Delfiny i tuńczyk

Nie nie, nie obawiajcie się, nie będzie tu żadnego przepisu z delfinem w roli głównej! Będzie tuńczyk, to fakt. Ale może od początku…
Tuńczyka nie kupuję od kilku już lat. A przynajmniej nie w takich ilościach jak dawniej. Zdarza mi się to zaledwie kilka (3-4) razy w roku. Po pierwsze dlatego, że tuńczyk błękitnopłetwy jest jednym z kilku gatunków ryb zagrożonych wyginięciem. Jak możemy przeczytać np. na stronie WWF, 120 z 200 gatunków ryb najpopularniejszych w handlu na świecie jest zagrożonych lub znajduje się na granicy wyginięcia. Jak dla mnie, już te dane są lekko przerażające… Ale to nie wszystko niestety. Przy połowie tuńczyka często używa się dryfujących sieci (otaczających całe ławice ryb), przez co ofiarą połowów padają również między innymi delfiny. W 1990 roku trzy największe firmy poławiające tuńczyki przyjęły zobowiązania do używania tylko metod bezpiecznych dla morskich ssaków, takich które np. nie będą już zagrażać delfinom. Na wielu konserwach z tuńczyka znajduje się aktualnie napis: „Dolphin Safe”, nie daje on jednak 100% gwarancji, że żadne delfiny nie zginęły w związku z połowem… Na puszkach, które kupuję w pobliskim sklepie ze zdrową żywnością jest na dodatek informacja, że ryby nie zostały złowione za pomocą dryfujących sieci, a jedynie metodą ‘wędkową’. Poza tym, na ile to możliwe, powinniśmy wybierać ryby ‘łowione we wschodniej, tropikalnej części Oceanu Spokojnego, gdyż tam na kutrach rybackich pływają kontrolerzy’ (cytat ze wspomnianej wyżej strony WWF). Prócz tego, zwróćmy uwagę na fakt, czy kupowane przez nas ryby posiadają znak MSC – The Marine Stewardship Council / Rada Certyfikacji Produktów Morza); jest to niezależna organizacją, która nadaje ekologiczne oznakowania produktom z ryb, które pochodzą z łowisk dobrze zarządzanych, gdzie ryby wyławia się z poszanowaniem dla przyrody.
Dodatkowo zachęcam Was do zapoznania się z cytowanym już tekstem WWF* i – na ile to możliwe – do zmiany naszych zakupowo-kulinarnych przyzwyczajeń. Wszak to od nas zależy co i na ile zmieni się również wokół nas ;)
*na stronie WWF, w cytowanym artykule  (po prawej stronie) dostepne są linki do listy polecanych / odradzanych gatunków ryb – klik*
Przy okazji tuńczykowo-delfinowego ‘googlowania’ po polsku, trafiłam też na nader sympatyczny tekst pewnej Polki mieszkającej w Szwajcarii, zatytułowany : Jak od 18 lat walczę ze śmieciami w Szwajcarii. Mam nadzieję, że i Wam się ten tekst spodoba i może zachęci do jeszcze bardziej świadomego spojrzenia na to, co wkładamy do naszych koszyków oraz co później wyrzucamy do śmieci. Wszak tylko pozornie nie ma to nic wspónego z kuchnią ;)
Na koniec dodam tylko, że nie piszę tego wszystkiego myśląc, że nikt z czytających o tym nie wie; piszę o tym, bo wydaje mi się, że tego typu tekstów nigdy nie jest za wiele; ‘nadmiar’ takich informacji z pewnością nam nie zaszkodzi, a pomóc przecież może :)

A teraz już (jedzących ryby…) zapraszam na pastę z tuńczyka. Bez śmietany, bez majonezu, będzie idealna na lekką, wiosenną przekąskę czy też piknik ;)

patethon1

Kremowa pasta z tuńczyka

160 – 180 g tuńczyka z puszki
200 g kremowego serka
80-100 g suszonych pomidorów (moje były w oliwie)
ok. 20 czarnych oliwek
spora szczypta papryczki z Espelette (lub pieprzu kajeńskiego)
sól, pieprz do smaku
ewentualnie 2-3 łyżki jogurtu naturalnego

Tuńczyka odsączyć i rozdrobnić widelcem. Pomidory odsączyć z nadmiaru oliwy i pokroić na mniejsze kawałki; oliwki wypestkować i zmiksować z pomidorami, po czym wymieszać je z tuńczykiem i serkiem. Jeśli masa jest zbyt ‘sucha’, dodać kilka łyżek jogurtu. Na koniec doprawić do smaku (wg mnie pasta nie wymaga dodatkowego solenia, wszystko jednak zależy od użytego serka i oliwek).

