Miesięczne archiwum: Październik 2010

Puree z dyni i szybkie małe co nieco

Pytana o to jak zrobić domowe puree z dyni, odpowiadam zawsze – nic prostszego! :) Wystarczy bowiem dynię ugotować na parze lub upiec w piekarniku (preferuję tę drugą wersję), ewentualnie nieco odsączyć i zmiksować. Ale po kolei ;)
*

dyniapuree

*

Najpierw dynię oczyszczamy z nasion i obieramy ze skórki (dynie typu Hokkaido możemy konsumować ze skórką). Jeśli dynię gotujemy na parze – kroimy ją w kostkę i gotujemy do miękkości (ok. 20 minut) a następnie pozostawiamy na sicie do odsączenia.
Dynię możemy też przygotować w piekarniku : kroimy ją na ćwiartki (nie musimy jej obierać) lub na plastry (w plastrach piecze się znacznie krócej) i pieczemy do miękkości w temperaturze 180° (większe kawałki do 45 minut, plastry ok. 20-25 minut). Następnie oddzielamy miąższ od skórki, rozdrabniamy widelcem i / lub miksujemy (ewentualnie pozostawiamy na sicie do odsączenia). Jeśli wybierzemy dynię o dosyć suchym miąższu (typu Hokkaido czy Buttercup), to odsączanie będzie całkowicie zbędne.

Tak przygotowane puree mozemy zużyć na wiele sposobów, np. do przygotowania wszelkich placuszków typu pancakes, do ciast czy dań wytrawnych. Możemy też je zamrozić lub zapasteryzować w słoikach – metodą tradycyjną lub ‘piekarnikową’ – klik. Pamiętajmy też by nie napełniać słoików do samego brzegu (pozostawiamy ok. 2-3 cm), w przeciwnym bowiem razie zawartość słoika ma tendencje do wydostawania się z niego podczas pasteryzacji ;) Poza tym przetwory tego typu (czyli bez dodatku cukru czy octu) pasteryzujemy nieco dłużej niż dżemy (duże słoiki w piekarniku nawet do godziny, pozostawiamy je na blasze aż do całkowitego wystygnięcia), a najlepiej będzie powtórzyć pasteryzację następnego dnia.

A gdy już mamy pod ręką dyniowe puree, możemy przygotować np. szybki hummus z jego dodatkiem lub delikatny ‘flan’ z gorgonzolą. Najlepiej zaś i jedno, i drugie ;)

*

dyniahummus

‘Hummus’ z dynią

(wg pomysłu Bajaderki)

250 g ugotowanej ciecierzycy (czyli ok. 110-115 g suchej, mniej więcej ¾ szklanki)
150 g upieczonej dyni (lub gotowego już puree)*
3 łyżki pasty sezamowej tahini
2-3 łyżki oliwy
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
+ opcjonalnie odrobina soku z cytryny do smaku  oraz mielony kumin

*możemy też użyć dyni upieczonej już z przyprawami, jak np. w przepisie na zupę – tutaj

Jeśli używamy ciecierzycy z puszki – wypłukać ją i odsączyć.
Jeśli używamy suchej ciecierzycy – ziarna zalać wodą i odstawić do namoczenia na noc (12-16 godzin). Następnie ciecierzycę wypłukać (ułatwia to trawienie rośli strączkowych), zalać wodą w stosunku 3 lub 4 : 1 i gotować do miękkości przez ok. 2 godziny. Posolić dopiero tuż przed końcem gotowania. Następnie ciecierzycę odsączyć (zachowując ok. pół szklanki wody z jej gotowania) i zmiksować z dynią i czosnkiem, dodając tyle wody, by otrzymać odpowiednią konsystencję (używając ciecierzycy z puszki dodajemy przegotowanej wody do miksowania). Możemy też dodać odrobinę kuminu oraz soku z cytryny, doprawiamy do smaku i dodajemy oliwę.

