Kulinarny raj ;)

legumesvertsjuin
*
Przełom czerwca i lipca to prawdziwy, kulinarny raj :)

Podczas każdej wizyty na farmie i targu wypatruję kolejnych sezonowych produktów. I co kilka dni pojawia się coś nowego :) Najchętniej kupiłabym wszystkiego po trochu i właściwie tylko coraz cięższy wiklinowy kosz przypomina mi o tym, że pora zakończyć zakupy. Powiedzcie jednak sami, jak można przejść obojętnie obok tych wszystkich wspaniałości? ;)
Na jednym ze straganów wdzięczą się pełne czerwcowego słońca kwiaty cukinii :

*

fleursdecourgettes
*

Wszędzie pełno wszelakich młodych fasolek i strąków zielonego groszku
*

legumesvertsjuin2
*
oraz – mojego ulubionego – groszku cukrowego, który to ostatnio kupuję w ilościach niemal hurtowych ;)
Umyte i oczyszczone z włókien strąki gotuję zaledwie kilka minut na parze – tylko tyle, by groszek lekko zmiękł, lecz by nadal był lekko chrupki. Tuż po ugotowaniu dobrze jest zanurzyć warzywa w lodowatej wodzie by zatrzymać proces gotowania oraz by zachować ich piękny, zielony kolor.

*

poismangetout2
*
Podczas jednej z ostatnich wizyt na farmie jej właścicielka powiedziała mi, że bardzo lubi obserwować mnie podczas zakupów, bowiem gdy tylko mój wzrok spocznie na jakimś ‘nowym’, sezonowym warzywie czy owocu, na mojej twarzy natychmiast pojawia się olbrzymi uśmiech :D
Tak było np. tydzień temu, gdy nareszcie pojawił się bób :)
*

feves11
*
Zielone, pękate strąki (świeżo przywiezione z pola) natychmiast trafiły do mojego wiklinowego koszyka.
*

feves2
*
Potem już tylko kilka minut łuskania (no dobrze, może nie kilka, a kilkanaście ;) ), kilka minut gotowania na parze, kolejna chwila łuskania, odrobina soli i pyszna przekąska gotowa :)
Jeśli natomiast posiłek ma być nieco bardziej sycący, przygotowuję taką oto sałatkę :

*
pdetfevespois2
*
Młode ziemniaki przekrajam na pół i duszę w oliwie z dodatkiem czosnku (ziemniaki można też upiec w piekarniku lub ugotować na parze np.); bób oraz groszek cukrowy gotuję na parze (zaledwie kilka minut, by – jak pisałam wcześniej – warzywa lekko zmiękły, lecz by pozostały lekko chrupkie). Przed podaniem całość skrapiam cytrynowo-ziołowym sosem vinaigrette. Do tego kilka plasterków malinowego pomidora i jestem w kulinarnym siódmym niebie ;)

*

pdetfevespois
*
A na deser – wystarczy miseczka świeżych owoców.
Truskawki powoli ustępują miejsca czereśniom, pojawiły się już maliny, jagody i porzeczki oraz pierwsze morele. Za niedługo cieszyć się też będzie można wiśniami i brzoskwiniami. Czy nie mam więc racji pisząc o kulinarnym raju ? ;)

*

Pozdrawiam serdecznie !

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

68 odpowiedzi nt. „Kulinarny raj ;)

  1. cafe ole!

    Bea,

    wiesz dlaczego weszlam teraz wlasnie na twojego bloga?
    Bo cos mi mowilo, ze dzis bedzie pyyszsznie, i moge tu wejsc dopiero kiedy sama bede na finiszu gotowania pysznosci, zeby choc raz nie skrecalo mnie jak ogladam twoje!!!
    U mnie dzis ryz szafranowy, duszone: cukinia, cebula, pomidory+swieza marchewka. wszystko w oliwie z czosnkiem. do tego duszony w cebuli kotlecik.

    ide jesc:))

    a u nas ni sladu bobu:(
    kwiaty cukini tez sie nie ukazuja. obawiam sie, ze brak popytu:(

    nic to, milego wieczoru:)

    Odpowiedz
  2. llooka

    Ja jestem w raju patrząc na Twoje zdjęcia! Bobu też mi się chce i przymierzam się do niego już od kilku dni. Na pewno nie będę miała przyjemności, aby był prosto z pola, ale… Mam ochotę na gotowany bób z kwaśną śmietaną i miętą:)

    Odpowiedz
  3. Patrycja

    Oj masz racje, masz:) Wszystko takie mlodziutkie, swieze, soczyste, zazdroszcze takiej dostepnosci, sampdzielnego zbierania. I jak dla mnie to nawet nie na przekaske ta salatka, ale na obiad. Wspanialy obiad:D

    Odpowiedz
  4. KucharzyTrzech

    Och Bea, jakże u Ciebie pieknie i smacznie.
    Uwielbiam podobnie jak Ty odkrywać, że pojawia się to i owo. Niestety dostanie u mnie groszku zielonego niestety graniczy z cudem. A szkoda.