Smacznego!

pathethon2

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

52 odpowiedzi nt. „Delfiny i tuńczyk

  1. karolka

    Bea ja sie ciesze za kazdym razem gdy piszesz takie pouczajace teksty. Wszak tego nigdy za wiele, a moze wlasnie dzieki temu nasza swiadomosc otaczajacego nas swiata bedzie wieksza.
    Odkad sama stalam sie pania domu przyznam, ze zwracam uwage na takie sprawy jak ekologia czy ochrona przyrody.
    Co do pasty z tunczyka to juz jest moja ulubiona :)

    pozdrawiam

    Odpowiedz
  2. Magoda

    Dzięki Bea za ten tekst! Nie wiedziałam! Biję się w pierś. Na pocieszenie (siebie samej) mam, że nie lubię tuńczyka i nie kupuję go wcale. Ale teraz będę uświadamiać kupujących.
    Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
  3. Jo-hanah z Wrzosowej Polany

    Pasta wygląda super apetycznie.
    A o tym co napisałaś na temat połowu tuńczyka nie miałam pojęcia. Teraz będę uważnie studiować etykietki jak mi przyjdzie ochota na tuńczyka. Dziękuję bardzo.
    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  4. Liska

    Ostatnio, przy okazji czytania książki Toma Aikena „Fish” dowiedziałam się tego, o czym piszesz. Ale to, co mnie zasmuca najbardziej to fakt, że w Polsce nie mamy dużego wyboru – kupuję tuńczyka w sklepie eko, ale mała puszeczka kosztuje ok. 16 PLN, jakieś 4 razy tyle, co tuńczyk w zwykłym sklepie. To bardzo, bardzo trudny temat, bo z jednej strony otworzył się nasz rynek i dopiero od niedawna możemy cieszyć się nowymi produktami czy owocami morza, z drugiej – wybór ekologicznych produktów jest ograniczony między innymi wysokimi cenami. I nie jest to raczej spowodowane ogromnymi kosztami produkcji, a raczej tym, że ekologia jest u nas traktowana jak moda, a moda „musi” być droga.
    Chętnie bym kupowała w Warszawie np. polskie ryby, łowione w humanitarny sposób, na małą skalę, ale dostęp do nich jest po prostu niemożliwy.
    Staram się kupować w sklepach ze zdrową żywnością, choć co jakiś czas przy okazji różnych raportów, publikują informacje o tym, że sprzedawcy oszukują, wprowadzając pod metką ‚eko’ produkty, które takimi nie są.
    Ideałem byłoby mieć zaprzyjaźnionego rolnika, rybaka. Nie każdy ma to szczęście.
    Dziś nawet kupowanie na bazarze nie gwarantuje tego, że towar nie jest z giełdy warzywnej. Widzę to też na przykładzie „bab” sprzedających „jaja od wiejskiej kury”, na których jak wół widnieje stempel z „3″ – oznaczeniem, że jajko pochodzi od kury klatkowej.

    Odpowiedz
  5. aga-aa

    dobrze że o tym napisałaś, bo ja o tym nie wiedziałam!
    nawet dorsz zagrożony, a przecież on tak popularny, i sola!
    chyba powinnam się cieszyć, ze dla mnie bardzo smaczną rybą, często uważaną za pseudorybę, jest mintaj, mi on do szczęścia wystarcza naprawdę i co najważniejsze smakuje mi

    niestety na ryby za 16 zł za puszkę (Liska o nich pisze) mnie nie stać, więc pozostanę przy mintaju ;)

    a pasta mi sie bardzo podoba, w końcu jedna bez majonezu :)

