‚
Kolejny tydzień minął jak z bicza trzasnął. I kolejny weekend. Na szczęście przede mną ostatnia już ‘prosta’ – jutro ostatni egzamin (last but not least ;) ) i obliczanie średnich. A potem już, od piątku, zasłużona przerwa :)
W kuchni w tym tygodniu panowała jedna zasada – miało być szybko. I smacznie oczywiście :) Na szczęście latem o takie szybkie i smaczne posiłki nie jest trudno : do szczęścia wystarczy mi kilka sezonowych warzyw i do tego np. bulgur, quinoa czy kuskus, w zależności od tego ile mam czasu na kucharzenie ;)
‚
feta owcza, prosto z farmy
‚
Króluje więc duet pomidory-mozzarella (uwielbiam tę z mleka bawolic), na przemian z fetą lub innym kozim czy owczym serem. A gdy czasu jest więcej, przygotowuję pieczone lub grilowane warzywa. I najczęściej można to opisać dwoma słowami – pełna improwizacja ;)
Lubię też sałatki typu ‘tabbouleh’ (jak np. ta – klik), można je bowiem przygotować wcześniej i zabrać na drugi dzień do pracy na lunch. Tym bardziej, że po ‘przegryzieniu’ się składników całość smakuje jeszcze lepiej.
‚
po upieczeniu bakłażan zdecydowanie lepiej smakuje niż wygląda… ;)
‚
Ta dzisiejsza (a właściwie wczorajsza…) jest niezwykle prosta : kuskus, pomidory, ogórek i feta, a zamiast ziół – tym razem posiekana drobno rukola, która nadała sałatce nieco ostrości. Do tego zgrilowane plastry bakłażana i orzeszki piniowe, które najchętniej dodawałabym do wszystkiego ;)
‚
Sałatka z kuskusem, fetą i grilowanym bakłażanem
dla 4 osób
ok. 130-150 g kuskusu* lub bulguru
2 duże pomidory
1 średniej wielkości ogórek
ok. 100 g rukoli
150 – 180 g fety
sok z cytryny – do smaku
2-3 łyżki oliwy
sól, pieprz
garść orzeszków piniowych
3 – 4 średniej wielkości bakłażany
*używam kuskusu z mąki orkiszowej i komosy ryżowej
Kuskus / bulgur przygotować według zaleceń na opakowaniu.
Warzywa umyć i osuszyć, ogórek obrać za skórki i pokroić wraz z pomidorami w kostkę. Rukolę umyć, osuszyć i drobno posiekać. Fetę drobno pokruszyć lub pokroić. W misie wymieszać przygotowany uprzednio kuskus, pokrojone warzywa, rukolę i fetę, dodać oliwę, sok z cytryny do smaku , doprawić (uwaga – nie solimy zbyt dużo, gdyż feta jest wystarczająco słona), przykryć i odstawić w chłodne miejsce na minimum 2 godziny, a najlepiej na całą noc.
Bakłażany pokroić w plastry (ok. 0,5 cm), posmarować oliwą**, posolić i zgrilować (lub upiec w piekarniku, kilkanaście minut w 180°-200°).
Orzeszki piniowe zgrilować na suchej patelni i dodać do sałatki tuż przed podaniem.
**używam ziołowo-czosnkowej oliwy (domowej mieszanki)
‚
A jeśli czasu macie nieco więcej, to polecam Wam francuską klasykę lata, czyli ratatouille. Tutaj pisałam Wam o tej bardziej i mniej klasycznej jej wersji – mediterranean pisto pie (klik) :
‚
* * *
‚
I na koniec już pragnę serdecznie podziękować Wam za przyznane mi niedawno wyróżnienie i za przemiłe słowa pod adresem bloga od : Aleex, Humanistki, Kabki, Karolki, Kekkaikatie, Kuchennych fascynacji, Mad, Małgosi, Pinkcake, Shinju oraz Usagi.
Jak pewnie już wiecie ;) mam skłonność do przerywania łańcuszków, niemniej jednak odsyłam Was do zeszłorocznego wpisu- klik, którego ‘lubię…’ na szczęście się nie zdezaktualizowało ;)
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia :)
‚
Po pierwsze: trzymam kciuki za egzamin, uporaj się z nim jak najszybciej:)
Po drugie: ja jakoś do kus kusu podchodzę z dystansem chociaz nie raz się nim zapychałam kiedy nic innego nie było pod ręką:) Jednak w połączeniu z fetą brzmi fajnie!
