Festiwal Dyni 2012

dynie_banner2012Mam wrażenie, że jeszcze całkiem niedawno na straganach były truskawki, morele i brzoskwinie, a gorące promienie rozgrzewały wystawiane do słońca twarze. W tym tygodniu jednak po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że jesień na dobre już do nas zawitała, ranki są już bowiem na tyle chłodne, by marzyć o ciepłej kurtce, a nawet rękawiczkach (brrr…). Jest jednak mimo wszystko pewnien olbrzymi plus jesieni –  dynie oczywiście! :) Okrągłe, pękate czy podłużne, tradycyjnie pomarańczowe lub szarozielone, o miąższu miękkim i aksamitnym, lub twardym i zwartym (ale za to jak smacznym!). Niektóre z nich będą mogły ‘leżakować’ nawet do wiosny, dzięki czemu przez kilka długich miesięcy można będzie cieszyć się ich smakiem (choć oczywiście równie dobrze można je zamrozić czy przetworzyć).

W tym roku (już po raz piąty) zapraszam Was na krótką wędrówkę po ‘moich’ okolicznych dyniowych farmach, które regularnie odwiedzam na przełomie września i października. Z tego co mówili ich właściciele, ten rok był na szczęście nieco lepszy dla dyni niż ten poprzedni, choć wiosenne chłody niestety również dały się dyniom we znaki. Poza tym tegoroczne dynie niestety nieco szybciej się psują (spowodowane może to być nadmiarem wilgoci podczas wiosenno-letnich miesięcy), możliwe więc, że moje aktualne zapasy nie wytrzymają tak długo jak zazwyczaj…


(za dyniowe wizyty i rozmowy jak zwykle dziękuję właścicielom dyniowych farm : ‚La Grange aux Courges’’1001 courges’ oraz pani Martine Meldem )

dynie2012_6

Od lewej : dynia Appalachian  -  Potimarron  / Hokkaido – w tle z prawej patisony


Sami chyba rozumiecie, jak trudno jest mi dokonać wyboru podczas dyniowych zakupów, kiedy przed oczami ma się dziesiątki odmian!

dynie2012_5

Od lewej : Rouge vif d’Etampes – Ebisu – Potimarron (odmiana francuska) – dynia cukrowa (Small Sugar)


Najpierw więc zawsze dokładnie rozglądam się w poszukiwaniu tych dyni, których jeszcze wcześniej nie kupowałam, oraz tych, które lubię najbardziej…

dynie2012_1

Od lewej : dynia cukrowa (Small Sugar)  – Grey Star – Turecki Turban – Makaronowa – Appalachian


A później kompletuję dyniowe zbiory wybierając jak najwięcej tych odmian, które będą mogły dłużej leżakować.

dynie2012_4

Od lewej : Racer – Orange Magic – Blue Ballet  -  Butternut

dynie2012_2

Od lewej : Heart of Gold – Sweet Potato (Acorn) – Sunshine – Marble


Do bagażnika trafiają więc i te większe, i te mniejsze, każda z dyni bowiem znajdzie przecież w kuchni swoje zastosowanie.

dynie2012_7


Od lewej : Festival – BonBon (Buttercup) – Gold Dust – Heart of Gold


Zawsze kupuję kilka egzemplarzy dyni z rodziny ‘buttercup’, których zwarty, suchy miąższ świetnie sprawdza się w wielu daniach.

dynie2012_3

BonBon (rodzina Buttercup)

A tutaj już druga farma (w tym roku dostałam w prezencie kilka egzemplarzy dyni, w podziękowaniu za coroczne, hurtowe zakupy ;)).

dynie_wrze2012

Od lewej : Carnival (w koszu) – Sunshine – Buttercup – Spaghetti / Orangetti – Sucrine du Berry

Poniżej – Carnival

dynie2wrze2012

Zgodzicie się chyba patrząc na te zdjęcia, iż różnorodność gatunkowo-kolorystyczna dyni jest naprawdę niesamowita, prawda? Fascynujące stwory… :)

dynie2012_fagtong

Fagtong Big Bold, rodem z Tajlandii


Niestety ilość wolnego miejsca (a raczej jego brak…) zmusza mnie do zakupowych ograniczeń, zawsze więc żałuję, że wielu odmian nie mogę niestety kupić… Pozostaje więc nadzieja, że nadal będą tu na mnie czekać za rok ;)

dynie2012_9
brazylijska Moranga Exposiçao


Widoczna poniżej dynia odmiany Rouge vif d’Etampes (Cucurbita maxima) znana jest angielskojęzycznym miłośnikom dyni chyba bardziej jako ‘Cinderella Pumpkin’, czyli dynia Kopciuszka (gdyż wyglądem najbardziej jest ponoć zbliżona do kiopciuszkowej karocy ;))

dynie3wrze2012

francuski Rouge vif d’Etampes


Ja kupuję ją bardziej dla walorów ozdobnych niż smakowych, gdyż jej miąższ nie należy akurat do tych najciekawszych.
Owoce są okrągłe i mocno spłaszczone, miąższ żółtopomarańczowy. Można ją przechowywać do 3 miesięcy
.