    Pozdrawiam ciepło

    Odpowiedz
  5. An z Chatki

    Niestety wszystkich tych specjałów nie mogę jeść :) cukinię, goszek cukrowy i bób w małej ilości mogę, reszta odpada niestety, ale mojej rodzince gotuję fasolkę szparagową, groszek i białą fasole :)
    Zdjęcia i sałatka rewelacja.

    Pozdr An

    Odpowiedz
  6. An-na

    Młody bób w strąkach – toż to moje marzenie! Natychmiast bym go upiekła choćby w piekarniku albo w popiele, jak ziemniaki… Mówię Ci – niebo w gębie! Dużo lepiej smakuje niż ten ugotowany po wyłuskaniu. To moje kulinarne wspomnienie z dzieciństwa, Beo :)

    Odpowiedz
  7. qd

    Ja dzis nabylam bob, niestety luskany, ale swiezutki. Ugotowalam z mieta i koprem, na talerzu polalam dobra oliwa, pokropilam cytryna i wciagnelam z galareta pomidorowa. Lato, lato wszedzie…a na termometrze 30 stopni….

    Odpowiedz
  8. Majana

    O tak Beatko, masz rację z całą pewnościa ! To jest raj! Raj wśród zieleni i kolorów owoców, które tak uwielbiam! Cudowne zdjęcia zrobiłaś, są po prostu rajem!:)))

    Będę sobie tak wchodzić do Ciebie i patrzeć. Alez mi się chce groszku i bobu i wiśni!:)))

    Buźka:*

    Odpowiedz
  9. belgia od kuchni

    Swietnie cie rozumiem, na targu tez wszystko pozeram oczami, wracam z ciezkimi torbami zakupow, a potem po prostu nie jestem w stanie przerobic tych ilosci zalegajacych w lodowce, wstyd sie przyznac ;( rozrzutna inaczej, mawia taki jeden ;)

    Odpowiedz
  10. Anna Maria

    My tej niedzieli zaliczyliśmy pierwszą wyprawę do naszego miejscowego „raju”, a.k.a PYO:-)
    U nas jednak wybór mniejszy, ale i tak mieliśmy wiele radości, wrzuciłam parę zdjęć na dowód.

    Odpowiedz
  11. Magoldie

    To piekne co napisalas o wlascicielce farmy …
    Piekne jest to , ze ludzie potrafia cieszyc sie z takich rzeczy i piekne jest to , ze ktos to dostrzega :)))
    Poza tym , piekne jest tez to co wyczarowalas z tych warzyw :)))

    Odpowiedz
  12. Kasia

    Masz rację, to jest raj! Bób uwielbiam, już też jadłam w tym roku. Grochu jeszcze nie, ale w piątek idę na targ. :-) Pomidory malinowe – mogłabym na nich żyć! Tylko z kwiatami cukinii mam kłopot. Jak pytałam na targu rok temu, to ludzie mieli taaaaakie oczy. Na pewno wykorzystam przepis na sałatkę! :-)

    Odpowiedz
  13. Bea Autor wpisu

    Cafe ole, czyżby telepatia? ;) Przyznam, że Twoim obiadem też bym się chętnie poczęstowała :)
    PS. Szkoda, że nie ma u Was kwiatów cukinii…
    PPS. O zupie z arbuza nie zapomniałam, ale ‘wezmę się’ za nią na początku lipca, dobrze? ;)

    Llooka, z kwaśną śmietaną powiadasz ? W takiej wersji bobu jeszcze nigdy nie jadłam. Z miętą zaś i owszem, tyle że z oliwą i cytryną ;)

    Patrycjo, na przekąskę to sam bób, sałatka to był właśnie obiad :)

    Prawda Grażyno? Pochwała prostoty :)

    KucharzyTrzech, nie ma takiego groszku ? No proszę… Szkoda wielka, bo taki młody groszek jest naprawdę przepyszny.

    Agato, ja sobie pomagam nożykiem, więc kciuk nieco mniej cierpi ;)

    An, jesteś na nie uczulona? Czy też chodzi bardziej o problemy ‘trawienne’?