Ja Atrio do ‚zwyklego’ kuskusu tez podchodze z rezerwa ;) Ale orkiszowy czy z komosy wybieram chetniej; wole mimo wszystko od makaronu, ktorego nie jadam praktycznie nigdy ;)
Nabieram coraz większej chęci na spróbowanie sałatki z kuskusem lub bulgurem.
Wspaniale u Ciebie wygląda Beatko:).
Cieplutko pozdrawiam :)
Majana
Majano, sprobuj koniecznie! Swoja droga ciekawa jestem czy w PL mozna latwo kupic kuskus z innej maki niz zwykla pszenna, czy jednak tylko ten ‚tradycyjny’, bialy?
Przyznam Ci się szczerze, że tego lata nie mogę czasami już patrzeć na bakłażany, czy cukinie :). Ale nie powiedziałam im jeszcze „dość!”. Na szczęście pojawiają się też inne przysmaki. W tej chwili zajadam się na okrągło figami prosto z drzewa ;)
A do kuskusu nie mogę się za bardzo przekonać, mimo kilku podejść. Wolę bulgur.
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia!
Lashqueen, mnie chyba nigdy sie nie znudza ;)
Ja kuskus lubie, szczegolnie wtedy gdy na przygotowanie posilku mam tylko 5 minut ;)
Takie dania lubie latem najbardziej. Nie wymagaja duzo pracy a efekt koncowy…przepyszny! Do baklazana przekonalam sie calkiem niedawno (po nieudanych probach upieczenia go do odpowiedniej miekkosci) i teraz to jedno z moich ulubionych warzyw :)
Usciski :)
Dokladnie tak Majko – minimum pracy i maksimum smaku :)
(milo Cie znow widziec! :* )
Mniam… Uwielbiam bakłażana… Na pewno spróbuję Twojej wersji:)
Powodzenia na egzaminie-trzymam kciuki :)
Baklazan jest jednym z warzyw (kolo fenkula i selera naciowego) ,do ktorego sie nie moge przemoc,ale sie staram w sumie,bo w sumie jestem bardzo chetnie warzywnozerna,no i zaplanowalam sobie,ze tego lata dokonam kilku prob polubienia tych warzyw, tym bardziej, ze moj Ktos najchetniej by wszystko wcinal na surowo najlepiej-hihi i on jest jak najbardziej za moimi probami z tymi warzywkami…..nie pozostaje mi nic innego….
Pozdrawiam i milego tygodnia zycze :)
Gosiu, ja na szczescie tylko sprawdzam ;)
Co do polubienia pewnych warzyw, to mysle iz warzne jest by sprobowac ich w roznych wersjach, w roznych polaczeniach smakowych, moze wtedy wlasnie cos przypadnie Ci do gustu? Trzymam kciuki za ‚polubienie’ :)
aaaa,pozniej doczytalam wlasnie,co z tymi egzaminami :)
Dzis bedzie dzien na baklazana i wlasnie mam zamiar wyprobowac rozne trzy przepisy (moze nie wszystkie dzis naraz-hihi) zanim sie okresle,czy go lubie,czy tez nie :)
Pozdrawiam i milego weekendu zycze :)
Gosiu, ciekawa jestem bardzo w takim razie, czy jednak sie polubicie (i ktory przepis Cie do baklazana przekona ;)).
Weekend na 100% bedzie mily – nareszcie mam wakacje! :D
Beo, najbardziej zazdroszczę takiego sera prosto od bawolicy(znaczy od gospodarza, który bawolicy dogląda). A orzeszki piniowe tez dodawałabym wszędzie oprócz ciasta, bo ostatnio były tam swego rodzaju porażką…
Dobrego i wyjątkowego czasu wakacji Ci życzę!
Ewelajno, az tak dobrze sie nie mam! Mozzarella ze sklepu niestety, tylko feta od ‚gospodarza’ :)
wyjątkowo ładnie ugrillowany bakłażan :D leć na zasłużoną przerwę :D
Tadam! Od dzis przerwa!!! :D
Pychota!! ..normalnie pachną zdjęcia :)) Pozdrawiam i miłego odpoczynku..A.
Pchelko, dziekuje serdecznie!
Beo te Twoje sery i warzywa prosto od „producentów” – zazdroszczę jak nie wiem co. Dobrze, że mam chociaż ogródek u Teściowej, to chociaż warzywka od czasu do czasu domowe. Taka sałatka ratuje życie, a grillowane warzywa to też mój hit tego lata.