*

Bajaderko, dziękuję za ten smakowity pomysł! :)

*

*    *    *

*

flandyniagorgonz1

Dyniowy ‘flan’ z gorgonzolą

proporcje na 3 ramekiny o średnicy 10 cm

250 g puree z dyni
3-4 połówki orzecha włoskiego
2 duże jajka + 2 żółtka
100 ml śmietany (użyłam 35%)
120 g sera gorgonzola lub roquefort
1 ząbek czosnku (można pominąć)
szczypta papryczki z Espelette lub pieprzu kajeńskiego
¼ – ½ łyżeczki ‘kwiatu’ muszkatołowca (lub gałki muszkatołowej)
szczypta zmielonych goździków
sól, pieprz

Piekarnik rozgrzać do 180°.
Połówki orzecha zrumienić na suchej patelni.
Puree z dyni wymieszać z jajkami, żółtkami, śmietaną, przyprawami i roztartym ząbkiem czosnku (możemy masę zmiksować, by była idealnie gładka). Ser drobno pokroić i wymieszać z masą dyniową, doprawić do smaku. Ramekiny natłuścić, napełnić masą (pozostawiamy mniej więcej 1-1,5 cm od brzegu, gdyż masa rośnie podczas pieczenia jak suflet) i na wierzch nałożyć po jednej połówce orzecha. Ramekiny umieścić w naczyniu żaroodpornym napełnionym do połowy wrzątkiem i piec ok. 35 minut.
Podawać natychmiast po upieczeniu gdyż masa dosyć szybko opada.

*
inspiracja : Saveurs, n°164

*
flandyniagorgonz2
*

Dzięki pieczeniu w kąpieli wodnej, ‘zapiekanki’ te są bardzo delikatne i wilgotne, choć można oczywiście upiec je w sposób tradycyjny (na zimno również bardzo dobre, choć może nieco mniej atrakcyjea wizualnie)

Druga wersja była przygotowana bez czosnku, za to z dodatkiem zrumienionych i posiekanych orzechów oraz posypana odrobiną startego pecorino, tak też było pysznie :)

*
flandyniagorgonz3

*

A w ten dzisiejszy ‘suflet’ powinnam była wbić świeczkę, dziś bowiem mijają dokładnie trzy lata od opublikowania mojego pierwszego blogowego wpisu :) Rzecz jasna – dyniowego ! :D Wiele się przez ten czas zmieniło, czasami aż trudno mi uwierzyć, jak wiele… I choć mam wrażenie, że z każdym dniej czasu na blogowanie mam coraz mniej, to trudno by mi chyba było teraz się z tym wszystkim rozstać. A przede wszystkim – z Wami ! Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa, za wizyty, komentarze, maile… I choć nasze kontakty są tylko wirtualne, to bardzo je sobie cenię i naprawdę wiele one dla mnie znaczą. Dziękuję więc, że jesteście :)

*

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Festiwal Dyni 2010

dyniebanner42010Po raz trzeci już mam przyjemność zaprosić Was na nasz blogowy Festiwal Dyni, zapoczątkowany przez Bernadettę. I mam nadzieję, że po raz kolejny grono miłośników tego jesiennego warzywa znacznie się powiększy :)
Z tego co piszecie mi w licznych mailach, komentarzach, na Waszych blogach czy forach wnioskuję, że dynia zyskuje coraz większą popularność (co – rzecz jasna – niezmiernie mnie cieszy :) ).

Jak wspominałam już rok temu -  do rodziny dyniowatych należy blisko 1000 roślin (poza dynią również np. cukinia, patison, ogórek i melon). To niesamowite warzywo jest nie tylko smaczne, ale i wyjątkowo zdrowe; dynia jest bogatym źródłem karotenu, przeciwutleniaczy, witamin A, C, E, i B, błonnika, kwasu foliowego oraz wielu składników mineralnych (m.in. cynku, żelaza, wapnia, magnezu, potasu i fosforu). Jest lekkostrawna i nisko kaloryczna, a zatem bardzo przyjazna również dla naszej sylwetki. Zalecana jest osobom z nadciśnieniem tętniczym, miażdżycą, z zaburzeniami przemiany materii czy niewydolnością nerek. Jednym słowem – samo zdrowie! :) A przy okazji tak wielkie pole do kulinarnego popisu :) Wszak z dyni można przygotować praktycznie wszystko : sałatki, zupy, farsze wszelakie, tarty, zapiekanki, suflety, szaszłyki, musy, lody, ciasta czy przetwory. Możemy ją gotować, piec, dusić, smażyć czy marynować. Czy to na słodko czy na ostro, dynia smakuje wybornie w każdej chyba postaci. A tym, którzy twierdzą, że dyni nie lubią zawsze odpowiadam, że według mnie nie trafili jeszcze na swój ulubiony gatunek dyni lub na przepis, który przypadnie do gustu ich kubkom smakowym ;)