    An-no, witaj ! Miło Cię znów widzieć :)
    Zaintrygowałaś mnie tym pieczonym bobem – czy możesz napisać, jak to robisz? Tak całkiem ‘normalnie’ jak ziemniaki ? W piekarniku mam na myśli, w popiele chyba mi się to aktualnie nie uda ;)

    Qd, u nas też ukrop; na szczęście balkon można zacienić, więc nie jest tak źle… Wczoraj nawet sobie drzemkę ucięłam podczas popołudniowego relaksu ;)

    Majano, dziękuję serdecznie ! :*
    Czy pocieszy Cię fakt, że tutaj rzadkością jest botwinka ? ;) oraz ogórki do kiszenia np. ;))

    Belgio, też mi się to niestety przytrafia… Choć wtedy staram się ewentualnie jakieś produkty zamrozić lub… rozdaję znajomym i rodzinie ;)

    Anno Mario, najważniejsze, że miło spędziliście czas, prawda ? Tego typu miejsca to również swego typu atrakcja. Bardzo lubię ‘odkrywać’ różne nowe farmy i targi (wiem wiem, nie jestem całkiem ‘normalna’ ;)).

    No właśnie Magoldie, cieszą mnie tego typu małe przyjemności, magia kucharzenia również ;)

    Kasiu, też bym mogła żyć na ‘malinówkach’! Choć najlepsze były te z ogródka mojej babci :)

    *

    Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
  14. Magda

    O tak, ja taz uwielbiam te zielone straki. Zwlaszcza w letnich salatkach…A czy znasz mlody (jeszcze zielony) jasiek? On w sierpniu dopiero pojawia sie i nie wszedzie, sezon krotko trwa – a to prawdziwy cymes.
    Super zdjecia. Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  15. Usagi

    ja jak wpadam na rynek, jestem jak huragan. Porwałabym wszystko ;) A ostatnio miałam najcudniejsze śniadanie świata – przebiegając koło rynku do autobusu wyminęłam babulinkę na stołeczku… Dwa kroki dalej dotarło do mnie, co sprzedaje i wmurowało mnie w chodnik.
    A babina-spryciula już pakowała mi dwa pudełka strączków grochu. 2 zł za pudełko. Oj, jak przyjemnie się go pogryzało w autobusie :)

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  16. zawszepolka

    Beatka jak zawsze pięknie i pysznie u Ciebie!
    Zawsze mi się buzia śmieje jak patrzę na zdjęcia bo za każdym razem chociaż jedno mamy podobne :)
    Pokażę może swoje w weekend jak mi chęci na wpis wystarczy…
    Coś mi mówi że masz albo nowy obiektyw, albo nowy aparat albo nowe i to i tamto :)

    Slodkich snów!

    Odpowiedz
  17. Bea Autor wpisu

    Cudawianko, odbij sobie w takim razie z nawiązką! :)

    Magdo, jako że za ‘jaśkiem’ nie przepadam, to też nigdy go specjalnie nie szukałam, ale będę miała oczy szeroko otwarte na targu w sierpniu w takim razie ;)

    Usagi, taki świeży groszek na surowo jest pyyyszny!

    Polko, wniosek z tego, że o podobne zdjęcia w kulinarnym świecie chyba nietrudno ;) Ciekawa jestem, o które chodzi.
    A nowego nie mam niestety nic, chyba więc tylko światło latem jest lepsze do zdjęć.

    Pozdrawiam !

    Odpowiedz
  18. abbra

    Też mi się tak porobiło , jak ostatnio byłam na zakupach – najchętniej kupiłabym wszystkie warzywa i owoce :) Opamiętałam się, gdy zabrakło mi rąk do niesienia zakupów ;))
    A do pyszności na Twoich zdjęciach buzia sama mi się uśmiecha :D

    Odpowiedz
  19. aniado

    Bea, Twój blog to czysta Przyjemność. Piszesz i fotografujesz obłędnie smakowicie:) Ja po kilku baaardzo pracowitych dniach (REMONT i BAŁAGAN REMONTOWY) dzisiaj odpoczywam od marketów budowlanych i pędzę na targ po „coś dobrego” Pzdr Aniado

    Odpowiedz
  20. An z Chatki

    Mam problemy trwawienne i nei mogę jeśc sporo warzyw :) te co najbardziej lubię między innymi dynię, spokojnie mogę jeść :)
    PS. wkleiłam w końcu zdjęcie „mojego” pola truskawkowego;)

    Odpowiedz
  21. ushii

    aaaa…kwiaty cukinii!!! jak ja je lubię, a nigdzie u nas nie uwidzisz :(((
    piękne te foteczki, dobrze że już wcinałam bobik, bo juz całkiem bym smutna chodziła :) najbardziej lubię taki rwany prosto z krzaka, wtedy na surowo taki słodziutki jest… ale taki juz kupowany to troszkę dłużej gotuję, jakoś nie umiem się przekonać do takiego tylko blanszowanego… a u Ciebie on tak apetycznie wygląda, no jak tu się przemóc?
    pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  22. Bea Autor wpisu