etampes2


Za to dynią, którą kupuję regularnie, jest pyszna włoska Marina di Chioggia (Cucurbita maxima), o świetnej jakości miąższu. To dosyć późna odmiana, która potrzebuje stosunkowo dużo ciepła, nie w każdym klimacie więc daje dobre plony. Owoce są dosyć duże, średnio do 8 kg (ta na zdjęciu waży prawie 7,5 kg). Można ją przechowywać ok. 4-8 miesięcy.


marina_di_ch

Marina di Chioggia

Kolejną dynią, która gości u mnie co roku, jest szaroniebieska Jarrahdale (Cucurbita maxima), rosnąca w Australii, Nowej Zelandii oraz w Południowej Afryce. Jest to bardzo przyjemna w smaku dynia, o zwartym, pomarańczowym miąższu; świetna do zapiekanek, tart czy zup. Można ją przechowywać od 5 do 9 miesięcy.

jarrahdale

Jarrahdale


Poniższa zaś Blue Kuri (Cucurbita maxima), to bardzo ceniona odmiana japońska (zwana również ‘niebieską Hokkaido’). Owoce są zielone, lekko spłaszczone. Miąższ pomarańczowy, lekko mączysty, bardzo dobrej jakości. Można przechowywać ją ok. 6 miesięcy.

blue_kuri


Papaya Squash, którą kupiłam na początku października, budzi we mnie pewnie obawy, kształtem bowiem bardziej przypomina ona dynię makaronową niż pwoc papai ;) W ten weekend więc przekonam się, jak naprawdę wygląda jej wnętrze (i oczywiście Was o tym poinformuję :)).
Teoretycznie zaś, Papaya Squash (Cucurbita moschata) to dynia zielonożółta, nakrapiana, kształtem przypominająca papaję właśnie (później, w trakcie dojrzewania, owoce stają się bardziej beżowe). Miąższ jest pomarańczowy, dosyć zwarty, lekko słodki. Można ją przechowywać ok. 5 miesięcy.

papaya_squash

Cotton Candy (Cucurbita pepo) to stosunkowo młoda na rynku odmiana. Owoce są średniej wielkości (od 2 do 5 kg), okrągłe, kuliste. Skórka jest biała / lekko kremowa, a miąższ żółty. Można ją przechowywać ok. 4-5 miesięcy.


cotton_candy

I ostatnia z tegorocznych ‘nowości’ – amerykańska odmiana Mooregold (Cucurbita maxima). Owoce są okrągłe, lekko spłaszczone, pomarańczowe. Miąższ jest ciemno żółty, zwarty, lekko mączysty. Można ją przechowywać ok. 6 miesięcy.

mooregold


Poza tym, tak jak i w poprzednich latach, zagościły u nas w tym roku :

flatwhite


Flat White (Cucurbita maxima) - jedna z najlepszych dyń z Afryki Południowej, o bardzo dobrej jakości ciemnopomarańczowym miąższu. Można ją przechowywać ok. 4-5 miesięcy.

nagydobosi

Węgierska odmiana Nagydobosi Sutötök (Cucurbita maxima), wyjątkowo smaczna. Szaro-niebieskie owoce o wadze od 4 do 9 kg, żółto-pomarańczowy miąższ bardzo dobrej jakości.
Można przechowywać do 7 miesięcy, w optymalnych warunkach nawet dłużej.

yukigeshou

Japońska Yukigeshou (Cucurbita maxima), potrzebująca dużo ciepła, bardzo produktywna. Owoce lekko spłaszczone, szare, ‘nakrapiane’, miąższ ciemnożółty, dosyć suchy, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać  do 8 miesięcy.

babyblue

Baby Blue (Cucurbita maxima).
Odmiana amerykańska, dynia małych rozmiarów (maks. 1,5 kg).  Można ją przechowywać ok. 6-7 miesięcy.

chestnut2

Chestnut (Cucurbita maxima) to dawna odmiana japońska. Miąższ żółto-pomarańczowy, orzechowy smak.
Można ją przechowywać od 6 do 12 miesięcy.

courgetetsukabuto

Japońska dynia Tetsukabuto to dynia wyjątkowa z wielu względów.

Przede wszystkim, jest to jedyny gatunek powstały z krzyżówki dwóch różnych rodzin dyni : cucurbita maxima (olbrzymia) i cucurbita moschata (piżmowa) a konkretnie z krzyżówki dyni ‚Delicious‚ z ‚Futsu Kurokawa’.
Odmiana ta jest bardzo odporna na wszelakie choroby i dodatkowo bardzo szczodrze owocuje. Zerwane dynie można bez problemu przechowywać aż do roku.
Jest ona szczególnie polecana do dań wymagających długiego pieczenia (w całości), gdyż ma wyjątkowo ‘odporną’ skórkę – co zapobiega pękaniu dyni w czasie pieczenia (z tego powodu nazywa się ją również ‘dynią z żelaza’ ;) ). Jeśli będziecie mieć okazję, to skosztujcie jej koniecznie, gdyż jest naprawdę wyjątkowa w smaku.