Tak jak i w poprzednich latach, tak i tym razem chciałam pokazać Wam jakieś ciekawe odmiany dyni. Wszystkie urzekają różnorodnością swoich kształtów i kolorów. Dynie olbrzymie (Cucurbita maxima), piżmowe (Cucurbita moschata) czy zwyczajne (Cucurbita pepo) – każda ma coś wyjątkowego do zaoferowania.
Tym razem szczególnie ucieszył mnie zakup wszelakich białych, szarych oraz zielonych i ‘niebieskich’ odmian, nie zawsze bowiem łatwo można je kupić (a są one naprawdę wyjątkowo smaczne). Niestety ten rok nie był zbytnio dla dyń łaskawy – dosyć chłodna i zbyt wilgotna wiosna, a później zbyt suche lato nie pomogły niestety hodowcom dyni. Tym bardziej więc się cieszę z moich tegorocznych dyniowych łowów :)

A tak wyglądają moje ulubione dyniowe farmy na których najczęściej się zaopatruję :

- ‚La grange aux courges’ :

*
dynie2010001

*
Dynie równiutko poukładane, podpisane (dosyć szczegółowy opis każdej odmiany), z przyklejoną na każdej z nich ceną, czekają na chętnych :))
nie

dynie20102
*

dynie20103

*

dynie20104


*

dynie20105


*

dynie20107
*

- farma Pani Martine Meldem :

*
dynie20106


*

dyniemeldem2

*

dyniemeldem3

- farma ’1001 dyni’ :

*
dynie20109

*

dynie201011

poniżej ‚odkryta’ w tym roku dynia ‚Spaghetti Orangetti’ :

*
dynie201010

Kamo Kamo :

*
dynie201012

muszkatołowa z Laosu :

*
dynie20108
*
Sami chyba przyznacie, że niesłychanie trudno jest dokonać ostatecznego wyboru i zdecydować, które z dyni powinny pojechać z nami do domu ;)

A oto odmiany które ostatecznie w tym roku zamieszkały pod naszym dachem ;)

*
flatwhite
*
Ponoć jedna z najlepszych dyń z Afryki Południowej o bardzo dobrej jakości ciemnopomarańczowym miąższu. Można ją przechowywać ok. 4-5 miesięcy.

*
valenciano

*
Valenciano, o lekko orzechowym smaku, ciemno pomarańczowy miąższ. Można ją przechowywać ok. 6-7 miesięcy.
*

lyric
*
Dynia pochodząca z Azji. Miąższ żółto-pomarańczowy, słodki, lekko ‘mączny’ i delikatny w smaku. Idealna np. do risotto. Można ją przechowywać ok. 5-9 miesięcy.
*

bluehubbard
*
Bardzo popularna odmiana amerykańska, uprawiana od 1909 roku. Miąższ żółto-pomarańczowy, ‘suchy’, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać ponad rok.

*
babyblue
*
Odmiana amerykańska, dynia małych rozmiarów (maks. 1,5 kg).  Można ją przechowywać ok. 6-7 miesięcy.
*

chicagohubbard
*
Odmiana amerykańska, bardzo popularna. Prawda, że oryginalna? :)
Miąższ żółto-pomarańczowy, ‘suchy’, bardzo dobrej jakości. Można ją przechowywać ponad rok.
*

goldenhubbard
*
Tak jak u poprzednich prezentowanych dyni odmiany Hubbard – miąższ żółto-pomarańczowy, ‘suchy’, bardzo dobrej jakości. Można ją przechowywać ok. 5-6 miesięcy.
*

permanent2
*
Dynia rodem z Taiwanu. Owoce lekko spłaszczone, waga do 3 kg. Miąższ pomarańczowy, lekko ‘mączny’, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać ok. 5-8 miesięcy.