    Odpowiedz
  6. Bea

    Cieszę się więc, że nie ma sprzeciwów jak na razie ;) I że przyda się to, co dziś napisałam :)

    Lisko, co do tuńczyka eko to i u mnie jest prawie 4 razy droższy od zwykłego niestety :/ Gdybym miała 5-cio osobową rodzinę, to pewnie bym go niestety nie kupowała; ale nie kupowałabym wtedy żadnego. Przykre jest to, że dostęp do pewnych produktów jest naprawdę ograniczony i że nie zawsze jest łatwo żywić się ‘inaczej’. Tutaj na szczęćcie nie słyszałam o takich ekologicznych oszustwach, ale niestety nigdy nie wiadomo… Dlatego staram się kupować tylko to, czego jestem w miarę ‘pewna’. A reszty i tak niestety sama nie przebadam, więc staram się zaufać sprzedawcom i sklepom, które znam.
    A co do jaj prosto od kury, to niedawno był właśnie na ten temat reportaż we francuskiej telewizji : na wielu targach sprzedawano jajka z nr ‘3’ (czyli te ‘klatkowe’) jako te od szczęśliwych kur właśnie :/ Od razu pobiegłam sprawdzić ‘moje’, ale na szczęście widniało na nich ‘0’ ;)

    Wiem, jak czasami jest ciężko; wiem, że nie zawsze udaje nam się na wszystko uważać; ale zawsze mam nadzieję, że robiąc cokolwiek w tym kierunku, nawet niewiele, to i tak bedzie to lepsze niż nie robienie niczego. Przynajmniej taką mam nadzieję :)

    Aga, zgadza się, często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że dany gatunek jest zagrożony i że powinniśmy ograniczyć jego spożycie; cieszę się, że Ci się ten artykuł WWF przyda :)

    PS. Zgadza się; chciałam, by było trochę bardziej wiosennie i kolorowo :)

    Odpowiedz
  7. Kasiula

    przepysznie ta pasta wygląda, uwielbiam pasty rybne, na pewno niedługo wypróbuję przepis!

    a zwracanie uwagi na zachowania, które nie powinny być popierane jest jak najbardziej ok, aż sama zacznę się rozglądać za puszkami tuńczyka odpowiednio oznaczonymi, mam nadzieję, że uda mi się coś znaleźć

    Odpowiedz
  8. An-na

    Spraw ekologii nie komentuję, moje poprzedniczki napisały już to, co najważniejsze.

    A pasta – pyszna, bo tuńczyk w połączeniu z serkiem to jest to! Ja jeszcze czasami zamiast pomidorów suszonych daję chrzan i szczypiorek. Mniam!

    Odpowiedz
  9. Agata

    Zaraz pojde i ogladne swoje puszki z tunczynkiem. Nie mialam pojecia ze za taka pucha kryje sie taka draka, to okropne. Dziekuje ze o tym napisalas. Jutro dam lekcje swojej 9latce (corce), bo po przeczytaniu powyzszego artykulu jestem pod wrazeniem wiedzy dzieci autorki. Od jutra zaczynam wzmozony kurs eko dla mojej latorosli!
    POchwalam paste bez majonezu. Zaraz ja wyprobuje, przy malych modyfikacjach:))
    Bea, prosze pisz, pisz o takich sprawach chocby dla takich matolkow jak ja:) pozdrawiam

    Odpowiedz
  10. awoz

    Tu as changé la mise en page de ton blog ou j’ai la berlue??
    J’aime bien les ”pasta” de poissons et j’ai bien l’intention de tester celle-ci.
    Dis-moi du cream chesse (style philadelphia) ferait l’affaire?

