Archiwa kategorii: warzywa

Cebula-gigant :)

Dziś będzie bez przepisu, gdyż w tym tygodniu dopadło mnie niestety pierwsze lekkie przeziębienie (a może to tylko przemęczenie?) przez co kuchnia nie jest ostatnio najczęściej odwiedzanym przeze mnie pomieszczeniem. Wprawdzie dziś byłam już w pracy, ale tylko dlatego, że musiałam oddać kilka ważnych ‘papierków’, co zresztą niespecjalnie spodobało się mojemu organizmowi ;) Dlatego w wolnych chwilach jedyne moje zajęcie aktualnie to wygrzewanie się pod kocem na ulubionej kanapie, a najczęściej spożywane danie to chleb z masłem i toną czosnku (to dlatego między innymi lepiej wtedy być w domu, a nie w pracy :D ) oraz herbatki ziołowe z duuużą ilością świeżego imbiru, soku z cytryny i miodu. A do tego spory zestaw oleków eterycznych ;) O olejkach jednak rozpisywać się nie będę, bo może nie wszystkich to interesuje (choć po części i olejki do kulinariów zaliczyć by można ;) ).
Za to jako ciekawostkę kulinarną pokażę Wam zakupioną ostatnio cebulę-giganta, która po francusku nazywa się ‘roudoudou’ :)
*

*
Specjalnie sfotografowałam ją w towarzystwie ‘normalnych’ cebul, byście mogli podziwiać jej niezwykłe gabaryty. Jest to bardzo ciekawa, dosyć łagodna odmiana cebuli, przez wiele osób całkiem nieznana (zrobiła w pracy furrorę :) ). Nie wiem jeszcze, jak zakończy się jej żywot w mojej kuchni, ale najprawdopodobniej będzie to jakaś improwizacja na temat zupy cebulowej. Chyba że ktoś z Was ma jakiś ciekawszy pomysł? Czy znacie tę odmianę cebuli? Czy ktoś jej już kosztował? Z chęcią poczytam Wasze opinie na jej temat :)A tak a propos, to ‘roudoudou’ jest przede wszystkim nazwą pewnych popularnych we Francji w latach 60-70 słodyczy, a konkretnie cukierków a la toffi, które jednak nie były pakowane w papierki, a w… muszle :) Dla zainteresowanych tutaj przykładowe zdjęcie a tutaj nawet instruktaż wideo ;)

A ja już wracam pod koc…

I mam nadzieję, że w weekend będę już miała trochę więcej sił i ochoty na kulinarne eksperymenty, gdyż na wypróbowanie czeka ciasto czekoladowo-dyniowe!!!

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Cukiniowa bruschetta

cuisinezsaison200Po przeczytaniu Waszych komentarzy do ostatniego wpisu, postanowiłam zaproponować coś jeszcze wszystkim wielbicielkom cukinii ;) Jest to bardzo prosty, szybki i smaczny przepis, który znalazłam w jednej z moich ulubionych ostatnio książek o gotowaniu zgodnie z porami roku. Autorka (Annabel Langbein) proponuje mnóstwo prostych a zarazem smakowitych przepisów z wykorzystaniem darów natury każdego sezonu. To naprawdę przyjemna lektura, pełna ciekawych pomysłów i bardzo różnorodnych przepisów.

Gdy ‘trafiłam’ na część poświęconą cukiniom, od razu wiedziałam, że znajdę tam coś dla siebie :) I nie pomyliłam się. Na początek przetestowałam przepis na cukinię z fetą. Dla wielu z Was, połączenie to nie jest z pewnością niczym nowym, jest to jednak bardzo prosta i szybka forma przygotowania warzywnego, sycącego dania, które równie świetnie smakuje samo jak i na lunchowej kanapce :) Podaję Wam tutaj ‘książkowe’ proporcje, z niewielkimi tylko modyfikacjami.
*
*
courgettesfeta

Cukiniowa bruschetta z serem feta i bazylią

(u mnie w wersji ‚kanapkowej’…)