buttercup

Buttercup (Cucurbita maxima) to kolejna amerykańska dynia (bardzo popularna i niezwykle ceniona); jak pisałam wyżej – jest to odmiana o wspaniałym, lekko kasztanowym smaku i świetnej jakości miąższu. Niestety nie można jej przechowywać zbyt długo, ok. 3-4 miesiące.

australian_butter

Australian Butter (Cucurbita maxima), to dynia rodem z Australii; ma pomarańczowo-różową skórkę i pomarańczowy, dość zwarty miaższ (waga ok. 5-6 kg). Można ją przechowywać do 3 miesięcy.

orangedawn

Orange Dawn (Cucurbita maxima), to stosunkowo młoda odmiana o dobrej jakości, orzechowo-kasztanowym miąższu. Owoce dosyć małe, waga ok. 1 kg.
Można ją przechowywać ok. 5 miesięcy.

kamo_kamo2011

I ponownie małe, urocze :) Kamo Kamo (Cucurbita pepo). Te nieduże owoce (do 1 kg) świetnie nadają się np. do faszerowania i zapiekania. Można ją przechowywać ok. 4-7 miesięcy.

delicata

Jak co roku, w domu znalazło się również kilka sztuk dyni Delicata (Cucurbita pepo); jak sama nazwa wskazuje – dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‘mączysty’.

mardigras
I jeszcze Mardi Gras. Tak jak u powyższej Delicaty – delikatny miąższ o lekko orzechowym smaku. Najlepsza do 3 miesięcy po zbiorze.

winterluxury

Winter Luxury (Cucurbita pepo), to jedna z bardziej interesujących smakowo odmian dyni. Miąższ o niezwykle wyjątkowym, delikatnym i subtelnym smaku.
Można ją przechowywać ok. 4-6 miesięcy.
Kupiłam też kilka dyni cukrowych (przede wszystkim do słodkich wypieków)

spooktakular01


i kilka ‚maluchów’ ;) do ozdoby

jackbelittlebabyboo

I oczywiście,  jak co roku, nie mogło zabraknąć dyni Butternut (Cucurbita moschata).
To chyba n
ajbardziej ‘uniwersalna’ dynia; miękka, ułatwiająca obieranie skórka, bardzo małe gniazdo nasienne (więc stosunkowo niewiele ‘odpadów’ ), a do tego dobrej jakości miąższ i przyjemny smak. Kupuję ją na farmie praktycznie przez całą zimę, jest to bowiem bardzo łatwo dostępna i popularna tutaj odmiana.

butternut2011


Do tego kilka kolorowych dyni Acorn (Cucurbita pepo); dyni tych często używa się do dań faszerowanych i zapiekanych, a ich miąższ ma delikatny smak orzechów laskowych.
Najczęściej są one koloru zielonego (jak ta po prawej na zdjęciu; tutaj konkretnie odmiana Tay Belle), jednak spotkać też możemy odmiany żółte, kremowe, pomarańczowe czy ‘nakrapiane’. Ta ‘nakrapiana’ właśnie to odmiana Festival, delikatna i bardzo przyjemna w smaku. Pomarańczowa to Table Gold, smakiem przypomina kukurydzę. Swietna szczególnie na surowo. A beżowa z kolei to Thelma Sanders Sweet Potato; tutaj nazywana jest też dynią ‘rösti’ gdyż z jej startego na tarce miąższu można przygotować bardzo smaczne rösti właśnie :) Delikatna, lekko ‘ziemniaczana’ w smaku, przechowywać ją można przez ok. 5-6 miesięcy.

courgesacorn


I kilka egzemplarzy dyni makaronowej, którą zapiekam najczęściej faszerowaną :)

courgespaghetti


A na koniec – rzecz jasna – obowiązkowo już dynia Hokkaido :)

hokkaido


Uchiki Kuri
/ Red Kuri, zwana najczęściej dynią Hokkaido (Cucurbita maxima)
Ciemnopomarańczowa skórka i mocno pomarańczowy, suchy miąższ o kasztanowym smaku. To niezwykle cenna dynia ze względu na wysoki poziom witaminy A oraz karotenu. Może długo ‘leżakować’, co dodatkowo podnosi jej wartości odżywcze. Dyni z tej rodziny nie musimy obierać ze skórki, co jest ich dodatkowym atutem ;) pod warunkiem rzecz jasna, iż bardzo dokładnie je umyjemy / wyszorujemy przed użyciem.


Jeśli macie ochotę obejrzeć i przeczytać wcześniejsze ‚festiwalowe’ wpisy, to zapraszam Was do lektry wpisów 2011klik, 2010klik oraz  2009klik.

A dziś to już wszystko jeśli chodzi o dynie. Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca (i że nie macie mi za złe niektórych powtarzających się zdjęć…).
A już w następnych wpisach zapraszam na nowe, dyniowe receptury :)

Pozdrawiam serdecznie!