    Odpowiedz
  11. Tilianara

    Beo, Twoja wiedza i zainteresowanie i teksty o ekologii są niezmiernie ważne, bo dzięki nim np. ja dowiaduję się czegoś nowego, jeszcze bardziej utrwalam w sobie takie bezpieczne dla środowiska podejście. Niestety to wcale nie jest dla wszystkich ani proste a czasem wręcz niemożliwe. Są osoby na tyle biedne, że ostatnią rzeczą jest pomyśleć o kupnie bezpiecznego dla delfinów tuńczyka, zamiast puszki za 2 złote, tym bardziej, gdy jest w paczce po 4, gdzie jedna jest gratis. Niestety wszędzie wokół siebie widzę, że trzeba być choćby „nieźle sytuowanym” by móc żyć choć trochę ekologiczniej :( Za to artykuł ogromnie mnie zaciekawił – bo to dzięki nowym pokoleniom wychowywanym w empatii i myśleniu eko może coś zmienić w przyszłości. Dlatego ważne są nawet małe kroki – jeśli nawet nie kupno dobrego tuńczyka, to choćby segregacja śmieci. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku :)

    Ufff, ale się rozpisałam, ale naprawdę ogromnie mnie inspirujesz i dajesz do myślenia :)
    A pasta z tuńczyka bardzo smakowicie się zapowiada, choć przyznam, że ja za tuńczykiem (na szczęście jak widzę) nie przepadam, ale zamiast tuńczyka pewnie można byłoby wziąć inną wędzoną rybkę, prawda? :)

    Odpowiedz
  12. zawszepolka

    Beo to piekny tekst jest. Takich nigdy za wiele wiec pisz Kobito :))
    A pasta wyglada tak pieknie za tych zdjeciach! I te krazki oliwek… mrrr :)

    Odpowiedz
  13. Bea

    Kasiula, mam nadzieje, ze pasta Ci posmakuje; i ze znajdziesz jakiegos ‘dobrego’ tunczyka ;)

    Lukrecjo, daj znac czy to ‘Twoje’ smaki ;)

    Masz racje Anno, Twoja wersja tez brzmi pysznie :)

    Agato, to faktycznie bardzo wazne by wpajac dzieciakom tego typu dobre nawyki jak najwczesniej; tutaj duuuzo sie mowi o tym w szkole, od najmodszych lat, ale tego faktycznie nigdy za wiele.

    Tili, niestety masz racje. Ekologiczna zywnosc jest droga i nie kazdego na nia stac. Gdybym przy aktualnych dochodach miala duza rodzine, to tez bym na pewne produkty raczej nie mogla sobie pozwolic :/ Ale faktem jest, ze mozemy chociaz starac sie robic cos inaczej; tunczyk nie jest nam potrzebny ani do zycia, ani do szczescia, wiec teoretycznie jesli ten ‘bezpieczny’ jest za drogi, to moze faktycznie powinnismy z niego zrezygnowac? Na rzecz innej, ‘miejscowej’ rybki ;)
    Aczkolwiek oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze wielu osobom starcza naprawde na minimum niezbedne do zycia, a cos jesc przeciez trzeba… Jednak w wielu domach / rodzinach na pewne, choc male gesty, mozna sobie pozwolic, bo ekologia to nie tylko kupowanie drogiej, ekologicznej zywnosci.
    A pasta z pewnoscia posmakuje i z inna rybka (przyznam od razu, ze nie jem ich praktycznie zupelnie, wiec z zadnym zamiennikiem jeszcze nie eksperymentowalam ;) )

    Jak Ty ladnie mrrruczysz Polko! ;) Ciesze sie, ze zdjecia Ci sie podobaja :)

    Non non Anna, tu n’as pas la berlue ;) Je voulais faire quelques chose d’un peu plus coloré et printaniers ;) Et quant au fromage, philadelphia va très bien pour ce ‘pâté’.
    Bisous !

    I na koniec jeszcze dodam, ze sam znaczek ‘Dolphin safe’ nie oznacza niestety, ze nie zginal ZADENdelfin, tylko ze zginelo ich mniej :(

    Odpowiedz
  14. majana

    Beo, cieszę sie,ze umieszczasz takie pouczające teksty. Ja również nie miałam o tym za wiele pojęcia i chętnie dowiedziałam się więcej.
    Beo, pięknie u Ciebie :))
    A pasta wygląda fantastycznie smacznie:)
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  15. amatoreczka