    Narzeczono, cieszę się, że dynie wzeszły ! I trzymam teraz kciuki za udane plony :)

    Abbro, w takich sytuacjach przydaje się również plecaczek ;)

    Aniado, dziękuję serdecznie :) Remontu współczuję; my mamy ‘tylko’ remont bloku (elewacja + okna, balkony itd.), ale też już czasami mam dosyć. Niestety najgorszy dla nas okres będzie od września do końca roku :/

    Ewo, proszę bardzo, warzywa jeszcze i na dziś są :)

    An, dobrze w takim razie, że dynie możesz :)
    Ja mam niebawem przetestować zjedzenie jajka (z ‘polecenia’ pani od akupunktury, gdyż z tego co widać na seansach – na jajko reaguję już całkiem dobrze; ale to teoria, zobaczymy jak będzie w praktyce…).
    A, zapomniałam Ci napisać, że przetestowałam to mleko bez laktozy, ale niestety też powoduje u mnie zaczerwienienia i lekkie swędzenie :/ Na razie dalej pozostaję więc przy ryżowym i kozim. I w zwiazku z tym chyba muszę zapomnieć o lodach :(

    Pozdrawiam serdecznie !

    Odpowiedz
  23. Bea Autor wpisu

    Ushii, ten ‘mój’ bób jest właśnie taki młody i super swieży, świeżo zrywany, więc pewnie również dlatego krócej można go gotować. Ja pamiętam jeszcze ten bób który gotowała w domu mama (dobrze, że nie czyta bloga ;)) i nie do końca mi on smakował (dosyć długo był gotowany). Ten aktualny zaś jest idealny ;)
    I jak pisałam już wyżej – szkoda, że o te kwiaty cukinii tak trudno w PL :(

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  24. kasiaaaa24

    Beatko niezmiennie jestem pod wrażeniem twoich zdjęć. Są zjawiskowe.

    A ja boję się że znów w tym roku nie będę mieć czasu na wykorzystanie tych wszystkich letnich darów. Niestety…

    Odpowiedz
  25. An z Chatki

    To jak możesz pić te mleka, może spróbuj zrobić z nich lody? w smaku będzie inne, ale moze warto spróbować. Znasz te „mleka”, czy kupujesz jakieś jeszcze inne? :
    http://www.weinunion.de/Diverses%20Alnatura%20Soja%20-%20Reis%20-%20Drink%20Natur%20unges%FC%DFt%20aus%20%F6kologischer%20Landwirtschaft%201%20Liter%20_nr8600183397_pidpa_sw.html
    http://www.weinunion.de/Diverses%20Alnatura%20Soja%20Drink%20Calcium%20aus%20%F6kologischer%20Landwirtschaft%201%20Liter%20_nr8600183406_pidpa_sw.html

    Odpowiedz
  26. Bea Autor wpisu

    Kasiu, dziekuje! :)
    Ja rok temu niestety niczego prawie nie zrobilam (przez te ‚slynna’ kontuzje ;)), dopiero jesienia udalo mi sie zrobic troche powidel. Dlatego w tym roku nadrabiam zaleglosci ;)

    An, ja akurat kupuje inne (czesto francuskie Bjorg); problem w tym, ze za smakiem mleka sojowego zupelnie nie przepadam, a ryzowe toleruje w wypiekach, ale nie wiem jak by bylo z lodami. Poza tym tak bardzo lubie ‚prawdziwe’ lody, ze nie mam odwagi testowac tych ‚innych’… Wiem wiem, poki ich nie skosztuje, nigdy sie nie dowiem czy mi jednak smakuja czy nie ;)

    Odpowiedz
  27. majka

    Beo, napatrzec sie nie moge na te piekne zdjecia. Kusza bardziej niz same owoce i warzywa na straganach :) Salatka wyglada przepysznie. Kocham bob wiec zapisze sobie do wyprobowania :)

    P.S. Bylam kilka dni temu na truskawkowym polu :) Grzejace od dluzszego czasu slonce spowodowalo, ze truskawki byly wprost przeslodkie (nigdy jeszcze nie jadlam takich pysznych truskawek).