3 cukinie (ok. 400g)
3 łyżki oliwy z oliwek (daję nieco mniej)
2 ząbki czosnku
otarta skórka z 1 cytryny
pieprz Cayenne
odrobina papryczki d’Espelette
50 g sera feta
10-12 liści bazylii
sól
+ podpieczone kromki chleba

Cukinie zetrzeć na grubych oczkach i bardzo dobrze odcisnąć. Podgrzać olej, dodać cukinie, zmiażdżony czosnek, skórkę z cytryny, pieprz Cayenne i dusić ok. 5-7 minut. Zdjąć z ognia, lekko posolić, wymieszać i pozostawić do przestygnięcia. Następnie dodać pokruszony ser i posiekaną bazylię. Wymieszać i układać na podpieczonych uprzednio (lub nie…) kromkach chleba. I jak najszybciej konsumować :D

Gdy nie mam bazylii, lub gdy nie mam na nią ochoty ;) dodaję wszelkich innych ziół, możecie więc eksperymentować z tym, co lubicie najbardziej.

A do tych ‘kanapek’ znalazłam prześliczne ‘tygrysie’ pomidorki, które podałam z lekkim, ziołowym vinaigretem.

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Cukiniowo, sernikowo

Jednym z warzyw, które dość często gości w mojej kuchni, jest cukinia. Przyrządzam ją na różne sposoby i chyba w każdym wydaniu bardzo nam smakuje. Kilka miesięcy temu odkryłam przepis Eli na sernik cukiniowy i muszę przyznać, że bardzo przypadł on nam do gustu. Za każdym razem zmieniam proporcje, coś dodaję, coś odejmuję, a efekt niezmiennie jest ten sam : pyszne danie, które naprawdę często gości na naszym stole. Kiedy więc na blogu ‘101cookbooks’ zobaczyłam kolejny cukiniowy sernik, nie mogłam oprzeć się pokusie by go nie przetestować! Choć przyznaję, i tak dokonałam drobnych modyfikacji ;) Dla zainteresowanych przepis oryginalny tutaj, a poniżej nasz wczorajszy sernik :)

Sernik cukiniowy

500 ml startej cukinii (ok. 2 średniej wielkości)
1 łyżeczka soli morskiej
500 g ricotty
80 g startego parmezanu (ok. 200 ml)
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 pęczek koperku
otarta skórka z 1 cytryny
2 duże jajka, dobrze rozbełtane
150-200 g pokruszonego koziego sera
oliwa
przyprawy (u mnie ‘mieszanka’ pieprzu Cayenne, zmielonej kolendry, mielonego kminku, gałki muszkatołowej i goździków)

Piekarnik nagrzać do 180°.

Cukinie wyłożyć na sitko, posypać solą i odstawić na 10 minut. Następnie dobrze odcisnąć sok (jak najwięcej soku…). Ricottę wymieszać z parmezanem, dodać drobno pokrojoną cebulę i czosnek, poszatkowany koperek oraz skórkę cytrynową. Dodać odsączoną cukinię i rozkłócone jajka (oraz ewentualne przyprawy) i dobrze wszystko wymieszać. Można masę odrobinę posolić do smaku (lecz najpierw radzę spróbować, gdyż przez dodatek parmezanu masa jest już lekko słona + kozi ser który dodamy na końcu). Masę przekładamy do wyłożonej papierem i naoliwionej tortownicy (o średnicy 20 cm) i posypujemy kozim serem. Pieczemy ponad godzinę, aż wierzch będzie ładnie zrumieniony.

Następnie zostawiamy do przestygnięcia (uwaga, sernik lekko opada po wyjęciu z piekarnika).

Serwujemy np. z sałatką ze świeżych pomidorów), sam również świetnie smakuje (w tym również na zimno, więc dla mnie to kolejny praktyczny pomysł na lunch do pracy :)).

A teraz w kolejce na wypróbowanie czekają placki Anoushki :)

Pozdrawiam serdecznie !
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email