    Świadomość tego co się dzieje na świecie powinna nas zmuszać do bardziej ekologicznego myślenia i życia na co dzień. Szkoda, że tak mało ludzi chce być o tym informowanym. Bardzo dobry temat. A propos pasty, wygląda super, mój brat już się „ślini” na jej widok;)
    Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  16. Strony Smaku

    dzieki, ze poruszylas te sprawy:) moj luby dostal jakis czas temu broszure-przewodnik po gatunkach ryb, ich srodowisku zycia, polowie i oznakowaniu produktow. staramy sie to brac pod uwage, ale u nas w miescie maly wybor, a w sieciowkach kroluje panga niezbyt jasnego pochodzenia. ewentualnie trzeba jechac do wielkiego centrum handlowego na drugi koniec miasta, a to juz dodatkowe emisje;) glownie kupuje wiec nieoznakowane ryby na pobliskim bazarku, ktore hoduja okoliczni rolnicy. najbardziej ciesze sie jednak, kiedy wpadam do rodzicow w polsce, bo moj tata jest zapalonym wedkarzem. chociaz jakosc naszych wod tez jest niestety mocno ponizej unijnych srednich:(
    pamietam jeszcze z dziecinstwa magiczna centrale rybna, ktora byla na moim osiedlu i cotygodniowe wyprawy z mama do niej…szkoda, ze stoi tam teraz paskudny wielki blok ze strzezonym wejsciem…
    pozdrawiam serdecznie:)

    Odpowiedz
  17. Qeef

    Ojej…a ja żyłam w nieświadomości (ale tłumaczę się sama przed sobą, że jestem zbyt młoda, by ogarnąć cały świat) ! A tak bardzo lubię tuńczyka ! i teraz to już sama nie wiem, co pocznę.
    Pasta wygląda bardzo smakowicie…

    Odpowiedz
  18. atina

    Beo pisz takie teksty, bo myśle, że jednak nie wszyscy o tym juz czytali :) Zawsze sie znajdzie ktoś, kogo powiadomisz o tym :)

    pasta wyglada genialnie:)

    Odpowiedz
  19. Ania

    Na szczęscie tuńczyka nie jem za często, bo mnie zmroziły te wieści… nie wiedziałam, że to tak jest przy jego połowie. Ja z podobnych powodów prawie nie jadam dorsza, też jest z nim ciezko.

    A wiesz, Beo, ze dziś Dzień Ziemi? :) ŁAdnie się wpisałas tą notką.

    Pozdrawiam ciepło!

    Odpowiedz
  20. Beata

    Właśnie zastanawiałam się co zrobić z suszonymi pomidorami, których sporo przywiozłam z wakacji , a data przydatności do spożycia sie kończy. Z nieba mi spadłaś z tą pastą!

    Odpowiedz
  21. Bea

    Majanko, ciesze sie, ze Ci sie podoba :)

    Amatoreczko, mam nadzieje ze bratu posmakuje ;)
    A co do ekologii, to czasami naprawde niewiele trzeba by cos zmienic, prawda ? Nikt nas nie zmusza do jakiejs niesamowitej rewolucji ;)

    Strony Smaku, to fajnie jesli masz taki bazarek ‘pod reka’! Ja niestety skazana jestem na ‘zwykly’ sklep, w ktorym ekologicznych ryb jest naprawde niewiele (najczesciej losos). Ale maz za rybami raczej nie przepada, wiec kupuje je raz na miesiac lub dwa, czasami nawet nie… A co do pangi, to po obejrzeniu pewnego reportazu na temat jej hodowli w Wietnamie zupelnie odechcialo mi sie jej kupowac; nawet jesli teoretycznie jest eko, bo czy kontrola tak oddalonej hodowli jest naprawde mozliwa? Jakos trudno mi w to uwierzyc…

    Qeef, tez nie wiem co poczniesz ;) Ale najwazniejsze, ze teraz juz wiesz co nieco na ten temat i sama bedziesz mogla swiadomie zdecydowac :)

    Kass, milo mi wiec, ze lubisz do mnie zagladac :)

    Atinko, tez sobie tak mysle ;) Aczkolwiek nie chciala bym byc uwazana za kogos kto ‘poucza’, bo nie o to mi przeciez chodzi.

