczą, też było pyszne :) Mam nadzieję, że uda mi się wstawić przepis w czwartek / piątek (chyba, że chcesz go wcześniej, to mogę wysłać na maila).

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  23. buruuberii

    Powiem Ci Beatko, ze powidlo czekoladowe Joanny ktore Ty rozlawilas to jest cos niesamowitego, gdy czytalam ze smakuje jak sliwki w czekoladzie, to troszke niedowierzalam – a tak jest: czekoladowe powidlo dorownuje najlepszym sliwkom w czekoladzie :)) Pysznosci, ja jednak zrezygnowalam w tym roku z powidla wegierkowego, chyba pierwszy raz od 10ciu lat… Pozdrowienia sle :))

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Quetsches to bardziej francuska / alzacka odmiana, w tutejszych sadach za to najczesciej spotkac mozna te dwie odmiany ze zdjecia, ktore wg mnie smakuja wlasnie jak wegierki.

      Odpowiedz
  24. Pingback: Powidła i przetwory śliwkowe 2011 « Bea w Kuchni

  25. magnes

    Przepis na sliwki w czekoladzie a raczej efekt uzyskany robiac dzem z tego przepisu przerosl najsmielsze oczekiwania. Niedowierzajac zrobilam tylko z polowy skladnikow, wielki blad, wszystko wskazuje na to ze nie zostanie nic do zapakowania w sloiki. Eksperyment zdecydowanie bedzie powtorzony. U mnie sliwka Fellenberg.

    Odpowiedz
  26. Pingback: Jesień, dynie i warzywne curry « Bea w Kuchni

Odpowiedz na „Jo-hanah z Wrzoswej PolanyAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>