I oczywiście czekam również na Wasze dyniowe propozycje :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

91 odpowiedzi nt. „Festiwal Dyni 2012

  1. passthefood

    Co roku z zazdrością spoglądam na Twoje zdjęcia. Tyle odmian, tyle smaków, tyle kolorów! Ja urządzam święto, gdy znajdę Hokkaido. Choć nie ma pewności, czy to na pewno ona, a nie inna odmiana ;) Żeby chociaż Butternut była w okolicy..

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Passthefood – a moze gdzies na targu porozmawiac z okolicznymi rolnikami i ktorys moze by sie zgodzil, by na wiosne takowe u siebie wysiac? Czasami warto probowac :)

      Odpowiedz
      1. Edyta

        Hej
        jestem pasjonatem i smakoszem dyni.
        nawiązując do powyższego pytania o dynie Hokkaido i butternut, to znam osobę która je uprawia w okolicy Zdzieszowic na opolszczyźnie

        Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Pajeczaki – a gdzie mieszkasz, jesli mozna zapytac? Z tego bowiem co czytam na forach i blogach, i w PL dyniowe plony coraz bardziej sa urozmaicone, moze wiec i u Ciebie bedzie mozna cos znalezc? :)

      Odpowiedz
      1. pajeczaki

        Bea, mieszkam pod Wawą i ostatnio trafiłam tu na rolnika, który sprzedaje swoje dynie prosto z wozu – miał trzy rodzaje, ale nie potrafił powiedzieć jak się nazywają ;) Zwykle zaopatruję się na bazarkach i tu króluje po prostu DYNIA :):) Może ten tydzień wypadnie lepiej, bo sezon się rozkręca. Podobno jest dyniowa farma pod Wawą, ale sądząc po zdjęciach, szkoda na nią czasu ;)

        Odpowiedz
        1. Nalewka

          Przy przejeździe kolejowym w Dawidach koło Warszawy (od Puławskiej skręca się na zachód) są w tym roku co najmniej cztery gospodarstwa „dyniowe” z wielką, naprawdę dużą ofertą różnych gatunków. Ceny może nie najniższe, choć to niby kupowanie „na miejscu”, ale wybór spory. Widać je z szosy, są po obu jej stronach, przed i za przejazdem kolejowym, aż świecą z daleka – na pomarańczowo dyniowo :)

          Niestety najwięcej kupujących szuka malutkich dyniek ozdobionych malowanymi uśmieszkami. Nie dość, że to koszmarny kicz, to jeszcze żal utraconej okazji do poznania prawdziwych zalet dyni. Ja kupiłam tej jesieni sześć róznych odmian, a do tego ogromną, podwójną wręcz włoszczyznę, natkę pietruszki i koperek, marchewkę i cebulę :) I jeszcze pani pomogła mi to dotargać do samochodu :)

          Odpowiedz
        2. Irena

          Zapraszamy do Lesznowoli,ul. Słoneczna 199 do Gospodarstwa Rolno-Warzywnego Ireny i Andrzeja Liwińskich.

          W swojej ofercie posiadamy ponad 20 odmian dyń jadalnych a także odmiany przeznaczone do wycinania na Halloween oraz dynie i tykwy ozdobne.

          Istnieje także możliwość zakupu ziemniaków i warzyw, sezonowo pojawiają się także owoce.

          W sprzedaży również czosnek (polski) i papryczki (dostępne również jako ozdobne kompozycje).

          ZAPRASZAMY!

          Kontakt: irena.liwinska@wp.pl

          Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Jo – jezdzimy po nie mniej wiecej na 4-5 rat ;) Maz tez sie juz smieje, ze jak tak dalej pojdzie, to trzeba bedzie jakiegos 4×4, a nie sportowy samochod ;)) Co dziwne – sam samochod ‚strajkuje’ nam teraz regularnie w czasie dyniowych zbiorow! Chyba i on ma juz dosyc… :D

      Odpowiedz
  2. kabamaiga

    Jak tak sobie oglądam ten Twój wpis, to powoli przestaję być dumna z moich dyń ;) Beo rozwiałaś moje wątpliwości co do Hokkaido. Jednak nie obieramy. Powiedz mi, czy butternut też można zostawić ze skórką? Czytałam w przepisie Jamiego Olivera, że można zostawić skórkę. Jednak Tobie ufam w tej sprawie bezgranicznie.
    Nabrałam ochoty na Appalachian – Potimarron lub Gold Dust. Ciekawe czy u nas ładnie by wyrosły.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Kaba – jak najbardziej mozesz byc dumna ze swoich! Tym bardziej, ze to co wyroslo w rodzinnym ogrodzie jest o niebo lepsze ;)
      A co do skorki, to jest to troche tak jak z innymi warzywami; skorka dyni nie jest toksyczna, tylko u niektorych odmian jest tak twarda, ze nie bedzie przyjemna w konsumpcji. Butternut mozna faktycznie zostawic rowniez ze skorka, choc przyznaje, ze mnie ona troche jednak przeszkadza… I oczywiscie zawsze ta sama rada : nie zapomniec bardzo dokladnie cala dynie umyc i wyszorowac, jesli skorke chcemy konsumowac.