    Aniu, widzac reportaze z takiego polowu mnie generalnie odechciewa sie jedzenia ryb; miesa tez, ale to juz inna bajka ;)
    A o Dniu Ziemi przypomnialam sobie dopiero w pracy, jak zwykle ;)

    Witaj imienniczko :) Ja tez wlasnie mialam ‘nadmiar’ suszonych pomidorow do zuzycia, wiec pomyslalam, ze czemu nie do takiej pasty? ;) Moze i Tobie posmakuje :)

    Cudawianki, wychodzimy z zalozenia, ze nie bedziesz trego tunczyka jadla codziennie ;)

    Pozdrawiam wszystkich!
    I dziekuje za tak mily odzew :)

    Odpowiedz
  22. emma001

    takiej pasty szukałam od dawna. Lekka bez zadnego majonezu. Wyglada ślicznie. Akurat sie składa ze mam puszeczkę tuńczyka w lodówce i ciekawe co z nią zrobie hmm

    Odpowiedz
  23. Bea

    Patrisha, pozdrawiam!

    Niedzielko, serdecznie dziekuje za wyroznienie! Pisalam juz to u Ciebie, ale nie wiem dlaczego nie udalo mi sie zarejestrowac :/ Sprobuje pozniej jeszcze raz…

    Emma, ciesze sie, ze moglam sie na cos przydac :)

    Aga, juz ‚biegne’! :)

    Odpowiedz
  24. aga9999

    Jestem pewna,że wpisywałam się pod tym postem.. :(

    Beo, dziękuję Ci za te informacje. Wstyd się przyznać ale o niektórych kwestiach nie miałam pojęcia. Poczytałam też podlinkowany wpis o śmieciach. Czuję się oświecona jak Zemfi :)

    PS Pasta bardzo smakowita :)

    Odpowiedz
  25. Bea

    Nie, to zaden wstyd! Wszak codziennie sie czegos nowego uczymy i dzieki temu sie doskonalimy ;) A jesli jeszcze uda nam sie choc czesc tego wykorzystac w codziennym zyciu, to bedzie jeszcze lepiej :)

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  26. Małgosia.dz

    Beatko, właśnie zajadam pyszną kanapeczkę z pastą tuńczykową. :) Muszę przyznać, że jest prze-pysz-na! Nawet mój R. pochwalił (a on nie jest szczególnie „pastowy”. :) Dziękuję za przepis!

    Odpowiedz
  27. kass

    Jakiego serka kremowego użyłaś?? jakiej firmy? Bo jesli serka „philadelphia” to ja uważam, ze to sama chemia :-x Polecasz jakis inny?

    Odpowiedz
  28. Bea Autor wpisu

    Kass, ja akurat uzywam koziego, ktory ma taka lekko kremowa konsystencje; nie wiem niestety zbytnio, jakie sa dobre (i malo chemiczne ;)) serki tego typu na polskim rynku :/ Z serkiem typu ‚quark’ tez robilam, choc proporcje byly nieco inne, jako ze taki serek ma mniej zwarta konsystencje. Mam nadzieje, ze znajdziesz jakis odpowiedni dla siebie zamiennik :)

    Odpowiedz
  29. flowerek.com

    Bea, artykul jest niezwykle wazny i takie rzeczy nalezy pisac jak najczesciej. Nawet jesli jedna osoba tylko mialaby sie dowiedziec z niego czegos nowego, to juz wiele! Paste wlasnie co zrobilam i jest bardzo dobra. W sam raz do swiezego, chrupiacego chleba. Zapisuje do powtorzenia!Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Flowerku, ciesze sie, ze i pasta i wpis przypadly Ci do gustu :)
      Wiesz, mnie tez wydaje sie, ze nawet jesli tylko jedna osoba dowie sie czegos nowego, to juz naprawde duzo, mimo wszystko jednak ctesto zastanawiam sie, czy tego typu wpisy nie nudza wiekszosci czytelnikow ;) Ale to nic, i tak od czasu do czysu bede o tego typu tematyce przypominac :)

      Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Odpowiedz
  30. Pingback: Pasta z tuńczyka do chleba,moje gotowanie

  31. Pingback: Ryba w mleku kokosowym « Bea w Kuchni

Odpowiedz na „BeataAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>