    Pozdrawiam slonecznie :)

    Odpowiedz
  28. An z Chatki

    w takim razie pozostaja tylko sorbety owocowe :) i dziękuję za nazwę franc.mleka, jak bedę n awakacjach przynajmniej będę wiedziała czego szukać, ponieważ śniadania jem mleczne :)
    sciskam mocno An

    Odpowiedz
  29. Bea Autor wpisu

    O tak Majko, sałatki z młodym bobem są przepyszne, nieprawdaż ? ;)
    Wygrzane słońcem truskawki również :) Dlatego właśnie innych już nie lubię kupować, w porównaniu z tymi ‘z pola’ nie mają żadnego smaku…

    Aniu, miło mi niezmiernie :)

    An, to mleko Bjorga teoretycznie jest bardzo neutralne w smaku, tzn tak wszyscy twierdzą. Wszyscy oprócz mnie niestety, gdyż ja nawet tego nie lubię :/
    Ale ogólnie polecam tę firmę, mają naprawdę smaczne produkty. Bardzo lubię np. ten oto pasztet :
    http://www.bjorg.fr/produits/preparation-repas/tartinables-sales/terrine-chardonnay.htm
    jeśli będziesz miała okazję, to spróbuj koniecznie! :)
    PS. Ja śniadania też jadam mleczne – a jest to… kawa z mlekiem :D

    Abbro, ja nie lubię za bardzo plecaków, ale w zeszłym roku zmusiło mnie do tego chodzenie o kulach ;) I od tego czasu nie wybieram się na już na ‘targowe łowy’ bez rzeczonego rekwizytu :)

    Pozdrawiam !

    Odpowiedz
  30. atina

    Gdybym mogła skosztować takiej sałatki, to też pewnie byłabym w siódmym niebie;) Pysznie wygląda:) A na bób, to ja czekam i to bardzo :) to chyba moje najukochańsze warzywo. no u nas niestety jeszcze jest dość drogi, ale mam nadzieję, że juz niedługo będę się i ja nim cieszyła:)
    A powiedz mi, czy Ty masz może parowar, czy gotujesz na parze, tak bardziej tradycyjnie? Ja zwykle gotowałam normalnie, ale właśnie myślę o przejściu na gotowanie na parze ;)

    miłego dnia:)

    Odpowiedz
  31. Monika. L

    To i ja dodam, że strasznie lubię jak jeździsz na farmę.
    Jak wracasz to jest raj czytelniczy :)))

    Jedno piękniejsze od drugiego.

    Pozdrawiam ciepło
    M.

    Odpowiedz
  32. Bea Autor wpisu

    Dziękuję dziewczyny :) Właśnie wróciliśmy z farmy; dziś z ‘nowości’ – agrest ! Nie jadłam go już od wieków… Chyba nawet nie pamiętam już tego smaku :/ Ale za chwilkę to naprawię ;)

    *

    Atino, parowar mam od lat 16 i użyłam go chyba aż trzy razy ;) Nie mam na tyle miejsca na blacie, by wszystko na nim stalo, to raz, a dwa – na dwie osoby ten model ktory mamy jest stanowczo za duży. Dlatego gotuję albo w garnku z taką dziurkowaną wkładką, albo w takim ‘2-piętrowym’ garnku do gotowania na parze, gdy warzyw mam trochę więcej. Tak mi jest chyba najwygodniej. Choć oczywiście użytkownicy elektrycznych parowarów bardzo je sobie chwalą. Nie wiem czy pomogłam ;)

    Odpowiedz
  33. lo

    Kwiaty cukini niestety są dostępne tylko dla chodowców tych warzyw. W czasie włoskich pobytów to jest nasz obowiązkowy zakup. Podobnie jest niestety z bobem w strąkach. Kiedyś spragnieni tej formy bobu zasadziliśmy go w ogrodzie. Wyjazd na wakacje spowodował, ze ślimaki miały ucztę. Takie sałatki z młodych ziemniaków uwielbiam. Ten dodatek cukrowego groszku rozłożył mnie na łopatki. Zrobiłam syrop i konfiturę z kwiatów czarnego bzu i… zakochałam się w tym smaku. Rewelacyjne.

    Odpowiedz
  34. Małgoś.dz

    Beatko, cóż tu dodać, gdy już wszystko zostało powiedziane… :) Chyba tylko tyle, że i ja ze straganów każdego dnia po pracy targam do domu mnóstwo zieleniny. Strączkowych nie omijam. :)
    Twoja sałatka prezentuje się wprost bosko! :) Zjadłabym do ostatniego warzywa. :) A poza tym przypomina mi, że w fotograficznych zbiorach mam inną strączkową sałatkę, którą robiłam kilka dni temu i tylko czeka na prezentację na blogu. A czasu ciągle mniej i mniej… :(
    Przesyłam mnóstwo buziaków! :**