      PS. Jestem pewna, ze i te odmiany o ktorych piszesz bez problemu moga rosnac w PL, Potimarron np. to praktycznie Hokkaido, a te dwie pozostale nie maja jakies bardzo dlugiego czasu dojrzewania (95-100 dni), wiec powinno byc ok :)

      Odpowiedz
  3. Brahdelt

    U nas widać maleńką poprawę w porównaniu z zeszłym rokiem, to znaczy na straganach w mieście pojawiły się dynie Hokkaido i makaronowe, przestała królować wyłącznie wielka gigantyczna dynia nieokreślonego gatunku… Ale jeszcze nam daleko do takich farm, ech…
    Chodzi za mną dynia z szałwią, chyba wypróbuję pomysł po weekendzie. *^o^*

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Brahdelt – dynia z szalwia to przepyszna klasyka! Serdecznie polecam :)
      A co do polskiego zaopatrzenia w dynia, to i ja zauwazam (z tego, co czytuje na forach czy blogach np.), ze faktycznie z roku na rok jest coraz lepiej. Wiec kto wie, wszystko jeszcze przed nami :)

      Odpowiedz
  4. squirk

    Wzdych, a ja mam tylko 4 – ale nie powiedziałam jeszcze w tej kwestii ostatniego słowa, choc ciężko mi się teraz wybrać po dynie albo cokolwiek innego, mam dwie nowe Myszy, trwa ustalanie płci, więc nie zostawiam ich na długo i obserwuję.
    Nie pamiętam, czy juz pytałam – czy zechciałabyś w wolnej chwili podjąć się próby zidentyfikowania 2 sztuk, które kupiłam z uwagi na wyjątkową urodę (oraz dlatego, ze kupuję dynie kompulsywnie i jestem na ich punkcie nieco obłąkana, ale to żaden powód przecież) i nie jestem pewna, co właściwie kupiłam i jak najlepiej wykorzystać ich walory? Mogłam pytać (bo planowałam na pewno) ale mam taki kocioł teraz, że się gubię.
    Pozdrawiam serdecznie, podziwiam zakupy, niech Wam smakują :-)

    Odpowiedz
      1. Bea Autor wpisu

        No wlasnie u nas wczoraj i dzis tez bardzo przyjemne temperatury, choc niestety nie o poranku ;) A zaproszenie chetnie bym przyjela (szczegolnie, gdybym mogla sie ‚teleportowac’ ;)).

        Milego weekendu Belgio!

        (czy nadal ogladasz MC? ja zazwyczaj z poslizgiem, nadrabiam zaleglosci w weekend ;))

        Odpowiedz
  5. Małgosia barocco

    Wspaniała jest ta dyniowa encyklopedia. Wkładasz …podejrzewam….bardzo dużo pracy w tak piękne zdjęcia i opisy.Za to bardzo dziękuję :))))))))))

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Malgosiu, nie ukrywam, ze i dyniowe ‚zbieractwo’ ;) i pozniejsze zdjecia + opisy zajmuja jednak troche czasu… a pracujac na pelny etat mam go do dyspozycji niestety mniej, niz bym chciala :/ Ale sprawia mi to wielka przyjemnosc, wiec kontynuuje poki moge :)

      Usciski! :*

      Odpowiedz
  6. patja

    Oglądając zdjęcia czuję się jakbym była na farmie,tylko wyciągnąć rękę,pogłaskać dynię i zabrać kilka do domu.
    Niesamowite przeżycie i jestem w stanie wyobrazić sobie Twoje rozterki którą kupić teraz,a którą za rok.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Patjo – dziekuje za zrozumienie moich rozterek ;) Maz zawsze powtarza, ze przeciez to nic takiego, mozna je kupic za rok, ale prawda jest taka, ze nie zawsze co roku sa te same odmiany :/ Kilku, ktorych nie kupilam ostatnio, tym razem nie bylo :( No ale co zrobic, wszystkiego miec nie mozna ;)

      Odpowiedz
        1. Nalewka

          Ja też bardzo dziękuję za przyjemność obejrzenia tych przepięknych (i przesmacznych zapewne) dyniek, to ogromna robota, ale jakże potrzebna nam, nieco uboższym w możliwośći wyboru :)

          Dziękuję!!!

          Odpowiedz
  7. Inkwizycja

    Beo, Beo… Wzdycham, ach… ;-)) Są absolutnie cudowne i przyprawiają o zawrót głowy… mimo że mam cały dom w dyniach – akurat na wprost mnie na kredensie sobie leżakują – to i tak odczuwam pożądanie oglądając Twoje zdjęcia ;-) Nie wiem, co bym zrobiła, musząc dokonać wyboru spośród tylu okazów! Trochę zazdroszczę, a trochę współczuję ;-))
    Moim dyniowym szaleństwem zaraziłam już koleżanki z biura, dzieląc się z nimi swoimi zbiorami… teraz wszyscy jemy na lunch pieczoną dynię w wariacjach ;-))
    Ściskam czule ;)