*
chestnut2
*
Dawna odmiana japońska. Miąższ żółto-pomarańczowy, orzechowy smak.
Można ją przechowywać od 6 do 12 miesięcy.
*

buttercup
*
Buttercup, to kolejna amerykańska dynia (bardzo popularna i niezwykle ceniona) o wspaniałym, lekko kasztanowym smaku i świetnej jakości miąższu. Niestety nie można jej przechowywać zbyt długo, ok. 3-4 miesiące.
*

imperialelitesweetmama2
*
Sweet Mama to bardzo ceniona w Ameryce i Japonii odmiana (druga jej nazwa to Tsurunashi-Yakko). Miąższ bardzo dobrej jakości, ‘sychy’, o lekko kasztanowym smaku.
Można ją przechowywać od 5 do 12 miesięcy.

*
orangedawn
*
Nowa odmiana o dobrej jakości, orzechowo-kasztanowym miąższu. Owoce dosyć małe, waga ok. 1 kg.
Można ją przechowywać ok. 5 miesięcy.

*

panther2

*
Nowa odmiana, hybryda z rodziny dyni piżmowej (Cucurbita moschata). Owoce o wadze 4-5 kg, miąższ żółto-pomarańczowy, ścisły, delikatny.
Można ją przechowywać ok. 4-8 miesięcy.
*

marinadichioggia2
*
Pyszna włoska odmiana dyni o świetnej jakości miąższu, na którą ‚polowałam’ już od pewnego czasu ;)
To dosyć późna odmiana, która potrzebuje stosunkowo dużo ciepła, nie w każdym klimacie więc dobrze owocuje.
Można ją przechowywać ok. 4-8 miesięcy.
*

lakota
*
To dynia sięgająca korzeniami plemienia Dakotów. Miąższ dobrej jakości, zwarty, słodkawy. Odmiana ta jest niezwykle cenna ze względu na swe wyjątkowe wartości odżywcze (witaminy + karoten). Podobno bardzo polecana szczególnie jako pożywienie dla dzieci.
Można ją przechowywać ok. 5-8 miesięcy.
*
*
kamokamo
*
Dynię tę kupiłam przede wszystkim ze względu na jej uroczy wygląd :)
Te nieduże owoce (do 1 kg) świetnie nadają się np. do faszerowania i zapiekania. Można ją przechowywać ok. 4-7 miesięcy.
*
*
delicata
*
Delicata to – jak sama nazwa wskazuje – dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‘mączysty’.

*
mardigras
*
Tak jak u powyższej Delicaty – delikatny miąższ o lekko orzechowym smaku. Najlepsza do 3 miesięcy po zbiorze.
*

winterluxury
*
Jedna z bardziej interesujących smakowo odmian dyni. Miąższ o niezwykle wyjątkowym, delikatnym i subtelnym smaku.
Można ją przechowywać ok. 4-6 miesięcy.

*
Kilka zakupionych w tym roku dyni cukrowych (sugar pumpkins) :
*

pikapie
*
Przechowywanie : 4-5 miesięcy

*
spooktakular01
*
Przechowywanie : 4-7 miesięcy

*
smallsugarbabybear*

Small Sugar, nazywana również Sugar Pie. Przechowywanie : 4-6 miesięcy
Baby Bear – bardzo popularna i lubiana w Ameryce odmiana o dobrej jakości miąższu.
Przechowywanie : 2-3 miesiące

I jeszcze kolekcja miniaturek :
*

jackbelittlebabyboo
*
Te malutkie dynie (waga od 150 do 300 g) świetnie nadają się do faszerowania i zapiekania.
Można je przechowywać od 4 do 8 miesięcy, jednak najlepiej smakują te ‘młodsze’ okazy.
Dynie Baby Boo (to ta kremowa na zdjęciu) są nieco mniejsze (100-200 g) i mają dodatkowo orzechowo-kasztanowy smak. Przechowywanie : ok. 5 miesięcy.