    Odpowiedz
  35. An z Chatki

    Agrest piszesz…. mmmmm. Bardzo lubię i czerwony i zielony. Moja ciocia z Pomorza robiła rewelacyjny dzem z agrestu, obdarowywała nim prawie cała rodzinę. Ja zawsze na niego czekała, był wysmienity w smaku, a naleśniki z nim były przepyszne. Ciocia nikomu nie chciała zdradzic jak go robiła i już tego, niestety nei zrobi… Ja próbowałam, kilka razy odtworzyć ten smak, ale kicha .. nie udało mi się.
    Teraz robię konfiturę agrest z kiwi, i agrest z ananasem, wychodzą smaczne, ale to nie jest to co cioci dzem :)

    PS. Muszę Ci opisac mój wczorajszy wieczór :) siedziałąm sobie na balkonie, haftowałam płótno mereżką i przypomniałąm sobie, ze w czasie tych popularnych książek Kuronia, mama i teściowa mi je przysyłały. Nie pytały się mnie czy już je mam i książki się dublowały. Kilka rozdałam, ale jeszcze powinnam jakieś mieć i zaczełam przegrzebywać mój ogromny zbiór książek. ZNALAZŁAM!!!! mam drugą książkę o winach i nalewkach :) :) i mogę Ci ją dać, jako prezent urodzinowy od An :)
    JAk chcesz, to wyslij mi na maila swój adres – to niezwłocznie wyślę :)

    sciskam mocno
    An

    Odpowiedz
  36. Bea Autor wpisu

    Lo, chyba trzeba namówić jakichś polskich rolników by pomyśleli o sprzedaży kwiatów cukini :) Uczta ślimaków mnie rozbawiła, choć Was domyślam się – nieco mniej ;) Cukrowy groszek zjadamy teraz w ilościach hurtowych – najbardziej smakuje mi taki najmniej przetworzony i najmnej ‘udziwniony’. Wszak dobrej jakości produkt nie potrzebuje zbyt wielu dodatków, sam w sobie jest doskonały :)
    I cieszę się niezmiernie, że zasmakowałaś w kwiatach czarnego bzu :)

    Małgosiu, czekam więc i na Twoją sałatkę, jestem bowiem pewna, że – jak zwykle – będzie to coś nader smakowitego :)
    Czasu i u mnie w tym tygodniu jak na lekarstwo, więc łączę się w bólu… ;)

    An, Dobra Duszo ! Twoja propozycja niesłychanie mnie ucieszyła :) I nie ukrywam, że bardzo chętnie wyślę Ci zaraz maila :)
    A co do agrestu, to ten dzisiejszy odrobinę mnie rozczarował; jak dla mnie jest jeszcze nie do końca dojrzały, zdecydowanie zbyt kwaśny. Te z mojego dzieciństwa były o wiele słodsze. Sprawdzę jutro na targu, czy są jakieś mniej zielone do nabycia ;) Choć właściwie zamiast się ‘włóczyć’ po targu, powinnam siedzieć w domu i poprawiać testy dla uczniów…
    Czytając Twoje słowa o Cioci i o jej konfiturze przypominają mi się migawki z wakacji u Babci (jednej i drugiej) i żal, że o pewne rzeczy już nigdy nie będę mogła ich zapytać. Może jeszcze kiedyś uda Ci się odtworzyć tamten smak ? Nigdy nie mówić ‘nigdy’ ;)

    Pozdrawiam serdecznie !

    Odpowiedz
  37. vinrouge

    Co tu dużo pisać? Mniam!
    Ja obecnie siedzę i pakuję do słoiczków wszystko, co tylko się da. W zimie będę miała frykasy…
    Pozdrawiam wyjadając czereśnie ;P

    Odpowiedz
  38. Ewelosa

    Beatko Kochana wiesz jestem na Ciebie zła i to bardzo – i piszę Ci dlaczego :)
    Katujesz mnie tymi kwiatkami cukinii – ja nie mogę ich nigdzie dostać a jak pytam takich pań co sprzedają swoje warzywa to patrzą na mnie dość dziwnie.
    To nic na działkach widziałam cukinie – moze tak przeskocze sobie przez płotek, zerwę kilka i w nogi. Oczywiście żartuję :)

    A wiesz dostałam nasionka dynii od Małgosi a ona ma je od Ciebie :) Mam dynię hokkaido, banana, tetsukabuto i butternut 0 tylko ta ostsnia jest taka jakby pustawa powiedz mi czy ona taka ma być?

    serdecznie pozdrawiam

    Odpowiedz
  39. buruuberii

    Bea, salatka pachnie az tutaj! Takie to moje smaki, aj zmajstruje cos w ten desen, koniecznie!
    Usciski Ci sle.