    Odpowiedz
  8. Małgoś.dz

    Boszzzz, jak co roku, wprost wychodzę z zazdrości, gdy pokazujesz te wszystkie, niedostępne u nas (w normalnej sprzedaży) odmiany… Żeby tak choć jedna, maleńka farma dyniowa w pobliżu… A tu taka posucha. ;-) Ale nic to! hokkaido i butternut są już bez problemu dostępne – więc dobra nasza! :)
    Uściski Beatko! :*

    Odpowiedz
  9. Ewa

    Właśnie piekę dynię, marchewkę, cebulę i czosnek na zupę i oglądam Twoje piękne zdjęcia :) Zazdroszczę możliwości obcowania z tyloma odmianami, u mnie dziś w domu pojawiły się 3 (chyba nawet nie umiem ich na 100% zidentyfikować ;) ) i to mnie już przyprawia o dyniowy zawrót głowy :) Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
  10. Amandla

    znów jak co roku „odleciałam” przy Twoich zdjęciach! Tylko i wyłącznie Twoją zasługą jest moja miłość do dyni, którą raczę moją rodzinkę od dwóch lat:) Rewelacja, czekam na kolejne dyniowe inspirację i już zakasuję rękawy:)

    Odpowiedz
  11. Phalange

    Na moim rynku króluje butternut, jak dla mnie jedyna słuszna dynia. Są jeszcze ze 2 inne rodzaje (sprzedawane w kawałkach!), a w supermarketach ta amerykańska do wycinania, ale żadna nie jest tak smaczna jak butternut. Szkoda, ze nie ma innych, chętnie bym wypróbowała. Musze dokładnie przestudiować Twoja encyklopedie a potem pomęczyć trochę Panów z rynku, możne coś przywiozą. Oni niestety nie znają się na nazwach, ale maja niezła wiedzę w zakresie przyrządzania tego co sprzedają ;)
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  12. Dziunia

    Ta papaya squash, to na 99,99% będzie makaronowa, bo ją w zeszłym roku kupiłam. Co prawda nazwy oczywiście nie miała, jak to u nas na rynku ;-) ale wyglądała identycznie :)

    Odpowiedz
  13. zemfiroczka

    Beatko, wiedziałam, że dyń jest kilka odmian, ale nie wiedziałam, że kilkadziesiąt! :) Fajnie tam masz u siebie z tym warzywno-owocowym bogactwem na farmach. Te szare, niebieskie i tę dużą to jak żyję nie widziałam.

    A tak swoją drogą – będę za tydzień przekopywać ogródek pod wiosenne ogrodnictwo i mam nadzieję, że na przyszłoroczną akcję dyniową zrobię coś z dyni z własnego ogródka. Tymczasem w tym roku pójdę na zakupy ;)

    pozdrawiam

    Odpowiedz
  14. Mama Alergika

    W zeszłym roku dzięki Tobie zaczęłam przygodę z dynią. W tym roku już z większą wprawą wymyślam nowe dania (głównie te dla Alergika). Dynia ma tyle cennych składników i tak różne zastosowania, ale nie odkryłabym tego gdybym do Ciebie nie trafiła:) Moja mama wyhodowała specjalnie dla mnie dynie w tym roku i teraz korzystam z tych skarbów, problem polegał na tym, że obie nie miałyśmy pojęcia jaka to odmiana, aż do dzisiaj. Wygląda na to że dynia to Winter Luxury:) Oczywiście przyłączam się do festiwalu i mam nadzieję, ze jeszcze wymyślę kilka potraw (zrobiłam już kilka do mojej akcji Skarby Jesieni w Kuchni Alergika:) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wpis pełen cennej wiedzy

    Odpowiedz
  15. hany

    Lubie dynie i kiedy ide do pobliskiego rolnika, zeby kupic warzywa i owoce – podziwiam te wszystkie piekne dynie. Maja super kolory i ksztaltami tez zadziwiaja czasami.

    W tym roku wezme rowniez udzial w Twojej akcji. Juz jej wyczekiwalam.
    Pozdrawiam, hany

    Odpowiedz
  16. jadwiga

    Tyle rodzajów dyń spotykam tylko u Ciebie u nas dwa trzy gatunki i wszystko, może dynie w Polsce nie sa tak popularne a gospodarze przyzwyczajeni do hodowli jednej odmiany, ja kupiłam kilka dyń le zupełnie nie wiem jaka odmiana sa u mnie we wpisie o ogrodzie
    serdeczności przesyłam
    j

    Odpowiedz
  17. Pingback: Dlaczego kocham dynie? « Bea w Kuchni

  18. buruuberii

    Bea i ja nei moge nei napisac, ze zazdroszcze Ci wyboru dyni. Choc ja nie jestem jej mega fanem, tzn. nei musze jej „przetwarzac” w kuchni, to przyznam ze na straganach czy w jesiennym koszu iceszy oko, az zazdroszcze Ci takiego jej wyboru! A juz „Marina di Chioggia” szczegolnie – piekna! PS. Ja w tym roku szalalam z „dynia melonowa” – polecam :)

    Odpowiedz
  19. Annar

    Mam taką śliczniutką 800 g Hokkaido i medytuję nad nią, może przyjdzie jakaś inspiracja … W planach mam drożdżowe ciasto, tylko czy ten gatunek dyni na drożdżowca, to dobry pomysł?