*

I jeszcze jeden tegoroczny nabytek, któremu nie mogłam się oprzeć ;)

*

wartedgreen
*
Niestety ‘pani od dyń’ ;) nie pamiętała jej nazwy, ‘roboczo’ więc nazwałam ją sobie ‘Warted Green’ (co w wolnym tłumaczeniu brzmi : dynia ‘zielona brodawkowa’ – prawda, że po angielsku zdecydowanie lepiej ? ;) ).
Jeśli ktoś z Was zna dokładną nazwę tej odmiany, będę wdzięczna za pomoc :) A póki co, napawam się niezwykłym wyglądem tego zielonego stwora ;)

Oczywiście nie zabrakło też kilku moich ulubionych odmian, które kupuję co roku (wybaczcie proszę zeszłoroczne zdjęcia, jednak wspomniany już ostatnio przeze mnie remont niestety nie pozwolił mi na zrobienie tylu zdjęć, ile pierwotnie sobie zaplanowałam… :/ ) :

*

courgebutternut
*
Butternut to chyba najbardziej ‘uniwersalna’ dynia; miękka, ułatwiająca obieranie skórka, bardzo małe gniazdo nasienne (więc stosunkowo niewiele ‘odpadów’ ;) ), a do tego dobrej jakości miąższ i przyjemny smak. Kupuję ją praktycznie przez całą zimę, jest to bowiem bardzo łatwo dostępna i popularna tutaj odmiana.
*

courgesambercuppotimarron22
*
Nie mogło również zabraknąć dwóch moich ulubionych odmian : amerykańskiej Ambercup oraz japońskiej Potimarron (rodzina Hokkaido). To niezwykle smaczne dynie o kasztanowym smaku i suchym, świetnej jakości miąższu. Pyszne np. upieczone z przyprawami na blasze (tak jak wspominałam o tym tutaj – klik).
*

courgespaghetti
*
To była pierwsza zakupiona i zjedzona w tym sezonie dynia :) Wyjątkowo dobrze smakowała z sosem z gorgonzoli.
*

courgesacorn

*
Dokupiłam też kilka dyni z rodziny Acorn (po dwie z każdego rodzaju), które również z całą pewnością zakończą niebawem żywot w piekarniku ;)

*

*    *    *

Mam nadzieję, że ta wirtualna podróż w świat dyni przypadła Wam do gustu. Gdyby nie fakt, że samochód wyzionął ducha, było by jeszcze kilka innych okazów. Ale to nic, przynajmniej zostanie nam jeszcze coś nowego na przyszły rok ;)

Ciekawa jestem, które z prezentowanych tu dziś dyni już znacie i lubicie, które wyjątkowo Wam się spodobały, którą to Wy najchętniej kupilibyście będąc na jednej z tych dyniowych farm… :)
*
*

Pozdrawiam serdecznie!

I  zapraszam na kolejne festiwalowe odcinki ;)
A ja już od jutra zaczynam wędrówkę śladami Waszych blogowych smakołyków ;)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Leżakowanie, czyli ciasto na świąteczne pierniczki

Dzisiejszy wpis będzie dosyć ‘ekspresowy’… Czasu mam ostatnio jak na lekarstwo, na dodatek trwa remont utrudniający mi kulinarno-fotograficzne życie, a wczoraj – jakby tego wszystkiego było mało – samochód wyzionął ducha (zaliczyliśmy holowanie na platformie ;) ).
A jutro? Jutro podobno ma spaść śnieg. Pewnie przeze mnie, w tym tygodniu bowiem przygotowuję ciasto na świąteczne pierniczki :) Im dłużej bowiem ciasto leżakuje, tym lepsze będą nasze pierniczki, już teraz więc warto się o nie zatroszczyć. Dlatego i Was  zachęcam do przygotowania ciasta i ‘zapomnienie’ o nim na kilka długich tygodni ;)

(a dzisiejszy wpis dedykuję tym wszystkim, którzy prosili mnie rok temu, by w odpowiednim czasie im o ‘nastawieniu’ ciasta przypomnieć ;) ).