    PS. Najwieksze zas moje pozadanie z wymienionych wyzej warzyw wzbudaz cukini kwiat, tyle razy przechodzilam obok (tych w ogrodzie) nie odwazylam sie, a gdy od 3 lat ich nie mam pod reka prawie, to mi sie zachcialo…

    Odpowiedz
  40. Anonim

    W Italii szukam groszku cukrowego, ale bez rezultatu. Bób – owszem, ale w strąkach. W Polsce kupowałam na rynku obrany- wygodnie! Morele – już sie nimi cieszę. Najlepsze świeże, ale może ciekawy przepis mogłabym wypróbowac. Pozdrawiam. Bożena

    Odpowiedz
  41. krokodyl

    Nie, Beo, nie trafiłam do raju. Werstchnęłam tylko za czasami dzieciństwa, gdy takie pysznosci rosły na pięknej działce moich rodziców. Kupiony bób powędrował do śmieci (zaparzony w plastikowej torebce, cuchnący). Groszku nigdzie nie dostałam. Na pocieszenie zostały mi jagody i czereśnie. Przepis mam w głowie, jak gdzieś znajdę groszek i sprawny bób, to na pewno wypróbuję. :-) Pozdrawiam :-))
    P.S. Czytałam niedawno, że jajka kur zielononóżek nie uczulają. Przysłać Ci kilka takich kur?? :-)

    Całuję :-)

    Odpowiedz
  42. Bea Autor wpisu

    Vinrouge, masz rację Vinrouge, takie frykasy z pewnością się przydadzą :)

    Ewelosa, nie wiesz jak bardzo żałuję, że tak trudno w PL o kwiaty cukini :( Gdybym tylko mogła, to chętnie bym ich trochę wysłała w świat ;)
    Co do dyni, to nie wydaje mi się, że nasionka powinny być ‘pustawe’… W tym roku już za późno, ale ewentualnie w przyszłym roku chętnie Cię nowymi nasionkami ‘poratuję’ ;) Tylko mi przypomnij, dobrze ?

    No właśnie Basiu, zazwyczaj ma się ochotę na to, czego akurat nie ma ;)

    Andziu, przykro mi bardzo. Ale kto wie, może kiedyś ? :)

    Kabamaiga, uważaj na klawiaturę w takim razie – ona nie lubi wilgoci ;)

    Bożeno, a ja myślałam, że we Włoszech o niego łatwiej niż tutaj. Bób u nas też praktycznie tylko w strąkach, ale mnie to nie przeszkadza. Powiem więcej – oferuję obieranie go znajomym, którzy tego nie lubią ;)) A morele też niezmiernie mnie cieszą, uwielbiam je i na surowo, i w wypiekach, i w konfiturach.
    Dziękuję za wizytę !

    Krokodylu, współczuję :( Mam nadzieję, że następne ‘łowy’ będą bardziej owocne :) Dobrze, że są choć te jagody i czereśnie na pocieszenie ;)
    Co do jajek kur zielononóżek, to niestety nie mam tu do nich łatwego dostępu; farmy, które je oferują są bowiem rzadkością. Ale… ale mam chyba dobra wiadomomość – coraz lepiej reaguję na jajka! Więc może nie będzie aż tak źle ;))

    Odpowiedz
  43. monika

    Cuda, cudeńka! Bobu w strączkach to tu nie dostanę ale i tak zajadam się tym już wyłuskanym, młody bób uwielbiam (a kiedyś nie mogłam na niego patrzeć :D)! Z tymi duszonymi ziemniaczkami musi być super – idealnie letnie :)))

    Odpowiedz
  44. cremebrule

    Beo, tylko ktos kto kocha warzywa mocno moze robic im takie piekne zdjecia, ja jestem w kulinarnym raju jak na nie patrze, niestety w mojej okolicy ciezko z farmami, a te co sa maja marny wybor, w ostatnia niedziele bylam na farmers market w droze z glosowania, ale wybor jak dla mnie strasznie marny tam byl, o takich „lakociach” jakie ogladam u Ciebie to moge sobie pomarzyc. Tym bardziej mi ciezko, poniewaz, za mlodu mialam warzywka jakie chcialam prosto z grzadki z ogrodu moich rodzicow, to co teraz kupuje sie do nich ma nijak…
    W kazdym razie ta piekna salatke udalo mi sie dzis zrobic, i musze przyznac – tego bylo mi trzeba :)
    Dziekuje wiec za prosty fajny i inspirujacy pomysl i za tego mocno warzywnego bloga!

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  45. Bea Autor wpisu

    Moniko, z duszonymi ziemniaczkami to jest niebo w gebie! :))

    Cremebrulee, u mnie na szczescie na odwrot – to teraz mam zdecydowanie wiekszy wybor warzyw i wszelakich ekologicznych produktow niz dawniej; co rzecz jasna bardzo mnie cieszy :)
    I milo mi bardzo, ze salatka i Tobie przypadla do gustu! :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
  46. dawny_basik

    To teraz wreszcie na własne oczy zobaczyłam różnicę między zielonym groszkiem a groszkiem cukrowym. U nas niestety tego drugiego nie mam szansy kupić, a szkoda.