Kaba, no ja bym duzo dala za wlasny ogrodek, ale coz – wszystkiego miec nie mozna ;)
Hm, baklazana to niekoniecznie ale reszte bym zjadla! Szczegolnie fete u nas wszyscy w domu lubia (ale u nas feta tylko grecka moze byc, inne sery nie maja prawa sie tak nazywac!).
Pozdrawiam i udanego wypoczynku zycze!
Aleksandro, u nas feta ‚grecka’ tylko w sklepie z foliowego opakowania, wiec ja wole te z farmy, ktora grecka nie jest, ale smakuje o niebo lepiej niz ta z supermarketu ;)
A, chodzilo mi o to ze tylko ser grecki moze sie nazywac feta. A w to ze z farmy ser jest lepszy to nie watpie! Ja kupuje w sklepach bio ale tez sa w plastiku…
Zgadzam sie Aleksandro – ja np. obruszam sie, gdy francuski ser nazywa sie ‚raclette’ ;) Ale z feta jakos mi to nie przeszkadza, gdyz chodzi mi tutaj bardziej o ‚typ’ sera, i kupujac na farmie ten, ktory zowie sie ‚feta’ wiem jakiego smaku i konsystencji moge oczekiwac. Ale oczywiscie calkowicie zgadzam sie z roszczeniami ‚terytorialnymi’ ;)
Pozdrawiam!
pieknie sie prezentuja :)
Wspaniale się wszystko razem prezentuje, takie wakacyjne, lekkie danie:)
Gosiu, Burczymiwbrzuchu – dziekuje serdezcnie!
Beo, juz kilkakrotnie wykorzystałam Twoje pomysły np. ten na sezamowe szpargi, a nawet deserowe ze dwa razy (a jadeserów prawie nigdy nie robię, więc Tw. przepisy musiały mnie wyjątkowo urzec) do tego dokształciłam się w zakresie kiełków, warzyw sezonowych…Doskonałe są te posty, gdzie piszesz właśnie o właściwościach produktów, ich wartościach odzywczych… Świetnie ujęłaś sałatki typu – tabbouleh. Uswiadomiłam sobie, że obok klasycznego tabboukleh robię często takie własnie sałatki, gdzie pierwszoplanową rolę gają ziła i z reguły quinoa. Kuskus będzie dla mnie nowym odkryciem i bynajmniej nie daltego, że nie wiedziałm o jego istnieniu, ale z uwagi na ograniczenia dietetyczne moge jeść tylko produkty z pełnego przemiału, a nie byłam w stanie nigdzie dostac razowego kuskusu, aż do przedwczoraj! Zatem z pewenoscia skorzystam z Twoich pomysłów na kuskus. Pozdrawiam serdecznie i obserwuję dalej co u ciebie na blogu.Kinga
Kingo, tak jak pisalam tez w odpowiedzi na komentarz Atrii – i ja do ‘zwyklego’ kuskusu podchodze z rezerwa, jednak orkiszowy wlasnie czy z komosy (ktory ma prawie ze brazowy kolor) wybieram chetniej; tym bardziej, ze generalnie w mojej kuchni malo jest bialej maki, dlatego i kuskusu takiego praktycznie nie kupuje.
Milo mi, ze moje propozycje kulinarne Ci sie przydaja i ze nawet na desery od czasu do czasu sie skusisz ;)
Pozdrawiam!
Czary mary, czary mary… :D Ktoś nam tu pięknie czaruje. :D Beatko, takie pyszne jedzonko nawet wtedy gdy czasu mamy od groma – jest zawsze mile widziane. :) Mniam! :)
Trzymam kciuki za egzamin:-)
A danie wyglada bardzo zachecajaco, juz mi slinka cieknie na takie smaki:-)
Oj, nazbierało mi się zaległości, Kochana Beo, a więc po kolei:
Cieszę się, że przed Tobą zasłużony wypoczynek, mam nadzieję, że Twoja forma jest przyzwoita i będziesz mogła się w pełni zrelaksować ;-)
Dynie z nasionek do Ciebie urosły zjawiskowo, czego nie mogę powiedzieć o plonach; kiedy kwitły padał deszcz i owady nie miały chęci do zapylania, następne ulewy dopełniły dzieła i nieliczne zawiązki pożarły ślimaki… ale może coś się jeszcze uchowa…
Dzisiejszy przepis jest z tych „dla mnie”, pod każdym względem ;-) I oczywiście zajrzałam przy okazji we wskazane linki – klik! – i po pierwsze – odświeżyłam przepisy na przetwory z czarnego bzu, którego mam zatrzęsienie, po drugie – takie te Twoje „lubię” podobne do moich… a po trzecie – melduję, że hibiskusy kwitną i będę suszyć kwiaty ;-)
To jeszcze raz udanego urlopu i wracaj do bloga i do nas!