    Odpowiedz
  20. Nalewka

    Drożdżowe? Bałabym się, że byłoby za ciężkie… Ale może takie będzie dobre?
    >>> Ciasto dyniowe <<<
    3 jajka
    1/4 szklanki cukru trzcinowego
    2 szkl przecieru z pieczonej dyni
    1 szkl mąki (np. mix owsianej, gryczanej, kukurydzianej, ziemniaczanej, żytniej, ryżowej)
    1/2 szklanki oleju
    1 łyżeczka proszku do pieczenia;
    1/2 łyżeczki przyprawy piernikowej
    imbir kandyzowany i pestki słonecznika x garść
    Dynię pokroić na duże kawałki, upiec w piekarniku (30 min) albo mikrofalówce (15 min), oddzielić od skórki i rozgnieść widelcem, albo zmiksować.
    Jajka ubić z 1/2 szkl. cukru do białości, delikatnie mieszając dodać stopniowo pozostałe składniki:
    Do gotowego ciasta dodać bakalie (garść).
    Piec w (np. silikonowej) płaskiej foremce 45 min w piekarniku nastawionym na 175 st. Celsjusza.
    Ostudzić, pokroić zjeść :) Smacznego.

    Odpowiedz
    1. Annar

      @Nalewko, dziękuję Ci serdecznie za przepis, ale już od jakiegoś czasu oczami wyobraźni zajadam się drożdżówkami z domowego pieca, bo wpadł mi w ręce przepis na Pumpkin Cinnamon Rolls. A ponieważ jutro mam gości, to z myślą o dzieciach zrobię to ciasto.
      Twój przepis będzie następny :)

      Odpowiedz
      1. Bea Autor wpisu

        Annar – i my od zeszlego tygodnia zajadamy sie tymi buleczkami, choc u mnie w odrobine zmienionej formie. Niestety na blogu beda dopiero po niedzieli, wiec pewnie juz troche ‚za pozno’ ;)

        Odpowiedz
  21. Pingback: Mops w kuchni » Blog Archive » Dynia Butternut faszerowana pęczakiem i boczkiem

  22. lubiemisie

    Przepiękne zdjęcia (wdzięczne obiekty) i bardzo, bardzo mi się przydały w weryfikacji co niektórych dyniek. No i uśmiałam się z tych komentarzy, bo to sama prawda – w Polsce posucha straszna w kwestii dyń i kompletny chaos – ludzie nie wiedzą co sadzą i co jedzą, a większość pań domu nie wie zwyczajnie co z taką dyńką zrobić (ja też dotąd zawsze tylko do spaghetti i z innymi warzywkami mieszałam, ale postanowiłam to zmienić:).

    A że lubię wiedzieć co jem, to jak wczoraj kupowałam takiego zielonego diabełka na bazarze, to oczywiście spytałam o gatunek – niestety, pani zrobiła tajemniczą minę i z namaszczeniem odpowiedziała przyciszonym głosem, że to dynia-krem:D No i teraz mam problem, bo ciekawa jestem czy faktycznie tylko na zupkę się nadaje – po wielkich poszukiwaniach w sieci wyszło mi, że kupiłam ZUCCHINI ‚Ronde de Nice’ vel Tondo Chiaro di Nizza:D – niestety każdy opis trochę się różni, więc proszę o pomoc, czyli jakieś info, do czego najlepiej ją zużyć i czy to w końcu bardziej cukinia czy dynia, bo już nie wiem:) Jest okrągła, ciemnozielona z mnóstwem białych drobnych centeczek i wyraźnymi, równymi żeberkami, ma 2 kg, biało-żółty, zwarty miąższ, środek pomarańczowy, budzi się średnio dwa razy w nocy i woła smoka:D żartuję z tym smokiem, ale tak mi się skojarzyło, jakbym niemowlę opisywała:)

    A i przy okazji zapytam jeszcze drogie panie (i panowie, jeśli tu są) na czele z Beą rzecz jasna, jak odróżnić dynie jadalne od ozdobnych – czy tylko wielkością się różnią? A może smakiem też, albo twardością? I co się stanie jak się zje taką ozdobną – płukanie żołądka?

    pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Lubiemisie, witaj :)

      Jesli faktycznie kupilas ‚rondini’, to jest to cukinia a nie dynia, wiec miazsz w srodku jest podobny do miazszu cukinii wlasnie i pestki malutkie, nie takie jak u dyni. Ale moze to cos takiego np.: http://www.kcb-samen.ch/shop/product.php?products_id=910325&osCsid=2d06d5f3329980b369fe163291623291 albo takiego – http://www.kcb-samen.ch/shop/product.php?cPath=1201_13&products_id=133310&osCsid=2d06d5f3329980b369fe163291623291; tutaj tez masz na kolejnych stronach kilka nakrapianych odmian : http://www.kcb-samen.ch/shop/?cPath=801_9&osCsid=2d06d5f3329980b369fe163291623291
      Wiesz, trudno jest stwierdzic tak na odleglosc, gdyz dyni jest ok. 100 gatunkow (wszystkich jeszcze ‚na zywo’ nie widzialam rzecz jasna…). W kazdym razie dynie ogolnie nadaja sie do wszystkiego, jedynie te, ktore sa bardzo ‚wodniste’ nie za dobrze znosza pieczenie.