    Odpowiedz
  47. cremebrule

    i tego Ci zazdroszcze ze masz taki wybor :D
    Moi rodzice byli ogrodnikami ciekawymi swiata i choc na sprzedaz mieli glownie pomidory, ogorki i salate, to dla siebie w ogrodzie mnowstwo „dziwnych” rzeczy pamietam nawet jak zawozili do przedszkola dynie, patisony, cukinie i baklazany a panie robily z nich sezonowe wystawki, smieszne wspomnienie, dla innych dzieci to byl troche kosmos takie warzywka, swoja droga patisona na zywo to juz baaaardzo dawno nie widzialam

    Odpowiedz
  48. wsamrazik

    Beo,

    Sałatka niewypowiedzianie smaczniasta – dzięki za pomysł z dodatkiem świeżego bobu (nie było w moim sklepie ekologiczne groszku, wiec dodałam młodziusińkie kiełki z mojej mieszanki fasolowo- orzechowej). Sosu zrobiło mi sie troche za dużo, ale i tak komponował się z reszta składników wyśmienicie….

    A tak na marginesie, jadłam super sałatkę w San Diego – z fenkułem (koprem?) włoskim, świeżą pokrojoną w plasterki gruszką. Sos był ciepły na bazie podsmażonej pancetty, z dodatkiem drobno pokrojonych podsmażonych pomidorków, octu sherry, i oliwki….. A to wszystko posypane kozim serkiem…. orgia smakowa po prostu!

    Oh, ciagle zapominam zapytać o przepis na te okrągłe zukinie – kiedys przed laty natknęłam sie na nie w Los Angeles, ale chyba trzeba je najpierw zblanszować, prawda? Bo moje były twardawe, a nedzienie przepieczone…. natomiast wyglądały rewelacyjnie, hiihihihi ( i tak zjadłam, bo kocham veggies!)….

    Z nagle ocieplonej krainy deszczowców – więc ciepłe na wszechskroś pozdrowiska….

    Odpowiedz
  49. Bea Autor wpisu

    Kto wie Basiu, może kiedyś uda Ci się go kupić ? W razie czego zawsze mogę wysłać nasionka :)

    Krokodylu, dziekuję :)

    Cremebrulee, taka była (i nadal jest) moja chrzestna ; zawsze rosło u niej coś ciekawego, zawsze wypróbowywała jakieś nowe, oryginalne przepisy. To u niej jadłam pierwsze patisony czy bigos z cukinii baaardzo dawno temu. I są to bardzo miłe wspomnienia :)

    Wsamraziku, cieszę się więc niezmiernie, że sałatka i Tobie posmakowała :) A ta mieszanka kiełków z pewnością była przepyszna ! Czy możesz coś więcej mi o niej napisać ? Z góry dziękuję :)
    Sałatka z fenkułem i gruszką też pysznie brzmi, szczególnie ten smakowity sos do niej, mniam :)
    A co do cukini, to przyznaję, że ich nie blanszuję uprzednio; układam je w naczyniu żaroodpornym z odrobiną bulionu (ok. 1/3 – 1/4 wysokości naczynia) i tak zapiekam. Nie są wtedy twarde, ale też nie rozpadają się. No chyba że faktycznie masz taki farsz, który trzeba bardzo krótko zapiekać, wtedy może lepiej będzie cukinie zblanszować.
    PS. Też kocham veggies! :D

    Pozdrawiam z tropikalnej Szwajcarii ;)

    Odpowiedz
      1. Bea Autor wpisu

        Wsamraziku – ciesze sie, ze smakowalo! :)
        Ja jutro jade na farme, ale u nas chyba na bob trzeba jeszcze niestety poczekac…

        Odpowiedz
  50. monia

    Smażyłaś kiedyś kwiaty cukinii? Ja marzę o tym, żeby spróbować. Niestety w Polsce ciągle jeszcze nie spotyka się takich smakołyków na targu. Farmy, jak wiesz w naszym kraju nie istnieją, a mój przydomowy ogródek jest za mały :( Ech…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Tak Moniu, smazylam, z tym ze ja nie przepadam jednak za tymi smazonymi, wiec w takiej formie pojawiaja sie na stole niezwykle rzadko. Wola faszerowane i np. zapiekane (w tarcie pysznie smakuja :)).

      Odpowiedz
  51. Pingback: Na czerwcowym stole « Bea w Kuchni

Odpowiedz na „An-naAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>