Ściskam czule!
Inkwizycjo, dziekuje serdezcnie za wiesci!
Dynie znow mnie zmartwily, to jakies dyniowe fatum chyba co roku :(
Ciesze sie, ze przepisy na czarny bez sie przydadza, ze kwiaty hibiskusa beda do suszenia i ze mamy podobne ‚lubienie’ ;)
Moja forma pozwala wiele do zyczenia, ale… bede sie tym martwic potem ;) Mam tylko nadzieje, ze przezyje jakos 6 godzin w samochodzie na siedzaco (aktualnie jest to maks. 20 minut ;)).
Pozdrawiam!
Oj chyba to nie fatum, tylko fatalna pogoda… leje u nas bezustannie, teraz też ;-)
Może uda Ci się wymościć jakieś miejsce chociaż półleżące… z tyłu na siedzeniu? bo 6 h na siedząco to ja bym też nie wytrzymała. Oby się podróż udała! Uważaj na siebie ;-) Ściskam!
Niestety z tylu i na dodatek na lezaco, to trzeba by pozniej czyscic samochod ;) Ale bedziemy sie czesto zatrzymywac i ewentualnie bede wtedy sobie odpoczywac na kocu ;)
A pogoda faktycznie znow w tym roku dziwna; rok temu bylo zbyt zimno wiosna, teraz wiosna byla za goraca, za to lato za chlodne i za mokre :(
aj , jakie pyszności to muszą być
W przyszlym tygodniu urzadzam grila i zastanawialam sie czym zaskoczyc znajomych, salatka z kuskusa bedzie strzalem w dziesiatke :-) Dziekuje i serdecznie pozdrawiam :-)
Sylwio, w zeszly czwartek zrobilam podobna salatke na grila wlasnie (zamiast rukoli byl peczek miety + peczek natki pietruszki) i jako pierwsza sie skonczyla :)
Ufff… Wrocilam dzis przed 17.00 i ledwo zyje ;) Na szczescie wszystko juz poprawione, srednie wyliczone, stosowne papiery w sekretariacie, wiec teraz juz moge odetchnac ;) uczniowie zreszta tez ;)) No i bvyle do piatku! :D
Ciesze sie, ze salatka przypadla Wam do gustu, mimo swojej (az za duzej… ;)) prostoty. Ale czasami takie proste pomysly tez sie moga przydac, prawda? ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Zrobilam tyle ze w wersji bardizej klasycznej bo z mieta – okazalo sie ze rukole ktos ZEZARL (podejrzany maz zuzyl do jakiejs swojej tajnej salatki). Ten sam maz nie wytrzymal do jutra i pozarl juz polowe mojego kuskusu o ktorym wyrazal sie bardzo pozytywnie. Ja bede degustowac jutro i licze na to ze cos dla mnie zostanie!!!
Aleksandro, mam wiec nadzieje, ze i Tobie jutro posmakuje :) Jak pisalam wyzej w komentarzach – w zeszly czwartek zrobilam wlasnie te bardziej klasyczna wersje z mieta i natka pietruszki do grila – wszystkim bardzo smakowalo, a grono bylo liczne ;) Kolezanka twierdzila, ze niepotrzebnie te salatke robie, okazalo sie jednak, ze jako pierwsza zniknela z salaterki :)
Mniam – wszystko wygląda pysznie :) Zgadzam się, że w letnim okresie kilka takich składników wystarczy by zjeść wspaniały obiad.
Ta dam! Mam wszystkie składniki potrzebne do tej sałatki! :-)
Kasiu, mam nadzieje, ze Ci posmakuje :)
A ja w nastepnym poscie pozwole sobie ‚ukrasc’ Twoj wpis o GMO (znaczy pomysl skopiuje, nie tekst ;)).