      Co do dyn ozdobnych, to czesto sa to wlasnie male gabarytowo owoce, raczej nie przypominaja tych jadalnych. Ich miazsz jest gorzki, wiec jesli masz watpliwosc a propos jakies dyni, to po przekrojeniu sprobuj odrobiny surowego miazszu; jesli jest gorzki – miazsz wypluwamy a dynie wyrzucamy ;)) Generalnie od jej zjedzenia nie umiera sie, za to ma sie kilka niezbyt milych trawiennych objawow ;) Ale miazsz jest na tyle niesmaczny, ze raczej nikt zadnej potrawy z takiej dyni nie zje :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      PS. A jesli chcesz, to mozesz przeslac mi zdjecie dyni mailowo (adres u gory w zakladce ‚kontakt’).

      Odpowiedz
  23. Pingback: Zupa dyniowa inna niż wszystkie, inna niż wcześniej. « coollinaria …

  24. Pingback: Pappa al pomodoro, czyli włoska ‘pomidorówka’ z toskańskim rodowodem | Bea w Kuchni

  25. Amisha

    Witaj Bea! Poleciła mi Ciebie Asiaya, gdyż… mam urodzaj dyni w swoim ogrodzie. Pierwszy raz w życiu. Szukam inspiracji na to piękne, dostojne warzywo i już widzę, że u wielbicielki dyni na pewno wiele ich znajdę. Serdecznie pozdrawiam i powoli będę się tu u Ciebie gościć :))). PS. Nie miałam pojęcia, że dynia ma tyle wcieleń, odsłon, barw i smaków…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Amisha, witaj! Zazdroszcze Ci dyniowego urodzaju! Rozgosc sie na blogu w takim razie, mam nadzieje, ze znajdziesz tu sporo inspiracji :) A jesli bedziesz sie chciala podzielic jakimis uwagami czy zdjeciami potraw, to chetnie poczytam i popatrze :)
      (w razie czego – adres mailowy na gorze po prawej..)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  26. Pingback: Easy roasted chicken with butternut squash, butter beans and tomatoes - Magda's Cauldron

  27. inka

    Dostalam swiezo zerwana dynie duza zielona,bardzo pryzpomina poprostu owoc arbuza,taka jajowata,bez tych bruzd,gladka podobna troche do papaya squash.czy ona juz jest dojrzala?(chyba tak skoro wasciciel osobiscie ja zerwal) ajak ze smakiem i jak moge ja najlepiej wykorzystac

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Inka, najlepiej by bylo gdybys przyslala mi zdjecie (adres mailowy w gornym rogu bloga, w zakladce ‚kontakt’). Nie moge na podstawie Twojego opisu stwierdzic czy jest dojrzala, tym bardziej ze o tym najlepiej wie hodowca, wie bowiem jak dlugo dynie dojrzewaly na polu… Dynie moga bez problemu lezakowac kilka miesiecy, wiec jesli masz watpliwosci co do jej dojrzalosci, to nie spiesz sie z degustacja (acz zielony kolor dyni nie swiadczy o tym ze nie jest dojrzala, zalezy to bowiem od odmiany…).
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  28. Edyta

    Zapraszam w imieniu Związku Śląskich Kobiet Wiejskich i Burmistrza Krapkowic do Otmętu woj. opolskie
    na III KIERMASZ SMAKÓW DOMOWYCH (Hala Otmęt) ul. Kilińskiego 3
    19 październik 2014 (niedziela) godz 9:00

    Odpowiedz
    1. Edyta

      Można będzie spróbować przetworów z dyni wykonanych wg moich przepisów i innych kobiet.
      Zupa z dyni, dżem z dyni, ciasto z dynią.
      będzie można kupić dynię „Hokkaido”, „Justynka” może uda mi się namówić do udziału panią która hoduje dynię „Butternut”
      Można będzie zobaczyć największą dynię na opolszczyźnie i porozmawiać z panem który je hoduje.
      Pozdrawiam i zapraszam Edyta

      Odpowiedz
  29. Pingback: Jesienne atrakcje - The Idea Box

  30. Halina

    Piękne zdjęcia, mnóstwo informacji trochę się przestraszyłam że nieaktualny blog a szkoda by było. Po 3 latach od ostatniego wpisu na rynku jest sporo odmian wcześniej nieobecnych. Na Mokotowie (Warszawa) są do kupienia poza dynią – dynią, Hokkaido, piżmowa, makaronowa, prowansalska. A dzisiaj kupiłam – pani na bazarku nie znała nazwy – stąd szukając trafiłam na tę stronę. Wygląda jak Papaya Squash ale jeszcze nie robiłam więc nie wiem jak będzie smakować. Miąższ b. ładny, trochę ciemniejszy od piżmowej. Pozdrawiam serdecznie Halina

    Odpowiedz

Odpowiedz na „kassAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>