*

foremki2010
*
Wprawdzie foremki będą jeszcze musiały trochę poczekać na użycie, jednak już teraz powoli zaczynam wyciągać je z czeluści kuchennych szafek. A dziś dodatkowo spotkało mnie coś niezwykle miłego, do ‘katarzynkowej’ kolekcji bowiem dołączyła kolejna, prawdziwa toruńska foremka! A wszystko to za sprawą Ushii, która pamiętała, że mam katarzynkowego bzika ;))
Ushii, raz jeszcze bardzo serdecznie Ci dziękuję! :*

Wróćmy jednak do ciasta…
Podobnie jak w poprzednich latach – i tym razem przygotowuję ciasto z przepisu Aganiok (tutaj na forum CinCin, tutaj – na Mniamie) oraz Bakerlady, z pewnością jednak (jak zwykle ;) ) skuszę się jeszcze na jakieś inne, dobrych pierniczków bowiem nigdy za wiele ;)
Przepis Aganiok jest bardzo podobny do przepisu na piernik staropolski (oryginalny pochodzi z książki “W staropolskiej kuchni i przy polskim stole” autorstwa  M. Lemnis i H. Vitry; rok temu przepis ten prezentowała Tatter, z pewnością pamiętacie jeszcze jej smakowite zdjęcie tutaj – klik). Pierniczki te robią prawdziwą furorę, mam więc nadzieję, że i Wam przepis przypadnie do gustu.

*

ciastoaganiok2

Tak wyglądało zeszłoroczne ciasto na pierniczki ‚Aganiok’

Pierniczki Aganiok

500 g miodu
2 niepełne szklanki cukru
250 g masła
1 kg i 1 szklanka mąki tortowej (ja używam mąki T650 lub 780)
3-4 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 szklanki mleka
szczypta soli
1 szklanka siekanych orzechów włoskich
1/2 szklanki siekanej skórki pomarańczowej
1/2 szklanki rodzynek (jeśli są duże, można je również posiekać)
(bakalie można oczywiście zmienić wg uznania)
1 czubata łyżka ciemnego kakao
2 płaskie łyżeczki cynamonu*
2 płaskie łyżeczki imbiru*
1/2 łyżeczki pieprzu*
1/2 łyżeczki mielonych goździków *
1/2 łyżeczki kardamonu*

do smarowania pierników:
1 jajko
2-3 łyżki mleka

*możemy też użyć jednego opakowania dobrej przyprawy do piernika, np. firmy Kotanyi

Miód, cukier i tłuszcz włożyć do garnka o grubym dnie, powoli podgrzewać stale mieszając, aż wszystkie składniki się połączą, odstawić z gazu i dodać bakalie oraz przyprawy, wymieszać.
Do malaksera (lub do dużej miski jeśli wyrabiamy ciasto ręcznie) wrzucić większość przesianej mąki, jaja, sól, sodę rozpuszczoną w zimnym mleku, kakao, wymieszać. Po chwili dodać gorącą masę z tłuszczu i miodu (jeśli wyrabiamy rękami, to można ją lekko przestudzić), ponownie wymieszać. Na końcu, gdy masa jest już jednolita, dodać pozostałą mąkę i wymieszać.
Ciasto przełożyć do naczynia, przykryć lnianą ściereczką – powinno oddychać. Odstawić na kilka tygodni w chłodne miejsce (spiżarnia, ewentualnie lodówka) aby dojrzewało.
Ciasto kiedy odpoczywa zmieni konsystencję z lepkiej i luźnej, na zwięzłą i twardawą. Po ok. 6 tygodniach można przystąpić do pieczenia pierniczków. Ciasto wałkować, lekko podsypując mąką, na ok. 0,5 cm, wykrawać pierniczki. Pierniczki tuż przed włożeniem do piekarnika smarować jajkiem rozmąconym z mlekiem.
Piec pierniki w 160-170 stopniach przez ok. 10 minut, w zależności od wielkości (a także w zależności od piekarnika!).
Kiedy wyjmujemy gotowe pierniczki z piekarnika, ich brzeg powinien być już twardy, a środek pozostawać jeszcze miękki, wtedy powinny zachować miękkość po ostygnięciu.

Gdyby jednak były zbyt twarde, to do puszki z piernikami należy włożyć na kilka dni cząstki jabłek i przemieszać kilkakrotnie.

A tutaj zeszłoroczne pierniczki już po upieczeniu :

*

aganiok09

pierniczki ‘Aganiok’

*
bakerlady09

pierniczki ‘Bakerlady’

*
*  *  *

EDYCJA

Właśnie  ‚odkryłam’, że Aganiok od niedawna prowadzi też bloga! Oto więc bezpośredni link do jej pierniczków – klik.

*

Pozdrawiam serdecznie !

*

I przypominam, że Festiwal Dyni już tuż-tuż ! :D

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email