Beato!
zawsze, kiedy czekam na otwarcie się Twojego bloga wiem, że
znów się zachwycę, coś mnie na pewno urzeknie.
i jak zawsze – sprawdziło się.
słowo, zdjęcia i jedzenie. wszystko na najwyższym poziomie!
Karmelitko, mam nadzieje, ze sie jednak nie zawiedziesz ;)
U mnie rowniez kroluja pomidory z mozarella z mleka bawolic i ratatouille. Dziekuje za przepis na (jak to sie u nas – niepoprawnie, wiem ;) – mowi) taboulé, bardzo lubie te salatke i szukalam sprawdzonego przepisu.
Katasiu, tutaj tez wiekszosc osob mowi ‚taboulé’, zreszta to takiej nazwy nauczylam sie na poczatku wlasnie ;)
Zrobilam wszystko zgodnie z przepisem (dodalam tylko od siebie troche pieczonej papryki) i wyszlo naprawde pysznie! I to mimo moich poczatkowych obaw (ze za duzo rukoli, za duzo fety, za duzo cytryny itp.). Zaden smak nie dominowal pozostalych, salatka jest swieza i ma piekne, letnie kolory. Na pewno wroce jeszcze do tego przepisu.
P.S. W Peru jedlismy taboulé z bulguru i quiona, z duza iloscia swiezej kolendry, ktora Peruwianczycy dodaja do wszystkiego. Tez bylo doskonale!
Ja tez czesto sie obawiam, ze nawet jesli mnie cos smakuje, to przeciez innym nie musi ;) Dobrze wiec wiedziec, ze i Tobie przypadlo do gustu :)
A czy taboulé o ktorym piszesz bylo z bulguru i quiona jednoczesnie, czy osobno? Razem tych zboz jeszcze nie laczylam… A kolendry do dan ‚wspolnych’ niestety nie powinnam dodawac – tylko ja ja w domu uwielbiam ;)
To bylo polaczenie quinoa i bulguru. Sama kupuje czasem takie gotowe mieszanki (np. w supermarkecie Casino), bo jest o nie latwiej niz o „czysta” quinoa – te moge znalezc tylko w sklepach z zywnoscia biologiczna. Do kolendry przekonalam sie dopiero w Peru, wczesniej budzila we mnie mieszane uczucia.
Katasiu, u mnie jest mieszanka quinoa i czerwonej soczewicy, ale z bulgurem chyba nie widzialam (ale to nic, sama sobie pomieszam ;)).
Mmm, moje smaki:-)
PS. Kliknij do mnie, zrecenzowałam książkę, która powinna Ci się spodobać.
Anno Mario, dlaczego mi to robisz!!! :D
Dobrze, ze euro tanieje, chyba jednak sfinalizuje jedno z zamowien w ten weekend ;)
W koncu zjadlam – pyszne! Tylko zapomnialam o baklazanie w lodowce!!!
Aleksandro, jak milo, ze naprawde chce Ci sie testowac przepisy, i to jeszcze w tak ekspresowym tempie! Ciesze sie, ze smakowalo :)
Prawdziwie letnie danie! Ale ja koniecznie muszę spróbować pisto pie. Obłędne:)
Korniku, napisz czy mediterranean pisto pie Ci smakowalo :)
Zapraszam po wyróżnienie http://wiewiorek.blogspot.com/2011/08/one-lovely-blog-award-wyroznienie.html
:)
Wiewiorko, dziekuje serdecznie!
Chodzę sporo po blogach kulinarnych, ale szczerze mówiąc Twój jest najapetyczniejszy! Będę się na pewno inspirować! :)
Witaj Bella! Rozgosc sie zatem prosze w Mojaj Kuchni ;)
Pozdrawiam!
Pichcikowa, GosiuS, Malgosiu, Aga, Margot, Shinju – dziekuje serdecznie!
I milego weekendu wszystkim zycze :)
Kuskus, feta i bakłażan – wszystko co lubię w jednym! Super przepis! Na upalne dni jak najbardziej nadaje się to danie! W tym tygodniu na pewno przygotuję na obiad! Pozdrawiam!
Dokladnie tak Magdetto, idealne na upalne dni :)
Pozdrawiam! I zazdroszcze mieszkania w slonecznej Italii (tak pozytywnie! :) ).
Pingback: Sałatka bakłażanowa « Bea w Kuchni
Pingback: Sierpniowy ‘przypominacz’ | Bea w Kuchni
Pingback: Kawior bakłażanowo-pomidorowy | Bea w Kuchni